Zmierzch aż drży od groteski

1
Niebo ciemnieje, latarni oko

Ulice kryje, drży pod powłoką.

Droga się w drogę przelewa.

Znów w tłumie widzę postać ponurą,

Z twarzą nabrzmiałą karykaturą.

Zmierzch aż drży od groteski.



W wychudłych palcach drwi reklamówka,

Zszarzała smutkiem w ściśniętych ustach,

W nosie z nudy przydługim.

Patrzę w te oczy zmierzchem zmienione,

Mijam i chwilą całą tą chłonę.

Spijam z żył twe uczucia.



Odgadłem? Obcością usta zaszyte.

Nikniesz, odprawiasz swoją pokutę.

Samoknięty w mieszkania trumnie.

A czy twarz moją, jak urojenie,

Też rozciągają te upiorne cienie?

Czy cała drży od groteski?
ODPOWIEDZ

Wróć do „Poezja rymowana”

cron