
Chcę biczem przemyśleń uderzyć twą głowę,
Rozpłatać cię wersem, na wpół przeciąć słowem.
Unieść twe credo w obłoków ramiona,
Bo teraz jam Fatum, a tyś Antygona!
Lecz ja łez nie łaknę, a posłuch mi głowie.
Grad pouczenia zamknięty w mej mowie.
Zabawić się pragnę twym wątłym sumieniem,
Obrócić je w dłoniach, zmienić, nastawić.
Cios rady szlachetnym będący kamieniem,
W ramy twej duszy celnie dziś wprawić.
Jam nie lalkarzem, zaś przewodnikiem!
Czuj się jak w domu mej serdeczności!
Boś ty mą galerą, a ja twym sternikiem.
Cała naprzód! Ku słów płyńmy wieczności!