2
cóż, moim zdaniem, jeśli imię bądź nazwa nie wnoszą czegoś do treści powieści, powinno się je zostawić w pierwotnej wersji, absolutnie nie tłumaczyć!

a co do przekładów WP. miałam w rękach i Skibiniewskiej i Łozińskiego. imo ten pierwszy jest o niebo lepszy, a i liryka jest lepiej przetłumaczona. jeśli chodzi o sam tekst, to nic takiego nie zauważyłam, co bardzo by mnie raziło.
It's not easy, but it is simple.

3
robaczek pisze:a co do przekładów WP. miałam w rękach i Skibiniewskiej i Łozińskiego. imo ten pierwszy jest o niebo lepszy, a i liryka jest lepiej przetłumaczona. jeśli chodzi o sam tekst, to nic takiego nie zauważyłam, co bardzo by mnie raziło.
Przymierzam się do przeczytania Władcy..., ale nie mam zielonego pojęcia, którego przekładu się złapać. Alternatywy mam. Brakuje tylko znaczących argumentów, chociaż spolszczenie imion czy nazw mogę za takowy potraktować. I jego siła jest znacząca.

4
no, to nie wiem co Ci poradzić. jeśli widziałeś film, przekład Skibiniewskiej Cię nie rozczaruje. tłumaczenie fragmentu o dziewięciu pierścieniach w wykonaniu pana Ł. nie wyszło tak poruszająco... podobnie zresztą jak kilku innych fragmentów. ja najpierw obejrzałam film i dlatego ciężko było mi przez to przebrnąć :P
It's not easy, but it is simple.

5
robaczek pisze:no, to nie wiem co Ci poradzić. jeśli widziałeś film, przekład Skibiniewskiej Cię nie rozczaruje.
Nie, nie oglądałem filmu. Zawsze, kiedy leci w TV - znajduję coś do roboty. To dlatego, że poprzysiągłem sobie przeczytanie książki, a dopiero później odtworzenie tego na ekranie. Taką małą konfrontację.
robaczek pisze:tłumaczenie fragmentu o dziewięciu pierścieniach w wykonaniu pana Ł. nie wyszło tak poruszająco..
Znaczniejsze ładunki emocjonalne? Tak? No, to bierzemy się za marysiną wersję...

6
podziwiam za silną wolę :)

po prostu jej tłumaczenie wydaje mi się estetyczniejsze. co nie znaczy, że tak myślą inni. może poczekaj na kilka odpowiedzi więcej...
It's not easy, but it is simple.

9
padaPada pisze:
Joe pisze:
Przymierzam się do przeczytania Władcy..., ale nie mam zielonego pojęcia, którego przekładu się złapać.
Najlepiej w oryginale, ale jeśli już po naszemu, to tylko Skibniewska.
Pewnie tak zrobię, dzięki za pomoc. Powiedz mi, jak to jest czytać Tolkiena? Słyszałem pochlebne opinie, wiele opinii. A jakie jest Twoje zdanie?

10
Joe pisze:Powiedz mi, jak to jest czytać Tolkiena? Słyszałem pochlebne opinie, wiele opinii. A jakie jest Twoje zdanie?
Ja powiem tak: nie czytałam, a leciałam przez tekst, pochłaniałam dosłownie, od rana do rana i tak przez trzy dni (z przerwą na wizytę w bibliotece). Nie mogłam się oderwać i pewnie wiele szczegółów mi umknęło przy takim czytaniu, ale wciągnęło mnie jak nic wcześniej.

Co do tłumaczenia. Czytałam wersję Skibiniewskiej, a potem musiałam wypożyczyć to drugie tłumaczenie. Zaczęłam czytać i odniosłam do biblioteki. Za bardzo się różniło, ale nie wiem czy zrobiłoby mi to różnicę, gdybym zaczęła od Łozińskiego. Polecono mi Skibiniewską i tego się trzymałam.

Przyjemnej lektury Joe :)

11
malika pisze:Polecono mi Skibiniewską i tego się trzymałam.
Mnie także polecono Skibiniewską. Przed chwilą dosłownie. Tutaj. I wcześniej. Również tutaj.
malika pisze:
Joe pisze:
Powiedz mi, jak to jest czytać Tolkiena? Słyszałem pochlebne opinie, wiele opinii. A jakie jest Twoje zdanie?

Ja powiem tak: nie czytałam, a leciałam przez tekst, pochłaniałam dosłownie, od rana do rana i tak przez trzy dni (z przerwą na wizytę w bibliotece). Nie mogłam się oderwać i pewnie wiele szczegółów mi umknęło przy takim czytaniu, ale wciągnęło mnie jak nic wcześniej.
Cholera, też tak chcę, no!!!

12
Joe pisze:
padaPada pisze:
Joe pisze:
Przymierzam się do przeczytania Władcy..., ale nie mam zielonego pojęcia, którego przekładu się złapać.
Najlepiej w oryginale, ale jeśli już po naszemu, to tylko Skibniewska.
Pewnie tak zrobię, dzięki za pomoc. Powiedz mi, jak to jest czytać Tolkiena? Słyszałem pochlebne opinie, wiele opinii. A jakie jest Twoje zdanie?
jedna z niewielu książek, po przeczytaniu których człowiek szczerze żałuje, że to już koniec i nie zdaje sobie sprawy, że właśnie połknął jakieś 1000 stron
Leniwiec Literacki
Hikikomori

13
Ha, ja Władcę Pierścieni też w trzy dni obaliłem, zaraz po tym jak dostałem na urodzinki któreśtam. Potem przeczytałem jeszcze raz po jakimś czasie. Potem jeszcze raz, dla odmiany w oryginale... a potem obejrzałem film i próbowałem przeczytać książkę jeszcze raz. Nie udało się. W porównaniu z filmem, muszę przyznać, w książce strasznie mało się dzieje i akcja wlecze się jakby chciała, a nie mogła. Bardzo dobrze podejście - najpierw zapoznać sie z literackim pierwowzorem, a dopiero potem sięgnąć po ekranizację.
Don't you hate people who... well, don't you just hate people?

14
Mich'Ael pisze:Bardzo dobrze podejście - najpierw zapoznać sie z literackim pierwowzorem, a dopiero potem sięgnąć po ekranizację.
Dzięki. Już od kilku lat szerokim łukiem omijam ekran telewizora. Zawsze kiedy leci "Władca...".
ODPOWIEDZ

Wróć do „Czytelnia”