Wieczność

1
Dym tańczy na kominie,
Puch błądzi nikły po niebie...
Cisza, zda się, nie minie.
Czekam, czekam na Ciebie...

Błękit leniwy, błogi,
Znużony już czasu biegiem,
Przysiadł w połowie drogi.
Czekam, czekam na Ciebie.

Wiatr go subtelnym podmuchem
W odświętne łaty obleka.
Płynącym, marzącym puchem...
I ja też płynę... i czekam.

I drzewa tan wiatr kołysze
Westchnieniem biegnącym z daleka,
Szepcąc jak można najciszej.
W tej ciszy na głos Twój czekam.

Ptak trąci niesfornym szczebiotem
Wietrzne dzwonki nad głową
I wziąwszy na skrzydła moją tęsknotę
Wzlatuje, może za Tobą...

Z oddali gwar ludzki przybiega.
Mija myśli nie mogąc tam gościć.
One wzięte do nieba, gdzie zegar
Wystukuje melodię wieczności.

Wieczny błękit z obłoków szczytami,
Z śnieżną falą marzeń płynących,
Jest jak szczęście jasne, bez granic,
Co się nigdy radować nie kończy.

Nigdy oczu nim głodnych nasycić,
W nieskończeniu tonąc myślami.
Gdyby z jego móc czerpać słodyczy,
Ziemskim pyłem stóp więcej nie ranić...



I Tobą pragnę, moja wieczności,
W anielskiej mi daną postaci,
Koić me oczy, zmuszone pościć
I więcej z nich Ciebie nie stracić.


Czekam jak nagie drzewa konary,
Aż deszcze mnie wprzódy zielenią nakryją,
By puchem nareszcie rozkwitnąć białym,
Co wiatr go z obłoków wyjął.

Niewiele pragnę. Aż nazbyt mocno.
A wieczny jest błękit nade mną.
A wszystko co żyje rozkwita wraz z wiosną.
Nie wzrasta nic nadaremno.

A ja pod wiecznym zasiany niebem,
Na żyzną posłany glebę,
Kocham i pragnę i czekam.
Czekam, czekam na Ciebie...
ODPOWIEDZ

Wróć do „Poezja rymowana”