"Koniokrady" - William Faulkner

1
Kiedyś któraś z lepszych polskich gazet, wydawała serię książek autorstwa światowych noblistów. Zacząłem od "Upadku" Alberta Camusa, następnie zaliczyłem "Pigmalion" Shawa, niedawno zabrałem się za lekturę "Koniokradów" Williama Faulknera, którego twórczości nie znałem jak dotąd w choćby najmniejszym stopniu.

Mam nadzieję, że przekład nie odebrał powieści Faulknerowskiego klimatu, jeśli tak - oryginał musi być arcydziełem.

Na odwrocie napisano, że "Koniokrady" opowiadają o dorastaniu młodego chłopca i ponoszeniu odpowiedzialności za dokonane czyny. I tak rzeczywiście jest. Jedenastoletni Lucius dorabia w zakładzie dziadka. Pewnego roku Szef (mowa właśnie o tym dziadku) zakupuje automobil (w tamtejszych czasach jeździło ich niewiele). Później opuszcza miasteczko, by udać się na pogrzeb krewnego, co postanawia wykorzystać dorosły przyjaciel Luciusa i zarazem pracownik jego dziadka - Boon Hogganbeck. W tajemnicy przed wszystkimi wykradają automobil i udają się w długą drogę do Memphis. Z czasem, jak to zwykle bywa, sprawa zaczyna się komplikować, ale - jak na amerykańską powieść przystało - kończy się prawie happy'endem (z tym, że Faulkner poszedł nieco dalej i odebrał amerykańskiej twórczości to, co najbardziej istotne - bajkowe zakończenia).

Sympatyczna powieść z pięknym zakończeniem, polecam znającym literaturę Williama Faulknera oraz laikom (a laikiem byłem jeszcze nie tak dawno)

2
Świetna książka, chociaż w dorobku mistrza Faulknera stawiam ją jednak poza "podium". Adaptacja filmowa z końca lat 60. ze Stevem McQueenem również sympatyczna, ale oczywiście faulknerowską prozą należy się delektować w oryginalnej formie :)
ODPOWIEDZ

Wróć do „Czytelnia”