Wstrząsa mnie, jak widzę, że ten tekst zamieszczony jest w dziale "poezja" - tyle to ma wspólnego z poezją, co koń z koniakiem. Do wiktoriańskiego wychowania i pruderii mi bardzo daleko, ba - bardzo sobie cenię dobrą erotykę w literaturze, ale ta rymowanka nawet nie leżała obok erotyki. Sorry, panie autorze, ale to jest po prostu spisany w rymowanej formie obleśny rechocik wujka Mietka, co to po paru głębszych na weselu zaczyna łapać dziewczyny za piersi

I wiesz co? To jest straszne (zaadpersonamuję, ale muszę, bo się uduszę), że nauczyciela - człowieka, który z założenia kształtuje młodzież - bawi tak koszmarne uprzedmiotowianie drugiej osoby, sprowadzenie dziewczyny tylko i wyłącznie do funkcji dziury, którą sobie można poheblować

Ja, jako kobieta, czuję się tym tekstem zwyczajnie obrażona.
Tyle.
Dobra architektura nie ma narodowości.
s