Porapoezja

1
Jestem hipsta lat czterdziestych
z planem na nic
ciągle na bani
wytrwali ci co nie szukali ze mną boga

Jestem chłopcem z bliskim gościem w Club Vegas
często miewam coś na sprzedaż
Już nie tylko nastolatki chcą więcej
ale starsi goście w chevrolletach i lincolnach

Noszę skarpety na łydę w kolorowe pasy
wywijane spodnie i sznurówkowy pasek
gole się na trzy mm
i nie ma liryki w moim codziennym słowie

Mam wypasiony chełm
pełen obrazków z papierosem
i swoją prawdę niosę
to jedyne co ciągle siedzi w głowie

chodnikowe wilki
co nie mozecie spuszczać wzroku
ale w toku impulsów oddajecie protokół
nie chcecie się konfrontować
Jestem łysy jak wy
lecz nie by się bratować

Finish, koniec
zaraz czas na brawa
chłopaki podzielcie się z biletów
to mogę dalej się sprzedawać

2
Wiesz co, jest fajnie, świeżo i ironiczne. Ale są też mankamenty:
Finish
- a weź kurde.
trzy mm
- A WEŹ KURDE!

No i jak zwykle syndrom nagłej potrzeby szybkiego zakończenia.

Ale podobają mi się infantylne, slapstickowe wręcz rymy i taki świadomie kiczowaty klimat. Jest cool.
ODPOWIEDZ

Wróć do „Poezja rymowana”