Nad ranem

1
Idąc cicho wczesnym rankiem polną ścieżyną
widzę, jak Ziemia otula się mglistą pierzyną.
Na jej ciele krople rosy jak pot migocą
i oddycha chłodem jak tęsknotą za nocą.

Wzgórza jak piersi i biodra na horyzoncie
zaznaczają się czernią zakrywając słońce.
Oddycha rozkosznie w ramionach kochanka
nienawidzącnadchodzącego zawsze ranka.

Czekać będzie cierpliwie ze zmierzchem
bo oddawać się pragnie jego pocałunkom...
Ostatnie cienie jak dłonie głaszczą ją żegnając.

A ty, okrutne słońce, władzą swoją ciesz się
i obiecuj Ziemii świetliste podarunki!
Ja będę szła cicho łzy z liści ocierając.
ODPOWIEDZ

Wróć do „Poezja rymowana”