Temat: "Wygrał milion i zamienił życie w koszmar"
Gatunek: dowolny
Objętość: 3600 znaków ze spacjami (+/- 200 zzs)
Termin: 6 czerwca 2020
Oceniać można przez tydzień od wstawienia, tak więc w tym przypadku ostateczny termin wystawienia oceny to 13 czerwca 2020.
Po tym czasie temat zostanie zamknięty, a punkty podliczone.
Modyfikacja.
Stosujemy zmodyfikowany system ocen.
Każdy oceniający ma do dyspozycji trzy punkty, które w dowolny sposób może rozdysponować pomiędzy tekstami.
[13 czerwca 2020] Miras vs tomek3000xxl
2TEKST I
===============================================================
TEKST II
- Dlaczego?
Kapitan Szaton od kilku godzin zamęczał tym pytaniem przesłuchiwanego, tracił jednak powoli nadzieję, że zdąży dotrzeć do psychiki Tomasza Weldona, zanim będzie za późno.
Gruby czterdziestolatek sięgnął po leżącą na stole paczkę el-emsów.
- To jest bardzo dobre pytanie – odpowiedział z ironią w głosie, wyciągając ostatnią fajkę. – Twoje najlepsze!
Pozwolono mu na palenie kilka godzin wcześniej, z nadzieją, że to pomoże wyciągnąć od niego kluczowe informacje.
- Ile ci zostało? – Weldon zmrużył oczy zaciągając się papierosem. – Jakieś dwie godziny, prawda? Prawie cały dzień magla i ciągle nic. I figa z awansu. Widzisz już te nagłówki w gazetach?
- Gdzie ona jest, Tomek?
Weldon uśmiechnął się i pokiwał głową z dezaprobatą. Papieros rozjarzył się przy kolejnym sztachnięciu.
- A ty ciągle swoje – powiedział jakby do siebie i strzepnął popiół na podłogę.
Szaton zastanawiał się, czy jego ocena była trafna. Miał teorię o siedmiu typach psychiki przestępców, bo pewne schematy zachowań powtarzały się podczas przesłuchań z dużą regularnością. Nieustannie doszukiwał się analogii do setek widzianych już charakterystycznych spojrzeń, gestów, nerwowych chichotów. Tak jak dziś. Już go dopasował do konkretnego modelu, już wiedział jak. Tylko ten czas, kurczył się jak szalony.
- Nie ma zbrodni doskonałych – zaczął z innej strony. - Jesteś dość inteligentny, by…
- Ależ są. – Przerwał mu Weldon i wypuścił ostentacyjnie kolejny obłok dymu. Obserwował, jak siwa smuga wije się w powietrzu i powoli płynie w stronę kratki wentylacyjnej. – Daruj sobie.
Kapitan spojrzał po raz kolejny na ręce mężczyzny. Na wyraźne linie zadrapań, jak po walce. Ślady po dziewczęcych paznokciach. Widział to w wyobraźni - leżącą dziewczynkę na podłodze przygniecioną ciężarem napastnika i broniącą się, póki jeszcze starczało oddechu, drapiąc go po szyi i nadgarstkach. Gdzie jesteś, Agnieszko? Gdzie cię ten drań schował? Już był blisko punktu, gdy przesłuchiwany, przekonany o swojej wyższości, zacznie sam podpowiadać wskazówki.
Zegarek zadrgał na jego nadgarstku, oznajmiając bezdyskusyjny koniec przesłuchania. Nieubłagana, żelazna procedura. Odwrócił głowę w stronę weneckiego lustra i skinął głową. Szczęknął elektryczny zamek w drzwiach.
- Miałeś swoją szansę – powiedział na odchodne, zabierając ze stołu zapalniczkę.
- A ty żadnej – rzucił Weldon i jeszcze bardziej rozparł się na krześle.
*
- Macie coś nowego? – zapytał kolegów stojących w korytarzu po drugiej stronie weneckiego lustra, gdy tylko zatrzasnęły się drzwi.
- Nic – odpowiedzieli zgodnie.
Stali we trójkę i patrzyli przez przyciemnione szkło na Tomasza Weldona. Za dwie godziny mieli go wypuścić, jeśli się nie przyzna, z braku dowodów.
- Weźcie go do piwnicy – zarządził Szaton i poczuł dziwne mrowienie w prawej dłoni.
- Bierzemy pedofila na dół! – krzyknął od razu jeden z podwładnych.
*
- Dlaczego oskarżony to zrobił? – zapytał dwa miesiące później stary sędzia.
Szaton powiódł wzrokiem po zebranych. Rozprawa odbywała się przy drzwiach zamkniętych, ze względu na drastyczne szczegóły sprawy. Sąd spieszył się pod naciskiem mediów, prokuratura zgromadziła dowody w błyskawicznym tempie.
- Dlaczego, kapitanie Szaton? – powtórzył sędzia. – Przecież dopiero co wygrał pan milion. Mógł pan rzucić to w cholerę i już nie pracować.
- Miałem złożyć wypowiedzenie następnego dnia.
- Ale panu w tej piwnicy totalnie odwaliło!
- Wysoki sądzie, mam córkę w wieku zmarłej Agnieszki. A ten gruby skurwysyn gwałcił ją przez pięć dni. Sierżant Litwin przyszedł wtedy do piwnicy i powiedział nam o tym, gdy zakuwaliśmy Weldona. Że ją znaleźli, i że mają dowody. A on śmiał się nam w nos. Nie mogłem po prostu tego rzucić i odejść.
- Ale żeby obcinać fiuta i wsadzać go skutemu do gardła? Spieprzył pan sobie życie. Więzienie dla pana będzie koszmarem.
- Wiem...
Wszelkie podobieństwo do prawdziwych osób i zdarzeń jest przypadkowe i niezamierzone [/quote]===============================================================
TEKST II
Obserwując, jak Anka załamuje ręce nad rachunkami, trzymam w dłoni kupon lotto.
Forsa do wygrania kusi, a przyszłość wydaje się tak różowa, jak szminka na ustach mojej dziewczyny. Na pewno? Przecież tyle kasy może również zmienić życie w kupę gównianych niespodzianek.
Wypłacą milion i co? Wygrywający biedni kretyni rzadko zostają mądrymi bogaczami. Szmal to odpowiedzialność, a były pijak i fan Belfegora taki jak ja, zbyt łebski nie jest.
Przed oczami pojawiają mi się młode dziewczyny... takie, co nie ściągną majtek bezinteresownie. Można by fajnie spędzić z nimi czas, bo tyłki mają prężne i cycki jędrne, ale jak długo tak da się wytrzymać? Człowiek nie kamień, uczucia ma, a w takim kochaniu, to miłości nie znajdziesz.
Mam Ankę, nie jest już młoda i zbyt piękna, ale jest moja i jest nam dobrze. Jesteśmy parą zakręconych minimalistów, mamy swój świat, więc po co to psuć?
Nie musiałbym zrywać się z rana i użerać z szefem w robocie, bo pieniądze na koncie uwolniłyby mnie od trosk i obowiązków. Anka w pracy, a ja, szybko do sklepu po alkohol. Miejsca znam, wiem, gdzie ferajna się upija każdego dnia. Dla nich to dopiero byłbym celebrytą. Wszystko dobrze przez kilka tygodni, ale potem co? Milion zamieniony na marskość wątroby?
Podróże, zwiedzanie świata to dopiero wyzwanie i radość bytu!... Kurz, skwar i widok piramid z colą w mojej dłoni albo smród stada owiec na Szetlandach. Wielkie, negatywne i leniwe wow!
Polecę do Tajlandii, poderwie mnie dziewczyna piękna i chętna, tylko że jej penis będzie mi się śnił do końca życia. Jeszcze większe wow!
Co jest złego w polskim lesie, może i trochę brudnym jeziorze? No, nic! Staw mam za wzgórzem, a za tą górką las i wszystkie te cuda za darmo. Grzyby i szczupak po polsku... bez pieprzonego All inclusive z Reksiem w menu.
Co jest złego w polskim lesie, może i trochę brudnym jeziorze? No, nic! Staw mam za wzgórzem, a za tą górką las i wszystkie te cuda za darmo. Grzyby i szczupak po polsku... bez pieprzonego All inclusive z Reksiem w menu.
Posh zakupy, to byłby może argument. Anka w szale roztrwaniania miliona — torebka od Lagerfelda za półtora tysiąca. Cud natury!... kawałek skórki zastrzelonego jelonka sprowadzony do poziomu plastikowej reklamówki. Anka zaraz ją gdzieś zgubi i mega wkurwienie, bo ona nie znosi gubić rzeczy, zwłaszcza takich za półtora tysiąca.
Kupiłbym sobie lepsze auto, bo faktycznie mój opel ledwo już zipie. Ale co ze złodziejami? Przecież oni uwielbiają takie nowe cacka. Ci z drogówki też chętniej zatrzymują tych, co dopiero z salonu wyjechali. Mandat goni mandat, a klepanie blachy w 500 SL tanie nie jest.
Masz milion, nie musisz pracować i cały dzień to relaks. Nic bardziej błędnego. Wujek Bronek nie pracuje i mieszka dwie ulice dalej. Jest bardzo bezpośredni i przykleiłby mi się do pleców na długo. Nie lubię jego bliskości, więc brak tego miliona trzymałby mnie na szczęście z dala od jego towarzystwa.
W sumie to taka kwota dupy nie urywa. Kupisz to i tamto, chwilę powariujesz, walcząc z syndromem biedaka i co dalej? Milion... pół i po kilku tygodniach zostaje może ćwierć bańki. Rozleniwiłeś się, do pracy ciężko będzie wrócić a zawistne gęby kolegów i rodziny stłamszą cię i zabiją resztki radości z życia. Wróć człowieku do tyry za dwa koła, jak trzy tysiące wydałeś na trzewiki dla panny, bo chciała być jak Lewandowska.
Siedzę w kuchni i patrzę na pusty kupon totolotka. Anka jest obok i pije kawę, kombinując co kupić na obiad. Wypłata dopiero jutro i zostało jej już tylko dwanaście złotych, ale wiem, że to mądra dziewczyna i coś wymyśli.
Pakuję termos i kanapki do plecaka. Całuję ją w czoło i wychodzę do pracy. Mam blisko, bo stolarnia jest zaraz za moim blokiem. Przechodzę obok kolektury i zatrzymuję się. Do okienka podchodzi matka z chłopczykiem, wypełnia kilka zakładów i podaje kobiecie z totalizatora.
Pakuję termos i kanapki do plecaka. Całuję ją w czoło i wychodzę do pracy. Mam blisko, bo stolarnia jest zaraz za moim blokiem. Przechodzę obok kolektury i zatrzymuję się. Do okienka podchodzi matka z chłopczykiem, wypełnia kilka zakładów i podaje kobiecie z totalizatora.
Gniotę mój pusty kupon w dłoni i wyrzucam na trawnik. Niech kobieta z synem wygra sobie ten milion. Ja za to oszczędzę wątrobę, a koszmary o tajlandzkiej dziwce z fiutem nie będą mnie w nocy zrywać z łóżka.
===============================================================[13 czerwca 2020] Miras vs tomek3000xxl
3Tekst II: 2
Tekst I : 1
Oba teksty wykorzystują klisze, ale jednak klisza w tekście I jest bardziej ograna. Do tego Tekst I jest jednak słabszy warsztatowo i chociaż nie jest źle, zbyt wiele razy potykałem się podczas czytania.
Tekst I : 1
Oba teksty wykorzystują klisze, ale jednak klisza w tekście I jest bardziej ograna. Do tego Tekst I jest jednak słabszy warsztatowo i chociaż nie jest źle, zbyt wiele razy potykałem się podczas czytania.
[13 czerwca 2020] Miras vs tomek3000xxl
4Oba teksty nie przemówiły do mnie, wydają się zbyt naprędce napisane, jakby obu Autorom się gdzieś strasznie spieszyło.
Obaj chwycili pomysł (wygrał milion) i przerobili go w dość podobny sposób (byłoby super, gdyby nie coś tam). W sumie zakłada to temat, lecz sądzę, że można by było podejść do tego mniej dosłownie, może trochę potrzymać czytelnika w niepewności, w oczekiwaniu na owo - pardonnez-moi - spieprzenie życia.
Błędów i niezręczności znajdzie się trochę w każdym z tekstów, ale żadne nie rzuciły mi się w oczy tak, żebym je zapamiętała. Tylko język w pierwszym odbieram jako nieco bardziej toporny.
Moje oceny to: 1,5: 1,5, a więc remis.
Obaj chwycili pomysł (wygrał milion) i przerobili go w dość podobny sposób (byłoby super, gdyby nie coś tam). W sumie zakłada to temat, lecz sądzę, że można by było podejść do tego mniej dosłownie, może trochę potrzymać czytelnika w niepewności, w oczekiwaniu na owo - pardonnez-moi - spieprzenie życia.
Błędów i niezręczności znajdzie się trochę w każdym z tekstów, ale żadne nie rzuciły mi się w oczy tak, żebym je zapamiętała. Tylko język w pierwszym odbieram jako nieco bardziej toporny.
Moje oceny to: 1,5: 1,5, a więc remis.
Istnieje cel, ale nie ma drogi: to, co nazywamy drogą, jest wahaniem.
F. K.
Uwaga, ogłaszam wielkie przenosiny!
Można mnie od teraz znaleźć
o tu: https://mastodon.social/invite/48Eo9wjZ
oraz o tutaj: https://ewasalwin.wordpress.com/
F. K.
Uwaga, ogłaszam wielkie przenosiny!
Można mnie od teraz znaleźć
o tu: https://mastodon.social/invite/48Eo9wjZ
oraz o tutaj: https://ewasalwin.wordpress.com/
[13 czerwca 2020] Miras vs tomek3000xxl
5Żaden tekst mnie nie porwał, ale w pierwszym czuć było jakieś emocje postaci. Szkoda, że autor nie pograł w trakcie przesłuchań bardziej jeszcze emocjami kapitana (chociażby tą świadomością "jeszcze chwila, a będę miał luz i ustawione życie" vs. "nie przepuszczę sku****lowi"). Wyjawienie tego faktu na samym końcu trochę wygląda "na doczepkę". Język w II faktycznie jest trochę bardziej toporny niż w I, ale akurat zgrało mi się to z klimatem i tematem. Całkiem też spoko dialogi. Ogólnie, mimo mankamentów, bardziej podobał mi się ten tekst. Drugi był gładszy, ale zmęczył mnie tą litanią malkontenckich rojeń.
Ocena:
Tekst I: 2
Tekst II: 1
Ocena:
Tekst I: 2
Tekst II: 1
Powiadają, że taki nie nazwany świat z morzem zamiast nieba nie może istnieć. Jakże się mylą ci, którzy tak gadają. Niechaj tylko wyobrażą sobie nieskończoność, a reszta będzie prosta.
R. Zelazny "Stwory światła i ciemności"
Strona autorska
Powieść "Odejścia"
Powieść "Taniec gór żywych"
R. Zelazny "Stwory światła i ciemności"
Strona autorska
Powieść "Odejścia"
Powieść "Taniec gór żywych"
[13 czerwca 2020] Miras vs tomek3000xxl
6Oba teksty są przewidywalne i przegadane. Przykłady:
w tekście I:
Dlaczego ten pedofil jest taki bezczelny? A dlatego, żeby nie można było go znieść...
w tekście II:
Dlaczego on tak deliberuje nad tym kuponem, skoro go nawet nie wypełnił? Bo nie chce żadnych zmian, być może jego żonie jest źle, ale on sam jest całkiem zadowolony z życia.
w tekście I:
Na wyraźne linie zadrapań, jak po walce. Ślady po dziewczęcych paznokciach. Widział to w wyobraźni - leżącą dziewczynkę na podłodze przygniecioną ciężarem napastnika i broniącą się, póki jeszcze starczało oddechu, drapiąc go po szyi i nadgarstkach. Gdzie jesteś, Agnieszko?
Gdyby usunąć podkreślone i pozostawić to wyobraźni czytelnika, tekst nic by nie stracił, a wręcz zyskał.
w tekście II:
Forsa do wygrania kusi, a przyszłość wydaje się tak różowa, jak szminka na ustach mojej dziewczyny. Na pewno? Przecież tyle kasy może również zmienić życie w kupę gównianych niespodzianek.
Wypłacą milion i co? Wygrywający biedni kretyni rzadko zostają mądrymi bogaczami. Szmal to odpowiedzialność, a były pijak i fan Belfegora taki jak ja, zbyt łebski nie jest.
Gdyby usunąć podkreślone, tekst straciłby na łopatologii, a zyskał na wartości.
I zagadka:
czy Wy się umówiliście, żeby w puencie utworów złożyć hołd profesorowi Aleksandrowi Fiutowi, czy co? Bo w obu tekstach pasuje ów członek jak pięść do nosa...
Zwycięstwo jest minimalne, gdybym dzieliła punkty na ułamki, to byłaby różnica 0,1, ale nie dzielę, więc:
2:1 dla tekstu II.
Zaważył drobiazg, który jednak po prostu mi się spodobał - irracjonalność bohatera. Przecież jeśli on nie wyśle kuponu, to wcale nie znaczy, że matka z dzieckiem wygra. Ale on tak sobie magicznie pomyślał. Po ludzku. To jest fajne.
w tekście I:
Dlaczego ten pedofil jest taki bezczelny? A dlatego, żeby nie można było go znieść...
w tekście II:
Dlaczego on tak deliberuje nad tym kuponem, skoro go nawet nie wypełnił? Bo nie chce żadnych zmian, być może jego żonie jest źle, ale on sam jest całkiem zadowolony z życia.
w tekście I:
Na wyraźne linie zadrapań, jak po walce. Ślady po dziewczęcych paznokciach. Widział to w wyobraźni - leżącą dziewczynkę na podłodze przygniecioną ciężarem napastnika i broniącą się, póki jeszcze starczało oddechu, drapiąc go po szyi i nadgarstkach. Gdzie jesteś, Agnieszko?
Gdyby usunąć podkreślone i pozostawić to wyobraźni czytelnika, tekst nic by nie stracił, a wręcz zyskał.
w tekście II:
Forsa do wygrania kusi, a przyszłość wydaje się tak różowa, jak szminka na ustach mojej dziewczyny. Na pewno? Przecież tyle kasy może również zmienić życie w kupę gównianych niespodzianek.
Wypłacą milion i co? Wygrywający biedni kretyni rzadko zostają mądrymi bogaczami. Szmal to odpowiedzialność, a były pijak i fan Belfegora taki jak ja, zbyt łebski nie jest.
Gdyby usunąć podkreślone, tekst straciłby na łopatologii, a zyskał na wartości.
I zagadka:
czy Wy się umówiliście, żeby w puencie utworów złożyć hołd profesorowi Aleksandrowi Fiutowi, czy co? Bo w obu tekstach pasuje ów członek jak pięść do nosa...
Zwycięstwo jest minimalne, gdybym dzieliła punkty na ułamki, to byłaby różnica 0,1, ale nie dzielę, więc:
2:1 dla tekstu II.
Zaważył drobiazg, który jednak po prostu mi się spodobał - irracjonalność bohatera. Przecież jeśli on nie wyśle kuponu, to wcale nie znaczy, że matka z dzieckiem wygra. Ale on tak sobie magicznie pomyślał. Po ludzku. To jest fajne.
Oczywiście nieunikniona metafora, węgorz lub gwiazda, oczywiście czepianie się obrazu, oczywiście fikcja ergo spokój bibliotek i foteli; cóż chcesz, inaczej nie można zostać maharadżą Dżajpur, ławicą węgorzy, człowiekiem wznoszącym twarz ku przepastnej rudowłosej nocy.
Julio Cortázar: Proza z obserwatorium
Ryju malowany spróbuj nazwać nienazwane - Lech Janerka
Julio Cortázar: Proza z obserwatorium
Ryju malowany spróbuj nazwać nienazwane - Lech Janerka
[13 czerwca 2020] Miras vs tomek3000xxl
7Mnie się tym razem nie podobało.
Nudno, Panowie, przewidywalnie, fiuty przyklejone na doczepkę byle jak i bez sensu.
Dziewczyny pokazały jak wysoki poziom można zaprezentować w bitwie.
Tutaj... Może następnym razem.
Tekst 1: 1 (za tandetną końcówkę)
Tekst 2: 1.5
Nudno, Panowie, przewidywalnie, fiuty przyklejone na doczepkę byle jak i bez sensu.
Dziewczyny pokazały jak wysoki poziom można zaprezentować w bitwie.
Tutaj... Może następnym razem.
Tekst 1: 1 (za tandetną końcówkę)
Tekst 2: 1.5
"Każdy jest sumą swoich blizn" Matthew Woodring Stover
Always cheat; always win. If you walk away, it was a fair fight. The only unfair fight is the one you lose.
Always cheat; always win. If you walk away, it was a fair fight. The only unfair fight is the one you lose.
[13 czerwca 2020] Miras vs tomek3000xxl
8Słowo sprostowania - w powyższym zdaniu miało być na odwrót: język w I jest trochę bardziej toporny niż w II (...).
[poza tym wszystko, z punktami włącznie, jak było]
Powiadają, że taki nie nazwany świat z morzem zamiast nieba nie może istnieć. Jakże się mylą ci, którzy tak gadają. Niechaj tylko wyobrażą sobie nieskończoność, a reszta będzie prosta.
R. Zelazny "Stwory światła i ciemności"
Strona autorska
Powieść "Odejścia"
Powieść "Taniec gór żywych"
R. Zelazny "Stwory światła i ciemności"
Strona autorska
Powieść "Odejścia"
Powieść "Taniec gór żywych"
[13 czerwca 2020] Miras vs tomek3000xxl
9Oczywiście, że się nie umawialiśmy, bo niby po co. Natomiast odnośnie użycia - wiesz jak to jest (choć może nie...). Na wojnie, w czasie bitwy, będąc zaatakowanym, pod presją czasu i wskutek innych ograniczeń - zazwyczaj sięga się po broń:
- po pierwsze - która jest pod ręką,
- po drugie - którą się najlepiej włada.
A że czasem wygląda na pierwszy rzut oka niepozornie i się nie podoba... trudno. Najważniejsze, żeby spełniała swoje zadanie (ta broń...).

Dzięki za chłodny osąd!
:greetings-waveyellow:
[ZAKOŃCZONA] Miras vs tomek3000xxl
10Tekst 1 - Miras vs - punktów 6.5
Tekst 2 - tomek3000xxl - punktów 8
Zwycięża tomek3000xxl!
Gratulacje!
Tekst 2 - tomek3000xxl - punktów 8
Zwycięża tomek3000xxl!
Gratulacje!