formy promocji debiutantów

1
Zdecydowanie najlepszą formą promocji autora jest jego nazwisko. S. King sprzedałby nawet książkowe wydanie instrukcji obsługi pralki, gdyby przyszło mu do głowy coś takiego napisać (inna sprawa, że drugi tom owego hipotetycznego dzieła miałby zapewne już znacznie mniejsze wzięcie).

Duże wydawnictwa teoretycznie dysponują znacznym potencjałem reklamowym, ale wydają sporo pozycji, a do tego nastawiają się głównie na zyski z "pewniaków". Środki, które są gotowe przeznaczyć na promocję debiutantów, odniosą bardzo ograniczony skutek (przecież żadna z tych firm nie wykupi reklamy w telewizji czy nie oklei ulic polskich miast billboardami z książka debiutanta).
Dlatego publikacja w małym wydawnictwie nie musi być gorszym rozwiązaniem, gdyż wydawca ma znacznie mniej pozycji, o których sprzedaż dba.

Dla debiutanta bardzo ważne są recenzje. Napisana przez odpowiednią osobę (a jeszcze lepiej kilka) będzie bardziej skuteczna niż reklamy.
Duże wydawnictwa mają teoretycznie większe możliwości pozyskiwania recenzentów, ale i więcej pozycji, które mogłyby być zrecenzowane, więc może się tak zdarzyć, że debiutant będzie czekał na swoją kolej podobnie jak pacjent oczekujący na swoją przygodę z NFZ, zatem wydawanie w dużej firmie nie musi być lepszym rozwiązaniem.

Najbardziej sensowną formą działania debiutanta na własną rękę jest próba zdobycia recenzji, jeśli ma takie możliwości. Każda inna forma autopromocji dałaby skutki niewspółmierne wobec wysiłków.
"Właściwie było to jedno z tych miejsc, które istnieją wyłącznie po to, żeby ktoś mógł z nich pochodzić." - T. Pratchett

Double-Edged (S)words

2
A we mnie kiełkuje od dłuższego czasu pewna myśl łamana na pomysł. Własne wydawnictwo spółka akcyjna. Potencjał marketingowy byłby sumą wysiłku wszystkich akcjonariuszy. Pomysł na razie w powijakach, a ja umazany jestem kupą tego noworodka, ale rozkręcałem kilka przedsięwzięć ze słabszymi markerami startowymi i wychodziło.
Wiesz? Nie istniejesz.

3
Dla debiutanta bardzo ważne są recenzje. Napisana przez odpowiednią osobę (a jeszcze lepiej kilka) będzie bardziej skuteczna niż reklamy.
Raczej tylko w przypadku, kiedy recenzję napisze osoba naprawdę bardzo opiniotwórcza w danym środowisku (na przykład Jerzy Pilch. Albo Maciej Parowski :) ). Bo gdy chodzi o recenzje internetowe (portale, blogerzy), to mam wrażenie, że ich wpływ na sprzedaż nie jest specjalnie duży, nawet gdy są naprawdę inteligentnie i elegancko napisane. Są na pewno lepsze niż zupełny brak promocji, ale nie przeceniałabym ich.
Między kotem a komputerem - http://halas-agn.blogspot.com/

4
Ignite pisze:Bo gdy chodzi o recenzje internetowe (portale, blogerzy), to mam wrażenie, że ich wpływ na sprzedaż nie jest specjalnie duży, nawet gdy są naprawdę inteligentnie i elegancko napisane. Są na pewno lepsze niż zupełny brak promocji, ale nie przeceniałabym ich.
Dokładnie :)
Panie, ten kto chce zarabiać na chleb pisząc książki, musi być pewny siebie jak książę, przebiegły jak dworzanin i odważny jak włamywacz."
dr Samuel Johnson

5
W przypadku debiutów literackich jest podobny kłopot jak ze znalezieniem pracy - brak doświadczenia przekłada się na trudności z zainteresowaniem pracodawców/czytelników, co z kolei wpływa na to, że ciężko zdobywać doświadczenie zawodowe/pisarskie. Trudno bowiem nazwać pełnowartościowym doświadczeniem literackim dialog z samym sobą, jakim jest pisanie do szuflady.

Pomimo spektakularnych sukcesów niektórych debiutantów, trzeba niestety mieć na uwadze, że o większości ludzi z ambicjami pisarskimi nie będziemy mieli okazji nigdy usłyszeć. Możemy dowiedzieć się tylko o tych, którym się udało; a przy tym o sukcesie nierzadko decydują nie tylko umiejętności, ale i szczęśliwy przypadek. Na wiele osób świadomość tego, że ich wysiłki mogą okazać się bezskuteczne (z bardzo dużą dozą prawdopodobieństwa) może podziałać zniechęcająco, ale czy nie warto zagrać tymi kartami, które ma się w ręku? Dla jednego autora atutem będzie wrażliwość, umiejętność dostrzegania i opisywania głębi oraz barw tych scen z życia, które dla innych jawią się niczym na płaskim, czarno-białym ekranie, dla innego ciekawe, niebanalne zabiegi słowotwórcze, jeszcze dla innego - umiejętność dynamicznego przedstawienia akcji... Warto podjąć grę przede wszystkim dla samej satysfakcji grania, aby móc się przy tym rozwijać. Potraktować to jako formę zabawy, gdyż zbytnie skoncentrowanie się na ewentualnej wygranej zazwyczaj od niej oddala.
"Właściwie było to jedno z tych miejsc, które istnieją wyłącznie po to, żeby ktoś mógł z nich pochodzić." - T. Pratchett

Double-Edged (S)words

6
Marcin Dolecki pisze:Warto podjąć grę przede wszystkim dla samej satysfakcji grania, aby móc się przy tym rozwijać. Potraktować to jako formę zabawy, gdyż zbytnie skoncentrowanie się na ewentualnej wygranej zazwyczaj od niej oddala.
Tu zgoda. Są pisarze którzy nie tylko popsuli sobie opinię nadmiernymi zabiegami marketingowymi, ale i zaprzepaścili kariery. Pewien marketing jest niezbędny, książka się sama nie sprzeda, ale przesadna autopromocja sugeruje, że z pisaniem danego autora coś jest nie tak, skoro wymaga, aż tylu zabiegów. I czytelnicy prędzej czy później dochodzą do takiego wniosku ( o ile rzecz jasna nie mogą otworzyć lodówki, żeby nie natknąć się na autora) ;)
Panie, ten kto chce zarabiać na chleb pisząc książki, musi być pewny siebie jak książę, przebiegły jak dworzanin i odważny jak włamywacz."
dr Samuel Johnson

8
Zdecydowanie nie. Raz, że nie wypada, dwa, że to tylko moja opinia. Znaczy pisarz mógłby na przykład tłumaczyć, że fakt, iż dłuższy czas niczego nie wydał, nie oznacza wcale problemów z karierą, a wręcz przeciwnie - wytężoną pracę na superbestsellerem który niedługo rzuci na kolana świat :)
Panie, ten kto chce zarabiać na chleb pisząc książki, musi być pewny siebie jak książę, przebiegły jak dworzanin i odważny jak włamywacz."
dr Samuel Johnson

9
Znaczy pisarz mógłby na przykład tłumaczyć, że fakt, iż dłuższy czas niczego nie wydał, nie oznacza wcale problemów z karierą, a wręcz przeciwnie - wytężoną pracę na superbestsellerem który niedługo rzuci na kolana świat :)

Wielu pragnęłoby, żeby tak było w przypadku Żmii Sapkowskiego.

Co do marketingu. Ostatnio delikatnie się nad tym zastanawiałem.
Wydaje mi się, że to nie tyle "za dużo" marketingu, co złego. W tym kraju, a może i na świecie - cholera wie, nie umie się promować książek. Zamiast tego, najczęściej promuje się autorów. Osobę, w miejsce książki. Zaraz potem każe im się (niestety, niekiedy sami chcą) wypowiadać na tematy polityczne i życiowe. Sprzedawać te wszystkie folwarczane mądrości, jak gdyby facet, który w dwa lata umie napisać książkę musiał potrafić w dziesięć minut znaleźć remedia na ludzkie trudności.

Efekt tego jest taki, że książka schodzi na dalszy plan, a jej twórce się celebrytyzuje. A przecież celebrytyzm jest w literaturze odstręczający.

Jako przykład niezłego marketingu przychodzi mi na myśl, o dziwo, Dan Brown. Mówiło się wszystko o książce, o watykanie, który ją potępia, o "tajemnicach", które odkrywa, ale ja dopiero jakiś czas po tej całej zawierusze dowiedziałem się, kim jest autor i że wcześniej już coś pisał.
Ostatnio zmieniony wt 02 lip 2013, 11:41 przez TadekM, łącznie zmieniany 1 raz.
Seks i przemoc.

...I jeszcze blog: https://web.facebook.com/Tadeusz-Michro ... 228022850/
oraz: http://www.tadeuszmichrowski.com

11
TadekM pisze:Jako przykład niezłego marketingu przychodzi mi na myśl, o dziwo, Dan Brown. Mówiło się wszystko o książce, o watykanie, który ją potępia,
Różnica nie aż tak wielka - zamiast o książce mówi się o reakcji jaką spowodowała. Ale zgadzam się, lepsze to niż pseudomądrości polityczno historiozoficzne ;)
http://ryszardrychlicki.art.pl

12
Ignite pisze:Hmm, a co należy uznać za nadmierne zabiegi marketingowe Twoim zdaniem?
To co napisał wyżej TadekM: przeniesienie uwagi z tekstu na autora. Nie chodzi o to, aby pisarz nie istniał jako osoba, ale właśnie o nadmierną i niczym nie uzasadnioną celebryzację. Czasami zdarza się nawet "gra ciałem", kiedy autor/ autorka demonstruje wszem i wobec walory... pozaliterackie, na granicy dobrego smaku.

Edit: cytat.
Ostatnio zmieniony wt 02 lip 2013, 12:01 przez Navajero, łącznie zmieniany 2 razy.
Panie, ten kto chce zarabiać na chleb pisząc książki, musi być pewny siebie jak książę, przebiegły jak dworzanin i odważny jak włamywacz."
dr Samuel Johnson

13
Ignite pisze:Hmm, a co należy uznać za nadmierne zabiegi marketingowe Twoim zdaniem?
Najbardziej odstręcza mnie nachalne wklejanie po FB i forach każdej moliwej, najmniej nawet istotnej informacji o książce. Albo komentowanie czjejś wypowiedzi na forum, nieuchronnie podsumowując cytatem z własnej powieści...
Owszem, fajnie dowiedzieć się, co kto wydał, ale nie być bombardowanym tego typu informacjami.
http://ryszardrychlicki.art.pl

14
W jednym z filmów (nie pamiętam tytułu) holenderska profesor, krytyk sztuki, stwierdziła, że zaledwie kilka jej słów może sprawić, że jakiś właściciel obrazów błyskawicznie stanie się milionerem lub bankrutem - w zależności od tego, czy oceni jego dzieła jako autentyki czy nie. Wystarczy jedynie opinia w kwestii autorstwa, bez komentarzy na temat walorów artystycznych dzieła.

Debiutant nie ma największego asa w ręku - magii nazwiska, ale mimo tego (a może właśnie dzięki temu) gra może być pasjonująca.
"Właściwie było to jedno z tych miejsc, które istnieją wyłącznie po to, żeby ktoś mógł z nich pochodzić." - T. Pratchett

Double-Edged (S)words

15
smtk69 pisze:Najbardziej odstręcza mnie nachalne wklejanie po FB i forach każdej moliwej, najmniej nawet istotnej informacji o książce. Albo komentowanie czjejś wypowiedzi na forum, nieuchronnie podsumowując cytatem z własnej powieści...
Ja, jako czytelnik, lubię taki dialog z autorem...
Nie jest naj­ważniej­sze, byś był lep­szy od in­nych. Naj­ważniej­sze jest, byś był lep­szy od sa­mego siebie z dnia wczorajszego. - Mahatma Gandhi

"tylko grafomani nie mają żadnych wątpliwości odnośnie swojej tfurczości" - Navajero

Wróć do „Wydawnictwa”