211

Latest post of the previous page:

USTAWA
z dnia 4 lutego 1994 r.
o prawie autorskim i prawach pokrewnych

Art. 29.

1. Wolno przytaczać w utworach stanowiących samoistną całość urywki rozpowszechnionych utworów lub drobne utwory w całości, w zakresie uzasadnionym wyjaśnianiem, analizą krytyczną, nauczaniem lub prawami gatunku twórczości.

Art. 34.
Można korzystać z utworów w granicach dozwolonego użytku pod warunkiem wymienienia imienia i nazwiska twórcy oraz źródła. Podanie twórcy i źródła powinno uwzględniać istniejące możliwości. Twórcy nie przysługuje prawo do wynagrodzenia,
chyba że ustawa stanowi inaczej.

Parodia to też twórczość, więc z punktu widzenia prawa nikt się sadzić nie może.
Mnie reakcja LC dziwi. Co za różnica, czy śmieję się z takich recenzji bezpośrednio u nich, czy na stronie kogoś, kto za mnie przebrnął przez ich dziesiątki i setki, wybierając perły? Ośmieszają się tylko twórcy tych wypocin, a nie serwis, który jedynie umieszczanie opinii umożliwia. A posługiwanie się w ich obronie argumentem o dekonstrukcji obowiązującego kanonu to już jest w ogóle śmiech na sali.
http://lubimyczytac.pl/autor/141613/nat ... czepkowska

212
Leszek Pipka pisze:Dlatego wydaje mi się dość istotne, jaką świadomość ma pisarz w odniesieniu do swojego dzieła, jak je sytuuje wobec innych i na co jest w stanie się zgodzić. I po co. Czy produkuje rzecz ze znakiem jakości, czy sztukamięs z przyprawami, o której wspominał Romek. Czy kotlet sojowy. A że trudny i nieczęsty jest dystans do własnej krwawicy, następuje gdzieniegdzie zamiana ról w procesie wytwarzania i dystrybucji dobra, jakim jest książka.
To jest ważne zdanie. Mówi o szacunku, pokorze i samoświadomości, której źródłem wiedza i obycie kulturowe. Można pisać coś, co samemu uważa się za byleco, bo to się sprzedaje - to się pisze li tylko dla zysku finansowego? Pewnie tak. Powstaje kompromis pomiędzy własną oceną a potrzebą. Przykładem jest choćby marzenie Sienkiewicza o wielkiej powieści współczesnej. Chyba to nawet rozumiem. Inna sprawa, gdy się pisze na najwyższym pułapie możliwości, a owe możliwości są na poziomie owego kotleta sojowego przed redakcją, a po - to może kotlet z mortadeli. Wtedy nie ma się oporów przez autopakowaniem w sreberka (autoreklamą) z poczuciem misji pisarskiej.

[ Dodano: Sob 16 Sty, 2016 ]
dodam - to jest moja koncepcja i można się ze mną nie zgadzać ;)
Granice mego języka bedeuten die Grenzen meiner Welt.(Wittgenstein w połowie rozumiany)

Wróć do „Wydawnictwa”