Ignite pisze:Po redakcji językowej nie przysłali tekstu z zaznaczonymi zmianami do korekty autorskiej?
Mówiąc otwarcie - nie wiem, bo rzecz nie dotyczy mojego tekstu.
Podejrzewam, że przysłano, bo to dobra praktyka wydawnictwa.
Problem w tym, że tekst już poszedł z babolcami i pozamiatane. Mam dwa dylematy:
1. Odpowiedzialność wydawnictwa jest wobec autora niewielka, publikacja taka jedynie rzutuje na jego (wydawnictwa) wizerunek. Przyjmując do wydania powieść zbagatelizowano redakcję, puszczono niedoświadczonego pisarza i... (nie wiem, co dalej)
2. Reparacja szkód na tekście wydanym (ponowna redakcja, dodruk) jest powiedzmy możliwa i ... (nie wiem, co dalej).
Nie moje małpy i cyrk, ale zaintrygowało mnie to jako zjawisko. Zastanawia mnie dialog autora z wydawnictwem w takiej sytuacji. Domniemany, bo przecież nie ma obowiązku, musu, w moim przekonaniu pretensje autora też byłyby prawnie nieuzasadnione.