[ZAKOŃCZONA] Bartosh16 vs Godhand

1
Temat: Czaszka Boga
Gatunek: dowolny
Limit znaków: ok. 10 000

Czas: za tydzień od dziś



Użytkownicy mogą przyznawać opowiadaniom punkty wg schematu:

Pomysł - max 20 punktów.

Styl - max 20 punktów.

Realizacja tematu - max 10 punktów.

Schematyczność - max 10 punktów. (im więcej punktów, tym mniejsze chodzenie utartymi ścieżkami)

Błędy - max 20 punktów. (ort, gram, styl oraz językowe; im więcej punktów, tym mniej błędów)

Ogólnie - max 20 punktów. (wrażenia ogólne, przesłanie, wartości, itp.)

Ocena końcowa - zsumowane punkty

Oceniać można przez tydzień od wstawienia, tak więc w tym przypadku ostateczny termin wystawienia oceny to 12.07.2017. Po tym czasie temat zostanie zamknięty, a punkty podliczone.
"ty tak zawsze masz - wylejesz zawartośc mózgu i musisz poczekac az ci sie zbierze, jak rezerwuar nad kiblem" by ravva

"Between the devil and the deep blue sea".

Bartosh16 vs Godhand

2
Pierwszy tekst:

Siedzę w galerii na jednej z ławeczek nieco na uboczu. Wokół mnie krążą ludzie, którzy udają ekspertów malarstwa. Gdybym miał odpowiedzieć na pytanie, dlaczego przyszedłem na wernisaż debiutującej malarki, nie potrafiłbym. Nawet nie lubię obrazów. Cały czas mam przed oczami dziwne bohomazy Picassa, nad jakim z zachwytu piała moja nauczycielka od plastyki. Twierdziła, że to ponadczasowe dzieło sztuki. Ja widziałem na nim jedynie oko. Tylko ten element rozpoznawałem. Pewnie po prostu się nie znam.

Nikt nie zwraca na mnie uwagi, bo i nie ma na co. Facet w przededniu szóstego krzyżyka, posiwiały na skroniach z wielkimi workami pod oczami, pomarszczony bardziej niż powinien, przygarbiony. Odziany w długi prochowiec, aby tylko nie było widać, że pod spodem ma stary, dziurawy sweter, którego nie chciało mu się zmieniać. Siedzi i patrzy w obraz.

No właśnie – dlaczego? Cóż wyjątkowego w skoordynowanych plamach farby na płótnie? Krytycy zachwycają się nad metodą malowania. Artystka bowiem twierdzi, że ruchy pędzla synchronizuje z biciem serca. Wyczytałem to z broszurki.

Bicie serca...

Kto z nas rozmyśla o tak prozaicznej czynności? Ot, siedzimy, chodzimy, rozmawiamy, a jakaś tam czerwona pompka w naszym wnętrzu uparcie tłoczy krew do tętnic.
Puk, puk. Puk, puk. Puk, puk.

Zwracamy na to uwagę dopiero w momencie, gdy przestaje bić, lub robi to nie tak, jak powinno.

Patrzę na obraz i widzę każdy skurcz serca artystki. Linie miejscami wydają się nierówne, ale pewnie właśnie tak ma być. Co właściwie przedstawia psychodeliczny malunek? Jego tytuł brzmi "Czaszka boga". Zdaniem autorki nie jest nawet jej szczytowym osiągnięciem, lecz to pierwsze dzieło, które namalowała. W centralnej części znajduje się szary kształt przypominający głowę. Otacza go mrok, więc nie wszystko jest wyraźne, co pozostawia miejsce dla wyobraźni. Oczodoły zieją pustką i pomimo braku w nich gałek ocznych, masz wrażenie, że na ciebie patrzą, przenikają na wskroś, zaglądają w głąb duszy i wiedzą o tobie wszystko. Chyba zaczynam rozumieć jego tytuł. Ciekawi mnie, skąd taki pomysł? Czy czaszka, a nie na przykład głowa, sugeruje pogląd artystki, że bóg nie żyje? A może to tajemniczy artefakt, którego przeznaczenia nikt z żyjących nie zna? Może ów przedmiot służy do poznawania ludzkich myśli? Albo skłania ich samych do poznania siebie? Czy też wyłączyła umysł w momencie, gdy ujęła pędzel, i po prostu zaczęła tworzyć? Sądzę, że nigdy się nie dowiem, i nawet nie chcę, a mroczna cześć mojej duszy wolałaby, żeby obraz nigdy nie powstał. Egoizm w czystej, okrutnej postaci.


***

– Mario, naprawdę uważam, że to zły pomysł.

Spojrzałem w spokojne oczy mojej żony, oczy które oczarowały mnie podczas pierwszego spotkania, i nadal nie mogę oderwać od nich wzroku. Zauważyłem pierwsze siwe włosy i cień zmartwienia na jej nadal pięknej twarzy. Przez ponad dwadzieścia lat małżeństwa nigdy mnie nie zawiodła, z reguły miała rację we wszystkich sprawach, ale teraz nie mogłem się z nią zgodzić.

– To jego marzenie. Pamiętasz swoje marzenia? Chciałeś zwiedzać świat, zbudować dom, mieć dzieci. Pragnąłeś skoczyć na bungee. Pamiętasz przerażenie? Nie swoje, moje. Bałam się o ciebie, jak nigdy wcześniej, a mimo to zaryzykowałam po to tylko, by sprawić ci przyjemność. Janusz, wiesz, że on niczego więcej nie chce. Inne dzieci proszą o prawko, samochód, rower czy komputer, a on właśnie o to. Nie uważasz, że to ważne?

Mój synek. Mały człowieczek, którego przyjście na świat było największym cudem mojego życia. Przez ponad miesiąc nie miałem czystych koszul, bo nosząc go, albo zostałem niechcący opluty, albo wymsknęło mu się śniadanie, a mimo to nie przestawałem go kołysać. Pamiętam jego pierwszy krok i blady strach, gdy stracił równowagę i upadł. Pierwszy ząb, który kosztował mnie kilka nieprzespanych nocy. Pierwszą piątkę i pierwszą jedynkę w szkole. I skruchę, gdy zobaczył, że było mi przykro z powodu złej oceny. Nigdy potem nie dostał jedynki. Nie chciał sprawić mi zawodu. A teraz wyglądało na to, że ja zawiodę jego.

– Mario, wiesz, jakie jest ryzyko.

– Spokojnie. To mądry chłopiec, na pewno będzie na siebie uważał. Mówił, że kupi specjalny sprzęt, że się zabezpieczy.

– I żyłkę, która zabezpieczy go przed inwalidztwem?

– Nawet tak nie mów!

– Kochanie – złożyłem ręce na piersi i próbowałem zabrzmieć stanowczo – wiesz, ze nie chodzi mi o niego. Tylu wariatów pędzi po drogach. Nawet jeśli Michał będzie na siebie uważał, to znajdzie się ktoś, kto nie będzie. Co wtedy zrobimy?

– Wszystko będzie dobrze.

Mówiąc to, ujęła moją dłoń, a ciepło rozeszło się po moim ciele. Patrzyła na mnie wyczekująco i nie mogłem jej sprawić przykrości. Nie mogłem jej sprawić Michałowi.

I wtedy popełniłem błąd.


***

Siedziałem przed intrygującym obrazem i choć nań nie patrzyłem, miałem wrażenie, że on patrzy na mnie. Zagląda w moje myśli i ciągle zadaje to samo pytanie: "Czy na pewno postąpiłeś słusznie?". Tak jakbym wiedział. Do dziś nie wiem.

Czaszka Boga.

Spojrzałem w puste oczodoły, jakbym chciał z nich wyczytać sensowną odpowiedź. Jakbym liczył na to, że martwa rzecz rozwieje wszystkie wątpliwości. Co siedzi w tej głowie? Czy on wie? Czy wtedy wiedział?
A może to Michał? Może w pewnym stopniu to jego czaszka?

Przypomniałem sobie spojrzenie, patrzące lecz niewidzące. Brak świadomości i reakcji na bodźce zewnętrzne. Pokiereszowane ciało. Spojrzałem w oczy bardziej martwe niż żywe. Michał, czy wiedziałeś? A jeśli wiedziałeś, to dlaczego byłeś taki uparty? Odpowiedz mi. Powiedz ojcu, dlaczego podjąłeś taką decyzję, wiedząc, co oznacza, znając ryzyko? Nigdy mnie nie zawiodłeś. Więc dlaczego? Czemu kazałeś mi patrzeć, jak odchodzisz? Żegnać cię, gdy trumna znikała w grobie? Całować zimne czoło ze świadomością, że robię to po raz ostatni? Nie o tym marzyłeś.

"Czemu właśnie mój syn?" - pytałem, patrząc na obraz. "Odpowiedz".


***

Z sali na OIOM-ie wyszedł lekarz prowadzący. W ręku trzymał kartę i widać było, że niemiłosiernie mu ciąży. On już wiedział. My też, choć nie chcieliśmy wiedzieć. Maria przytuliła się do mnie mocno, chyba za mocno. Czułem jak drży i łka. Ja udawałem twardego, ale tak naprawdę nie miałem pojęcia, kiedy się rozpadnę na kawałki.

Lekarz nie chciał wypowiadać tych słów. W takich chwilach pewnie rozmyśla, czy postąpił właściwie, wybierając medycynę. Słyszałem go, jakbym oglądał film, jakby to wszystko miało miejsce jedynie na ekranie telewizora.

– Bardzo mi przykro - rzekł, pocierając zmarszczone czoło. - Zrobiliśmy wszystko, co w naszej mocy. Wykonaliśmy badania, usunęliśmy krwiak, ale obawiam się że uszkodzenia mózgu są zbyt rozległe, by państwa syn do nas wrócił. W tej chwili tylko aparatura trzyma go przy życiu. Muszę spytać, czy zdecydowali się państwo na przekazanie organów?

Co miałem mu powiedzieć? "Nie, zostawcie w spokoju mojego małego synka!"? Tak naprawdę decyzję podjąłem w momencie, gdy kupiliśmy mu ten cholerny motocykl. Teraz wystarczyło tylko podpisać.


***

- Siedzi pan tutaj bardzo długo? Podoba się panu obraz?

Wypowiedziane w moim kierunku słowa wyrwały mnie z letargu. Przede mną stała artystka, której dzieło podziwiałem przez ostatnie... nie wiem, jak długo. Młoda, najwyżej trzydzieści lat. Uśmiech dający radość wszystkim wokół nie schodził z jej ślicznej twarzy. Kasztanowe włosy upięła w koński ogon, grzywka opadała na czoło, niesforne kosmyki uciekały na skronie. Była dość wysoka, szczupła, ubrana skromnie jak studentka, a nie ekstrawagancka i kontrowersyjna wystrojona w fikuśne kreacje z nowoczesnych pokazów mody, które są pod publiczkę i mają podkreślać artystyczną duszę. Nie znałem się na malarstwie, ale wiedziałem, że porządna sztuka obroni się sama niezależnie od tego, co artysta na siebie założy, czy też jakie kontrowersje wzbudzi.

– Nie jestem pewien, co myślę na jego temat – odpowiedziałem w końcu.

– Jeśli mam być szczera, to też nie wiem – rzekła, siadając obok mnie. - Cały czas jakiś głos w głowie podpowiada mi, że to nie jest moje dzieło.

– Podobno maluje pani w rytmie bicia serca.

– E tam. - Machnęła ręką. - Agent wszystko poprzekręcał. Ja jestem zdania, że to moje serce maluje.

– Pani serce...

Moja dłoń powędrowała w stronę jej klatki piersiowej. Dotknąłem miejsca, w którym biegła podłużna blizna wzdłuż mostka. Nie widziałem jej, ale byłem pewien, że tamtędy biegnie. Bałem się reakcji dziewczyny, lecz nie mogłem tego powstrzymać. Chciałem zbliżyć się ten ostatni raz, dotknąć, poczuć… A ona zrozumiała i pojęła, kim jestem. Nie wiem jak do tego doszła, ale widziałem to w jej spojrzeniu. Przykryła moją dłoń swoją, a jej oczy mówiły: "Dziękuję".

Taka piękna. Tworzyliby z Michałem świetną parę.

I tworzą. Można powiedzieć, że jego serce bije dla niej.

Drugi tekst:
Pamiętam dzień, kiedy po raz pierwszy cię zobaczyłem. Padało. Nortes wiał dość mocno, a ty stałeś bezradny i mokry, w dłoni trzymając jankeską, sportową torbę, po której ściekał deszcz. Wtedy dziwiły mnie twoje przeciwsłoneczne okulary, teraz wiem, że przed wzrokiem innych chowałeś za nimi oczy pełne nienawiści i determinacji. Kolejny straceniec - tylko tacy przylatują do Culiacán. Czasem motywują przyjazd chęcią zobaczenia słynnego cmentarza narcos, nudnego ogrodu botanicznego albo zagrania w Tropicana Casino. Kłamią. Jakaś życiowa tragedia, niepowodzenie, chęć wzbogacenia się na krzywdzie albo nienawiść. Właśnie to ściąga ludzi do Culiacán, a miasto cierpliwie ich przyjmuje, choć różnie się z nimi obchodzi.
Podszedłem powoli i zapytałem czy nie potrzebujesz pomocy. Najpierw wzdrygnąłeś się jakbym zaproponował coś nieprzyzwoitego, później, przez długą chwilę ciszy musiałeś oceniać mnie wzrokiem, aż w końcu zobaczyłem nieznaczne skinięcie głową. Wiem, co myślałeś. Brudny Meksykanin, ze śniadą skórą i nienaturalnie białymi zębami, jakimś cudem mówiący płynnie po angielsku, ale nie wart jednego centavo.

Chciałeś zwiedzać, poznawać ludzi, dotykać dawnych miejsc i chłonąć nienamacalne. Pokazywałem ci to wszystko, objaśniałem, cierpliwie - tak jak rodzic tłumaczy dziecku. Jedliśmy zachłannie i śpiewaliśmy głośno stąpając po kamieniach dawnych ludów. Miałeś swój Meksyk, ale to był tylko parawan, za którym kryło się coś zupełnie innego. W końcu, któregoś parnego wieczoru poszliśmy się napić. W małej, ciasnej cantina zażyczyłeś sobie butelkę mezcalu z gusanos de maguey. Piliśmy w martwej ciszy, a twoje oczy szkliły się ukrywanymi łzami. Wiedziałem, że to preludium do potoku słów ale nie naciskałem, meksykanie potrafią czekać. Gdy butelka się skończyła kazałeś zaprowadzić się do pulqueria, zupełnie jakbyś po tych kilkunastu dniach był już jednym z nas. Wypiliśmy trochę i wtedy pękłeś. Pulque daje wizje i wydziera z duszy prawdę, nawet jeśli to okrutna prawda.

Miała na imię Helena. Tego dnia, niebo od rana wyglądało jak nabrzmiały balon czekający na nakłucie szpilką, ale mimo popołudniowej pory deszcz nadal nie chciał spaść. Kiedy Helena oświadczyła Ci, że odchodzi do innego i trzasnęła drzwiami jakby przybijając pieczątkę „rozstanie”, byłeś wściekły na los za ten brak deszczu, za sytuację, za to że bolało, i że pewnie nie odzyskasz już swoich płyt. Usiadłeś na podłodze z butelką wódki w dłoni, zatopiwszy się rozpaczy. Klimatyczny, mroczny i bury anturage tej twojej pierwszej samotności po zerwaniu szlag trafił, bo pięknie świeciło słońce. Czas płynął, wódki w butelce ubywało, a jak na złość ciągle nie było jeszcze deszczu i ciągle nie było już Heleny. Przez kilka następnych tygodni żyłeś jak zombie. Parę razy widziałeś ich gdzieś razem, parę razy udawałeś przed sobą, że nie widzisz. Trzeźwy mówiłeś do siebie, że jest zdradliwą suką, pijany pisałeś żeby wróciła, bo kochasz. Szare tygodnie płynęły a miłość i ból rozstania odchodziły w niepamięć, ustępując miejsca nienawiści. Po kilku miesiącach postanowiłeś szukać swojego miejsca na ziemi. To miał być nowy początek, odrodzenie, które pozwoli ci żyć dalej i zapomnieć Helenę. Jednak nienawiść zabrałeś w tę podróż ze sobą.

Wysłuchałem cię cierpliwie, kiwałem głową, fałszywie łączyłem się w bólu i utyskiwałem na kobiety. Po pulque twój angielski się poprawił ale maniery sporo pogorszyły, obraziłeś większość z biesiadujących i chciałeś mnie uderzyć. Mogłem cię wtedy zabić, gringo. Nawet kropla potu nie spłynęłaby po moim czole, podczas kiedy ty leżałbyś już u moich stóp, gwarantuję. W Culiacán nikt by cię nie szukał, bo tu trupy sprzątają śmieciarki. Ale nie zrobiłem tego. Dlaczego? Wiedziałem, że ściągasz na siebie większe cierpienie, kwestią czasu jest, kiedy nadejdzie i zniszczy twój świat. Gdzieś w połowie października dałem ci cukrową czaszkę. Dziwnie wyglądała na twojej bladej dłoni, trochę poniżej poziomu cynicznego uśmiechu, kiedy pozą parodiowałeś Hamleta krzycząc „mam czaszkę Boga!”. Poprosiłeś wtedy o sfotografowanie, a ja odmownie pokręciłem głową, z trudem chowając wściekłość za zielenią twoich amerykańskich dolarów.
Szkoda, że nie zrobiłem tego zdjęcia.

Cukrowe czaszki dajemy gringos, a oni, jeśli uda im się opuścić Culiacán, niosą w świat wieść o Niña Blanca lub Santa Muerte jak nazywa ją świat. Nic wtedy o niej nie wiedziałeś ale wyczułeś, że gdzieś krąży wokół twojego bólu i nienawiści, a to obudziło twoją ciekawość. Opowiadałem więc. O tym, że Santa Muerte jest nasza - ludzi ulicy, prostytutek, handlarzy, narcos, zabójców, złodziei, mariachis. Ma wielką moc, bo śmierć jest tutaj wszędzie, to jej królestwo. Trochę się śmiałeś i zamilkłem, bo ten podszyty szyderstwem rechot był dla mnie obrazą. Są rzeczy z jakich się tutaj nie śmieje. Nie śmieje się z Jesusa Malverde, ani z tego, że tu trzeba być na granicy śmierci żeby przeżyć, nie śmieje się z Los Zetas i z tego, że meksykanie wszystko robią „później”. I nigdy nie śmieje się z Santa Muerte.
Ona tutaj jest. Pomiędzy kolorowymi straganami, wśród bawiących się dzieci, w brudnych zaułkach i czystych kościołach, na straganach z brujeria i wytatuowana na skórze narcos. Przechadza się między nami, patrzy i dogląda, dba o swoich nie jak bogini, ale jak matka, przyjaciółka, siostra. Modlimy się do niej, a ona wysłuchuje naszych próśb. Po prostu. Kupujesz świecę wybierając kolor zależnie od intencji i odmawiasz modlitwę. Czerwona świeca da upragnioną miłość, czarna zrobi komuś krzywdę. Ale z Niña Blanca jest się na zawsze, do końca. Za spełnienie prośby żąda lojalności i przywiązania, lecz musisz uważać o co prosisz, bo na pewno to dostaniesz, a ona jest… milagros... demasiado milagrosa.
I wtedy, kiedy zauważyłem jak błyszczą ci oczy, powinienem powiedzieć, że koniec z naszą umową, że nie będę już twoim przewodnikiem i „załatwiaczem”. Mam jednak żonę i małego Felipe – nie powiedziałem.

Nie chciałem iść na jarmark. Poszedłeś więc sam, twoim przewodnikiem była nienawiść. Miałeś już złudną wiedzę, narzędzie i cel - wszystko po co podświadomie tu przyjechałeś. Kupiłeś trzy czarne świece. Typowo amerykańskie podejście, bo jedna wystarczyłaby aż nadto, ale dla takich jak ty więcej znaczy lepiej. Dawno nie widziałem żeby ktoś modlił się tak żarliwie i słyszałem twoją prośbę. Później sprawy potoczyły się szybko. Nadal pokazywałem ci Culiacán, lecz nawet kiedy odwiedzaliśmy po raz drugi te same miejsca byłeś inny, wyciszony i zrelaksowany - wypełniłeś swoją misję i w twoim sercu zagościł spokój. Przez kilka tygodni czas płynął leniwie. Aż do tego dnia, kiedy odebrałeś telefon od Heleny. Przez łzy mówiła cicho, że popełniła błąd, kocha tylko ciebie, nie wie dlaczego to wszystko się stało, pytała gdzie jesteś i czy wrócisz dla niej. Pakowałeś się szybko, a ja po raz pierwszy zobaczyłem jak szczerze potrafisz się uśmiechać. Obserwowałem tę radość opierając się niedbale o framugę hotelowego pokoju, ale milczałem znając scenariusz tej kiepskiej sztuki. W drzwiach minąłeś mnie jak huragan, wręczając mokry od potu zwitek banknotów i rzucając bełkotliwe „na razie”. Wytarłem te pieniądze starannie i pokręciłem z dezaprobatą głową. Byłeś w moim kraju zaledwie chwilę, gringo, a myślałeś, że wiesz o nim wszystko. Jak setki innych przed tobą, ledwie musnąłeś palcem powierzchnię z mylnym wrażeniem, że oto właśnie wbiłeś pięść do samego sedna zrozumienia.
Szkoda, że nie zrobiłem wtedy tego zdjęcia.

Będziesz łkał, gryzł wargi do krwi i drapał w rozpaczy twarz, aż zostaną na niej rozorane ślady. Będziesz klął, krzyczał w noc, pomstował i szalał z obłędu, zatrzymasz świat i zrobisz wszystko co możliwe. Ale „wszystko” to będzie mało, bo ona i tak umrze, gringo. Umrze w męczarniach.

Zapalonych dla Santa Muerte czarnych świec nie da się już zdmuchnąć.
"ty tak zawsze masz - wylejesz zawartośc mózgu i musisz poczekac az ci sie zbierze, jak rezerwuar nad kiblem" by ravva

"Between the devil and the deep blue sea".

Bartosh16 vs Godhand

3
Let there be roast...

Tekst 1
Ładnie napisany, potoczyście, brak zatrzymań i "osochoziów". Pointa trochę przewidywalna, ale smaczna. Opisanie świata... w sumie, nie ma czego opisywać, łatwiej, ale też nie ma na czym popłynąć. Asekuracyjnie, rzekłbym, ale to nie krzywdzi dzieła.
Pojedyncze literówki i zjedzone przecinki.
Odniesienie do tytułu - zachowane, spojrzenie czaszki nadaje głębszy wymiar.
Dwa skróty. Jeden, czy dać młodemu motocykl, chyba konieczny, taka rozmowę można i na 50k rozpisać. Drugi, przejście jednym tchem z informacji o stanie syna do kwestii pobrania narządów - oj nie, na tym należało się bardziej pochylić. Gryzie się z pierwszym opisem lekarza.
"Zażulenie" narratora - żałoba ma wiele twarzy, ale to mnie nie przekonuje. Zwłaszcza, że on sam nie przyciąga uwagi, więc zapewne jest umyty, a znoszone ubranie - uprane.
Schematyczność - na pewno było, wiele razy.
Pomysł 15/20 Styl 18/20 Realizacja 7/10 Schematyczność 4/10 Błędy 18/20 Ogólnie (po co to: ogólnie, skoro jest w poprzednich czterech? ) 16/20. Razem 78/100.

Tekst 2
Styl pisania porównywalny, znaczy: dobry, czyta się przyjemnie. W paru miejscach trzeba było zwolnic i skupić się, ale całokształt się broni. Opisanie sytuacji, świata - tu było pole do popisu, ale też rodziło wymagania, Autor nie ustrzegł się paru błędów. Santa Muerte to jednak bóstwo opiekuńcze, oczywiście, niszowo tez wzywana do zemsty. Nie przekonuje scena upijania się, nie przekonuje sam bohater z podejściem love/hate, bez stanów pośrednich (a paradoksalnie, w stanach pośrednich należy do Santa Muerte uderzać). Cukrowe czaszki nie są atrybutem wyłącznie SM, a opis sugeruje, że to folklor ograniczony do Culiacan.
Dziurawy argument, czemu przewodnik nie odmówił. Chyba bardziej zaszkodziłby żonie i małemu Felipe pakując się w mroczny aspekt SM.
Więcej błędów. Norte to wiatr, Nortes to członek więziennego gangu. Entourage (tak się to pisze) odnosi się do grupy osób a nie martwego otoczenia.
Odniesienie do tytułu - na siłę.
Schematyczność - ta historia ma 3, jak nie 4 tysiące lat.
Pomysł 15/20 Styl 18/20 Realizacja 3/10 Schematyczność 3/10 Błędy 16/20 Ogólnie 14/20. Razem 69/100.
Ostatecznie zupełnie niedaleko odnalazłem fotel oraz sens rozłożenia się w nim wygodnie Autor nieznany. Może się ujawni.
Same fakty to kupa cegieł, autor jest po to, żeby coś z nich zbudować. Dom, katedrę czy burdel, nieważne. Byle budować, a nie odnotowywać istnienie kupy. Cegieł. - by Iwar
Dupczysław Czepialski herbu orka na ugorze

Bartosh16 vs Godhand

4
Tekst 1
Ckliwy kawałek, aczkolwiek, co się rzadko zdarza, podobały mi się momenty introspekcji narratora. Ogólnie, czytało mi się lepiej niż Tekst 2 i wydał się bardziej przekonujący. Poza tym trzyma się tematu, a to podobno plus.

Pomysł - 13/20
Styl - 15/20
Realizacja tematu - 7/10
Schematyczność - 4/10
Błędy - 17/20
Ogólnie - 14/20 punktów

Ocena końcowa - 70

Tekst 1
Tutaj z kolei uwiodła mnie egzotyka. Tyle tylko, że ta egzotyka zdaje mi się trochę plastikowa przez historię której jest kanwą. Bo historia dość oklepana. Styl, kwestia gustu, ale wolę ździebko bardziej lakoniczny.

Pomysł - 15/20
Styl - 10/20
Realizacja tematu - 5/10
Schematyczność - 3/10
Błędy - 17/20
Ogólnie - 16/20 punktów

Ocena końcowa - 66
Strona autorska.

Bartosh16 vs Godhand

5
Tekst 1

Pierwsze zdanie już mnie nastawiło nieco sceptycznie – galerie to takie miejsca, gdzie o ławeczkę trudno, a wernisaż jest imprezą z założenia stojącą i zwykle zakrapianą (ewentualnie, jeśli wiadomo, że grupą docelową jest publiczność stara, to wtedy stawia się krzesła). Dwa, niezrozumiały Picasso to bardzo, bardzo wyświechtany motyw. Wiem, że bohater to zwykły gość, ale można było się pokusić o zejście z utartej ścieżki, choćby w stronę Pollocka, zwłaszcza, że tam dalej mowa o niekonwencjonalnej technice (choć sam opis obrazu temu zaprzecza ;)).
Całość ckliwa, zakończenie oparte na takim zbiegu okoliczności ani mnie nie zaskakuje, ani nie przekonuje. Na plus, że pojawiły się dialogi, które to dynamizują, aczkolwiek w kilku miejscach przegadane.
Jeśli mam wybierać, to w tym tekście bardziej mi się podoba odniesienie do tytułu.

Pomysł – 10/20

Styl - 10/20

Realizacja tematu – 5/10

Schematyczność – 5/10

Błędy – 15/20

Ogólnie – 10/20

Suma: 55/100


Tekst 2
Podoba mi się próba wejścia w egzotykę i sposób narracji – w tym tekście narrator jest ciekawszy i to mnie głównie przekonało. Ale temat muśnięty, potraktowany powierzchownie. Szkoda, że wątek ze zdjęciem porzucony, to właśnie w moim odczuciu byłoby ciekawe.

Pomysł – 10/20

Styl - 13/20

Realizacja tematu – 5/10

Schematyczność – 5/10

Błędy – 14/20

Ogólnie – 12/20

Suma: 59/100

---

Ogólnie, odnośnie realizacji całej bitwy, miałam nadzieję na bardziej twórcze potraktowanie tematu, wyjście poza to pierwsze, najłatwiejsze skojarzenie: czaszka = śmierć. A przynajmniej mniej bezpośrednie odniesienie do tegoż.
"Kiedy autor powiada, że pracował w porywie natchnienia, kłamie." Umberto Eco
Więcej niż zło /powieść/
Miłek z Czarnego Lasu /film/

Bartosh16 vs Godhand

6
Tekst I

Pomysł - 11/20
Autor mnie nie zaskoczył. Chociaż czytało się miło, jeśli chodzi o zawiązanie pomysłu, gdzie była ta myśl i nieco pociągnęła autora do wysiłku.

Styl - 14/20
Dobrze, miło, przyjemnie. Styl jest dobry, dla mnie, jako czytelnika.

Realizacja tematu 8/10
Temat został zrealizowany.

Schematyczność 5/10
I tak, i nie. Dlatego wiadomo.

Błędy 17/20
Niewiele, a literówek i takich błędów technicznych nie widać. Jeśli już, można się doszukiwać gdzieś wewnątrz, w stylistyce.

Ogólnie 10/20
Sam tekst tak średnio przypadł mi do gustu.

Tekst I: 65/100

Niewiele ponad przeciętność, przyzwoity tekst. Mnie nie porwał pod względem rozwoju sytuacji i nawiązania, wykorzystania tematu walki.

Tekst II

Pomysł - 13/20
Autor mnie zaskoczył podejściem, pomysł taki dobry, po prostu dobry.

Styl - 16/20
Dobrze się czytało. Dobre przerwy, wyważony tekst.

Realizacja tematu 7/10
No, jest.

Schematyczność 5/10
Chyba trochę tego było, jeśli chodzi o sceny tekstu, bo w odniesieniu do tytułu to można inaczej interpretować. Te wszystkie zagadnienia są traktowane subiektywnie :).

Błędy 15/20
Zdaję mi się, że więcej niż w pierwszym tekście.

Ogólnie 14/20
Jak wspomniałem, tekst mnie zaskoczył, dokładnie autor i typ narracji. Wiedział, jak podejść do czytelnika tego fragmentu. Czytało się sprawnie i przyjemnie, do tego robiłem pauzy, tzn. czytałem dalej, ale bujając myślami gdzieś indziej, ponieważ rozmyślałem nad poszczególnymi fragmentami, nad akapitami. Samo rozwiązanie mnie rozczarowało, no, to zakończenie. Jeszcze co źle na mnie oddziaływało: czułem, że tekst będzie stworzony dla mnie, że nadejdzie ten klimat. Ciągle czułem, że klimat nadchodzi, ale tak jakby to było tylko złudzenie. Klimat srogi nie nadszedł, było na granicy. Ciekawe podejście autora do tematu, motyw i schematy trochę oklepane z jednej strony. Taka mi mieszaninka się zrobiła z podsumowania, bo tekst krótki, a wzbudza we mnie wiele myśli.

Tekst II: 70/100

To były dobre teksty. Oceny wyszły na przyzwoite, ale chyba mam za srogie oko :P. Gdyby klimat w drugim tekście mnie wkręcił, gdybym go poczuł na własnej skórze, ocena byłaby wyższa. Teksty naprawdę dobre.
Pisarz miłości.

Bartosh16 vs Godhand

7
IMO, to zestawienie punktów okropnie rozbudowane. Mam swoje ;)

I tekst
Pomysł - 10/20, dosyć schematyczny i przewidywalny, zwłaszcza wypadek, który zasadniczo został przewidziany przez ojca
Realizacja - 15/20 nawiązanie do tematu jest :)
Forma - 15/20, fajnie się czytało, płynnie, łatwo, przystępny język.
Ogólnie brakowało mi konfliktu między rodzicami, IMO po takiej sytuacji rzadko który związek nie przechodzi kryzysu, ostatnie zdanie opowiadania zbędne.
Ocena końcowa - zsumowane punkty - 40

II tekst
Pomysł - 15/20, znacznie bardziej oryginalny, szkoda, że cała intryga zawiera się w kilku ostatnich zdaniach, a opowiadanie jest długim wstępem do tych kilku zdań, choć może ja się nie znam :D (nie piszę opowiadań, powieści mają nieco inną konstrukcję). Generalnie przypomina mi to powiedzenie: Uważaj o co się modlisz, ewentualnie: uważaj o czym marzysz ;)
Realizacja - 5/20 nawiązanie do tematu bardzo niejasne.
Forma - 20/20, forma bardzo ładna, literacka i artystyczna, chociaż ja tak napisanej powieści nie dałabym rady przeczytać.
Ogólnie jak wyżej. Nie bardzo wiem, co tu jeszcze dodać.
Ocena końcowa - zsumowane punkty - 40

IMO, oba opowiadania są bardzo fajne :) ale żadne mnie nie poruszyło jakoś szczególnie.
Jeszcze raz podkreślę, nie widzę się jako autorka opowiadań, nie pisuję takowych form i bardzo, ale to bardzo rzadko czytam opowiadania, stąd kompletny brak możliwości jakiejś rzetelnej oceny. Mogę jedynie odpowiedzieć na poziomie zwykłego czytelnika jakie mam ogólne wrażenia.
Znając siebie rozbudowałabym tę pierwszą historię :D (ma większy potencjał jako część powieści, czy też wątek związany z kryzysem), nawet mam pewien motyw z przeszczepionym sercem w jednej z powieści ;)
Druga historia raczej nie nadaje się do takiego wykorzystania, chyba właśnie w krótkiej formie jest najlepsza. IMO, tu autor położył większy nacisk na zbudowanie klimatu. Tak się to ładnie rozwija i rozwija, dopiero na końcu wiemy dlaczego.

Added in 4 minutes 41 seconds:
ps. z premedytacją oceniłam je tak samo (jeśli mowa o punktach), bo IMO to zupełnie inne formy literackie. Pierwsze jest takie typowo obyczajowe, a drugie artystyczne, więc ciężko porównać dwie zupełnie inne rzeczy. To jak powiedzieć, czy lepszy chleb czy masło :) (sorki za mało wyrafinowane porównanie, ale tak mi chyba najłatwiej uzasadnić ten remis).

Bartosh16 vs Godhand

8
Tekst I


Pomysł: 10/20. Dużo klisz i brak wyjścia poza nie.

Styl: 10/20. Spokojnie daje się czytać, jest mięso, ale jednak brakowało mi trochę głębi. To się wiąże z kliszowością pomysłu, niestety.

Realizacja tematu: 5/10. Nawet w ramach tego pomysłu można było wyciągnąć więcej, także konstrukcyjnie. Zbyt oczywiste prowadzenie do katastrofy, czytelnik wie, że syn bohatera się rozwali. Niewygrana z kolei dziewczyna, fakt noszenia w piersi serca zabitego można było rozegrać na wyższym poziomie.

Schematyczność: 5/10. Ten punkt się pokrywa z innymi. Klisze. Za dużo ich.

Błędy: 15/20, coś tam było, ale bez tragedii.

Ogólnie: 10/20. Tekst poprawny, nieźle napisany, jednak mam wrażenie, że on się kończy tam, gdzie mógłby się zacząć i byłby wtedy ciekawszy. Bo prowadzi do odkrycia, że dziewczyna nosi w sobie serce kogoś innego, ale Religę mamy już przećwiczonego, ciekawsze jest pytanie "i co z tego wynika". Tego mi brakowało.

RAZEM: 55

Tekst 2

Pomysł: 15/20. Też nie całkiem oryginalny, ale jednak lepszy. a gdyby nie silne podejrzenie, że autor naczytał się Sheparda lub jemu podobnych, to bym dał 18/20.

Styl - 18/20. Bardzo dobry styl, choć wpadki się zdarzają. Obok norte zamiast nortes jeszcze bym dodał, że narrator powinien myśleć o sobie "my", nie "Meksykanie" :)

Realizacja tematu: 9/10. Bardzo ładna realizacja. Minusik za puentę, skoro gra jest konkretem, oczekiwałbym go jednak w ostatnich zdaniach ("umrze w męczarniach" jest konkretem, ale tu by mi pasował mniej ogólny konkret :D )

Schematyczność: 9/10. Mało kto tak pisze. Klimat bardzo mi się podobał.

Błędy: 15/20, coś tam było, ale bez tragedii.

Ogólnie: 18/20. No cóż, jestem więźniem własnych gustów, ten tekst podobał mi się o wiele bardziej. Pozostawia wyobraźni o wiele większe pole do popisu, czaruje stylem, wspina się też w wyższe rejestry literackie.

RAZEM: 84.

Jak widać, dostrzegam wyraźną różnicę na korzyść drugiego tekstu. Nie bez związku z lubieniem takich klimatów (nie darmo w nich napisałem książkę i bardzo cenię Luciusa Sheparda). Niemniej, poza gustami jest kwestia rejestrów. Pierwszy realizuje zbyt oczywisty dla mnie motyw. Jak napisałem: to mogłoby być wprowadzenie do jakiejś historii. Natomiast jako zamknięta całość pomimo sporej kultury literackiej w zbyt wielkim stopniu jest kliszą. Drugi ma większe ambicje, w większości zrealizowane. To zadecydowało o takiej różnicy.

Ale przypomnę, że to Ravva mnie zmusiła do takiej wyceny :P
Mówcie mi Pegasus :)
Miłek z Czarnego Lasu http://tvsfa.com/index.php/milek-z-czarnego-lasu/ FB: https://www.facebook.com/romek.pawlak

Bartosh16 vs Godhand

9
Pomysł - 20 - 0 dla pierwszego tekstu, ponieważ drugi zupełnie we mnie nie trafia. W pierwszym da się czuć nutę pisarzy których cenię.

Styl - 15 - 5 dla pierwszego tekstu, jest duży polot w pierwszym, warsztatu nie da się odmówić drugiemu. Frazy miejscami przypominają mi Hellera i Irvinga, oczywiście o tekst pierwszy chodzi.


Realizacja tematu - 5-5 - temat rozmywa się ( i tu właśnie dobry pisarz klarownie winien się go trzymać ) przykład: Stary człowiek i morze gdzie realizowany temat jest utrzymany kosekwentnie od początku do końca.Rozmycie w obu tekstach, choć pierwszy tekst na poziomie ekspresji pozwala bardziej mi go zrozumieć. Ale subiektywne odczucia się nie liczą, więc remis.

Schematyczność - zdecydowanie pierwszy tekst, który gra na emocjach niczym wybitny pianista, nie zanudza. Pozwala płynąć przez akapity dzięki wielu zmiennym. 5 - 0 dla pierwszego tekstu.

Błędy - 10- 10 ponieważ czytam bezbłędnie, a obaj autorzy mają dobry warsztat.

Ogólnie - 15 - 5 dla pierwszego tekstu, ma tych kilka nut które mną poruszają, i tyle. Uważam, że oba teksty są niezłe, lecz pierwszy zdecydowanie bardziej mnie trafia



Ocena końcowa 70 - 25 dla pierwszego tekstu, chyba. Dziękuję.
Nie ma rzeczy bar­dziej niewiary­god­nej od rzeczywistości.

Bartosh16 vs Godhand

10
1)Pomysł - max 20 punktów. -> 10 pkt - w sumie linearne skojarzenie z kołem zycia i siłą wyższą, determinizm skupiony w trzech krokach (wypadek, operacja, czaszka).

Styl - max 20 punktów. -> 10 pkt - połowa słów do wywalenia, np. tu: "Dotknąłem miejsca, w którym biegła podłużna blizna wzdłuż mostka. Nie widziałem jej, ale byłem pewien, że tamtędy biegnie jest.", itd. za bardzo to przegadane, autor zdecydowanie próbuje opisac swiat na tyle dokladnie, żeby uniknąć błedów logicznych i w efekcie styl traci płynnośc. Do szlifu.

Realizacja tematu - max 10 punktów. -> 9 pkt. - bezposrednie nawiązanie do tematu, troche kawa na ławę, nieco zbyt oczywiste.

Schematyczność - max 10 punktów. (im więcej punktów, tym mniejsze chodzenie utartymi ścieżkami) -> 4 pkt - nawiazanie, znowu mega czytelne, do wszystkich nawiedzonych przedmiotów, niosacych dusze zmarłego.

Błędy - max 20 punktów. (ort, gram, styl oraz językowe; im więcej punktów, tym mniej błędów) -> 17 pkt. - nie zauważyłam nic koszmarnego, ot, jakies przecinki.

Ogólnie - max 20 punktów. (wrażenia ogólne, przesłanie, wartości, itp.) -> ogólnie 14 pkt. czytało się płynnie i bez bólu, aaaale sa nielogiczności i brak mi łańcuszka i jakiejś klamry.
po pierwsze zwykle to matka nie godzi sie na motocykl dla dziecka, nie ojciec. po drugie ładnie by było, gdyby michał coś malował, wtedy sensowne byłoby pojawienie się obrazu i fakt, że artystka maluje "sercem", mogłoby to tez np. stać w opozycji do jej poprzednich dzieł albo przydałoby się zaznaczenie, że zaczeła malowac po operacji. po trzecie ta tytułowa czaszka mogłaby nawiązywac do czegoś, co należało do modego, albo do np. rysunku na motorze, itd.

Ocena końcowa - zsumowane punkty: razem: 64/100 (o ile się nie rąbnełam w matmie ;-) Faraon: Rąbnęłaś, ale ja tu pilnuję matematyki. ;) )



a teraz dwójka:

Pomysł - max 20 punktów. -> 15 pkt. pomysł ładny. fajna ta opowieść, cyniczna, z dystansu i spod przymrużonych ironia oczu. ładny rys bohatera-narratora. no i ja lubie takich mrocznych twardzieli.

Styl - max 20 punktów. -> 10pkt. - "Kolejny straceniec - tylko tacy przylatują do Culiacán. Czasem motywują przyjazd chęcią zobaczenia słynnego cmentarza narcos, nudnego ogrodu botanicznego albo zagrania w Tropicana Casino. " albo to: "Są rzeczy z jakich się tutaj nie śmieje. Nie śmieje się z Jesusa Malverde, ani z tego, że tu trzeba być na granicy śmierci żeby przeżyć, nie śmieje się z Los Zetas i z tego, że meksykanie wszystko robią „później”. I nigdy nie śmieje się z Santa Muerte." - takie tam, kulawizny, wybijają z rytmu. na około i pedantycznie zamiast pozwolic płynąc fabule, haczą i irytują. i za dużo zaimków zwrotnych :-P

Realizacja tematu - max 10 punktów. -> 8 pkt. -> tu jakoś mniej standardowo, czaszka jest detalem, elementem ornamentu, ledwo widocznym w tle wydarzeń, emocji i słów. to mi sie podoba, drobiazg, jak broszka przy klapie. znaczy i nie znaczy, ale jest.

Schematyczność - max 10 punktów. (im więcej punktów, tym mniejsze chodzenie utartymi ścieżkami) -> 8 pkt. - chociaż sporo jest klasyków o obcym w mieście, akurat ten w cieniu zemsty i nadziei mi sie podoba.

Błędy - max 20 punktów. (ort, gram, styl oraz językowe; im więcej punktów, tym mniej błędów) -> 16pkt. - tekst do poprawy, przegadany i az prosi się o szlifierkę, mozna spokojnie nad tym było posiedziec, mam wrażenie, że szanowny autor siadl, napisal i ciepnąl, bez pochylenia się nad techniką. i zdecydowanie nie pozwolil opowieści odleżeć.

Ogólnie - max 20 punktów. (wrażenia ogólne, przesłanie, wartości, itp.) -> 15 pkt. ogóóóóólnie średni kawalek, z potencjalem, ale potraktowany po macoszemu. lubię takich bohaterów, nieco podobnych do Marva czy Hartigana z sin city, zgorzkniałych, mrocznych, z kodeksem, ostatkiem sil trzymających się tego, co zostało w nich czyste. gdyby autor nie zarżnął obrazu i pomysłu technicznym dyletanctwem, byłoby świetnie.

Ocena końcowa - zsumowane punkty - 72/100.

texty sa na podobnym poziomie technicznym, w dwójce bardziej podobał mi sie bohater i dośc spójny tok fabularny.
jedynka jest napisana na zblizonej płaszczyźnie, fajnie gra dramat ojca, ale zabrakło domknięć wątków i logicznych powiązań, które ładnie by wypełniły kilka luk.
Serwus, siostrzyczko moja najmilsza, no jak tam wam?
Zima zapewne drogi do domu już zawiała.
A gwiazdy spadają nad Kandaharem w łunie zorzy,
Ty tylko mamie, żem ja w Afganie, nie mów o tym.
(...)Gdy ktoś się spyta, o czym piszę ja, to coś wymyśl,
Ty tylko mamie, żem ja w Afganie, nie zdradź nigdy.

Bartosh16 vs Godhand

11
Pomysł - max 20 punktów.
Tekst I: 8. Po zaznajomieniu się z całością i uporządkowaniu jej w głowie, nie wydaje się niczym odkrywczym, jednak takie ułożenie scen z łączącym finałem doceniam i głównie za to osiem punktów.
Tekst II: 15. Pomysł na scenerię, klimat, narrację, język... bardzo na plus. Z samej opowieści można było wycisnąć więcej.

Styl - max 20 punktów.
Tekst I vs Tekst II: 13-13. Dzięki budowie pierwszego tekstu i prostszemu stylowi czytało się płynniej, szybciej i przyjemniej. Drugi nadrabiał ciekawszą narracją i skuteczniej narzucał klimat. Myślę, że gdybym przeczytał najpierw II, potem I, to i tak w głowie miałbym Meksyk. ;) Ostatecznie w tym aspekcie zdecydowałem się na remis. Gdyby dało się połączyć jedno z drugim...

Realizacja tematu - max 10 punktów.
Tekst I: 3. Praktycznie większość tematów bitew dałoby się zrealizować w sposób, na jaki zdecydował się tu autor (obraz/piosenka pt. ">>temat bitwy<<" i bohater, który to rozważa).
Tekst II: 3. Fajnie, że czacha została wpleciona w tekst "przy okazji", ale to tylko moment (maksymalnie 10% tekstu), z którego wychodzisz dalej, drogi autorze. Inaczej rozumiem realizację tematu - jako motyw przewodni, tutaj został on tylko "odbębniony".
W tej kategorii obaj pokazaliście jak tego nie robić. :P

Schematyczność - max 10 punktów. (im więcej punktów, tym mniejsze chodzenie utartymi ścieżkami)
Tekst I: 2. Nie oszukujmy się: takie "sztuczki" i finały to widzieliśmy nie raz, więc w tej kategorii na dobry wynik nie możesz liczyć.
Tekst II: 5. Gdybym nie przewidział zakończenia, byłoby więcej. Schemat do zobaczenia, choć na szczęście nie był oczywisty.

Błędy - max 20 punktów. (im więcej punktów, tym mniej błędów)
Tekst I vs Tekst II: 17-17. Nie zauważyłem nic wartego odnotowania, jakieś drobnostki. Nic, co by mnie odwiodło od ponownego ogłoszenia remisu.

Ogólnie - max 20 punktów.
Tekst I: 12. Połowicznie wiadomo było, w którą stronę to zmierza. Większe wrażenie zrobiłyby dwa nieprzewidywalne wątki splecione w jeszcze mocniejszy finał. Na pytanie "po co on jest w tej galerii?" do końca nie znalazłem odpowiedzi, tutaj plus. Pierwsze myśli po lekturze: "Poprawne, nawet niezłe, takie 6/10, ale nic więcej" i przy takiej skrótowej opinii pozostaję.
Tekst II: 9. Czasami będąc pod koniec akapitu, zdawałem sobie sprawę, że nie pamiętam, o czym czytałem trzy-cztery zdania wcześniej. Obcojęzyczne wtrącenia, choć dają punkty w innych kategoriach, obniżają moją wyłącznie subiektywną ogólną ocenę. Takie historie mnie nie ekscytują. Ciężki klimat w krótkim wydaniu na plus, ale na dłużej by zmęczył.

Ocena końcowa - zsumowane punkty
Tekst I: 55
Tekst II: 62


To ciekawe, że żaden z Was nie postawił na narrację trzecioosobową - był na to wysoki kurs u bukmacherów. ;) Daliście sobie po razie, ale żaden z Was nie pokazał dużej mocy i raczej był to sparing. Na drugi raz oczekuję bitki bez wstrzymywania się.
Wygrana pomysłem = nuudyyy... :twisted:
Adres e-mail: kontakt(M@ŁP@)weryfikatorium.pl
WeryfikatoriuM na Facebooku

Land of Fairy Tales

Eskalator.exe :batman:

Bartosh16 vs Godhand

12
Pierwszy raz oceniam bitwę :) I mam takie poczucie, że nie posiadam do tego kwalifikacji :)

Tekst 1:
Pomysł – 16 pkt.
Styl – 15 pkt
Realizacja tematu – 20 pkt.
Schematyczność - 10 pkt
Błędy – 16 pkt
Ogólna ocena – 17 pkt.
RAZEM 94 PKT
Jest myśl przewodnia i widać kierunek, choć szyte to wszytko gruba nicią (może to kwestia ograniczonej ilości znaków). Są skojarzenia ciekawie poprowadzone – może schematyczne, ale trudno dziś oderwać się od schematów. Styl wymaga dopracowania – są jakieś powtórzenia, jakieś niezgrabności – ale nic nadzwyczajnego. Tylko w konstrukcji tego tekstu – w warstwie realizmu – uderza mnie zgoda matki. Wydaje mi się mało wiarygodne, żeby ojciec się nie zgadzał, a matka ot tak wierzyła, że na pewno nic się jej dziecku nie stanie, a skoro chce, to powinien motor kupić. Brakuje trochę płynności i takich punkcików, które od początku tekstu prowadziłyby do zakończenia. Malarka ma serce chłopaka, maluje nim i dlatego ojciec tak to przezywa. Trochę deus ex machina.

Tekst 2:
Pomysł – 16 pkt.
Styl – 15 pkt
Realizacja tematu – 18 pkt.
Schematyczność - 10 pkt
Błędy – 14 pkt
Ogólna ocena – 15 pkt.
RAZEM 88 PKT

Pomysł egzotyczny, ale forma przegadana. Doczepiłabym się także motywacji i stanu emocjonalnego Amerykanina. Nie jestem przekonana, czy to, ze rzuciła go dziewczyna (czy zdradziła) jest aż taką tragedią (nie to, że jestem bez serca, ale to dość powszechny problem, nie każdy od razu jedzie do Meksyku; no może Carrie Bredshaw ucieka do Emiratów, ale ja porzucono przed ołtarzem ;) ). Dodałabym czegoś do tej jego tragedii. Niektóre zdania zgrabne, myśli i skojarzenia ciekawe, ale nadmiar był dla mnie problemem. W niektórych miejscach musiałam się zatrzymywać i czytać jeszcze raz. Powtórzenia jakieś, zaimki, niezgrabności.

Nie wiedziałam, jak ocenić te teksty. I mówiąc szczerze, nie jestem pewna czy zrobiłam to właściwie i obiektywnie. Są bardzo różne stylistycznie, oparte na innych założeniach. Jednak gdybym miała kierowac sie intuicją, wybrałabym pierwszy. Jest tam pewna schematyczność i braki w sensie rozwinięcia wątku, lepszej klamry, ale czytało mi się go lepiej, płynniej. W drugim tekście było za dużo słów, waty, zapychaczy, jakichś refleksji, które w zasadzie możnaby zamknąć w kilku zdaniach – chociaż sam motyw śmierci/zemsty ciekawy.
„Styl nie może być ozdobą. Za każdym razem, kiedy nachodzi cię ochota na pisanie jakiegoś wyjątkowo skocznego kawałka, zatrzymaj się i obejdź to miejsce szerokim łukiem. Zanim wyślesz to do druku, zamorduj wszystkie swoje kochane zwierzątka.” Arthur Quiller-Couch

FB - profil autorski

Bartosh16 vs Godhand

13
Ocena na szybko, więc siłą rzeczy komentarz po łebkach. W zasadzie już od pierwszych zdań miałem swojego faworyta więc nie zdziwiłem się, gdy na końcu wygrał ;)

Pomysł - max 20 punktów.
I 10
II 10
Nie wiem jak ocenić surowy pomysł, więc każdemu po 10pkt. Z obu da się wyciągnąć fajną historię.

Styl - max 20 punktów.
I 5
II 15
Stanowczo stawiam na drugi tekst. Niby skupiając się na historii przybyłego z zagranicy bohatera, dobrze przedstawił postać narratora i otaczające go realia. Doceniam, że nie raziły mnie też wtręty z języka którego kompletnie nie rozumiem.

Realizacja tematu - max 10 punktów.
I 5
II 5
Niech będzie po równo. Pierwszy tekst miał czaszkę boga wciśnięta finezyjnie jak młotem kowalskim, ale w drugim była ona zbyt na uboczu.

Schematyczność
I 5
II 5
Oba teksty są schematyczne, choć w pierwszym bardziej mnie to razi, bo ciągnie się przez całe opowiadanie, a w drugim skupia się w końcówce.

Błędy - max 20 punktów.
I 15
II 15
Nic co by zwróciło moją uwagę podczas jednego czytania.
Dałoby się odchudzać, ale to są szybko pisane teksty na bitwę. Widać styl autora, widać jak operuje słowem i jest dobrze.

Ogólnie - max 20 punktów. (wrażenia ogólne, przesłanie, wartości, itp.)
I 5
II 15
Pierwszy tekst mnie znudził, a opowieść nie zaangażowała emocjonalnie. Syn, który nie prosi o prawko, samochód czy komputer, ale prosi o motor? Państwa syn nie żyje, to może na organki? Do tego chronologia wydała mi się niejasna. Kiedy miał miejsce wypadek? Rok, dwadzieścia lat temu?
Drugi tekst był fajny głównie dzięki pokazaniu miejsca którego nie znam i był to obraz w który mogę uwierzyć, mniejsze o to czy prawdziwy. Może nie mroczny, ale na pewno bliżej zmierzchu, niż innej pory dnia.

Ocena końcowa - zsumowane punkty:

Pierwszy tekst: 45
Drugi tekst: 65
ichigo ichie

Opowieść o sushi - blog kulinarny

Bartosh16 vs Godhand

14
Nie będę oceniał bitwy, jest jednak pewną powinnością wobec wskrzeszonej (ciekawe, na jak długo?) inicjatywy, żeby się do niej dołożyć, również dlatego, by zawodnicy mieli poczucie, iż nie walczą w próżni. Każdy głos na wagę złota :-)

Szczerze powiem, że jestem rozczarowany, to główna przyczyna, dla której nie zagłosuję punktowo.
Pierwszy tekst jest pisany na kolanie, nieodleżany, rozlazły. Tak wyeksploatowany motyw prosi się o jakieś literacko ujmujące czytelnika opracowanie - tu nie ma nic. Odhaczone ileś tam znaków.
Drugi tekst jest nadmuchany, jak paker po anabolach. Tak naprawdę materiału jest na dobrego drabbla, no, może miniaturę. Solidne watowanie nie pomogło. Chociaż przynajmniej stwierdzam próbę kreacji klimatu.
Panowie.
Doceniam Wasz zapał i trud, ale to jest maniana, nie nowelistyka. Przerwa w pisaniu żadnemu z Was nie posłużyła.
Proponuję powtórkę, z innym tematem i dłuższym terminem, dającym szansę na porządne dopracowanie tekstów.

A już z całkiem innej beczki. Nieczęsto się zdarza, by w bitwach realizowano temat w jakiejś części limitu znaków. Ciekawe, dlaczego? Przecież siła wyrazu nie koresponduje bezpośrednio i bezwględnie z liczbą literek...

Bartosh16 vs Godhand

15
Nie przeliczam moich opinii na punkty, dlatego nie oceniam bitew. Ale skoro zachęcacie na SB... :)

Oba opowiadania mają dość luźny związek z tytułem. Oczywiście, czaszka kojarzy się ze śmiercią, więc niejako z góry było wiadomo, że ten motyw musi się pojawić. W opowiadaniu pierwszym - klasycznie i równocześnie dość schematycznie. Najpierw czaszka, potem ukochany syn, niby nie wiadomo, co się może zdarzyć, ale tak naprawdę - wiadomo, bo nie po to na 10 000 znaków hoduje się syna, żeby go oszczędzić. W drugim opowiadaniu - wprowadzenie Santa Muerte jest i ciekawszym konceptem, i daje większe możliwości fabularne, gdyż SM to potężna bogini, żywa i aktywna. Mam wrażenie, że autor napisał jednak jakby szkic powieści - bo mamy tu i historię przybysza, i relację swój - obcy, i własne życie narratora, więc jest to taki lot ślizgowy po potencjalnych wątkach i postaciach. Na korzyść opowiadania działa natomiast narracja - niby w pierwszej osobie, ale główny bohater to nie "ja", lecz "ty", będący równocześnie adresatem opowieści. On nie wie, co się jeszcze zdarzy, za to narrator wie i opowiada to nieobecnemu. To jest zręcznie rozegrane i podobało mi się.

Punktacji zatem nie będzie, ale gdyby zdarzył się remis, to dorzucam 10 punktów do puli drugiego autora. Za więcej oryginalności w formie i samym pomyśle.
Ja to wszystko biorę z głowy. Czyli z niczego.
Zablokowany

Wróć do „Nowa bitwa!”