OBÓZ

1
Wielkie oczy
przestraszone.
Nasłuchuje, czy nie kroczy
w jego stronę.
Słychać świst bata,
przecięcie powietrza,
siłę kata,
który tym biczem wierzga.
Wrzask.
Każdy wstaje na równe nogi.
Trzask.
Bicz uderza we wszystkie rogi,
budząc ze zbliżającej się śmierci,
poi zapachem stęchlizny,
która aż nozdrza wierci
tak, że pozostają blizny
w umyśle żyjącego,
który zapomniał jaki dziś dzień,
z tygodnia na tydzień głodującego.
Wlecze się jak cień.
Nie widzi słońca przez ten żywopłot cieni,
nie odczuwa radości,
twarz blada- nawet od zimna przestała się rumienić.
Już nie pragnie wolności.
Tak tu bywa...
Nadzieja wypalona,
dni nie ubywa,
a głowa zgolona.
Brak przyjaciela,
wrogiem jeden dla drugiego,
mróz coraz bardziej doskwiera,
a nikt nawet nie ma odzienia ciepłego.

Świat zwariował,
ludzi w klatce zamknął.
Z niektórych- wilków wychował,
a jeden z nich bardzo głośno warknął.
Jest całkowicie obojętne, czy jesteśmy kimś znacznym, czy nie; ważne jest to, czy jesteśmy ludźmi.
— Johann Wolfgang Goethe
ODPOWIEDZ

Wróć do „Poezja rymowana”