EKHM... TAK SIE SKLADA, ZE NA KAZDEGO KIEDYS PRZYJDZIE PORA. Z NEUROCHIRURGIEM CZY BEZ. KOSA ZAWSZE TNIE GLEBIEJ NIZ SKALPEL - rozległ się głos trafiający do czaszki nie korzystając po drodze do uszu
A tnie gieroj, tnie aż skwierczy... A nie skwierczy jak coś przypieka... No ale szkoda mi Pratchetta, szkoda czytelników. Ale Go bardziej...
Wracając do tematu to przeczytałem jakieś naście książek Terrego i obiektywnie stwierdzam, że najlepszymi kryminałami wszech czasów są książki Pratchetta ze strażą w roli głównej.
Tak, straż miała bardzo ciekawe przygody. Ale i przygody azeciarzy złe nie były
Zaś co do "Małych, rudych o niebieskiej skórze złodziejaszków - czyli Fik-Mik-Figli - mieli sympatyczne przygody

żeby się bardziej umyli, bo kartki książki lekko zalatywały...
Dodane po 28 sekundach:
EKHM... TAK SIE SKLADA, ZE NA KAZDEGO KIEDYS PRZYJDZIE PORA. Z NEUROCHIRURGIEM CZY BEZ. KOSA ZAWSZE TNIE GLEBIEJ NIZ SKALPEL - rozległ się głos trafiający do czaszki nie korzystając po drodze do uszu
A tnie gieroj, tnie aż skwierczy... A nie skwierczy jak coś przypieka... No ale szkoda mi Pratchetta, szkoda czytelników. Ale Go bardziej...
Wracając do tematu to przeczytałem jakieś naście książek Terrego i obiektywnie stwierdzam, że najlepszymi kryminałami wszech czasów są książki Pratchetta ze strażą w roli głównej.
Tak, straż miała bardzo ciekawe przygody. Ale i przygody azeciarzy złe nie były
Zaś co do "Małych, rudych o niebieskiej skórze złodziejaszków - czyli Fik-Mik-Figli - mieli sympatyczne przygody

żeby się bardziej umyli, bo kartki książki lekko zalatywały...
Ale - gdy na scenie pojawiają się - Esmeralda Whaterwax i niania Ogg - można się miło uśmiać
