Ja fanastyki nie lubię. "Władcę Pierścieni" rzuciłam po drugim tomie, później przeczytałam całość w mękach. Uważam, że gdyby Tolkien wywalił większość opisów, dialogi były bardziej naturalne i kilka innych rzeczy, to byłoby o wiele lepiej.

Hm, potrafię czytać Pratchetta, szczególnie lubię "Small Gods" (nie wiem, jaki jest polski tytuł, chyba "Pomniejsze bóstwa") za Prawdę o strukturze religii oraz nawiązania do starożytnych filozofów. I za żółwie.
Trudno mi okreslić rodzaj książek, jakie lubię najbardziej... Myślę, że muszą mieć wszystkiego po trochu - ale jak najmniej fantastyki. Trochę przygody, trochę tajemnicy, sporo filozofii i psychologii oraz - przede wszystkim - mocno zarysowane postacie.
Bardzo stereotypowo wymienię kilka ulubionych dziełek i autorów, kolejność nie jest zobowiązująca, trudno mi określić, co kocham najbardziej:
- "Tajemna Historia" Donny Tartt (studenci filologii klasycznej, bardzo wyraziste postacie, nawiązania oczywiście do kultury starożytnej plus wątek z morderstwem);
- "źródło", "Hymn" i trochę mniej, ale jednak "Atlas Zbuntowany" Ayn Rand (cegły, jak cegły, poza "Hymnem" każda jej powieść ma około 1000 stron, ale w jakim stylu

indywidualizm i tak zwana filozofia obiektywizmu);
- Hermann Hesse, szczególnie najbardziej znany "Wilk Stepowy";
- Gabriel Garcia Marquez, Jose Cortazar, Jorge Luis Borges - wszyscy prawdopodobnie za całkoształt, chociaż przeczytałam może połowę ich twórczości

;
- "Jaskinia filozofów" Somozy (bo starożytna Grecja, Platon, filozofia i wątek kryminalny);
- Oscar Wilde

mój Mistrz;
- Dostojewski, pewnie również za całokształt, chociaż jeszcze kilka pozycji przede mną;
- Franz Kafka;
- Parandowski, Graves, Kerenyi, Frazer - chyba wiadomo za co

;
- wielu, wielu, wielu innych.
A teraz parę rzeczy, których nie potrafię strawić:
- Masłowska Dorota i jej żałosna grafomania okrzyknięta talentem;
- Coelho Paulo i jego "bardzo odkrywcze książki o sensie życia i nie tylko" lub inaczej "jak napisać powieść, w której każde zdanie nadawałoby się do zbioru sentencji na każdy dzień roku" - kalka z innych pisarzy, przetwarzanie, nic odkrywczego, a wręcz przeciwnie;
- "Faraon" Bolesława Prusa - jestem z siebie dumna, że przeżyłam pierwszy tom;
- Grochola i inne podobne neoharlequiny;
- niewielu innych, bo zawsze świetnie pamiętam, czego nie trawię.
Na razie tyle.
