
_________________________________________________________________
"Pączek z nadzieniem różanym"
Sobota.
Znów tkwiłem w kuchni bez żadnego celu,
Pogrążony w nudzie, co dręczy tak wielu,
Westchnąłem głęboko, i nie wiedząc co dalej,
Zrobiłem pączek z nadzieniem różanym.
Południe.
Dwunasta, czas więc najwyższy, by ruszyć się z domu,
Pokrążyć po mieście i zwierzyć się komuś,
Ze swoich smutków i wielkich nadziei,
Związanych z moim porannym dziełem.
Piętnasta,
Słońce powoli już zmierza na zachód,
Spytany o zdrowie, odparłem: "Poniekąd",
Odszedłem, by zajść do cukierni w prążki,
I spojrzeć z pogardą na zebrane tam pączki.
Wieczór.
Niesiony silnymi prądami miłości,
Co od niedawna w mym sercu gości,
Stanąłem przed Jej drzwiami w tej późnej godzinie,
I zostawiłem na progu swój drobny upominek.
Sobota.
Szmat czasu upłynął od pączka pierwszego,
Tego na progu Twym pozostawionego,
Teraz codziennie robię Ci na śniadanie,
Ten sławny pączek z nadzieniem różanym.