"Destructivus"

1
Jako mąciciel z dna oceanu,

co gasi światła, by skryć się w mroku,

strzegąc ciemnego wnętrza arkanów,

zabija życie i wznieca płomień.



Czarne ogniki jarzą się w oczach,

źrenice bólu w przeszłości stoją,

broniąc swej prawdy na twardych stoczach,

pod warstwą lodu bezbronne ciało.



Wezbrane morze przyjaznych dłoni,

pieniste fale przyjaźni, ciepła

nie zmyją hańby, na ciemnej skroni

już pozostanie zaschnięta krew.



Obłędnym wzrokiem, pełen zapału,

finezją walki zadziwiał wielu

i, mimo łez ukrytych, żalu,

wiedząc, że przegrał, rozszarpał uśmiech.



Miał piękny ogród na serca skraju,

rosły w nim róże i tulipany.

Skarby rozbite butem, co w raju,

o którym marzył, wytyczał ścieżki.



Tak delikatny spowiednik ciszy,

wśród czarnych chmur szybował z wiatrem,

subtelną duszą chciał płomyk słońca

zbudzić dla żywych, a wszystko spalił.



Walczył o wolność marzeń i myśli,

wierzył, że wygra, los go nie złamie,

nie zauważył, że pośród liści

zostały zgliszcza, spalona ziemia.
ODPOWIEDZ

Wróć do „Poezja rymowana”