Latest post of the previous page:
Patren pisze:
Właśnie to jest urok Kinga. On prawdopodobnie napisałby tekst o kobiecie jedzącej 3h kotleta mielonego, a my byśmy to chłonęli jak najprzedniejszą książkę pełną akcji.
A może czytałeś "Wielki Marsz"? Trzysta stron o... spacerze + Stephen King = jeden wieczór siedzenia, gapienia się w kartki i zastanawiania się, jak to możliwe, że to nie jest nudne ;)
Co do samego "Miasteczka". Wprawdzie 60% czytania spędziłem na oczekiwaniu akcji, ale reszta to wynagrodziła. Może jestem fanatykiem i idealizuję książkę, bo lubię autora, ale... cóż poradzić ;)