Latest post of the previous page:
Są jeszcze pisma internetowe. Może nie są tak dobre, ale na przykład esensja wydawała mi się zawsze profesjonalna. Oceniają tak samo ostro jak SFFiH, więc może w tym jest jakaś nadzieja???17
Owszem, Esensja zyska. Może Qfant.
Mówcie mi Pegasus 
Miłek z Czarnego Lasu http://tvsfa.com/index.php/milek-z-czarnego-lasu/ FB: https://www.facebook.com/romek.pawlak

Miłek z Czarnego Lasu http://tvsfa.com/index.php/milek-z-czarnego-lasu/ FB: https://www.facebook.com/romek.pawlak
19
Wyobraźcie sobie, ile teraz propozycji opowiadań będzie przychodzić do NF. Zostaną zawaleni tekstami, nie dadzą rady, będą musieli losowo wyrzucać 75%.
A tak poważnie - gdyby część użytkowników tego forum regularnie kupowała SFFiH, nie byłoby problemu. Czy w takim razie przestaliśmy kupować to pismo czy po prostu czytamy mniej?
A tak poważnie - gdyby część użytkowników tego forum regularnie kupowała SFFiH, nie byłoby problemu. Czy w takim razie przestaliśmy kupować to pismo czy po prostu czytamy mniej?
20
Liczba użytkowników forum:raan pisze:A tak poważnie - gdyby część użytkowników tego forum regularnie kupowała SFFiH, nie byłoby problemu.
Nawet gdyby wszyscy użytkownicy tego forum jak jeden mąż ruszyli do Empiku i zaczęli kupować SFFiH, nic by to nie zmieniło, moim skromnym zdaniem.Mamy 2585 zarejestrowanych użytkowników
Ja osobiście przestałem kupować SFFiH regularnie mniej więcej wtedy, gdy Feliks W. Kres przestał pisywać dla tegoż magazynu felietony. Lubiłem czytać wypowiedzi tego pana, a przy okazji kupowałem cały magazyn. Dość tani, swoją drogą, jak na te kilka godzin zapewnianej przez niego rozrywki.
Szkoda, że dopiero teraz dowiedziałem się o tym, że dało się zamówić roczną prenumeratę elektronicznej wersji SFFiH za marne 75 złotych - już dawno bym to był zrobił.
Zniknięcie SFFiH zmniejsza szanse debiutu na papierze praktycznie do zera. :( Teraz trzeba będzie napisać tekst wyjątkowo dobry ORAZ mieć szczęście (trafić na dobry humor redaktora), czyli... a nie, zaraz, przecież teraz też tak jest.

Tak czy siak - szkoda trochę, lubiłem to pismo.
Cenzura tu szaleje czy jak? Zniknął post, który napisałem wczoraj nocą...
Don't you hate people who... well, don't you just hate people?
21
To tylko pokazuje, że lansowane przez niektórych próby podejścia do literatury - a w większym znaczeniu do szeroko rozumianej sztuki - na zasadach wolnorynkowych, takich jak panują w gospodarce, do niczego dobrego nie prowadzi. Jak widać, dotacje, granty, stypendia i inne tego typu rzeczy są potrzebne.
Opowiadaj. Zachowaj rytm i opowiadaj. Mów o swoich klęskach, niespełnionych marzeniach, pierwszych miłościach, o dniu, kiedy miałeś wszystkiego dość, o tej jedynej, dla której chciałeś się zabić, o tym że nie wszystko ci się udaje. Ja będę słuchał. A potem spiszę historię twojego życia.
22
Jesteś pewny?Mich'Ael pisze:Liczba użytkowników forum:raan pisze:A tak poważnie - gdyby część użytkowników tego forum regularnie kupowała SFFiH, nie byłoby problemu.Nawet gdyby wszyscy użytkownicy tego forum jak jeden mąż ruszyli do Empiku i zaczęli kupować SFFiH, nic by to nie zmieniło, moim skromnym zdaniem.Mamy 2585 zarejestrowanych użytkowników
Zerknąłem do bieżącego numeru. Nakład 9000 egz.
Dwa i pół tysiąca sprzedanych więcej, to jednak jest różnica.
23
Przyznam, że spodziewałem się większej żałoby po odejściu SFFIH. Zwłaszcza na Wery.
To pismo dawało realne możliwości debiutu i w tej chwili na papierze zostaje tylko Nowa Fantastyka (plus trochę niszowych pisemek)
Nie chcę rozwodzić się nad kwestiami "rynkowymi". Padło, to znaczy że się nie opłacało, koniec kropka, c'est la vie.
Krótka forma się nie sprzedaje, jednak jest jedyną drogą do formy długiej, co gorsza bez pokazania się gdziekolwiek, nikt raczej powieści nie wyda. Nie należę do grona jęczących, którzy rezygnują, bo jak tu pisać w takim kraju etc. - po prostu zastanawiam się, jak wybrnąć z tej patowej sytuacji i gdzie posyłać opowiadania, skoro nikt za nie chce płacić.
Jest to wreszcie problem motywacji: trzeba mieć ikrę, żeby pisać książkę nie mając na koncie żadnego wcześniejszego sukcesu i nie widząc się wcześniej w druku.
To pismo dawało realne możliwości debiutu i w tej chwili na papierze zostaje tylko Nowa Fantastyka (plus trochę niszowych pisemek)
Nie chcę rozwodzić się nad kwestiami "rynkowymi". Padło, to znaczy że się nie opłacało, koniec kropka, c'est la vie.
Krótka forma się nie sprzedaje, jednak jest jedyną drogą do formy długiej, co gorsza bez pokazania się gdziekolwiek, nikt raczej powieści nie wyda. Nie należę do grona jęczących, którzy rezygnują, bo jak tu pisać w takim kraju etc. - po prostu zastanawiam się, jak wybrnąć z tej patowej sytuacji i gdzie posyłać opowiadania, skoro nikt za nie chce płacić.
Jest to wreszcie problem motywacji: trzeba mieć ikrę, żeby pisać książkę nie mając na koncie żadnego wcześniejszego sukcesu i nie widząc się wcześniej w druku.
24
Nie, wystarczy talent. Spory talentPugnacius pisze:Jest to wreszcie problem motywacji: trzeba mieć ikrę, żeby pisać książkę nie mając na koncie żadnego wcześniejszego sukcesu i nie widząc się wcześniej w druku.

Panie, ten kto chce zarabiać na chleb pisząc książki, musi być pewny siebie jak książę, przebiegły jak dworzanin i odważny jak włamywacz."
dr Samuel Johnson
dr Samuel Johnson
SFFiH
25To pocieszające, Navajero.
Tylko ciekawe ile co miesiąc przyjdzie do redaktora Parowskiego tekstów (chłop też ma swoje ograniczenia)? Mi się nie wydaje, żeby on był w stanie to wszystko przeczytać
Z drugiej strony, może SFFiH stanie na nogi?
Fioletowi, którzy mieli stałe rubryki w magazynie na pewno dadzą znać i będziemy wiedzieli co w trawie piszczy.
Tylko ciekawe ile co miesiąc przyjdzie do redaktora Parowskiego tekstów (chłop też ma swoje ograniczenia)? Mi się nie wydaje, żeby on był w stanie to wszystko przeczytać

Z drugiej strony, może SFFiH stanie na nogi?
Fioletowi, którzy mieli stałe rubryki w magazynie na pewno dadzą znać i będziemy wiedzieli co w trawie piszczy.
27
Taka jest różnica, że NF drukuje co miesiąc z 3 teksty polskie, a SFFIH drukowała ich z 6, więc mamy spadek o 2/3.
Pocieszająca jest tylko wiedza, że 99% tekstów, czy to opowiadań czy powieści, które spływają do redakcji, nadaje się na opał i to jest jasne już po pierwszych kilku zdaniach. Widząc co ludzie potrafią podesłać do wydawnictw, trudno wprost uwierzyć, że wcześniej poddali tekst jakiejkolwiek krytyce: cudzej, własnej, nie mówiąc już o profesjonalnej.
Ale wracając do tematu: talent nie wystarczy, chyba że składową i to pokaźną talentu jest wytrwałość i pracowitość. I tak to pewnie jest.
Pocieszająca jest tylko wiedza, że 99% tekstów, czy to opowiadań czy powieści, które spływają do redakcji, nadaje się na opał i to jest jasne już po pierwszych kilku zdaniach. Widząc co ludzie potrafią podesłać do wydawnictw, trudno wprost uwierzyć, że wcześniej poddali tekst jakiejkolwiek krytyce: cudzej, własnej, nie mówiąc już o profesjonalnej.
Ale wracając do tematu: talent nie wystarczy, chyba że składową i to pokaźną talentu jest wytrwałość i pracowitość. I tak to pewnie jest.
28
To jest akurat oczywiste, trudno napisać powieść będąc leniem. Nawet utalentowanym leniemPugnacius pisze:Ale wracając do tematu: talent nie wystarczy, chyba że składową i to pokaźną talentu jest wytrwałość i pracowitość. I tak to pewnie jest.

Panie, ten kto chce zarabiać na chleb pisząc książki, musi być pewny siebie jak książę, przebiegły jak dworzanin i odważny jak włamywacz."
dr Samuel Johnson
dr Samuel Johnson
29
Pugnacius, no, jak Ci brakuje współżałobników, to ja płaczę wraz z tobą 
Ech, no ogólnie bessensu, zgadzam się. Jeżeli jest jedno pismo i publikuje np. 3 opowiadania polskie, to sytuacja jest... nieco inna niż, kiedy były dwa, w tym jedno wyłącznie polskie.
Zwłaszcza, że jest jeszcze takie coś jak, hmm, nie wiem, jak to ująć - polityka wydawnicza, względnie stylistyka pisma. Ja mam z NF tak, że publikowane tak teksty polskie dzielą się na te, które podobają mi się ogromnie i tylko myślę, który nominować do Zajdla, i te, których czytać nie mogę i pukam się w głowę, jak to mogło się ukazać drukiem. W SFFiH stylistyka była nieco inna i "stany średnie" bardziej mi odpowiadały. To jest kwestia czysto subiektywna, ale działa też na pewno w drugą stronę: mogą być autorzy, których opowiadania mogłyby mi się podobać, ale nie ukażą się w NF, bo po prostu podczas selekcji nie uznano ich za wystarczająco ciekawe (co rozumiem, ale czasem pewnie mogłabym ubolewać, bo mam trochę inny gust).
W kwestii czytania wszystkiego, co napływa do znanych nam redakcji papierowych... Mam pewne wątpliwości, mam wrażenie, że ogrom korespondencji w skrzynkach jest przytłaczający. Ale to tylko moje wrażenie, może się mylę.
Esensja, Fahrenheit i QFant (oraz inne portale, których nie znam) nie zapłacą niestety, ale publikacja u nas to jednak coś zasadniczo innego niż zamieszczenie tekstu na blogu czy serwisie nieprowadzącym selekcji i redakcji. Dużo jest na pewno argumentów (poza finansowym) za tezą, że publikować opowiadanie na papierze jest lepiej niż w sieci, nie ma się nad nimi co rozwodzić, bo to wiadomo. Ale jest jeden na plus dla portali - takie teksty mają dłuższe "życie" i z każdym kolejnym sukcesem wydawniczym autora są czytane przez kolejne osoby - gugiel się kłania
No, to tak, cobyśmy się nie zapłakali ostatecznie

Ech, no ogólnie bessensu, zgadzam się. Jeżeli jest jedno pismo i publikuje np. 3 opowiadania polskie, to sytuacja jest... nieco inna niż, kiedy były dwa, w tym jedno wyłącznie polskie.
Zwłaszcza, że jest jeszcze takie coś jak, hmm, nie wiem, jak to ująć - polityka wydawnicza, względnie stylistyka pisma. Ja mam z NF tak, że publikowane tak teksty polskie dzielą się na te, które podobają mi się ogromnie i tylko myślę, który nominować do Zajdla, i te, których czytać nie mogę i pukam się w głowę, jak to mogło się ukazać drukiem. W SFFiH stylistyka była nieco inna i "stany średnie" bardziej mi odpowiadały. To jest kwestia czysto subiektywna, ale działa też na pewno w drugą stronę: mogą być autorzy, których opowiadania mogłyby mi się podobać, ale nie ukażą się w NF, bo po prostu podczas selekcji nie uznano ich za wystarczająco ciekawe (co rozumiem, ale czasem pewnie mogłabym ubolewać, bo mam trochę inny gust).
W kwestii czytania wszystkiego, co napływa do znanych nam redakcji papierowych... Mam pewne wątpliwości, mam wrażenie, że ogrom korespondencji w skrzynkach jest przytłaczający. Ale to tylko moje wrażenie, może się mylę.
Esensja, Fahrenheit i QFant (oraz inne portale, których nie znam) nie zapłacą niestety, ale publikacja u nas to jednak coś zasadniczo innego niż zamieszczenie tekstu na blogu czy serwisie nieprowadzącym selekcji i redakcji. Dużo jest na pewno argumentów (poza finansowym) za tezą, że publikować opowiadanie na papierze jest lepiej niż w sieci, nie ma się nad nimi co rozwodzić, bo to wiadomo. Ale jest jeden na plus dla portali - takie teksty mają dłuższe "życie" i z każdym kolejnym sukcesem wydawniczym autora są czytane przez kolejne osoby - gugiel się kłania

No, to tak, cobyśmy się nie zapłakali ostatecznie

30
I ja sie przyłączę do żałoby, chociaż czytelnikiem byłem od kilku miesięcy, to bardzo spodobał mi się profil pisma i to, że promowano polskich autorów. Dzięki temu poznałem kilku autorów, których książki już kupiłem.
Bardzo chętnie czytałem i będę czytał, bo mam nadzieję, wejść w posiadanie wcześniejszych numerów. No i może jeszcze się odrodzi...
To tyle od strony czytelnika, a od strony autora, jest mi również przykro, bo istnienie SFFiH dawało większe możliwości debiutu i promocji polskich pisarzy. Zawsze lepiej jak są dwa niż jedno, i w dodatku umiera to, które skupiało się na polskich autorach.
Dochodzi tu fakt, o którym wspomniała cranberry, że różni redaktorzy mają różne gusta i często o tym wspominał RD na forum SFFiH, że to co on odrzucił czasami pojawiało się w NF i odwrotnie.
Mój poziom jest jeszcze niewystarczający, żebym mógł coś gdzieś wysyłać, ale myślę, że trzeba siadać i pisać dalej i rozpowszechniać fantastykę, bo tylko w ten sposób możemy wpłynąć na sytuację na rynku.
Bardzo chętnie czytałem i będę czytał, bo mam nadzieję, wejść w posiadanie wcześniejszych numerów. No i może jeszcze się odrodzi...
To tyle od strony czytelnika, a od strony autora, jest mi również przykro, bo istnienie SFFiH dawało większe możliwości debiutu i promocji polskich pisarzy. Zawsze lepiej jak są dwa niż jedno, i w dodatku umiera to, które skupiało się na polskich autorach.
Dochodzi tu fakt, o którym wspomniała cranberry, że różni redaktorzy mają różne gusta i często o tym wspominał RD na forum SFFiH, że to co on odrzucił czasami pojawiało się w NF i odwrotnie.
Mój poziom jest jeszcze niewystarczający, żebym mógł coś gdzieś wysyłać, ale myślę, że trzeba siadać i pisać dalej i rozpowszechniać fantastykę, bo tylko w ten sposób możemy wpłynąć na sytuację na rynku.
I pity the fool who goes out tryin' to take over da world, then runs home cryin' to his momma!
B.A. = Bad Attitude
B.A. = Bad Attitude
31
Podejście są różne i różny może być pogląd na te kwestie, ale mimo to dziwi mnie takie podejście.
W takim kontekście upieranie się przy tym, by publikowac tylko u tych, którzy płacą (zwłaszcza, jak się weźmie pod uwagę, że tych płacących jest tak niewiele, a chętnych tak wielu) mam za dziwne. Przeciez nikt od autora nie wymaga, by zawsze publikował za free, ale ten początek... To właściwie normalne.
Nawet NF proponuje na swojej stronie - wstawiaj opowiadania na portalu. Spodoba się - weźmiemy.
No i zostaje jeszcze kwestia tego co autor soba reprezentuje. Może być tak, że nic nie umie ale już zakłada, że skoro publikować, to tylko za wynagrodzeniem
Tu zdecydowanie popieram Cranberry.
W ramach ciekawostki dodam, że w SFFiH publikowanie takich totalnych debiutów (pierwsze opowiadanie nieznanego autora) to tez pewien margines. Sporo tam było opowiadań autorów mających już powieści na koncie, a jeszcze więcej autorów, którzy już wcześniej dali się poznać publiczności - w konkursach spodenkowych, w Horyzontach Wyobraźni, na portalach (jak Esensja).
A
Bo może to i nie jest jedyna droga, można napisać powieść, dobrą i ją wydać. Ale pisząc i publikując opowiadania ma się parę bonusów - ćwiczy się styl i wyrabia się nazwisko. Niby to nie ma znaczenia, po co nazwisko, jak się coś dobrego napisze to powinni wziąć, ale zawsze to działa jakoś - wydawnictwo przyjmując od takiego autora powieść wie już co napisał wcześniej a nawet wie jak to zostało przyjęte - fora, komentarze itp.Pugnacius pisze:Krótka forma się nie sprzedaje, jednak jest jedyną drogą do formy długiej, co gorsza bez pokazania się gdziekolwiek, nikt raczej powieści nie wyda. Nie należę do grona jęczących, którzy rezygnują, bo jak tu pisać w takim kraju etc. - po prostu zastanawiam się, jak wybrnąć z tej patowej sytuacji i gdzie posyłać opowiadania, skoro nikt za nie chce płacić.
W takim kontekście upieranie się przy tym, by publikowac tylko u tych, którzy płacą (zwłaszcza, jak się weźmie pod uwagę, że tych płacących jest tak niewiele, a chętnych tak wielu) mam za dziwne. Przeciez nikt od autora nie wymaga, by zawsze publikował za free, ale ten początek... To właściwie normalne.
Nawet NF proponuje na swojej stronie - wstawiaj opowiadania na portalu. Spodoba się - weźmiemy.
No i zostaje jeszcze kwestia tego co autor soba reprezentuje. Może być tak, że nic nie umie ale już zakłada, że skoro publikować, to tylko za wynagrodzeniem

Tu zdecydowanie popieram Cranberry.
W ramach ciekawostki dodam, że w SFFiH publikowanie takich totalnych debiutów (pierwsze opowiadanie nieznanego autora) to tez pewien margines. Sporo tam było opowiadań autorów mających już powieści na koncie, a jeszcze więcej autorów, którzy już wcześniej dali się poznać publiczności - w konkursach spodenkowych, w Horyzontach Wyobraźni, na portalach (jak Esensja).
A