16

Latest post of the previous page:

smtk69 pisze:Postawię więc pytanie: ktoś z was czytał ostatnio coś ODWAŻNEGO? Stylistycznie nowatorskiego? Językowo rewolucyjnego?
"Morfinę" ;) Ale tam zabrakło czego innego. I "Saturn" Dehnela.

Ja zauważyłem, że w ogóle ludziom brakuje odwagi, żeby pisać literaturę piękną, realistyczną albo i nie. Nie wiem jak tam w wyższych sferach mainstreamu (trololo), ale wśród twórców którzy mnie otaczają ogólnie jest tendencja do uciekania w dużo prostsze gatunki, a przede wszystkim kompletny, całkowity brak zainteresowania otaczającą rzeczywistością. I parcie na wydanie książki za wszelką cenę, taki... makiawelizm gatunkowy, działający na zasadzie: "to się nie sprzeda, to nie napiszę".

Ale to pierwsze jest gorsze. Nikt jakoś nie chce opisywać tego, co go otacza, nie wiem czemu - bo to nudne, czy jak? Ogólna tendencja, z której ja też się nie do końca wyłamuję, jest eskapistyczna, albo w fantastykę szeroko pojętą, albo w głąb "ja" autora, które wyłazi na wierzch w większości tekstów które czytuję. A jak już się pojawia jakiś element naturalistyczny, to przeważnie sprowadza się do gejów (eh, ten żęder).
1 | 2 | 3 | 4 | O poezji

17
Też o Morfinie myślałem, ale nawet jeśli sporo jest tam ciekawych rozwiązań fabularnych, nie nazwałbym tego pisania równie odważnym jak pierwsza książka Masłowskiej.
Ostatecznie Twardoch to już stary pryk. Mięknie.
Ja bym sobie chętnie zobaczył jakieś błyśnięcie nieokrzesanego geniuszu, ale - pytanie powraca - ktoś je wyda? Pism literackich raczej nie przybywa, wydawnictwa niechętnie ryzykują.
Naturalistyczny detal może się przejadł i za bardzo się teraz kojarzy z prozą kuchenną? Brakuje chętnych, żeby go w jakiś sposób odświeżyć?
To przypomina zamknięte koło (jakby nie było zamknięte, nie byłoby kołem) - im bardziej wydawnictwa odsiewają i tną koszta, tym bardziej cierpi na tym jakość wydawanej przez nich literatury. Adepci pisarstwa szybko się uczą - i chwytają się prozy gatunkowej, która jeszcze jakoś idzie na rynku. A czytacze coraz mniej czytają bo nie mają na czym swoich ocząt okularniczych zawiesić.
Jakbym był prorokiem to rzekłbym, że to wszystko skończy się, jak w przypadku prasy. Spadki sprzedaży i cen reklam, zwolnienia dziennikarzy, spadek jakości, spadek sprzedaż itd w kółeczko...
http://ryszardrychlicki.art.pl

18
Pozwolicie, że nie wymienię żadnych nazwisk, bo mi nie wypada, skoro jestem uczestnikiem tej gry.
Pozwolę sobie jednak zauważyć, że nie, nie macie racji - wychodzi naprawdę sporo ciekawej literatury, w mniejszych, nie tak popularnych wydawnictwach. Dobrej w sensie jakości, odważnie mówiącej o naszej rzeczywistości. A że nie macie takiego wrażenia? No cóż, po prostu nie jest to literatura trafiająca na stoły w Empiku, trzeba jej poszukać... a często nie ma jak wziąć książki do ręki, skoro nie trafia do sieciówek na stół czy główne półki :)
I teraz już wiecie, dlaczego maniakalnie przeglądam oferty wydawców na targach książki :D

A z drugiej strony, czy aby naprawdę tak pięknie jest poza granicami naszego kraju? Bo ja przyznam, że jak czasem zaglądam na listy bestsellerów NYT, to nie króluje tam wartościowa literatura wysoka, tylko np. Patterson nr 237, wspomnienia jakieś celebrytki albo coś podobnego, a Dzieła przemykają chyłkiem jak ubodzy krewni w tym towarzystwie :P
Mówcie mi Pegasus :)
Miłek z Czarnego Lasu http://tvsfa.com/index.php/milek-z-czarnego-lasu/ FB: https://www.facebook.com/romek.pawlak

20
Nie gniewaj się za to, co napiszę, ale obawiam się, że powielasz nieprawdy.
Już pomijam ustalenie, co to niby znaczy "przeciętny pisarz", bo bawiąc się w definicje, nigdy nie dojdziemy do wspólnej, bo to szalenie niewymierne, zależne od gatunku i tysiąca innych spraw, dochodzi problem siły nabywczej pieniądza. Ale... poza krajami, w których autorzy są dotowani tak, jak to ma miejsce np. w Szwecji czy Norwegii, bardzo wielu pisarzy, całkiem niezłych, klepie biedę i zarabia mało. Sprzedaje się komercja, trudniejsza literatura, hm, wyguglaj sobie choćby parę słów o karierze Petera Wattsa, wtedy pogadamy :) a to w kraju o języku z MILIARDOWYM zasięgiem, w porównaniu do czterdziestoMILIONOWEGO polskiego :)
I to po pierwsze.
Po drugie, znam tak lekko licząc 50-100 osób, które zarabiają więcej. Z pewną taką nieśmiałością samego siebie też do tej grupy zaliczę :P
Inaczej mówiąc, na literaturze wysokiej mało kto zarabia pod dowolnym ze słońc :) natomiast na komercji zarabiać można i w Polsce :)

[ Dodano: Śro 05 Mar, 2014 ]
Polecam lekturę choćby tego artykułu: http://www.theguardian.com/books/2014/j ... 600-a-year
Mówcie mi Pegasus :)
Miłek z Czarnego Lasu http://tvsfa.com/index.php/milek-z-czarnego-lasu/ FB: https://www.facebook.com/romek.pawlak

21
Nie mam pod ręką danych, żeby się spierać, nie o to zresztą chodzi. Ważniejsze mi sie wydaje, że literatura we Francji zajmuje mimo wszystko ważniejsze miejsce w życiu przeciętnego zjadacza kultury. Nie muszę zapisywać się na forum literackie, żeby pogadać o ambitnej literaturze. To, plus, jak słusznie prawisz, siła nabuwcza pozwalają na łatwiejsze utrzymywanie się z pisania. I zamast gadać ogolnikami sprzedalbys parę dobrych adresów - jak nie tu, to na priva. Chętnie zajrze do dobrego wydawnictwa. Po zakupy i nie tylko :-)
http://ryszardrychlicki.art.pl
ODPOWIEDZ

Wróć do „Wydawnictwa”