Zwiad

1
Właściwie to dokładnie nie jest wiersz... a raczej taka opowiastka.



***

--- Zwiad ---

Blask księżyca na czarnym niebie ich zalewa

Po ciemnym polu na wszystkie strony nimi powiewa

Idą wolno z sercem w gardle

Trawy wysokie hamują pochód zajadle

Jesteśmy nich blisko! – mówi szepcącym głosem

Bardzo blisko – słychać szmery!

Obca mowa im dobiega

W tej chwili warstwa potu na karku zalega

Tu za trawiastym nasypem Ustąp! Padnij na tę chwilę!

- słyszy do siebie gadaninę

Wysłuchawszy, co meldują mogą odchodzić…

Wtem cofając się zahaczy nogą

O gałąź w liście nie ubogą!

Strzały się rozległy…!

Uciekając dostał jeden, leżąc na trawie prawie poległy

Głosem niesłyszalnym dla nikogo wola do stwórcy

-Ratuj!

Tamten biegnie Bach! Już leży!

Nagle! Biała przestrzeń przed oczami, całe życie przeskakuje

Potem w pięknym miejscu się znajduje

Głos niebieski i nieznany prawi

-Nie takie wobec ciebie mam zamiary

-Wracaj więc, myśl wolności bronić!

Pół sekundy nie minęło

Wojak ocknąwszy się widzi ile godzin to zajęło!

Tu już jasno słońce świeci zgodnie

Po wielkiej bitwie panują tylko dymy i ognie

Ktoś ocalił jego życie

Padł nań kolej mogiły rycie

Teraz on kompana z chwałą chowa

Lecz i o jego śmierci przyjdzie wkrótce mowa

Taka bowiem jest…



--- wojna ---
ODPOWIEDZ

Wróć do „Poezja rymowana”

cron