Gdzieniegdzie rymów brakuje, ale jakoś nie przeszkadza zbytnio w odbiorze. No jak dla mnie to pokazałeś, że można zrobić coś wartościowego i z nie lada ładunkiem emocjonalnym bez użycia patosu i zawiłych metafor.
Kresowy język wiersza bardzo ciekawie się prezentuje, ten zabieg na plus jak najbardziej. I mimo, że użyłeś formy monologu to ja oczyma wyobraźni widzę tych dwu gostków w średnim wieku w przerwie na budowie(no chyba, że nadinterpretowywuję). Nawiązując do poprzedniego zdania niby wiersz każdy widzi inaczej, ale mimo to chciałbym być najbliżej twojego konceptu.
O tu dodałbym tylko ino wykrzykniki, by zdynamizować jeszcze bardziej te pytania.
I tutaj mi brakuje najbardziej tych rymów, aczkolwiek i tak refleksja jest bardzo "swojsko" i trafnie ujęta.
A żłony nasze, a dieti?!
A pliany kupienia fiata?!
Więc póki kłoks jest w wiaderku,
salceson i włódki bols litr,
posiedźmy tak pomalieńku,
by potem pawrótit do Polski.
Wiersz mimo, że utrzymany w tonie lekko humorystycznym jest nacechowany tą szarą rzeczywistością. No i smutny taki, melancholijny. I widzisz mości panie obcokrajowcu - nie trzeba ci wcale patosu, by twój wiersz był wzniosły(wzniosły inaczej to też wzniosły!).
Żeby nie przedłużać podpisuję się pod zdaniem przedmówczyni. Wiersz zgrabny i dobry(z całym szacunkiem, ale prześliczny nie przejdzie mi przez usta

).
Pozdrawljaju!