2
Użytkownicy zarejestrowani na forum co najmniej od miesiąca mogą przyznawać opowiadaniom punkty wg schematu:

Pomysł - max 20 punktów.

Styl - max 20 punktów.

Realizacja tematu - max 10 punktów.

Schematyczność - max 10 punktów. (im więcej punktów, tym mniejsze chodzenie utartymi ścieżkami)

Błędy - max 20 punktów. (ort, gram, styl oraz językowe; im więcej punktów, tym mniej błędów)

Ogólnie - max 20 punktów. (wrażenia ogólne, przesłanie, wartości, itp.)

Ocena końcowa - zsumowane punkty

3
Tekst nr 1


WWW– Nie można oczekiwać od nastolatka niemającego choć odrobiny wiary w siebie, żeby był zadowolony z życia – wypowiedział tata Eryka głosem mocno zakrapianym przekonaniem o własnej racji. Nie było ważne już co mówił, ale że w ogóle mówił.
WWWCo ty możesz o tym wiedzieć – pomyślał Eryk. Starał się myśleć tak głośno, jak tylko mógł. A nuż udałoby się przekazać ludziom podobnym do jego ojca jakiś impuls, który sprawiłby, że odzyskaliby swą dawną otwartość na świat? Ale nic z tego; pozostają zagrzebani w światopoglądowych bunkrach.
WWW– Daj spokój, tato – powiedział z wyraźnie słyszalnym zniechęceniem.
WWW– Ale co – rodzic zdziwił się silnym oporem ze strony syna – nie mam racji?
WWW– Masz, nie masz. Nikogo to nie obchodzi. Na pewno nie tych tam. – Ruchem głowy wskazał telewizor.
WWWStary zaperzył się, ale nic nie powiedział. Nie był już pewny, czy nie zrobił z siebie głupka. Nie, jakąś rację przecież miał!
WWW– No a ty? – zaciekawił się podejrzanie gwałtownie. – Co myślisz o tych całych homoseksualistach? – wypowiedział to słowo jakby jego język miał problemy z udźwięcznianiem podobnych wyrażeń. Nie leżało mu ono nic a nic.
WWWEryk spojrzał na ojca z takim wyrzutem i i niezadowoleniem, na jakie pozwalał mu inwentarz masek. Mężczyzna był jednak nieustępliwy; przyglądał się uważnie i ewidentnie czekał na odpowiedź. Rewelacja.
WWW– Nie wiem, naprawdę! Co oni mnie obchodzą? Mogą sobie być.
WWWOjciec pokiwał z namysłem głową. Tak, jakby Eryk zaproponował jakieś rozsądne rozwiązanie.
WWWTo był dobry moment.
WWW– Idę się położyć, jakiś zmęczony jestem – chłopak skłamał w próżnię i wymknął się po cichu z salonu. Tkwiący w telewizyjno-filozoficznym transie dorosły nawet tego nie zauważył.
WWWÀ propos transów: Po trzech dobach bez nawet chwili snu, Eryk wpadał w odrętwienie. Jego myśli galopowały gdzieś przed nim, a on nie mógł ich dogonić. Wieczny wyścig trwał. Gdyby mógł o tym decydować – nie ścigałby. Po co?
WWWBył nawet z matką u psychologa. Dwa razy. Za pierwszym – przekonać się, o co w tych całych kozetkach i pytaniach – które nie są pytaniami – chodzi. Za drugim – utrwalić w sobie awersję do osób wiedzących o nim więcej, niż on sam. Mamie powiedział, że pani magister pochwaliła jego postępy i już jest prawie zdrowy. Ucieszyła się rodzicielka niezmiernie: Kamień z serca.
WWWStarzy musieli się prędzej czy później zorientować, że problem ciągle wcale nie zniknął. Trudno było Erykowi udawać, że miał rzeczywistość za całkowicie realną; brakowało motywacji do utrzymywania przy życiu tego mitu.
*
WWWEryk pisał pamiętnik. Sam ten fakt sprawiał mu przykrość, ale doszedł w końcu do wniosku, że z dwojga złego lepiej pisać, niż nie pisać. Otóż utrwalał w nim momenty, sceny, sytuacje, które uważał za mające na niego szczególnie silny wpływ. Sądził prawdopodobnie, że znając okoliczności determinujące kształtowanie się psychiki, można, jeśli nie dowiedzieć się, to chociaż próbować zrozumieć, czym się stawała. Odkryć kim się jest, tyle że od zewnątrz, metodą ekstraspekcji.
WWWObchodziła go jednak konkretna gałąź własnej osobowości. Przesiewał swoją egzystencję w poszukiwaniu wyróżniających się drobin. Znajdował interesujące go okruchy w wydarzeniach życia codziennego i kolekcjonował je w prywatnej skrzynce na wspomnienia. Czego szukał?
*
WWW– Hej, Eryk! Idziesz po szkole do kina? – zaczepił go Tomek. Była akurat przerwa po piątej lekcji – przyjaciel musiał właśnie zmierzać do czternastki, na matematykę. Eryk znał jego plan na pamięć.
WWW– Nowego Bonda widziałeś? Nie? No przecież tak nie można, musisz iść z nami!
WWW– Tak od razu, po szkole? – stropił się chłopak. Patrzył na kolegę, w którego oczach błyskało szaleństwo. – Przecież matka mnie udusi, jak nie przyjdę przed szesnastą.
WWW– Oj, daj spokój – udał rozdrażnienie Tomek. – Przecież godzina jej nie zbawi, nie?
WWWEryk nie był głupi i zdawał sobie sprawę, że jego kumpel występował w roli adwokata diabła. Popularność tego motywu ułatwia jego wykrycie także poza kontekstem, w którym zazwyczaj występuje. To z kolei daje większą władzę nad procesem podejmowania decyzji:
WWW– Mogę iść, jeśli zbierzesz za mnie cały ten ochrzan, który dostanę po powrocie do domu.
WWW– Ale ty masz sztywnych rodziców, chłopie.
WWWEryk wzruszył ramionami, po czym dodał:
WWW– Przecież wiesz, że mnie takie filmy w ogóle nie interesują. Coś tam wybucha, ktoś strzela, a wszystko tylko po to, żeby samiec alfa zaliczył najładniejszą babkę. Nudy okrutne.
WWWTomek wywrócił oczami.
WWW– Ta, pamiętam. – Widać było, że zrezygnował już prawie z próby przekonania przyjaciela. Pozostała jeszcze tylko jedna, ostatnia szansa: – W razie jakbyś zmienił zdanie, o drugiej przed szkołą. Idę z Martą i Kaśką.
WWWTo prawda, na dźwięk ostatnich słów serce Eryka zabiło trochę szybciej. W myślach pojawiły mu się od razu dwie dziewczyny; jedna ruda, druga brunetka. Obie o urodzie, która przeczyła subiektywności wrażeń; podobały się wszystkim chłopakom. Nie miał jeszcze Eryk takiego kolegi, który nie chciałby spędzać czasu z Martą i Kaśką. Tyle tylko, że większość od razu się poddawała. Nie wierzyli w szansę na skierowany ku nim, choćby ledwie dostrzegalny, przejaw sympatii.
WWWPowiedzieć, że targały chłopakiem sprzeczne emocje, to nic nie powiedzieć. Przyjemne wrażenia (choćby estetyczne) były zanieczyszczone myślami, z których nie mógł być dumny.
WWWZazdrość? Kwaśna złość? – zastanawiał się Eryk. – Na kogo? I za co? A jednak chciałbym iść. Dlaczego mi zależy?
WWW– To jeszcze z ostatniej lekcji chcecie uciec? – zapytał niewyraźnie.
WWW– No, a co myślałeś? Inaczej nie zdążymy na seans do Olimpu.
WWWRzeczywiście, nie pomyślał o tym.
WWWSkończyło się tak, że poszedł w ten dzień na wszystkie lekcje i wrócił do domu o zwyczajnej porze.
WWW– O, akurat przyszedłeś na obiad – przywitała go z uśmiechem mama. – Za pięć minut podaję, idź umyć ręce.
*
WWWChłopak odłożył długopis i przymknął na chwilę oczy. Zapowiadała się kolejna bezsenna noc. Czuł się zmęczony, ale cóż to zmieniało? Nie mógł się rozluźnić i wypuścić myśli na łąki snu, żeby trochę pohasały, nacieszyły się wolnością. To właśnie strach przed brakiem kontroli nie pozwalał mu zasnąć. Pod choinką mógł leżeć prezent, którego nigdy nie chciałby dostać. Kiedy to sobie uświadomił, zaczął się leczyć na własną rękę. Miał już dość wątpliwości i nieodchodzącej obawy, że może okazać się kimś innym, niż by tego pragnął.
WWWPopatrzył znów na leżący przed nim zeszyt z kiczowatą kłódeczką. W myślach widział miny, jakie mieliby jego koledzy, gdyby im powiedział, że prowadzi pamiętnik. Ryzykował zostanie pośmiewiskiem na minimum trzy tygodnie, kto wie, czy nie na dłużej.
WWWWestchnął ciężko. Ironia tej sytuacji odrobinę go przytłoczyła. Schował swoje emocje do szuflady. Nawet jeśli pięć lat później miał znaleźć na strychu pewien pamiętnik, pośmiać się z (cudzej już wtedy) głupoty, wyszydzić (również już nie swoje) emocje i wsadzić go z powrotem do kartonu, to stanie się tak dlatego, że zapomni w międzyczasie, jak ważne było dla niego tych parędziesiąt kartek zamkniętych w okładce z jednorożcem.
*
WWWMgła przecierała oczy, kiedy Eryk wychodził z domu.
WWW– Zasnuję ci świat bielmem, utopię w mleku, co ty na to? – pytała tłumiąc ziewnięcia.
WWWChłopak płynął przez nie do końca istniejący świat.
WWWJestem połową klocka z zabawki dla niemowląt – myślał. – Kształt nieprawidłowy i pasować nie powinien, a jednak, koniec końców, grzechoczę w środku, potrząsany przez boga-żartownisia.
WWWZa dziesięć ósma Marta pojawiła się na rogu koło piekarni pana Klepisza. Jak zwykle punktualnie. Spotykali się w tym miejscu już od szóstej klasy.
WWWEryk nawet się nie zatrzymał.
WWW– Hej! – Dziewczyna weszła płynnie w rytm kroków kolegi. Kroczyła tuż obok niego, ale głos dobiegał jakby z daleka.
WWW– Cześć – odpowiedział chłopak z dziwnym opóźnieniem.
WWWZapadło milczenie.
WWW– Szkoda, że cię z nami wczoraj nie było – Marta złamała ciszę.
WWW– Miałem ciekawsze rzeczy do roboty – odburknął tamten. Każda inna odpowiedź wydała mu się śmieszną. Prawda zaś była nie do zaakceptowania, a nawet nie do uświadomienia.
WWWDziewczyna, posiadająca wszystko to, o czym Eryk nieraz śnił (czyli piegowaty, zadarty nos, zielone oczy i miedziane loki), posmutniała nagle, ale chłopak tego nie zauważył. Może gdyby zwrócił uwagę...
WWWAle nie ma co gdybać - był skupiony na próbach odkrycia własnej tożsamości i rozwiązania jednej z zagadek swojej duszy.

Tekst nr 2



WWWO świcie nie mieli już niczego. Resztki pieniędzy i makijażu. Idąc bulwarem byli bezdomni. Mieli tylko ramiona, na których wzajemnie się wspierali. Przysiadali na murku i oczekując nadejścia nowego dnia snuli swoje wielkie prawdy. Nie było problemów, ani poniedziałków. Nie było żon, dzieci, kredytów i mobingu w pracy. Mieli tylko siebie, choć znali się zaledwie kilka godzin.
WWW- Kurwa, już czwarta! – obwieścił jeden z opalonych dryblasów, zgniatając pustą puszkę po piwie. – Jak ten czas zapierdala, ja nie mogę…
WWW- Ty, patrz na tych – mruknął jakiś studencik, pokazując obściskującą się parę. – Jak kuźwa zaczęli kilka godzin temu, to jeszcze nie mogą się odkleić.
WWWDwie tulące się do siebie dziewczyny zachichotały znacząco, choć nikt nie wiedział, co dokładnie ów chichot miał znaczyć. Tej nocy zaliczyły tylko kilka pęcherzy na piętach.
WWW- Magda!!! – Ryknął dryblas, uwalając się na murku. – Daj spokój, Magda! Zostaw tego ćwoka!
WWWDziewczyna nie przestając się całować, pokazała chłopakowi środkowy palec. Towarzystwo zabuczało w różnych tonacjach. Ktoś na tyłach zaczął wymiotować.
WWW- Ty, ta Magda, to jest dopiero dupeczka, co? – rzucił student, bekając przeciągle. Dziewczyny zachichotały i odsunęły się na bezpieczną odległość.
WWW- Stary, chcesz jej numer? Dam ci, stary! Nie ma problemu. Pisz… sześć osiem trzy… Ale stary, kurna, jak chcesz numerek, to weź większą gotówkę od starszych i przyjdź jutro wcześniej. Madzia to nie taka tania dupeczka! Ubierz lepsze ciuchy, postaw jej kilka drinów, paczkę fajek i stary, będziesz jak w niebie. Gwarantuję!
WWWDziewczyny spojrzały po sobie, ale tym razem już nie chichotały. Magda obrzuciła dryblasa zadziornym spojrzeniem, poczym zaczęła się śmiać histerycznie. Wypluła gumę do żucia i poprawiła spódniczkę. Pijane towarzystwo zaczęło powoli rozchodzić się w różne strony.
WWW- Madziu, chodź, odprowadzę cię do domu – dryblas odepchnął pijanego amanta, który zachwiał się na nogach i oparł na murku.
WWW- Spieprzaj, pajacu – burknęła dziewczyna, próbując zogniskować spojrzenie na przemieszczających się osobach. – Sama przyszłam, sama wrócę…
WWWAmant zaklął pod nosem, chwycił stojącą nieopodal butelkę po tanim winie i wziął zamach na rywala. Chybił, ale nim zdołał to zauważyć, dryblas jednym ciosem pozbawił go przytomności. Magda pochyliła się nad nieprzytomnym i zaklęła pod nosem.
WWW- Odpierdoliło ci, psycholu?! – Krzyknęła. Towarzystwo śmiało się. Ktoś próbował cucić pochrapującego już poszkodowanego.
WWW- Chodź, Madziuniu – dryblas otoczył dziewczynę ręką i pociągnął za sobą. – On i tak nie był ciebie warty.

WWWMagda siedziała na parapecie w kuchni i obserwowała matkę. Kobieta ukryta w gąszczu paprotek, wyskubywała zeschnięte listki. Już czwartą godzinę. Co chwilę zraszała gałązki wodą i przecierała zakurzone części kawałkiem szmatki. Dziewczyna nie wiedziała, co dziwiło ją bardziej – czy cierpliwość matki, czy to, że obserwuje jej zmagania z roślinami już tyle czasu.
WWW- Mamo, po co to robisz? – zapytała ze zdenerwowaniem w głosie. Kobieta spojrzała na nią, jakby dopiero co ją ujrzała.
WWW- Przecież robię tak codziennie… - odparła oczywistym tonem.
WWW- No właśnie, ale po co? – Magda drążyła dalej. Czuła, że właśnie w tej chwili musi zrobić porządek z dziwnymi przyzwyczajeniami matki.
WWW- No bo robię tak codziennie…
WWWDziewczyna przewróciła oczami i zeskoczyła z parapetu ciężej niż zazwyczaj. Zachwiała się na nogach. Matka obdarzyła ją pustym spojrzeniem. Dziewczyna wyszła do łazienki i po chwili wahania przejrzała się w lustrze. Brzuch rysował się pod czarną bluzką pękatym łukiem. Magda miała coraz większe trudności, by ukryć go pod wymyślnymi kreacjami barowymi.
WWWPo raz któryś zerknęła w telefon. Żadnych wiadomości. Na facebooku cisza. A przecież był piątek. Śliczny, kwietniowy piątek…
WWWDziewczyna nałożyła na twarz sporą ilość makijażu, naciągnęła czarne leginsy i bordową tunikę wysadzaną cekinami. Czuła, że wygląda jak słoń, ale miała nadzieję, że jeszcze ten jeden raz wmówi wszystkim, że to pozimowy skok wagi.
WWWO dziewiątej wieczorem ruszyła bulwarem w stronę klubu. Mijając imprezowiczów, szukała znajomych twarzy. Dotarło do niej, że jeszcze nigdy nie była w tym miejscu na trzeźwo. Kolory i kształty wieczoru nabierały nowego sensu.

WWWSiedziała przy barze i piła któregoś już bezalkoholowego drinka. Młoda barmanka, Magdzie wydawało się, że jakaś studentka bardzo ważnego przedmiotu, zerkała na nią raz po raz z pogardą. Magda podrapała się nerwowo za uchem. Była uczulona na pogardę w oczach innych dziewuch. Kiwnęła na nią palcem.
WWW- Hej, mała, masz jakiś problem? – Warknęła bynajmniej grzecznie.
WWW- Nie, dlaczego? – odparła barmanka bez cienie lęku.
WWW- To czemu tak się gapisz? Co? Mam cię na oku, gówniaro. Myślisz, że nie wiem, że przyglądasz mi się już od pewnego czasu? Zajmij się swoim życiem, dobrze ci radzę!
WWW- Dobrze, że przynajmniej mam jakieś – mruknęła dziewczyna pod nosem. Magda poczuła znajome uczucie rozsierdzenia w podbrzuszu.
WWW- Coś ty, kurwa, powiedziała?! – krzyknęła, unosząc się na barowym krzesełku. Studentka oceniła dzielącą ich odległość i ladę baru, po czym zbliżyła się do rozwścieczonej klientki.
WWW- Powiem ci coś, Madziu – zaczęła, przekrzykując podgłośnioną przez DJ-a muzykę. – Odkąd zostałaś zaliczona przez wszystkich naszych stałych klientów, zaczęliśmy tracić renomę w sieci, a dziś stoliki świecą pustkami. Po co tu jeszcze przychodzisz? Zostań choć raz w domu i zajmij się ważniejszymi sprawami. – powiedziawszy to spojrzała znacząco na brzuch Magdy. Dziewczyna chwilę oddychała ciężko, ściskając pomiędzy wargami kilka przekleństw. Ostatecznie tylko chlusnęła barmance drinkiem w twarz i cisnęła w nią szklanką. Niespiesznie wyszła z baru, ale tuż za jego progiem przyspieszyła kroku.

WWWStojąc w kolejce w monopolowym, kątem oka przyglądała się zgrabnym dziewczynom, czekającym przed nią na obsłużenie. Po chwili padło jej imię. Magda zapewne by to zignorowała. A bo to mało Magd jest na świecie? Jednak w kontekście „dawania pewnej części ciała” ilość dziewczyn o jej imieniu znacząco malała. Przysunęła się bliżej regału z chrupkami i nadstawiła uszu.
WWW- … wiem, bo gadałam z nim na fejsie – mówiła jedna z dziewczyn. - Powiedział, że lepiej trzymać się z daleka od barów w centrum, bo Madzia szuka ojca dziecka.
WWW- No coś ty?! A myślisz, że to on? – Zagadywała jej towarzyszka.
WWW- To może być każdy! Pamiętasz tego dryblasa, co ją odprowadzał wtedy do domu? Pewnie gdzieś w krzaki skoczyli po drodze. Kto ich tam wie!
WWWMagda rozpoznała dwie dziewczyny, które tamtego ranka nie wiadomo dlaczego przyczepiły się do jej towarzystwa. Pewnie leciały na kasę, bo faceci byli naprawdę dziani. Coś w niej zawrzało na usłyszane słowa. Już miała ruszyć w kierunku tych dwóch plotkar, ale w tym samym momencie poczuła kopnięcie w brzuchu. Do tej pory rozwijająca się fasolka w jej macicy była jedynie przyczyną jej nadwagi. Dopiero w tamtej chwili Magda poczuła dziwne uczucie ciepła, rozlewające się po jej całym ciele.

WWW- Mamo, po co to robisz?! Marnujesz cały dzień obskubując jakieś chwasty!
WWW- Robię tak codziennie!
WWW- Wiem przecież! Właśnie to mnie dziwi! Po co skakać wokół czegoś, co nawet nie zakwitnie?
WWWMatka spojrzała na Magdę, jakby dopiero teraz naprawdę ją zauważyła.
WWW- To samo można powiedzieć o tobie – mruknęła. – Po co codziennie sypiać z innym mężczyzną, jak żaden i tak cię nie pokocha?

WWWMagda wyszła z monopolowego. Dochodziła czwarta nad ranem, a ona poczuła, że nie ma niczego. Ani pracy, ani miłości, ani kaca. Miała tylko tą rosnącą w niej fasolkę i potrzebę zapalenia czegokolwiek. Ruszyła szybkim krokiem w stronę bulwaru. Przy barze zauważyła wychodzącą barmankę. Podkrążone oczy świadczyły o jej zmęczeniu użeraniem się z takimi jak ona.
WWWMagda podeszła do dziewczyny.
WWW- Masz może fajkę? – zapytała naturalnie, jak naturalne było jaśniejące o tej godzinie niebo. Barmanka pokiwała głową, ale zaraz dodała:
WWW- Znam kogoś, kto ma. Chodź.
WWWRuszyły brzegiem morza w stronę grupki punków. Jeden z nich poczęstował dziewczyny ręcznie skręcanymi fajkami w pożółkłych gilzach. Magda zapaliła, wciągając w płuca obrzydliwy dym. Gdy skończyła, wcisnęła peta w plażowy piasek i bez słowa ruszyła w stronę delikatnie obmywających brzeg fal. Zanurzyła w nich stopy, nie ściągając nawet szpilek. Omiotła wzrokiem różowe niebo. Dłonie bezwiednie oparła na brzuchu. Już nie czuła się sama.

WWWO czwartej nad ranem urodziła śliczną, zdrową dziewczynkę, która ścisnęła jej palec. Wraz z matką przerobiły pusty pokój po ojcu na dziecięcy salonik. W rogu postawiły wiklinowe łóżeczko, a na stoliku malutką paprotkę.
WWW- Jak ci się podoba, Różyczko? – Pytała Magda śpiącą córkę. Dziewczynka uśmiechnęła się przez sen. Dochodziła piąta, a Magdzie kręciło się przyjemnie w głowie. Może i niczego nie miała, ale czuła się wszystkim dla tej jednej małej istoty.

4
I

Pomysł - 12 punktów.

Styl - 14 punktów.

Realizacja tematu - 8 punktów.

Schematyczność - 8 punktów.

Błędy - 19 punktów.

Ogólnie - 14 punktów.

77


II

Pomysł - 15 punktów.

Styl - 17 punktów.

Realizacja tematu - 8 punktów.

Schematyczność - 8 punktów.

Błędy - 19 punktów.

Ogólnie - 16 punktów.

83

Akcja w pierwszym tekście jest jakaś rozmyta, więcej przemyśleń niż seksu i przemocy- w drugim tekście jest odwrotnie. W pierwszym dialogi są jakby wycięte ze scenariusza Klanu, w drugim jakoś trzymają fason, opowiadanie pierwsze jest dobre, drugie jest lepsze, przysłowia są mądrością narodu a jedno z nich mówi:

lepsze jest wrogiem dobrego

5
Tekst I

Pomysł 18/20
Podobał mi się. Bardzo dobry, mądry, przemyślany - czysty. Takie określenie mi przyszło do głowy - to opowiadanie jest czyste. Zawiera ten rodzaj wyznania, które - choćby był kreacją - brzmi autentycznie. Dobra kreacja bohatera - in statu nascendi. Otwierał się przede mną jak tytułowy kwiat paproci - i pozostał niepoznany, na granicy, którą sam wytyczył. To majstersztyk. Opowiadanie się skończyło, a ja wciąż nie znam jego tajemnicy, choć wydaje mi się, że poznałam.
Opowieść o szukaniu siebie - nie! dla mnie o szukaniu drugiego, o niemożności poznania drugiego.

Styl - 15/20
Za pierwsze zdanie - w łeb! I za gwiazdki podziałów. I za aproposa narracyjnego "inaczej"
Ale są prawdziwe perły
Przesiewał swoją egzystencję w poszukiwaniu wyróżniających się drobin.
- rewelacyjne! W ogóle wiele zdań pereł.
Kształt nieprawidłowy i pasować nie powinien, a jednak, koniec końców, grzechoczę w środku, potrząsany przez boga-żartownisia.
- aż zazdroszczę.


Realizacja tematu 9/10

- chyba zabrakło świtu i jego magii, a może autor ten świt (przebudzenie) uczynił poza możliwością poznania? Temat tu się dzieje poza poziomem dosłowności słów i zdań. Trochę brak finezji w kreacji ojca - wyszedł drewniany w tym szukaniu prostych krech postaci symbolu. Matka jest świetna.

Schemat - 7/10

Błędy 16/20
Jakieś by się znalazło. To nie kwiat paproci

Ogólnie - 17/20
czytałam kilka razy. Pamiętam myśl. Gadam z nią. Ja tak lubię.


Tekst II

Pomysł - 13/20
Na krawędzi banału obyczajowego - a ładnie wybrnął Autor dzięki kwiatu paproci. To jest mistrzowskie wykorzystanie motyw przewodniego. Połączenie motywu matki i paproci. Reszta niestety szła szerokim traktem klisz. Są obrazki kapitalne (świt), ale sklejane efektami.

Realizacja tematu 5/10
Poprawianie "różą" w klauzuli opowiadania zabrzmiało fałszywie, bo stworzyło dość kiczowa motywację emocjonalną.

Styl 12/20
Dobry, miejscami oryginalny - autorski. Ale czasami niedopilnowane jasność i precyzja przekazu.

Schemat 5/10

Błędy 16/20
Są. Nieistotne.

Ogólnie - 7/20
Mnie umknął duch opowieści. Proporcje postaci. Powiało sztampą.

Sumaryczne - 82 : 58
Granice mego języka bedeuten die Grenzen meiner Welt.(Wittgenstein w połowie rozumiany)

6
I
Pomysł – 17/20 punktów.

Styl – 7/ 20 punktów.

Realizacja tematu – 8/ 10 punktów.

Schematyczność – 8/ 10 punktów. (im więcej punktów, tym mniejsze chodzenie utartymi ścieżkami)

Błędy – 12/ 20 punktów. (ort, gram, styl oraz językowe; im więcej punktów, tym mniej błędów)

Ogólnie – 8/20 punktów. (wrażenia ogólne, przesłanie, wartości, itp.)

Ocena końcowa - 60


II
Pomysł – 13/20 punktów.

Styl – 15/ 20 punktów.

Realizacja tematu – 10/ 10 punktów.

Schematyczność – 3/ 10 punktów. (im więcej punktów, tym mniejsze chodzenie utartymi ścieżkami)

Błędy – 15/ 20 punktów. (ort, gram, styl oraz językowe; im więcej punktów, tym mniej błędów)

Ogólnie – 10/20 punktów. (wrażenia ogólne, przesłanie, wartości, itp.)

Ocena końcowa - 66

Tym razem nie mam swojego faworyta. Niestety, nie dlatego, że oba opowiadania są doskonałe. Gdyby z najlepszych cech tych dwóch tekstów powstał jeden – byłby niezły, ale takie jak są – oba leżą na łopatkach.
W pierwszym okrutnie kuleje styl, drewniane dialogi – szczególnie rozmowa z ojcem i z „adwokatem diabła”. Pojawia się kilka ciekawych zdań, jak zalążki interesującego stylu, ale to zdecydowanie za mało.
W drugim mniej sztuczności językowej, ale za to – zbyt sztampowo. Osłabia to siłę tematu, trudno znaleźć autora w tym opowiadanku.
Mam wrażenie, że formuła konkursowa tego działu sprzyja niedopracowaniu tekstów. Być może coś by z tego wyszło, gdyby Autorzy trochę podrążyli swoje pomysły...
Pozdrawiam
http://ryszardrychlicki.art.pl

7

Tekst I


Pomysł - 10 punktów. Nic nadzwyczajnego.

Styl - 8 punktów. Styl jest słaby. Razi początek, wypowiedź z wielokrotnymi negacjami. Czytelnik nie rozumie, co bohater chce powiedzieć i jednocześnie zniechęca się do czytania. Po zgłębieniu odkrywa drętwe relacje i dużo niedopowiedzeń.

Realizacja tematu - 3 punkty. Nie ma kwiatu paproci.

Schematyczność - 3 punktów
. Bije po oczach.

Błędy - 10 punktów. Były.

Ogólnie - 7 punktów. Ten tekst jest słaby. Przypomina nieskładny kolaż różnych informacji. Prawdopodobnie autor chciał opisać problemy z tożsamością płciową, ale nie jestem tego pewien.

Razem: 41


Tekst I


Pomysł - 15 punktów. Znacznie lepszy niż w pierwszym.

Styl - 15 punktów. To i owo można szlifować...

Realizacja tematu - 8 punkty. Zaskoczyła mnie, bardzo ciekawy tekst, końcówka taka bajkowa. ;)

Schematyczność - 7 punktów
. Było trochę skojarzeń z tym i owym...

Błędy - 10 punktów. Były.

Ogólnie - 15 punktów. Ten tekst jest słaby. Przypomina nieskładny kolarz różnych informacji. Prawdopodobnie autor chciał opisać problemy z tożsamością płciową, ale nie jestem tego pewien.

Razem: 70

[ Dodano: Wto 30 Lip, 2013 ]
Korekta:

Ogólnie - 15 punktów. Ten tekst jest lepszy niż jego poprzednik. Podobał się.
Ostatnio zmieniony wt 30 lip 2013, 12:00 przez Humanozerca, łącznie zmieniany 1 raz.

8
I

Pomysł - 13/20

Styl - 11/20

Realizacja tematu - 6/10

Schematyczność - 6/10

Błędy - 18/20

Ogólnie - 18/20

Suma: 72

Podsumowując: Styl nie pasował mi, być może był to celowy zabieg, by tekst brzmiał jak pamiętnik emocjonalnie niestabilnego nastolatka, ale jakoś do mnie nie przemówił. Tym, co do mnie przemówiło była przede wszystkim konstrukcja bohatera. Nie do końca zgadzam się z interpretacją, ze jest to historia o poszukiwaniu tożsamości płciowej, to raczej opis młodzieńczego eskapizmu. Sam chłopięciem będąc znałem co najmniej jedną taką osobę. Mimo to, było kilka fragmentów, jak chociaż by dialog o filmie z Bondem, który troszkę mnie zniechęcił nieautentycznością.

II

Pomysł - 11/20

Styl - 14/20

Realizacja tematu - 7/10

Schematyczność - 6/10

Błędy - 18/20

Ogólnie - 15/20

Suma: 71

Podsumowując: To opowiadanie jest napisane lepiej, dialogi są bardziej do mnie przemawiają. Ale pod koniec powiało dla mnie melodramatem, a szkoda, bo byłby potencjał na coś mocniejszego, przynajmniej moim skromnym zdaniem.

9
Zwycięzcą ogłaszam: Tekst nr 2 - Lady Kier
Gratulacje!


Tekst 1: 332 w sumie. 66.4 średnia. - Erythrocebus

Tekst 2: 348. średnia 69.6. - Lady Kier





Ps. Wyniki podliczone przez użytkownika Erythrocebus . Dzięki. :)
Zablokowany

Wróć do „Bitwy z przeszłości”