[ZAKOŃCZONA] Anonim vs Raziel vs tomek3000xxl

1
Temat: Magiczny poniedziałek
Gatunek: fantasy
Objętość: max 5k
Termin: 2 maja 2023 r.


Oceniać można przez tydzień od wstawienia, tak więc w tym przypadku ostateczny termin wystawienia oceny to 9 maja 20232 r.
Po tym czasie temat zostanie zamknięty, a punkty podliczone.

Każdy oceniający ma do dyspozycji od 0 do 3 punktów dla każdego z tekstów.
gosia

„Szczęście nie polega na tym, że możesz robić, co chcesz, ale na tym, że chcesz tego, co robisz.” (Lew Tołstoj).

Obrazek

[2 maja 2023] Anonim vs Raziel vs tomek3000xxl

2
TEKST I
Poniedziałek nie zaczyna się już zaraz po północy tak jak kiedyś, tylko w niedzielę dokładnie o godzinie dziewiętnastej czasu polskiego. Jest tak na całym świecie. Tego dnia nie można odwlec przechodząc do innej strefy czasowej. Ktoś mógłby mierzyć tygodnie według starych zasad, ale czy to ma jeszcze jakiś sens? Nie dla Julii. Dla niej liczy się jedynie ten nowy poniedziałek.
Słońce wisiało nisko nad horyzontem. Szczątki zniszczonych budynków, które nie zdążyły runąć w dół, rzucały długie cienie na gruzy budowli zrównanych z ziemią. Ten krajobraz wcale nie przypominał dużego miasta z cywilizowanego kraju, a tylko szkielet, tego czym było kiedyś. Julia całymi dniami błądziła wśród ruin, szukając ocalałych, lecz natrafiła jedynie na puste, opuszczone przez dusze, ciała. Myślała, że znajdzie przynajmniej kilka osób zanim ten dzień znowu się zacznie. Mogliby połączyć siły, gdy przyjdzie na to odpowiednia pora.
Nie! – odezwał się któryś z głosów w jej głowie. Słyszała go i resztę coraz wyraźniej. Musiała dochodzić godzina dziewiętnasta.
Rzuciła tęskne spojrzenie łące w parku i namiotowi z wyblakłego, zielonego materiału. To miejsce, gdzie jakimś szczęśliwym trafem zniszczenia nie sięgnęły, było jej domem przez te kilka spokojnych dnia. Łudziła się, że tym razem nie będzie tak źle, że może będzie mogła wrócić...
– Co ty tu robisz? – zapytał męski głos.
Słowa dochodzące zza jej pleców, a nie z wnętrza głowy, przyprawiły Julię o gęsią skórkę. Obróciła się i zobaczyła bruneta. Wyglądał na kogoś zaraz przed trzydziestką. Pewnie był młodszy, ale niezadbany zarost i podarte ubrania dodawały mu kilka lat.
– Myślałem, że wszyscy na Krakowskiej umarli – powiedział.
Rozumiała, dlaczego tak mówił. W końcu sama z bardzo bliska widziała, co się tu działo. Zanim zdążyła odpowiedzieć, mężczyzna wrzasnął:
– Twoje oczy!
Jej źrenice zrobiły się podłużne, tęczówki zapłonęły jaskrawą czerwienią, a kły pod językiem urosły. Widziała odrobinę lepiej i poczuła w ciele moc, która czeka, żeby ją wykorzystać. Wybiła dziewiętnasta.
– Jestem wampirem – rzuciła, co nie było do końca prawdą, ale przynajmniej tłumaczyło jej wygląd.
– Całe szczęście – powiedział mężczyzna. – To znaczy... skoro jesteś wampirem, nie możesz być znikaczem, prawda?
– Znikaczem?
– Wiesz, wszystkie auta, pistolety i karabiny, elektronika i kto wie, co jeszcze zniknęły. Na tych, którzy to zrobili mówimy znikacze.
– Myślisz... myślicie, że to byli ludzie?
– No tak. W poniedziałek każdy ma jakąś moc, magię albo coś jak z filmów. Ty jesteś wampirem. Ktoś chyba potrafi sprawić, że rzeczy znikają.
Do tej pory była pewna, że to Bóg albo jakieś inne nadprzyrodzone stworzenie jest za to odpowiedzialne, ale musiała przyznać, że brunet mówił z sensem. Wolałaby, żeby mocą tego typu władała istota, która wykorzysta ją w konkretnym celu i zgodnie z jakimiś zasadami niż, żeby trafiła w ręce przypadkowego człowieka. Jeśli miał racje, to był kolejny powód, żeby znaleźć jak najwięcej ludzi i połączyć z nimi siły. Głosy znów próbowały się sprzeciwiać. Uciszyła je.
– Jest więcej ocalałych?
– Mamy bazę kilka ulic stąd. Wyszedłem, bo atmosfera jest ciężka jak cholera, wiesz zaraz będzie poniedziałek. – Westchnął. Zaczął chodzić między gruzami i nagle zapytał: – Dlaczego się zmieniłaś? Przecież jest jeszcze niedziela.
Nie wiedział, kiedy zaczyna się prawdziwy poniedziałek. Julia też nie miałaby o tym pojęcia, gdyby jeden z głosów jej nie powiedział. Tydzień temu szybko zauważyła swoją przemianę, czuła moc, ale na początku w ogóle w nią nie wierzyła.
– Chyba wszystkie wampiry tak mają – skłamała.
– Słońce ci nie przeszkadza?
– Nie. Spokojnie, krwi też nie piję.
Zwracał się do niej na ty, jakby zapomniał o grzeczności, ale nawet go polubiła, to nie był zły człowiek. Jego głos zasługiwał na ocalenie. Wyciągnęła z kieszeni nóż do tapet, jedną z niewielu pamiątek po cywilizowanym świecie. Podbiegła do niego z nadnaturalną prędkością i poderżnęła gardło.
Była czymś bardzo podobnym do wampira. Nie bała się słońca, nie piła krwi, nie zmieniała się w nietoperza, ale żywiła się duszami swoich ofiar. Każdy zabity dołączał do chóru głosów w jej głowie, każdy czynił ją silniejszą. Ten brunet również. Mówił o innych ocalałych. Teraz mogła zmusić jego głos, by zdradził jej, gdzie dokładnie są. Nieśpiesznie ruszyła w tamtą stronę. Zdobędzie ich dusze, razem będą silniejsi.
Słońce powoli zachodziło, ale wcale nie robiło się ciemniej, wręcz przeciwnie. Coś na horyzoncie wybuchło, oświetlając okolicę. Fala uderzeniowa rozrzuciła gruzy na wszystkie strony, a z nieba zaczęły spadać płonące szczątki. Poniedziałek oficjalnie się zaczął.
Od dziecka pragnęła być wampirem. Była teraz czymś bardzo podobnym. Inni pewnie też dostali swoje wymarzone moce, choć tylko raz na tydzień, a świat zmienił się w piekło.
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~

TEKST II

Na brzegu
Mnie tu nie ma.
Stoję na brzegu rzeki, stopy omywa woda, czuję chłód, jakaś ryba skubie naskórek dużego palca, łaskocze.
To zabawne, kiedyś zaśmiałbym się w głos, uznając, że życie karmi się życiem, tak jak energia energią, a magia spaja wszystko w jedną całość. Byłem żołnierzem, moje zaklęcia pozwalały lordowi Utrechtowi – karmiąc się życiem – wygrywać potyczki, bitwy, aż wreszcie wielką wojnę o władzę. Stałem się generałem. Jego władza sprawowana była dzięki moim zaklęciom. Wszyscy się bali Skamila, choć potrafiłem i bez czarów sprawić, by prędzej myśleli o mnie „brat-łata” niż „mag-oprawca na usługach Utrechta”. Umiałem wyperswadować lordowi Utrechtowi zbyt radykalne posunięcia. Władza lubi stanowczość, nie powinna lubić okrucieństwa.
Długie lata żyliśmy w tej symbiozie, ja i Utrecht. Długie lata sytości, spokoju, radości z panowania nad naszą krainą. Długie lata, gdy nie zauważaliśmy, że granica między dobrem a złem w niezauważalny sposób, została jednak przekroczona.
Szpiedzy też bywają przekupni, w przeciwieństwie do ludzi doprowadzonych do ostateczności. Dowiedziałem się o tym szybciej niż lord, ale i tak zbyt późno. Powstanie ruszyło, ogarniało kolejne regiony, zabijaliśmy przywódców, powstanie wynosiło nowych, których nie nadążaliśmy zabijać.
Aż w lasach Fan Gorlit doszło do walnej, ostatecznej bitwy, którą oczywiście przegraliśmy, bo jakże inaczej – czyż można wygrać coś, co przegrało się znacznie wcześniej? Poległ Utrecht, poległ kwiat rycerstwa, poległo tylu, że i w tydzień nie wymienisz ich nazwisk i tytułów.
Nie poległem ja, zdążyłem uciec z pola bitwy. Choć to tam zostały moja przeszłość i przyszłość, splecione w węzeł stali splamionej krwią.
Nie jestem tchórzem, nie sprzedam się innemu panu, nie posłużę powstaniu. Uciekłem, aby samemu wybrać moment, w którym wypowiem słowo, którego każdy mag kiedyś się uczy. Słowa, które zamyka w nim magię, zamyka życie.
"Tnach!". Krótkie, proste, ostateczne. Na tyle proste, by móc je wypowiedzieć w nawet niemal nieskończonym cierpieniu zadawanym przez wroga.
Stoję na brzegu rzeki. Stoję, boję się, znikam. Ryba uciekła. Pewno się boi, że pójdzie w nicość za mną.
Mnie tu nie ma. Skamil został tam, pod ciosem miecza, który nie trafił, ześlizgnął się po naramienniku. Człowiek, który uciekł z pola bitwy, osłaniając się magią dotarł do drzew, a wreszcie – dobrych kilka mil dalej – nad brzeg cichej, niedużej rzeki, w miejsce, gdzie do najbliższej wsi było naprawdę daleko. Nikt mu nie zakłóci dokonania wyboru.
Ostatnie słowo i przestanę być. Kim będę? Czy będę?
Słowo nie chce przejść przez usta. Byłem tchórzem, będę tchórzem. Jeśli nie przecisnę zaklęcia przez usta, wycisną je ze mnie oprawcy z rodu Hildurgów, którzy stoją za powstaniem. Bo przecież to jasne, że prosty lud czy kupcy nie mają nic do gadania. Czyż młotek potrafi przemówić sam z siebie, a nie niesiony silną ręką?
Tr...
Jakaś sarna zajrzała tu, teraz odchodzi, ale bardziej zaskoczona niż spłoszona.
Jestem tchórzem. Nie umiem w słowa, w zaklęcia. Zabiłem Utrechta. Albo Utrecht zabił mnie, to już bez znaczenia.
Położę się na brzegu i poczekam, aż odnajdą mnie powstańcy. Aż zaprowadzą do Hildurgów. Powiem im wszystko, co chcą, choć obawiam się, że nie powiem ostatniego słowa – jedynego, które teraz powinienem umieć wypowiedzieć.
Czekam nad rzeką, ja, niemowa.
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~

TEKST III

Graniczyło to z cudem, lecz jednak się stało.
Juventus przegrał, bo grali jak chore króliki do tego w rozklekotanych szpilkach. Plus dwa rzuty karne wykopane w trybuny oraz wredny, skorumpowany sędzia. Juve zwiali się z boiska niepyszni, a mężczyzna, płaczliwie stracił pięćdziesiąt złotych. Po chwili usta cisnęły złe słowa, choć plama na ścianie po rozbitym kubku z kiepami nieco ostudziła wisielczy humor.
Poczłapał do okna gdzie radosne słońce, żałośnie gryzło mu się z finansową klapą. Wziął głęboki oddech, odzyskując powoli zapał do gry. Oczywiście nie zapomniał też wezwać na ratunek sił nieczystych. Na hazardzie ma się przecież dorobić się fortuny, musi tylko lepiej analizować mecze. Głód mamony wraz z miłością do ryzyka wróciły po minucie. Opadł na krzesło, przesuwając wychudzoną ręką kursor po liście nadchodzących spotkań.
- Siema, łosiu... hi hi!
Oczy Witka nerwowo rozbiegły się po pokoju. Wstrząsnął głową, chcąc naprawić okłamujący go słuch.
Wrócił do zakładów.
Znalazł dobry typ. Ziomki z Madrytu to potęga światowa, a ci drudzy obijali się o dno tabeli La Ligi. Musiało paść dużo goli, więc szybko powetuje finansowe straty.
- Pewnie, że im nastrzelają... hi hi – cmoknął ktoś pieszczotliwie.
Zaskoczony poderwał głowę kiedy własna dłoń pacnęła go w brzydko opuchniętą twarz. Przekrwionymi oczami szukał źródła głosu. Bezskutecznie. Sięgnął po butelkę wódki stojącą na półce z książkami.
Wypił łyk potem jeszcze dwa, wpatrując się „Mali Bogowie” Pawła Reszty.
- Taaa... znieczulica polskich lekarzy... hi hi. Temat rzeka, ale przecież ty coś o tym wiesz!.
- Zwariowałem, przemknęło mu przez głowę. W końcu dostrzegł, skąd dochodził głos.
Na tapczanie pomiędzy nadpsutymi resztkami burgera i niezapłaconymi rachunkami za prąd i gaz siedział futrzasty stworek. Wielkości pluszowej zabawki, którą kupił w zeszłym roku na trzecie urodziny dziecka. Śnieżnobiały, puszysty, wnikliwie świdrował Witka pastelowymi oczkami. Pomachał na powitanie.Mężczyzna zbladł. Wysupłał tabletkę z listka.
- Uważaj z tymi pastylkami – pluszak ziewnął znudzony.
Odważył się spojrzeć w oczy niespodziewanego gościa.
- Kim ty jesteś do cholery?
Stworek nie krył rozczarowania.
- Przecież sam mnie wzywałeś. Noo, ten... hmm. Jestem Al Ter z Ego.
- Że niby kurwa, co? – Witek jęknął, nic nie rozumiejąc.
Tamten klepnął się gniewnie w boki.
- Jestem sumieniem, w dodatku twoim... uff, durniu!. Oraz tak dla śmiechu, widzę przyszłość. U ciebie, że tak się wyrażę... mało... hmm? Mało w niej kolorów. Cholera, na reumatyzm w moich kolanach, ale tu chlew!
Witek zignorował słowa niecierpliwym chrząknięciem.
Łyknął kolejną pigułkę. Popił wódką, spoglądając niezupełnie przytomnie na rozmówcę.
- Taki z ciebie wszeeech... wiedzący mądrala – ciężko łapał powietrze. – Too, to powiedz mi paaniee oświecony, ile Reeal do... dookopie tym drugim?
Al zaśmiał się ironicznie.
- Mógłbym, ale po co? Czy coś to zmieni?
- Powiedz – bąknął, licząc na cud roku.
- Oj, no dobrze... niech będzie. Ostatnie życzenie skazańca – mruknął cicho pod nosem. - Dostanie baty jak się patrzy ten cały Real. Trzy zero dla Elche...
Witek postukał palcem w czoło. Tak na wszelki wypadek połknął jeszcze jedną tabletkę.
Zawarł jednak zakład, a w miarę kolejnych goli strzelanych przez hiszpańskiego słabeusza jego oczy robiły się coraz większe. Na koniec wielkością dorównywały rozmiarowi rozdziawionych ust. Opadł bezsilnie szczęśliwy na krzesło. Wygrał kupę szmalu. Wykonał taniec zwycięstwa na mocno już splątanych nogach. Chciał nawet pocałować pluszaka, ale ten tylko niechętnie odwrócił głowę.
- Ale ty kochasz te monety! Przykre. Nie ma co szaleć. Lepiej pomyśleć o karze za grzechy – mruknął pod nosem – Zwłaszcza że twoja żona z synem dalej gniją na cmentarzu.
Witek znieruchomiał. Łza niespodzianka spłynęła po policzku, a radość z wygranej umarła. Opadł bezsilnie na tapczan. Zapadło kłopotliwe milczenie.
- Ale ja nic nie mogłem zrobić... naprawdę – mruknął bez przekonania.
- Więzień w obozie nie mógł nic zrobić! Kumasz niuans? Jasne, pewnie, że nie... pieprzony egoisto! – Al wyrżnął go w ramię. – Łapówki w pracy, przesiadywanie u bukmachera i oczywiście wódeczka z kurwą na kolanie. Dziadu, przecież wiedziałeś, że Sylwia to marny kierowca, a tamtego dnia jeszcze do tego padało... ech! No nic, my tu gadu, gadu, a czas się zbierać. Pora obniżyć ci tętno do zera.
Ciężkie, deszczowe chmury wstrzeliły się idealnie w moment. W oddali huknął piorun. Niebo smagnęła błyskawica. Bezlitosny wiatr uderzył w skrzydła okien, otwierając je szeroko.
Gość z Ego podreptał do okna. Skinął rozkazująco na Witka.
Co innego mu pozostało? Życie, to właściwie już rok wcześniej dobiegło końca kiedy zrozumiał całe wyrządzone zło. Tam, przy odrobinie szczęścia może znów ich spotka. Będzie mógł pobujać synka na kolanach, a żonie powiedzieć, że kocha. Otępiona tabletkami świadomość w końcu pozwoliła mu się pogodzić z tym, że jest skończony. Postawienie stopy na parapecie potem drugiej, okazało się wcale nie takie znowu trudne.
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~

[2 maja 2023] Anonim vs Raziel vs tomek3000xxl

3
Tekst drugi jest moim faworytem w tej bitwie, więc od niego zacznę - autorem jest Anonim (Ada? Romecki?) - dobrze napisany, mocny, trzyma się jednej linii i na dobre mu to wychodzi. 3 pt
Tekst I - Raziel? - no nie porwało ani stylem, ani historią. Sporo egzaltacji, ogólne wrażenie niedopracowania i chwiejności fabuły. 1,5 pt
Tekst III - Tomek? - gubiłam się w historii, jest tu jakiś zamysł, który niestety nie wybrzmiał. 1,5 pt
Istnieje cel, ale nie ma drogi: to, co nazywamy drogą, jest wahaniem.
F. K.

Uwaga, ogłaszam wielkie przenosiny!
Można mnie od teraz znaleźć
o tu: https://mastodon.social/invite/48Eo9wjZ
oraz o tutaj: https://ewasalwin.wordpress.com/

[2 maja 2023] Anonim vs Raziel vs tomek3000xxl

4
Fantasy? Ma być. Magia? Ma być. A co jest? Niestety jednego ani drugiego brak. I to w trzech tekstach! Żeby chociaż jakieś urban fantasy! Albo heroic, dark, space, low... Nic z tych rzeczy. Dlatego jestem bezlitosny. :)

Tekst 1 - Styl taki sobie, wampir i post-apo to jednak nie fanatsy. 0 pkt.

Tekst 2 - Styl fajny, taki pisarski ale co z tego? Ryba i słowo mocy "Tnach" to jednak nie fantasy - 0,5 pkt, za styl.

Tekst 3 - To już dziwoląg. Fantasy brak. Nawet urban. - 0 pkt.

A teraz się wytłumaczę, jestem bardzo zawiedziony bitwą, na którą ostrzyłem sobie pazury. No bo, panie, magia i fantasy! A wyszło jak wyszło.

Pozdrawiam piszących.

[2 maja 2023] Anonim vs Raziel vs tomek3000xxl

5
No... miałem kłopot :) Przede wszystkim dlatego, że wszystkie teksty mniej lub bardziej obok tematu.

Tekst 1 - stylistycznie średnio, drobne błędy interpunkcyjne i stylistyczne. Niby ten poniedziałek gdzieś jest, ale osobiście, przyznaję, nie łapię metafory - 0,5 pkt
Tekst 2 - stylistycznie lepiej, ale tematycznie? Jeśli bitwa miała miejsce w niedzielę, mogłoby to być jakoś zaakcentowane. Choćby trochę. Ale poza tym fabularnie się klei - 1,5pkt.
Tekst 3 - magiczny poniedziałek? Jeśli w niedzielę Elche ograłoby Real 3:0 to faktycznie dla wielu poniedziałek byłby magiczny :) Próba podjęcia ciężkiego tematu, moim zdaniem całkiem udana, chociaż tekst strasznie zgrzyta i w rytmie i w fabule - 1pkt.

Nie podejmę się typowania, kto jest autorem czego - nie mam pojęcia :)
Żeby nie było - szanuję całą trójkę autorów za udział w bitwie i doceniam wysiłki :)
Rem tene, verba sequentur (Trzymaj się tematu, a słowa przyjdą same)
Katon Starszy, zwany Cenzorem

[2 maja 2023] Anonim vs Raziel vs tomek3000xxl

6
To moje trzy grosze :)
Tekst 1 – Ciekawy pomysł. 2 punkty.
Tekst 2 – Jakoś tak się zdenerwowałam, że on tam jest ten bohater i że go nie ma. 1.5 punktu
Tekst 3 – Zgubiłam się w fabule, że nie wiem o co chodzi. 1punkt.
Pojęcia nie mam kto jest autorem, którego tekstu :)
No one said that would be easy.

[2 maja 2023] Anonim vs Raziel vs tomek3000xxl

7
Każdy tekst musiałem przeczytać więcej niż raz, zatem ogólny brak komfortu czytania. Nie mogę też o którymś powiedzieć „podobało mi się”, zarówno pod kątem fabuły, jak i postaci.

Tekst I (Raziel, bo potwory i w ogóle bujna wyobraźnia) – 1 pkt.
Najlepiej trzyma się tematu. Czuć magię i poniedziałek. Doceniam również próbę zbudowania większego świata w skromnych 5k. Jednakże pisanie senne i niezrozumiałe przy pierwszym podejściu.

Tekst II (Romecki, bo pospieszny styl ) – 1 pkt.
Najlepiej się czyta. Jest magia, ale nie czuję poniedziałku.

Tekst III (tomek3000xxl, bo naturalizm) – 1 pkt
A tutaj ciekawa sprawa, bo inne podejście do tematu. Stworek równie dobrze mógł być halucynacją, mam więc wątpliwości, czy to fantasy.

Wyrównana bitwa. Teksty zapracowały na punkt z innych powodów, ale trudno mi którykolwiek wyróżnić ponad inne.

[2 maja 2023] Anonim vs Raziel vs tomek3000xxl

8
Tekst I wygrywa realizacją tematu i gatunku. Ma też pomysł na świat, w moim odczuciu, niestety, płasko i przewidywalnie zrealizowany. Ta scenka z duszożerną wampirzycą nie robi mi nic. A świat, który dał ludziom takie "możliwości" powinien jednak czytelnika kopnąć. Tekst napisany z grubsza poprawnie (choć kiksy się trafiają), ale bez fajerwerków.

Tekst II wygrywa stylem i klimatem. Jest w nim też opowieść, rozgrywająca się, jak na tak małą objętość na wielu płaszczyznach. Bardzo spodobało mi się zakończenie. Natomiast opowiadanie omija temat, no i tym przegrywa. Niestety.

Tekst III trafia do mnie tematami, których dotyka, niektórymi obrazkami, sformułowaniami. Niestety, w tej bitwie to za bardzo nie pomaga. Ani tu fantasy (niestety, jeden element potencjalnie nadprzyrodzony w realizmie nie daje jeszcze fantasy), ani tematu... No szkoda. Styl ma dużo chropowatości, sporo błędów, ale też swoje przebłyski.

No i teraz punktacja... Z tym trochę się gryzę. Bo tak w ramach reguł bitewnych to zdecydowanie wygrywa tekst I, który jednocześnie chyba najmniej mi się podoba jeśli idzie o opowieść :lol: Więc no nie dam mu takiej zdecydowanej przewagi.

Zróbmy tak:
Tekst I - 2
Tekst II - 1,5
Tekst III - 1
Powiadają, że taki nie nazwany świat z morzem zamiast nieba nie może istnieć. Jakże się mylą ci, którzy tak gadają. Niechaj tylko wyobrażą sobie nieskończoność, a reszta będzie prosta.
R. Zelazny "Stwory światła i ciemności"


Strona autorska
Powieść "Odejścia"
Powieść "Taniec gór żywych"

[2 maja 2023] Anonim vs Raziel vs tomek3000xxl

9
TEKST I (Anon?)

Nie porwał mnie.

- Rażące błędy interpunkcyjne
- Styl niedoskonały
- Zabawa w horror, postapo i villain protagonist - ale, jakoś, nie buduje nastroju, w zasadzie sam nie wiem, dlaczego
- Z drugiej strony doceniam ambicję z próbą zrobienia plot twist

1/3

TEKST II (Raziel?)

Tekst ma potencjał, ale jest domordowany przez limit znaków. To nie są ambicje na 5k, tylko na 50k. Ciekawe, że autor napisał tylko 3,3k - ale nawet dodanie tych brakujących 1,7k by tekstu nie uratowało.

W konsekwencji tekst przypomina streszczenie, a nie opowiadanie.

Dlatego 1/3, ale z żalem, bo to naprawdę mogło być lepsze - gdybyśmy tylko otrzymali opowiadanie, a nie jego szkielet z notatek autora.

PS. Gdzie tu poniedziałek?

TEKST III (Tomek?)

- Rażące błędy interpunkcyjne
- Styl nierówny: z jednej strony wartki, lekki, dowcipny, jak na tak trudny temat, jakim są nałogi (przypomina to czarną komedię, i dobrze), ale z drugiej strony niedoskonałości czasami wręcz utrudniają zrozumienie

Ale spośród tych trzech jest to jedyny tekst, który "czuję" - zatem 2/3.

PS. Gdzie tu poniedziałek?

========================

PPS. Już w poprzedniej bitwie się zdarzyło, że autorzy podszywali się pod styl innych uczestników, więc chętnie zobaczę, że wszystkie moje strzały odnośnie autorstwa to pudła :)
Awatar: Mirounga leonina.jpg (wykadrowany i ze zmniejszoną rozdzielczością przeze mnie) Autor oryginalnego zdjęcia Serge Ouachée, (CC BY-SA 3.0)

[2 maja 2023] Anonim vs Raziel vs tomek3000xxl

10
Tematem miał być MAGICZNY PONIEDZIAŁEK. Tymczasem, jak to już wielokrotnie bywało w bitwach, temat tematem, a autorzy piszą, niespecjalnie się nim przejmując. Tekst pierwszy obiecywał najwięcej, poniedziałkowi przypadła w nim jakaś rola, lecz za dużo fajerwerków rozsadziło krótkie przecież opowiadanie.
Tekst drugi - zupelnie poza tematem. I tak przy okazji - poniedzialek czy jakikolwiek inny dzień w życiu maga nie musi być z definicji magiczny.
Tekst trzeci - sklejenie fabuły z poniedziałkiem i magią całkowicie dowolne.
,Tekst I - 1,5 punktu.
Tekst II - 1 punkt.
Tekst III - 1 punkt.
Ja to wszystko biorę z głowy. Czyli z niczego.

[2 maja 2023] Anonim vs Raziel vs tomek3000xxl

11
Tekst 1 - - punktów 9,5 Raziel
Tekst 2 - - punktów 11 Anonim
Tekst 3 - - punktów 8,5 tomek3000xxl

Zwycięża TEKST NR 2!
gosia

„Szczęście nie polega na tym, że możesz robić, co chcesz, ale na tym, że chcesz tego, co robisz.” (Lew Tołstoj).

Obrazek

[ZAKOŃCZONA] Anonim vs Raziel vs tomek3000xxl

12
Anonim pisze: Słowo w temacie braku u mnie poniedziałku. Cóż, poniedziałek uważany bywa za najgorszy dzień nie bez powodu. Oczywiście, widząc teraz takie komentarze, żałuję, że nie napisałem tego expressis verbis, pozostawiając to domyślności czytelników. Należało napisać, że to najgorszy poniedziałek w życiu tego maga, bo prawdopodobnie po przegranej bitwie straci on życie. Niesłusznie wydawało mi się to oczywiste i rzeczą niepotrzebną wrzucanie tego półzdania, aby oficjalnie odfajkować temat.
Jeden z komentatorów na mchacie domyślił się za to za dużo - mianowicie powiązania z mitami arturiańskimi, jak wnoszę. To jednak przypadkowa zbieżność jednego z imion, a i to w wersji mocno niedokładnej, równie dobrze można by uważać, że rzecz dzieje się w Holandii I(więcej by się zgadzało, wszystkie literki imienia).

W każdym razie miło było wziąć udział w tym pojedynku, współzawodnikom gratuluję ciekawych tekstów.

[ZAKOŃCZONA] Anonim vs Raziel vs tomek3000xxl

13
WeryfikatoriuM pisze: (śr 10 maja 2023, 11:35) Niesłusznie wydawało mi się to oczywiste i rzeczą niepotrzebną wrzucanie tego półzdania, aby oficjalnie odfajkować temat.
No cóż, jeżeli przystępuje się do bitwy na określony temat po to, żeby go "odfajkować" i do tego jeszcze oficjalnie... Przecież można pisać, w ogóle nie krępując się żadnymi wymaganiami :) Niemniej jednak gratuluję zwycięstwa.
Ja to wszystko biorę z głowy. Czyli z niczego.

[ZAKOŃCZONA] Anonim vs Raziel vs tomek3000xxl

14
Ja chciałem podziękować Razielowi za podniesienie rękawicy i napisanie całkiem fajnego opka. Zwycięzcy nie gratuluje, bo nie ma komu. Taki autor/ka, co wstydzi, boi się lub ego nie pozwala, to dla mnie żaden zwycięzca. W końcu to forum literackie, więc zabawa i rozwijanie oraz pielęgnowanie hobby, a nie gra o życie...
Zablokowany

Wróć do „Nowa bitwa!”