Latest post of the previous page:
A czy to nie jest tak, że przeceniacie siłę recenzji książek z blogasków?182
Ja nie. Dlatego się nie wysilam, koncentruję na czytelnikach w księgarniach 
Ale w jednym Augusta ma rację: poza blogosferą niewiele się wykształciło na pustyni.

Ale w jednym Augusta ma rację: poza blogosferą niewiele się wykształciło na pustyni.
Ostatnio zmieniony pn 11 sty 2016, 20:03 przez Romecki, łącznie zmieniany 1 raz.
Mówcie mi Pegasus 
Miłek z Czarnego Lasu http://tvsfa.com/index.php/milek-z-czarnego-lasu/ FB: https://www.facebook.com/romek.pawlak

Miłek z Czarnego Lasu http://tvsfa.com/index.php/milek-z-czarnego-lasu/ FB: https://www.facebook.com/romek.pawlak
183
Uważasz, że inni autorzy się nie starają?Romek Pawlak pisze:staram się, żeby to była literatura
Na jakiej podstawie wysnuwasz takie wnioski?
Każdy się stara.
Sztucznym? Bo?Romek Pawlak pisze:o sztucznym pompowaniu ich popularności
Co dokładnie masz na myśli?
A teraz z innej beczki.
Zwróć uwagę na chociażby ostatnią kampanię reklamową książki "Dziewczyna z pociągu". Jak jest wg Ciebie reklamowana? Jestem ciekawa Twojej opinii

[ Dodano: Pon 11 Sty, 2016 ]
Wybacz, żebyś po 20 latach pisania musiał się wysilać - znaczyłoby, że kiepski z Ciebie pisarz.Romek Pawlak pisze:Ja nie. Dlatego się nie wysilam, koncentruję na czytelnikach w księgarniach

Porozmawiajmy o debiutantach. Nie o pisarzach z ogromnym dorobkiem i stażem liczonym w dziesiątkach lat i wydanych książek.
184
1. Poważnie nie widzisz różnicy między kopiowaniem tego, co modne a pisaniem czegoś, co chce się napisać bez względu na modę? To niejedyny wyróżnik. I owszem, część autorów pisze to, co modne, i nawet jeśli umiałoby pisać lepiej, to świadomie obniży poziom i zrezygnuje z trudniejszej problematyki, bo by im to sprzedaż zaniżyło 
2. Ja pierdzielę. Naprawdę nie widziałaś na fejsiku autorów, którzy sprzedali 30 egz książki, a na portalach, fejsiku i innych takich mają tryliard fanów? Skąd ich niby mają, jak nikt prawie nie zna książki?
Jaki mechanizm odpowiada za to Twoim zdaniem? 
3. Dziewczyna jest mi zjawiskiem totalnie obcym, nawet nie wiem, o czym to jest
zatem zdanie mam takie, że nie mam zdania 
4. O tym właśnie ta rozmowa - na ile warto, na ile nie warto
Mnie to mało dotyczy z podanych przez Ciebie powodów.

2. Ja pierdzielę. Naprawdę nie widziałaś na fejsiku autorów, którzy sprzedali 30 egz książki, a na portalach, fejsiku i innych takich mają tryliard fanów? Skąd ich niby mają, jak nikt prawie nie zna książki?


3. Dziewczyna jest mi zjawiskiem totalnie obcym, nawet nie wiem, o czym to jest


4. O tym właśnie ta rozmowa - na ile warto, na ile nie warto

Mówcie mi Pegasus 
Miłek z Czarnego Lasu http://tvsfa.com/index.php/milek-z-czarnego-lasu/ FB: https://www.facebook.com/romek.pawlak

Miłek z Czarnego Lasu http://tvsfa.com/index.php/milek-z-czarnego-lasu/ FB: https://www.facebook.com/romek.pawlak
185
Zacznę od zadkaRomek Pawlak pisze:3. Dziewczyna jest mi zjawiskiem totalnie obcym, nawet nie wiem, o czym to jestzatem zdanie mam takie, że nie mam zdania

Radia nie masz?
Wszędzie leciała ta reklama.
W rankingach sprzedaży topka empiku i to b.długo.
Mam, kupiłam, przeczytałam, spoko, choć nie powala.
Hm... Akurat takich osób nie znam. Z reguły duży fanpage - w miarę duża popularność/sprzedaż książki w egz. (oczywiście "duża" to kwestia umowna, ale na pewno nie 30 egz. a raczej 1000 egz. i więcej - co w przypadku debiutantów w małych wydawnictwach/wydawnictwach vanity nie jest wcale złym wynikiem, jak na dzisiejsze czasy). Oczywiście mówimy o debiutantach, a nie autorach z Twoim dorobkiem i wydających się w dużych wydawnictwach.Romek Pawlak pisze:2. Ja pierdzielę. Naprawdę nie widziałaś na fejsiku autorów, którzy sprzedali 30 egz książki, a na portalach, fejsiku i innych takich mają tryliard fanów? Skąd ich niby mają, jak nikt prawie nie zna książki?Jaki mechanizm odpowiada za to Twoim zdaniem?
![]()
Myślę, że dla takich osób wszelka forma reklamy jest dobra.
Znam liczby (z wieloma autorkami z tej grupy rozmawiałam i akurat w kobiecej literaturze ma to jakieś przełożenie liczbowe, oczywiście książka musi się podobać - bez tego ani Święty Boże nie pomoże. Tu łeb wystawia kolejne pytanko: co się teraz podoba?

Chyba tu nie masz na myśli debiutantówRomek Pawlak pisze:1. Poważnie nie widzisz różnicy między kopiowaniem tego, co modne a pisaniem czegoś, co chce się napisać bez względu na modę? To niejedyny wyróżnik. I owszem, część autorów pisze to, co modne, i nawet jeśli umiałoby pisać lepiej, to świadomie obniży poziom i zrezygnuje z trudniejszej problematyki, bo by im to sprzedaż zaniżyło

Ciężko obniżać poziom, gdy ma się na koncie 0 lub 1 wydaną powieść.
To chyba raczej uwaga dotycząca znanych autorów (wszak oni jedynie mogą coś obniżać/podwyższać i widzieć tego efekty po poziomie sprzedaży konkretnych tytułów).
Więc w tej materii ja się nie wypowiem (brak doświadczenia).
187
Przecież nie twierdzę, że nie widziałem żadnej reklamy, tylko że kompletnie się to ode mnie odbiło. ale ja dziwny jestem, nie śledzę list popularności etc. albo raczej bardzo rzadko.
Co do tej popularności niewynikającej ze sprzedaży, nazwisk z oczywistych powodów nie podam, ale widać wiem więcej, bo bez trudu mogę sobie porównać prawdziwą sprzedaż z hypem w sieci, i to często nie idzie w parze.
Nawet linkowałem niedawno jakiegoś selfa, który taką ilość sprzedał, a popularność miał dużo większą
o autorach i autorkach publikujących w normalnych wydawnictwach tym bardziej nie będzie po nazwisku, jak rozumiesz 
I owszem, mam na myśli także debiutantów, którzy tak kalkulują, że łatwiej sprzedadzą to, co modne.
Rzecz jasna, każdemu wolno kochać, rynek jest ciężki, etc. Ale nadal pozostaje kwestia, czy poza skutecznym marketingiem taki autor czy autorka mają do zaproponowania coś ciekawego literacko?
Co do tej popularności niewynikającej ze sprzedaży, nazwisk z oczywistych powodów nie podam, ale widać wiem więcej, bo bez trudu mogę sobie porównać prawdziwą sprzedaż z hypem w sieci, i to często nie idzie w parze.
Nawet linkowałem niedawno jakiegoś selfa, który taką ilość sprzedał, a popularność miał dużo większą


I owszem, mam na myśli także debiutantów, którzy tak kalkulują, że łatwiej sprzedadzą to, co modne.
Rzecz jasna, każdemu wolno kochać, rynek jest ciężki, etc. Ale nadal pozostaje kwestia, czy poza skutecznym marketingiem taki autor czy autorka mają do zaproponowania coś ciekawego literacko?

Mówcie mi Pegasus 
Miłek z Czarnego Lasu http://tvsfa.com/index.php/milek-z-czarnego-lasu/ FB: https://www.facebook.com/romek.pawlak

Miłek z Czarnego Lasu http://tvsfa.com/index.php/milek-z-czarnego-lasu/ FB: https://www.facebook.com/romek.pawlak
188
No przecież pisałam, że gdy książka kiepska to ni Święty Boże nie pomożeRomek Pawlak pisze:Ale nadal pozostaje kwestia, czy poza skutecznym marketingiem taki autor czy autorka mają do zaproponowania coś ciekawego literacko?

A gdy dobra (podoba się/poczytna/polecana) - autor prędzej czy później wypłynie.
Pewnie. Chętnie przeczytam, co masz ciekawego do powiedzenia. A jeśli zaproponujesz jakieś konkretne rozwiązania, będę bardzo usatysfakcjonowanaGodhand pisze:A coś może o etyce? Nie?

189
Nie rozumiem dlaczego zwrócenie uwagi na fakt, że coś jest nieetyczne pociąga za sobą konieczność prezentacji rozwiązania problemu.Augusta pisze:Pewnie. Chętnie przeczytam, co masz ciekawego do powiedzenia. A jeśli zaproponujesz jakieś konkretne rozwiązania, będę bardzo usatysfakcjonowana
Myślę, że nie ma rozwiązania - kluczem jest tutaj odbiorca recenzji, jak wiemy informacje z sieci należy filtrować. Recenzje także. Nie wydaje mi się aby dla średnio rozgarniętego odbiorcy wielkim problemem było sprawdzenie podstawowych informacji o wiarygodności recenzenta.
Sprzeciwiam się tylko stanowisku że syndrom "przyjacielskich recenzji" jest normalny. I dziwię się zdaniu że "nie ma w tym nic złego".
Na szczęście ma to krótkie nogi, bo "znajomy" który będzie się zachwycał jakimś badziewiem szybko zniknie bez pamięci. I z plakietką szarlatana.
Pozdrowienia,
G.
"Każdy jest sumą swoich blizn" Matthew Woodring Stover
Always cheat; always win. If you walk away, it was a fair fight. The only unfair fight is the one you lose.
Always cheat; always win. If you walk away, it was a fair fight. The only unfair fight is the one you lose.
191
Może w tej konkretnej sytuacji dlatego, że znajdujesz się po stronie problemu?Augusta pisze:A ja nigdy nie zrozumiem osób, które sygnalizują problem/ewentualnie krytykują, a zapytani o konkretne rozwiązanie - milczą lub odpowiadają, że nie wiedzą
G.
"Każdy jest sumą swoich blizn" Matthew Woodring Stover
Always cheat; always win. If you walk away, it was a fair fight. The only unfair fight is the one you lose.
Always cheat; always win. If you walk away, it was a fair fight. The only unfair fight is the one you lose.
192
Wolę pożartować, niż irytować, szczególnie gdy nie mam na coś wpływu.Augusta pisze: A jakiś normalny i poważny pomysł? Czy nie bardzo?
Wiem. Najłatwiej coś obśmiać, gdy się nie ma pomysłu, ale proszę o odrobinę wysiłku. A nuż się uda
Ale, Augusto, jeśli dobrze rozumiem to sugerujesz, że jednostka ma moc sprawczą by powstrzymać negatywne społeczne zjawisko. Na na jakiej podstawie?
Zapraszam: http://www.jacek-lukawski.pl
193
Np. wynalazca pralki (jednostka) - pomysł - powstrzymał/ograniczył zjawisko ręcznego praniaJacek Łukawski pisze:że jednostka ma moc sprawczą by powstrzymać negatywne społeczne zjawisko. Na na jakiej podstawie?

Jednostka coś wymyśla, setki osób wdrażają pomysł, tysiące korzystają. Tak mniej więcej to widzę

Nie zawsze sztab ludzi musi coś wymyślić, żeby wszystkim się polepszyło.
Z reguły to właśnie jednostki zmieniały bieg wydarzeń/historię.
194
Augusta.
Wszystko się bierze stąd, że książkę można traktować jak dzieło, posiadające taką a nie inną zawartość myślową czy artystyczną, albo jako produkt - bo w końcu się je sprzedaje.
Przywołałaś "Dziewczynę" - a to jest produkt, gotowy, jak format do "Big Brothera". Zdanie autora o tym, co napisał jest w tym momencie nieistotne, on oddał efekt swoich starań wydawnictwom i handlowcom, a ci opakowali produkt w kampanię reklamową ze wszystkimi stosownymi narzędziami i... pooooszło!
Postanowiłaś, że swoją książkę potraktujesz jak produkt - i to był Twój wybór. Efektem są na przykład recenzje na LC, z których poważna część stymulowana jest egzemplarzami recenzenckimi. O jakości tych recenzji nie ma co wspominać - ale OK, taka jest Twoja strategia.
W moim pojęciu pisarz ma pisać tak, żeby wydawnictwo chciało od niego kupić owoc wysiłku i samo inwestowało w ewentualną reklamę.
Co więcej - sądzę, że pisarz (w granicach rozsądku) powinien mieć w sobie zgodę na pewną magię, sprawiającą, że jakieś książki są znaczące, wielkie, ważne, świetne, a inne po prostu towarzyszą ludziom na jakimś dystansie i z perspektywy czasu warte są tyle, co papier, na którym je wydrukowano. Że ta magia nie zawsze spływa sprawiedliwie, to już inna historia...
Że tak można? Olać Fejsa i media?
Thomas Pynchon na przykład zaświadcza, że można...
A propos tych w selfie, którym się udało (od tego zaczął się temat). Jest sobie taka pani Jasinda Wilder. W Polsce wydaje ją Amber. Tu link o osiągnięciach, które najbardziej lubisz :-P
http://www.theguardian.com/books/2015/a ... al-imprint
Nie czytałem. Nie przeczytam. Nie polecam :-)
O cholercia, pardon, Jasinda jest do innego wątku, przykleiło mi się :-(
Wszystko się bierze stąd, że książkę można traktować jak dzieło, posiadające taką a nie inną zawartość myślową czy artystyczną, albo jako produkt - bo w końcu się je sprzedaje.
Przywołałaś "Dziewczynę" - a to jest produkt, gotowy, jak format do "Big Brothera". Zdanie autora o tym, co napisał jest w tym momencie nieistotne, on oddał efekt swoich starań wydawnictwom i handlowcom, a ci opakowali produkt w kampanię reklamową ze wszystkimi stosownymi narzędziami i... pooooszło!
Postanowiłaś, że swoją książkę potraktujesz jak produkt - i to był Twój wybór. Efektem są na przykład recenzje na LC, z których poważna część stymulowana jest egzemplarzami recenzenckimi. O jakości tych recenzji nie ma co wspominać - ale OK, taka jest Twoja strategia.
W moim pojęciu pisarz ma pisać tak, żeby wydawnictwo chciało od niego kupić owoc wysiłku i samo inwestowało w ewentualną reklamę.
Co więcej - sądzę, że pisarz (w granicach rozsądku) powinien mieć w sobie zgodę na pewną magię, sprawiającą, że jakieś książki są znaczące, wielkie, ważne, świetne, a inne po prostu towarzyszą ludziom na jakimś dystansie i z perspektywy czasu warte są tyle, co papier, na którym je wydrukowano. Że ta magia nie zawsze spływa sprawiedliwie, to już inna historia...
Że tak można? Olać Fejsa i media?
Thomas Pynchon na przykład zaświadcza, że można...
A propos tych w selfie, którym się udało (od tego zaczął się temat). Jest sobie taka pani Jasinda Wilder. W Polsce wydaje ją Amber. Tu link o osiągnięciach, które najbardziej lubisz :-P
http://www.theguardian.com/books/2015/a ... al-imprint
Nie czytałem. Nie przeczytam. Nie polecam :-)
O cholercia, pardon, Jasinda jest do innego wątku, przykleiło mi się :-(
195
O ile znalazły się we właściwym miejscu i czasieAugusta pisze:Np. wynalazca pralki (jednostka) - pomysł - powstrzymał/ograniczył zjawisko ręcznego praniaJacek Łukawski pisze:że jednostka ma moc sprawczą by powstrzymać negatywne społeczne zjawisko. Na na jakiej podstawie?
Jednostka coś wymyśla, setki osób wdrażają pomysł, tysiące korzystają. Tak mniej więcej to widzę
Nie zawsze sztab ludzi musi coś wymyślić, żeby wszystkim się polepszyło.
Z reguły to właśnie jednostki zmieniały bieg wydarzeń/historię.

Cóż, najwyraźniej nie mierzę, aż tak wysoko by zapisać się w annałach lub ze zwykłego egoizmu będę zazdrośnie strzegł swych światłych pomysły na usprawnienie wszechświata. Niech się inni męczą i walczą z wiatrakami

Aczkolwiek pozostanę w roli krytyka, który sponsorowane recenzje będzie zrównywał z nierzetelnymi reklamami i sarkał na zakłamywanie w ten sposób rzeczywistości

Zapraszam: http://www.jacek-lukawski.pl
196
Jacek Łukawski pisze:Aczkolwiek pozostanę w roli krytyka, który sponsorowane recenzje będzie zrównywał z nierzetelnymi reklamami i sarkał na zakłamywanie w ten sposób rzeczywistości
Zrobiłam sobie kwerendę - przestudiowałam "recenzje" jednej z blogerek, która "służy" patronatami głównie z półki tzw. "kobiecej dla kobiet"
to jest recenzja (sic) pisana (produkowana) wedle szablonu - formatu na jedno kopytko:
i tak:
X.(bohater).. jest (niezależną kobietą, żyje według własnych przekonań i bez ciągłych kompromisów; to zwyczajna kobieta, nauczycielka, której mąż przyprawia rogi z jej byłą uczennicą; ma 19 lat i jest piękną dziewczyną. Pewną siebie, pozbawioną hamulców i kompleksów., itd)
Jednak pewnego dnia ... (na jej drodze staje... niespodziewanie wygrywa... itd)
potem jest trochę sprawozdania z fabuły, że dobrze się czyta, bo cośtamcośtam (wyraziste, barwne, intrygujace)
potem - laurka o stylu danego autora (lekki i przyjemny styl pisania, operuje barwnym i sugestywnym językiem, a jednocześnie prostym w odbiorze)
patrzyłam i szukałam, że może pojawi się JAKAŚ MYŚL WŁASNA - coś o własnej refleksji po lekturze, coś co świadczyłoby, że powieść jest przepracowana w głowie autorki recenzji, a nie, że to produkcja taśmowa na zamówienie autora.
O dziwo - pozycje, które nisko tam się ocenia, są JAKOŚ ciekawiej zanalizowane - wybierałabym te właśnie, bo obrane z waty cukrowej i lukru da się zjeść jako recenzję

Granice mego języka bedeuten die Grenzen meiner Welt.(Wittgenstein w połowie rozumiany)