Wydawnictwo Elay

1
Ok. dwóch lat temu kontaktowałem się z Elay. To wydawnictwo publikujące głównie literaturę buddyjską. Mam bardzo miłe wspomnienia z rozmowy z właścicielem, Sławomirem Pielą. Kulturalny, rzeczowy, bardzo sensowny człowiek. Padła wówczas wstępna sugestia, że wydawca mógłby przygotować na swój koszt e-booka, a ponadto wydrukować ok. 50 egzemplarzy "pilotowych" mojego tekstu.
Dla informacji: nie uważam się za buddystę i nie sądzę, aby miało się to zmienić, ale wiele nauk przypisywanych Buddzie jest mi bliskich :)
"Właściwie było to jedno z tych miejsc, które istnieją wyłącznie po to, żeby ktoś mógł z nich pochodzić." - T. Pratchett

Double-Edged (S)words

2
Hooo, no to mnie nie wydadzą :wink: Chociaż zachwyciły mnie wykłady z filozofii zen (mimo, że się z nią nie zgadzałam), to im więcej czytałam mistrzów buddyjskich (i "geniuszy" takich jak Fromm wykładających swe urojenia), tym mniej podzielałam zachwyt tych. co chcą widzieć mnóstwo zbieżności z mentalnością Zachodnią (że niby wiele ścieżek na jeden szczyt).

Zauważyłam za to prawidłowość - im bardziej ktoś serdecznie otwiera się na buddyzm, tym wcale nie widzi coraz więcej podobieństw (jak mu się zdaje), tylko tym bardziej zapomina o różnicach i wypacza problem.

W każdym razie, bardzo marzy mi się książka o buddyzmie - szkoda, by grube zeszyty notatek miałyby się zmarnować :wink:

Ups, znowu popełniłam off-topik, muszę się chyba na powrót odciąć od netu :lol:

[ Dodano: Nie 07 Gru, 2014 ]
Ale skoro już popełniłam off-top, to dorzucę jeszcze fragmencik z Chestertona:

"Students of popular science, like Mr. Blatchford, are always insisting that Christianity and Buddhism are very much alike, especially Buddhism. This is generally believed, and I believed it myself until I read a book giving the reasons for it. The reasons were of two kinds: resemblances that meant nothing because they were common to all humanity, and resemblances which were not resemblances at all. The author solemnly explained that the two creeds were alike in things in which all creeds are alike, or else he described them as alike in some point in which they are quite obviously different. Thus, as a case of the first class, he said that both Christ and Buddha were called by the divine voice coming out of the sky, as if you would expect the divine voice to come out of the coal-cellar. Or, again, it was gravely urged that these two Eastern teachers, by a singular coincidence, both had to do with the washing of feet. You might as well say that it was a remarkable coincidence that they both had feet to wash. And the other class of similarities were those which simply were not similar. Thus this reconciler of the two religions draws earnest attention to the fact that at certain religious feasts the robe of the Lama is rent in pieces out of respect, and the remnants highly valued. But this is the reverse of a resemblance, for the garments of Christ were not rent in pieces out of respect, but out of derision; and the remnants were not highly valued except for what they would fetch in the rag shops. It is rather like alluding to the obvious connection between the two ceremonies of the sword: when it taps a man's shoulder, and when it cuts off his head. It is not at all similar for the man. These scraps of puerile pedantry would indeed matter little if it were not also true that the alleged philosophical resemblances are also of these two kinds, either proving too much or not proving anything. That Buddhism approves of mercy or of self-restraint is not to say that it is specially like Christianity; it is only to say that it is not utterly unlike all human existence. Buddhists disapprove in theory of cruelty or excess because all sane human beings disapprove in theory of cruelty or excess. But to say that Buddhism and Christianity give the same philosophy of these things is simply false. All humanity does agree that we are in a net of sin. Most of humanity agrees that there is some way out. But as to what is the way out, I do not think that there are two institutions in the universe which contradict each other so flatly as Buddhism and Christianity."

Tutaj reszta: http://www.leaderu.com/cyber/books/orthodoxy/ch8.html

Przypominam, że wyszło parę tomików Chestertona po polsku (czy widać, że jestem fanką? :wink: )
"Istnieje na świecie parę rzeczy ważniejszych niż pokój, a jedną z nich jest godne człowieczeństwo. Koncepcja, że ludzkość miałaby zrezygnować z wojen wyłącznie ze strachu, to poniżenie ludzkiej godności, zwłaszcza gdy w grę wchodzi strach przed czymś tak banalnym jak technika, którą ludzie sami przecież wymyślili" (Chesterton)

3
O buddyźmie ciekawie pisał m.in. Sarvepalli Radhakrishnan (późniejszy prezydent Indii) w Filozofii indyjskiej (polecam tłumaczenie dzieła tego "indyjskiego Tatarkiewicza" wydane przez PAX). Inna bardzo wartościowa praca to Z filozofii indyjskiej. Kwestie wybrane ks. Franciszka Tokarza. Nie miałem kontaktu z literaturą źródłową dotyczącą buddyzmu.


Dla mnie było oczywiste, że mojego tekstu nie wyda żadne chrześcijańskie wydawnictwo, żadne lewicowe oraz żadne o nachyleniu ateistycznym (np. "Czarna Owca", która opublikowała "Świat Zofii".)
"Właściwie było to jedno z tych miejsc, które istnieją wyłącznie po to, żeby ktoś mógł z nich pochodzić." - T. Pratchett

Double-Edged (S)words

4
Przyznaję, że mam pewne opory w czytaniu książek o buddyzmie, które napisali zachodni autorzy. Przestrzegano mnie przed tym i uważam to raczej za dobrą radę.

Marcin, zawsze, gdy o tym wspominasz, fascynuje mnie ten rozstrzał. Nie katolicy, nie lewica, nie ateiści... ale to chyba temat, który mógłbyś rozwinąć w swoim autorskim wątku, bo faktycznie sobie... offtopnęliśmy. :D
jestem zabawna i mam pieski

6
Cerro pisze:Przyznaję, że mam pewne opory w czytaniu książek o buddyzmie, które napisali zachodni autorzy. Przestrzegano mnie przed tym i uważam to raczej za dobrą radę.
Bo one są przeważnie kiepskie. Gdyby ktoś na Dalekim Wschodzie próbował teoretyzować na temat jogi, buddyzmu czy taoizmu, nie mając w tym względzie dużego doświadczenia praktycznego, zabito by go śmiechem. W Europie można teoretyzować do woli. Tymczasem waga takiego teoretyzowania jest zerowa. Bo w tych dziedzinach liczy się praktyka. Np. do dziś światowa czołówka prac o filozofii jogi to Eliade i nasz polski Cyboran - obaj zaawansowani praktycy.
Panie, ten kto chce zarabiać na chleb pisząc książki, musi być pewny siebie jak książę, przebiegły jak dworzanin i odważny jak włamywacz."
dr Samuel Johnson

7
Jeśli dobrze pamiętam linię tej argumentacji, chodziło też przede wszystkim o to, że "zachodni buddyzm" (co jest chyba nazwą nieoficjalną, ale adekwatną) to właśnie przycinanie filozofii wschodniej pod mentalność zachodnią, imho trochę problem, na który uwagę zwróciła Kamiko. W efekcie zamiast poznawać buddyzm, poznajesz jakieś pokręcone New Age. Trochę jak zgłębianie katolicyzmu z gazetek jehowych.

No, domyślam się po Twojej opinii, Nav, że niewiele straciłam, unikając tego jak ognia. xD
jestem zabawna i mam pieski

8
IMO niewiele :)
Panie, ten kto chce zarabiać na chleb pisząc książki, musi być pewny siebie jak książę, przebiegły jak dworzanin i odważny jak włamywacz."
dr Samuel Johnson

9
Albo poznawanie historii PO na podstawie informacji PiS-u lub vice versa :D

[ Dodano: Nie 07 Gru, 2014 ]
A poważnie, problem jest bardzo skomplikowany. Wiąże się z m.in. pytaniem, czy filozofie Wschodu są uniwersalne, czy przeznaczone przede wszystkim dla ludzi Wschodu?
"Właściwie było to jedno z tych miejsc, które istnieją wyłącznie po to, żeby ktoś mógł z nich pochodzić." - T. Pratchett

Double-Edged (S)words

10
Marcin Dolecki pisze:A poważnie, problem jest bardzo skomplikowany. Wiąże się z m.in. pytaniem, czy filozofie Wschodu są uniwersalne, czy przeznaczone przede wszystkim dla ludzi Wschodu?
One są przeznaczone dla praktyków, nie teoretyków, to wszystko. A termin "filozofia" jest tylko pewnym przybliżeniem, bo te systemy posiadają oczywiście warstwę filozoficzna, ale to niewiele więcej niż osnowa.
Panie, ten kto chce zarabiać na chleb pisząc książki, musi być pewny siebie jak książę, przebiegły jak dworzanin i odważny jak włamywacz."
dr Samuel Johnson

11
Navajero pisze:One są przeznaczone dla praktyków, nie teoretyków, to wszystko. A termin "filozofia" jest tylko pewnym przybliżeniem, bo te systemy posiadają oczywiście warstwę filozoficzna, ale to niewiele więcej niż osnowa.
Jednym z bardzo silnych nurtów w kulturze religijnej Indii jest jnana joga, której fundamentem jest poznanie (sanskryckie jnana oznacza wiedzę).

Na Zachodzie też powstało wiele wybitnych prac przeznaczonych przede wszystkim dla praktyków, zwykle życia zakonnego. Np. dzieła św. Jana od Krzyża (Doktora Mistycznego) są trudno zrozumiałe dla wielu świeckich chrześcijan.

Niektóre religie wschodu, np. zoroastrianizm, zapożyczyły z czasem sporo z myśli chrześcijańskiego Zachodu. Współcześni zoroastrianie uważają się za monoteistów, możliwe jednak, że w starożytności byli dualistami (ich najwcześniejsze kanoniczne teksty nie określają tego jednoznacznie).
"Właściwie było to jedno z tych miejsc, które istnieją wyłącznie po to, żeby ktoś mógł z nich pochodzić." - T. Pratchett

Double-Edged (S)words

13
padaPada pisze:Przepraszam, ale strasznie dziwaczne rzeczy wypisujecie. :) I mówię to od strony praktyka jak i teoretyka. :)
Znaczy co jest dla Ciebie dziwne? To, że o jodze powinien wypowiadać się praktykujący jogę, a o zen - adept zenu? Bo filozofia zarówno buddyzmu jak i jogi bazują na poznaniu mistycznym, dostępnym jedynie drogą praktyki, nie czytania ksiąg filozoficznych.
padaPada pisze:
Navajero pisze:One są przeznaczone dla praktyków, nie teoretyków, to wszystko.
Praktyków buddyzmu, czyli właściwie czego? :)
To chyba oczywiste? Podstawą buddyzmu jest praktyka/ medytacja, nieważne jaką odmianę buddyzmu weźmiemy pod uwagę, stąd - praktyk ( a właściwie ktoś, kto uzyskał "wgląd", posługując się językiem buddyzmu). Bo na pewno nie chodzi o kogoś, kto dwadzieścia minut dziennie "praktykuje" zazen.
Panie, ten kto chce zarabiać na chleb pisząc książki, musi być pewny siebie jak książę, przebiegły jak dworzanin i odważny jak włamywacz."
dr Samuel Johnson

14
Navajero pisze:Bo filozofia zarówno buddyzmu jak i jogi bazują na poznaniu mistycznym, dostępnym jedynie drogą praktyki, nie czytania ksiąg filozoficznych.
Oczywiście nie jest to prawda. :)

Buddyzm na wschodzie niczym nie różni się od katolicyzmu na zachodzie. Bywa tak samo fasadowy, ludzie do Buddy modlą się jak katolicy do Jezusa, palą mu kadzidełka, nie rozumiejąc w ogóle tego, czym jest stan niedualny. W ogóle ich to nie interesuje. Co ciekawe, mistrzowie tybetańscy na zachodzie przekazują o wiele wyższe nauki, niż robią to na wschodzie. Z bardzo prostego powodu - tam to nie bardzo ludzi interesuje. Gdyby nie zainteresowanie zachodu, buddyzm pewnie by jeszcze bardziej się zdegenerował. Żeby było śmieszniej, w klasztorach jest równie cienko. Głównie studiuje się tam w szkołach dialektycznych, zadowalając się intelektualnym poziomem zgłębienia buddyzmu po to, żeby uzyskać stopień gesze, czyli odpowiednik naszego dr. nauk teologicznych. Niewielu studentów interesuje medytacja. Co ciekawe, nikogo to nie dziwi. Z całego rocznika jest w danym okresie nauki typowany ktoś, kto medytuje za całą resztę. :D Wyższymi naukami mało kto jest zainteresowany, jest bardzo niewielu studentów praktykujących i uczących się np. o Dzogczen, bo to po prostu bardzo wymagające również dla nich.
Navajero pisze:Podstawą buddyzmu jest praktyka/ medytacja
W takim razie na wschodzie jest tak samo niewielu buddystów jak na zachodzie. :)

Idealizujecie prawie tak bardzo, jak Jung idealizował i buddyzm i jogę. :)

Dla uziemienia:
http://wiadomosci.gazeta.pl/wiadomosci/ ... onych.html
http://world.time.com/2013/06/20/extrem ... -violence/
Szukałem jeszcze odnośnika o tym, jak się pobiły dwa klasztory na Sri Lance chyba. Raz poszło o najlepsze miejsca do żebrania, innym razem poszło o... kobietę. :) W ruch szły maczety i siekiery, a więc chłopaki z Nowej Huty by się nie powstydzili ustawki.

Niezrozumiałym dla mnie argumentem jest również ten, że na zachodzie nie może być prawdziwego buddyzmu. Analogicznie nie wschodzie wszelkie katolicyzmy to zwykła ściema i człowiek wschodu ich tak naprawdę nie rozumie? No proszę was. :)

Jedynym problemem w zrozumieniu buddyzmu (rozumieniu takim samym jak na wschodzie) jest kwestia karmy i wcieleń. Reszta jest kompletnie do łyknięcia dla człowieka wschodu, w szczególności kwestie związane ze stanem niedualnym a więc "wglądem", o którym piszesz.
Leniwiec Literacki
Hikikomori
ODPOWIEDZ

Wróć do „Wydawnictwa”

cron