Latest post of the previous page:
Uwielbiam Gaimana. On jest dla mnie mistrzem. Jego książki potrafią mnie rozbawić, ale i przestraszyć. Moje ulubione to "Koralina" - mimo, że to książka raczej dla dzieci, to jest super, a z opowiadań: "Październik w fotelu" i "Rycerskość". Oba tak mi się podobały, że czytałam je po kilkaset razy.17
Po kilkaset? Coś mi się wydaje, że to chyba nie możliwe. Co do twórczości wyżej wymienionego pana, czytałem tylko Koralinę, ale nawet mi się spodobała. Zamierzam zabrać się w najbliższym czasie za Księgę cmentarną.Sunshine pisze:Uwielbiam Gaimana. On jest dla mnie mistrzem. Jego książki potrafią mnie rozbawić, ale i przestraszyć. Moje ulubione to "Koralina" - mimo, że to książka raczej dla dzieci, to jest super, a z opowiadań: "Październik w fotelu" i "Rycerskość". Oba tak mi się podobały, że czytałam je po kilkaset razy.
18
Och Gaiman, mój mistrz 
Z twórczością Gaimana zetknęłam się na początku liceum za sprawą komiksu Sandman. Zauroczył mnie nieziemsko (Sandman), ale jeszcze przez jakiś czas nie miałam pojęcia, że jego autor zajmuje się również pisaniem książek. Później zetknęłam się z Gwiezdnym pyłem i... to było wielkie rozczarowanie. Coś mi w tej książce ciągle nie pasowało, nie czułam jej klimatu, a zakończenie było takie jakieś... nijakie. Na całe szczęście, choć rozczarowanie było bolesne, gdyż nadzieje miałam wielkie, nie przekreśliłam Gaimana i po jakimś czasie sięgnęłam po Nigdziebądź. I to był strzał w dziesiątkę - świetny klimat, świetna fabuła, czytało mi się świetnie, z emocjami i humorem. Amerykańscy Bogowie również mi się bardzo podobali, a za Koraliną wręcz przepadam. Ale dopiero gdy zaczęłam kupować tomiki opowiadań Gaimana, zakochałam się w nim bez reszty. Uważam, że jest mistrzem krótkiej formy, pisze cudownie i sprawia, że chce się go czytać bez formy. Żadna z jego powieści nie miała na mnie takiego wpływu, jak właśnie opowiadania. Dodatkowo bardzo lubię jego dialog z czytelnikami - te krótkie wstępy do opowiadań, niemalże jak zwierzenia. Lubię czytać o tym, co było jego natchnieniem, co myślał gdy pisał, jakie były okoliczności powstania danego utworu. Trochę mniej przepadam za jego poezją, ale może się po prostu nie znam. Niedawno w prezencie dostałam Księgę Cmentarną, a później Sennych Łowców i muszę stwierdzić, że jego styl jest niezmienny - i wciąż mnie bawi i ciekawi. Poza tym regularnie czytuję bloga Gaimana, podoba mi się, że dzieli się sobą ze swoimi fanami. Zalogowałam się nawet specjalnie dla niego na Twitterze, ale nie podobało mi się tam i zrezygnowałam. Bardzo lubię jego styl życia (a przynajmniej to, co widać na blogu, choć pewnie to nie cała prawda o Gaimanie), podoba mi się jego praca i to, co tworzy. Jedyne, co mi się nie podoba, to jego nowa dziewczyna, Amanda Palmer - nie przypuszczałam, że mógłby zakochać się w kimś tak... wulgarnym i mało kobiecym. No ale być może to także tylko otoczka dla ludzi, a prawdziwa Amanda jest całkiem inna. Zresztą, to jego prywatna sprawa, a póki nie wpływa to na jego twórczość, to jestem zadowolona.

Z twórczością Gaimana zetknęłam się na początku liceum za sprawą komiksu Sandman. Zauroczył mnie nieziemsko (Sandman), ale jeszcze przez jakiś czas nie miałam pojęcia, że jego autor zajmuje się również pisaniem książek. Później zetknęłam się z Gwiezdnym pyłem i... to było wielkie rozczarowanie. Coś mi w tej książce ciągle nie pasowało, nie czułam jej klimatu, a zakończenie było takie jakieś... nijakie. Na całe szczęście, choć rozczarowanie było bolesne, gdyż nadzieje miałam wielkie, nie przekreśliłam Gaimana i po jakimś czasie sięgnęłam po Nigdziebądź. I to był strzał w dziesiątkę - świetny klimat, świetna fabuła, czytało mi się świetnie, z emocjami i humorem. Amerykańscy Bogowie również mi się bardzo podobali, a za Koraliną wręcz przepadam. Ale dopiero gdy zaczęłam kupować tomiki opowiadań Gaimana, zakochałam się w nim bez reszty. Uważam, że jest mistrzem krótkiej formy, pisze cudownie i sprawia, że chce się go czytać bez formy. Żadna z jego powieści nie miała na mnie takiego wpływu, jak właśnie opowiadania. Dodatkowo bardzo lubię jego dialog z czytelnikami - te krótkie wstępy do opowiadań, niemalże jak zwierzenia. Lubię czytać o tym, co było jego natchnieniem, co myślał gdy pisał, jakie były okoliczności powstania danego utworu. Trochę mniej przepadam za jego poezją, ale może się po prostu nie znam. Niedawno w prezencie dostałam Księgę Cmentarną, a później Sennych Łowców i muszę stwierdzić, że jego styl jest niezmienny - i wciąż mnie bawi i ciekawi. Poza tym regularnie czytuję bloga Gaimana, podoba mi się, że dzieli się sobą ze swoimi fanami. Zalogowałam się nawet specjalnie dla niego na Twitterze, ale nie podobało mi się tam i zrezygnowałam. Bardzo lubię jego styl życia (a przynajmniej to, co widać na blogu, choć pewnie to nie cała prawda o Gaimanie), podoba mi się jego praca i to, co tworzy. Jedyne, co mi się nie podoba, to jego nowa dziewczyna, Amanda Palmer - nie przypuszczałam, że mógłby zakochać się w kimś tak... wulgarnym i mało kobiecym. No ale być może to także tylko otoczka dla ludzi, a prawdziwa Amanda jest całkiem inna. Zresztą, to jego prywatna sprawa, a póki nie wpływa to na jego twórczość, to jestem zadowolona.
Miłości jestem posłuszna i szczęściu się nie opieram!
I czuję twoją pieszczotę i coraz bardziej zanikam,
I czuję twe pocałunki i coraz bardziej umieram.
Rok nieistnienia B. Leśmian
I czuję twoją pieszczotę i coraz bardziej zanikam,
I czuję twe pocałunki i coraz bardziej umieram.
Rok nieistnienia B. Leśmian
19
"Amerykańscy Bogowie"
. Mój brat to czyta
. Podłapałem trochę od niego tej książki i stwierdzam, że to bardzo dobre dzieło
. Także trochę się z Gaimanem zetknąłem i od razu przypadł mi do gustu
. Nie czytałem wiele, ale powiem szczerze, że jego pisarstwo wciąga ;]




20
Do tej pory przeczytałam dwie książki tego autora: Koralinę i Gwiezdny pył i obie bardzo mi się podobały:)
U Gaimana bardzo podoba mi się sposób prowadzenia narracji i klimat jego opowieści. Na pewno jeszcze sięgnę po jakieś inne tytuły...
U Gaimana bardzo podoba mi się sposób prowadzenia narracji i klimat jego opowieści. Na pewno jeszcze sięgnę po jakieś inne tytuły...
Strona autorska: http://zalecka-wojtaszek.pl
Wsparcie dla pisarzy: http://www.gabinet-holistic.com/
Pracuję z pisarzami, którzy mają poczucie, że nie do końca wykorzystują swój czas i potencjał i nie realizują się tak, jak by chcieli. Pomagam im przezwyciężać przeszkody związane z procesem twórczym i śmiało dzielić się sobą ze światem.
Wsparcie dla pisarzy: http://www.gabinet-holistic.com/
Pracuję z pisarzami, którzy mają poczucie, że nie do końca wykorzystują swój czas i potencjał i nie realizują się tak, jak by chcieli. Pomagam im przezwyciężać przeszkody związane z procesem twórczym i śmiało dzielić się sobą ze światem.
21
Zaczęłam od "Nigdziebądź", potem jeszcze raz przeczytałam "Nigdziebądź" i w końcu sięgnęłam po resztę. "Księga cmentarna", "Gwiezdny pył", "Koralina", "Chłopaki Anansiego", "Wilki w ścianach" i komiksy o Sandmanie... Jeszcze przede mną "Amerykańscy bogwie" i "Interświat". Przez opowiadania ciężko było mi przebrnąć. Generalnie nie przepadam za fantastyką, ale pisanie Gaimana ma jakiś czar. Chociaż żadna z jego książek nie może się równać (według mnie) z "Nigdziebądź" i do niej właśnie w jego pisaniu będę tęsknić.
24
Łukjanienko jest o niebo lepszy!
Cykl "Nocny Patrol" - to oczywiście pozycja obowiązkowa. Oprócz tego polecam cykle: o Kiryle (Brudnopis/Czystopis) i "Lord z planety Ziemia".
Co do gaimanowatości - chyba tylko motyw dwóch frontów istot o nadprzyrodzonych mocach się powtarza. U Gaimana w "Amerykańskich Bogach" są bogowie, a u Łukjanienki w "Nocnym Patrolu" - magowie obu patroli. Poza tym ja podobieństw nie widzę. Gaiman opiera swoje dzieło na intrydze, a Łukjanienko ma za to bardziej bujną wyobraźnię i spore ciągoty do sf.

Co do gaimanowatości - chyba tylko motyw dwóch frontów istot o nadprzyrodzonych mocach się powtarza. U Gaimana w "Amerykańskich Bogach" są bogowie, a u Łukjanienki w "Nocnym Patrolu" - magowie obu patroli. Poza tym ja podobieństw nie widzę. Gaiman opiera swoje dzieło na intrydze, a Łukjanienko ma za to bardziej bujną wyobraźnię i spore ciągoty do sf.
25
No właśnie, a ja pisząc o gaimanowatości mam na myśli styl opisywania, prowadzenia narracji itp. Bardzo mi się to u Gaimana podoba i szukam też innych autorów o podobnym stylu.
I pity the fool who goes out tryin' to take over da world, then runs home cryin' to his momma!
B.A. = Bad Attitude
B.A. = Bad Attitude
26
Ta i kolejne "patrole" są jak "Dragon ball". O nowy poziom do osiągnięcie. Łukanienko sam popsuł coś fajnego co stworzył w "Nocnym patrolu".szmeto pisze: a Łukjanienko ma za to bardziej bujną wyobraźnię i spore ciągoty do sf.
Jak znajdziesz to się pochwal. Z drugiej strony może to właśnie jest magia Gaimana, że jego styl jest inny trudny do naśladowania.B.A.Urbański pisze:Bardzo mi się to u Gaimana podoba i szukam też innych autorów o podobnym stylu.
28
Oj zaraz popsuł. Może i jest trochę tego "poziomowania" jak mówisz, ale w sumie czy zainteresował by czytelnika gdyby wyzwania stawiane przed bohaterami w kolejnych częściach były łatwiejsze lub podobne do tych poprzednich? A tak, mimo iż oklepany schemat to nadal przyjemnie się czyta. Zresztą z Dragon Ballem jest identycznie. Pomimo pojedynków ciągnących się przez kilkanaście odcinków jest to jedno z popularniejszych anime na świecie.Grimzon pisze:Ta i kolejne "patrole" są jak "Dragon ball". O nowy poziom do osiągnięcie. Łukanienko sam popsuł coś fajnego co stworzył w "Nocnym patrolu".
29
Nigdy nie oglądałem, ale Dragon Ball Z Abridged wymiata Internet (dosłownie dzisiaj puścili ostatni odcinek drugiego sezonu, łuu!). I fakt - niby w kółko to samo, tylko przeciwnicy silniejsi aż poza granice absurdu, ale trzyma moje zainteresowanie. Intensywne, to wszystko.szmeto pisze:Zresztą z Dragon Ballem jest identycznie. Pomimo pojedynków ciągnących się przez kilkanaście odcinków jest to jedno z popularniejszych anime na świecie.
To tak żeby niepotrzebnie podtrzymać niepotrzebny offtop... Wybaczcie i kontynuujcie.
30
A może właśnie ciekawsze byłoby jakby takie przeciwności rozwiązywał bohater korzystając z umiejętności jakie posiada, a nie na siłę robić z bohatera superbohatera.szmeto pisze:Oj zaraz popsuł. Może i jest trochę tego "poziomowania" jak mówisz, ale w sumie czy zainteresował by czytelnika gdyby wyzwania stawiane przed bohaterami w kolejnych częściach były łatwiejsze lub podobne do tych poprzednich?
Przykładowo Gaiman właśnie w taki sposób konstruuje fabułę.
W "Nigdziebądź" bohaterem jest przeciętny anglik postawiony w niecodziennej sytuacji. Podobnie w "Amerykańskich Bogach" i "Gwiezdnym pyle".
Czy naprawdę byłoby lepiej gdyby Richard Mayhew okazał się mistrzem sztuk walk w konfrontacji z panem Vandemarem i panem Crupem ?
31
Fakt, tych zbiegów okoliczności sprawiających, że Anton rósł w siłę było trochę dużo. Ale moim zdaniem autor całkiem zgrabnie to przedstawił (ja jak czytałem to jakieś dwa lata temu nie miałem zastrzeżeńGrimzon pisze:A może właśnie ciekawsze byłoby jakby takie przeciwności rozwiązywał bohater korzystając z umiejętności jakie posiada, a nie na siłę robić z bohatera superbohatera.

Poza tym świat Patroli na Gorodeckim się nie kończy. Sposób wplecenia całej historii w realia współczesnej Moskwy, cała plejada interesujących bohaterów drugoplanowych (najciekawsi - Zawulon, Olga, Kostia), relacje między nimi. Samo rośnięcie w siłę Antona to tylko jeden z wątków. Ocenianie cyklu tylko przez jego pryzmat jest krzywdzące.