Powodowany chęcią sięgnięcia po coś z gatunku "starego, dobrego sf, takiego jakiego nikt dzisiaj już nie pisze" dorwałem się do tej książki, która zresztą zdobyła nagrody dla najlepszego sf. Czy słusznie, tego nie wiem, bo znawca fantastyki naukowej ze mnie żaden. Ale faktem jest, że czytało ją się świetnie.
Troszkę o fabule - tytułowy pierścień to ogromna konstrukcja zbudowana przez nieznaną rasę wokół ich macierzystej gwiazdy. Zbadania tego tworu podejmuje się dwóch ludzi - Louis i jego kochanka. Dołączają do załogi, składającej się z wojowniczego stwora, który kojarzy mi się z tym brązowym yeti ze Star Wars i Nessusa - przedstawiciela rasy, która w dziwnych okolicznościach znikła z poznanego kosmosu. Ten ostatni bohater jest zdecydowanie najlepszą postacią całej książki - przezabawny z aparycji, do bólu tchórzliwy, a jednocześnie bardzo mądry i zapobiegliwy. Chcę mieć takie dwugłowe stworzonko w domu :-D
Drugą kwestią są dobre opisy odległych światów. Choć tu mogę ponarzekać. Autor chyba za bardzo stara się opisywać twory obcej cywilizacji, zaniedbując nieco opisy "zwykłych" rzeczy. Ale może to tylko moje odczucie.
Ale tak czy siak polecam, chyba, że ktoś naprawdę nie lubi sf. Innym powinno się spodobać.
2
Świetny pomysł na "świat", bardzo konsekwentnie obmyślany. Jak się nie mylę, Niven jest fizykiem, co chyba w tej kwestii było pomocne
Bardzo dobrze napisane, czytałem chyba dwa razy.
Mając to na uwadze kupiłem kiedyś "na szmatach" w Londynie The Ringworld Enineers - jeśli ktoś po przeczytaniu pierwszej części będzie się zastanawiałnad kupnem sequela, szczerze odradzam.

Mając to na uwadze kupiłem kiedyś "na szmatach" w Londynie The Ringworld Enineers - jeśli ktoś po przeczytaniu pierwszej części będzie się zastanawiałnad kupnem sequela, szczerze odradzam.