Zadziwienie

1
Na końcu drożyny gdzie królestwo lasu
we władanie bierze ziemi każdy skrawek,
stało wśród gęstwiny, obrośnięte w sławę
tajemne obejście skrzypiących zawiasów,

które w starej chacie swych gości witały.
Wśród liści łopianu, omszałych kamieni,
z przemożnym zapachem ziół i mokrej ziemi
dziwnej właścicielce wciąż asystowały.

Choć zwykła kobieta ale jednak inna.
Trochę przygarbiona z przenikliwym wzrokiem,
w stroju zawsze czarnym, luźno spiętym kokiem,
w całej okolicy z uzdrawiania słynna.

Tak zwana szeptucha, samotna babina.
Ludzie do niej zwykli z chorobą przybywać
by potem zapomnieć, wstydliwie ukrywać.
Kto ją spotkał w drodze spluwał i przeklinał.

Znosiła to dzielnie nie nosząc urazy.
Pleść piękne przedmioty umiała z wikliny.
Dziwiła się stale szukając przyczyny
czemu ludzie mają zamiast serca głazy.
ODPOWIEDZ

Wróć do „Poezja rymowana”