Latest post of the previous page:
ja tesz moge sie założyć że za 5 lat może mnie tu niebyć18
Kurcze admini ja tego postu tu nie wklejałam mam klona czy co?
[ Dodano: Sob 24 Lip, 2010 ]
jeżeli to miał być żart to mało zabawny
[ Dodano: Sob 24 Lip, 2010 ]
jeżeli to miał być żart to mało zabawny
19
Rodzice ci zafundują. Nie tylko Twoi. Z podatków.Właśnie, w Gazecie Prawnej pisali ostatnio, że wydawnictwa się wkurzyły i starają się o zbiorowe pozwy dla użytkowników chomikuj.pl, bo ci ściągają stamtąd e-booki (ja też).
Trochę mnie to zbulwersowało, no bo w sumie ściąganie e-booków to nie jest nic złego. Ci durnie chyba nie pomyśleli, że np. ktoś może nie mieć kasy na jakąś tam książkę, a bardzo jej potrzebuje. Mnie takie coś wkur...rza jak cholera. Ci idioci z wydawnictw chcą, żeby ludzie kupowali papierowe, nieraz nawet drogie książki, bo chcą po prostu żerować na ludziach i zabierać im kasę. To chore
Otóż nasze państwo wydaje część kasy na... Biblioteki Publiczne! Po co kraść, jak można pożyczyć za darmo. Owszem, zwykle jest rok poślizgu, ale to tak jak by ci dali roczne ferrari. Też nieźle

Ba! Niektórzy z nas codziennie chodzą do szkoły, a tam naprawdę dużo dobrych pozycji.
I antykwariaty. Tam książki podróżują od jednego czytelnika do drugiego za 30-70% ceny rynkowej. Trochę obdarte tu i tam, ale takie nawet wolę. Tomy z historią.
Więcej powodu mają do narzekań ci z małych miasteczek i wsi, gdzie to wszystko nie jest tak rozwinięte.
20
Jeśli akurat potrzebujesz informacji, rok to trochę dużo czekania. Prosiłam się o książę 14 miesięcy, a kiedy ją dostałam, była mi zwyczajnie niepotrzebna. Gdyby była możliwość pobrać ją z netu wtedy, pewnie bym tak zrobiła.Kamila pisze:Owszem, zwykle jest rok poślizgu
W mojej wiosce jest coś ponad 20 filii biblioteki, w każdej pełno książek, ale rzadko znajdziesz to, czego szukasz. Mimo to, korzystam z nich na tyle często, że zwiększono mi limit wypożyczeń. Składam zamówienia i oddaję im zbędne książki - zbędne znaczy: raz przeczytałam i wiem, że nigdy więcej. Problem w tym, że mało kto słyszał o bibliotece. Łatwiej wejść w google i ściągnąć. Lenistwa się niestety w dobie internetu nie wypleni, chociaż biblioteki mają bazy internetowe, gdzie można rezerwować pozycje. Fajna sprawa, dla mnie bomba, bo kiedyś musiałam wydzwaniać raz w tygodniu i wysłuchiwać, że właśnie wypożyczono zamiast odłożyć, ale kogo to interesuje?
Cierpliwości, nawet trawa z czasem zamienia się w mleko.
21
Ja tam nie znoszę ebooków. Jakoś niewygodnie jest mi czytać z ekranu. Zamawiam książki w filiach u siebie. I choć nie mam ich dwadzieścia, to jakoś staram się wyżyć z tego, co mam
Bo na swoje rzadko pieniądze są.

http://dnokufra.pl/ - Co się kryje na dnie kufra...
23
A co się dzieje, kiedy legalne, prowadzone zgodnie z prawem przedsięwzięcia dostają takiego kopa? No właśnie. A później władzuchna narzeka, że "zwiększa się problem czarnego rynku" czy coś w tym stylu...Andrzej Pilipiuk pisze:w Polsce rynek legalnych e-booków na dzień dobry dostanie kopa
22% wat na publikacje elektroniczne.
No to wydawcy - zarówno papierowi, jak i elektroniczni - chyba już wiedzą, komu należy przesłać "specjalne podziękowania".
Pozdrawiam.
Wolność oznacza prawo do twierdzenia, że dwa i dwa to cztery. Z niego wynika reszta.
Jerzy Orwell, "Rok 1984"
Jerzy Orwell, "Rok 1984"
24
mnie nieprawdopodobnie wkurza jedno.
Szarpię się, piszę jak wariat. Chcę coś osiągnąć. Zarobić parę groszy, urądzić miezkanie po swoijemu by było ladne i wygodne (w końcu pracuję w domu czyli siedzą w tych murach i po 20 godzin na dobę). Dzikim uporem i harówą dokonałem niemożliwego - pokonałem wpław Atlantyk. Widzę już ląd przed sobą.
A tu nagle gdy zobaczyłem już wyraźnie swój cel jakiś dupek zza biurka w Brukseli ustami swego warszawskiego przydupasa daje mi rozkaz powrotu. I dowiaduję się że lepsze jutro było wczoraj...
Mam zwykłe ludzkie marzenia. Mieszkanie niekoniecznie w wielkiej płycie i niekoniecznie na zadupiu. Jeszcze kilkoro dzieci. Jeszcze trochę książek. Może regały tym razem z Ikei. Może jakaś tygodniowa wycieczka w ciekawe miejsce jesienią...
Ale nie - bo przed wyborami trzeba kupić głosy meneli. A 24 miliardy które rocznie na to idą to widać za mało...
Szarpię się, piszę jak wariat. Chcę coś osiągnąć. Zarobić parę groszy, urądzić miezkanie po swoijemu by było ladne i wygodne (w końcu pracuję w domu czyli siedzą w tych murach i po 20 godzin na dobę). Dzikim uporem i harówą dokonałem niemożliwego - pokonałem wpław Atlantyk. Widzę już ląd przed sobą.
A tu nagle gdy zobaczyłem już wyraźnie swój cel jakiś dupek zza biurka w Brukseli ustami swego warszawskiego przydupasa daje mi rozkaz powrotu. I dowiaduję się że lepsze jutro było wczoraj...
Mam zwykłe ludzkie marzenia. Mieszkanie niekoniecznie w wielkiej płycie i niekoniecznie na zadupiu. Jeszcze kilkoro dzieci. Jeszcze trochę książek. Może regały tym razem z Ikei. Może jakaś tygodniowa wycieczka w ciekawe miejsce jesienią...
Ale nie - bo przed wyborami trzeba kupić głosy meneli. A 24 miliardy które rocznie na to idą to widać za mało...