31

Latest post of the previous page:

Grimzon pisze:A może właśnie ciekawsze byłoby jakby takie przeciwności rozwiązywał bohater korzystając z umiejętności jakie posiada, a nie na siłę robić z bohatera superbohatera.
Fakt, tych zbiegów okoliczności sprawiających, że Anton rósł w siłę było trochę dużo. Ale moim zdaniem autor całkiem zgrabnie to przedstawił (ja jak czytałem to jakieś dwa lata temu nie miałem zastrzeżeń :P ). Możliwe jednak, że teraz też byłbym bardziej sceptyczny.
Poza tym świat Patroli na Gorodeckim się nie kończy. Sposób wplecenia całej historii w realia współczesnej Moskwy, cała plejada interesujących bohaterów drugoplanowych (najciekawsi - Zawulon, Olga, Kostia), relacje między nimi. Samo rośnięcie w siłę Antona to tylko jeden z wątków. Ocenianie cyklu tylko przez jego pryzmat jest krzywdzące.

32
Rubia ze swoją "Panią Luną" wywołała wspomnienie lektury "włoskiej":

L. Pirandello "Jeden, nikt, sto tysięcy". Polecam.
Warto, warto.
Nie, żeby to było podobne, do tego co pisze Rubia... Tak o.
Wygrzebałam książkę. Idę czytać.
Granice mego języka bedeuten die Grenzen meiner Welt.(Wittgenstein w połowie rozumiany)

33
Dla mnie Gaiman to najbardziej przereklamowany pisarz z jakim się zetknąłem :) Nie jest najgorszy, ale daleko mi do piania z zachwytu nad jego twórczością. Pierwszy w moim przypadku był "Gwiezdny Pył", potem kupiłem mamie na święta "Nigdziebądź" (skończyło się na tym, że chyba tylko ja to przeczytałem i nie mogłem się oprzeć wrażeniu, ze facet mocno inspirował się powieścią "Małe duże" Crowleya) niedawno zaliczyłem "Koralinę" - żadna z tych książek, mimo że bardzo przyjemnie się czyta, nie porwała mnie ani trochę. Facet ma fajny styl narracji, ale fabularnie w ogóle do mnie nie trafia
http://futurystycznyblog.blogspot.com/

mój blog o science-fiction i nie tylko :)

34
Jeżeli szukasz u Gaimana ostatecznej walki dobra ze złem, to zajrzyj do "Nigdziebądź" lub koraliny, aczkolwiek to drugie to książeczka typowo dla dzieci (sięgnęłam zachęcona filmem i pierwszy raz w życiu przeżyłam zawód z cyklu "film lepszy", nawiasem polecam). Wiecej jego książek nie znam, to nie będę się wypowiadać, aczkolwiek mnie herosowanie w książkach znudziło. Czekam na powieść kiedy pochwycony heros/heroina zada głównemu złemu, chcącemu przejąć władze nad światem kluczowe pytanie "po kiego grzyba, przecież to same kłopoty" i po krótkiej dyskusji, dłuższym zastanowieniu ten przyznaje głównej postaci racje, zbiera manatki, przeprasza parę osób i ewentualnie idą sobie na duże piwo. To byłby fajny koniec, taki trochę strollowany, ale ciekawszy niż Józio z Koziej Wulki pokonał wielkiego złego i został herosem czy tam bohatersko zginął.
"...And every dream, hope and desire
Is just a flicker in the fire
And that fire it will consume
The crack of doom
Is coming soon

The crack of doom is coming soon..."
ODPOWIEDZ

Wróć do „Czytelnia”