2
autor: Erythrocebus
Umysł pisarza
Tekst I
WWW Klaudia von Kowalsken wbiegła w ciemną uliczkę i zaraz puknęła się w czoło. Czemu akurat tutaj? Dwieście metrów dalej był hipermarket, a w nim milion ludzi gotowych rzucić się jej na ratunek. Dlaczego dziewczyny takie jak ona wolały chować się w takich ponurych, opustoszałych miejscach?
WWWMężczyźni byli coraz bliżej. Ich cienie dosięgły ją, gdy tylko wybiegli zza rogu. Dopiero wtedy okazało się, że było ich trzech. Klaudia poczuła jak mózg odrywa się od jej ciała i patrzy z politowaniem, jak próbuje uciekać. Dalszy bieg wydarzeń był tak przewidywalny, jak tylko mógłby być. Ślepy zaułek, ściana wysoka na miliard metrów, wokół cuchnące śmietniki i coraz wyraźniejszy zapach męskich perfum.
WWWKlaudia przybrała hardą minę. Była bardziej wkurzona, niż przestraszona. Odwróciła się w stronę oprawców i spojrzała na nich spode łba.
WWW- Tu jest nasza mała dziweczka – weseplenił jeden z nich. Dziewczyna wcześniej rozbiła mu butelkę po oranżadzie na twarzy, wybijając kilka zębów. Jego kumple stali trochę za nim. Od razu wiadomo było, kto rządzi.
WWW- Jaka wasza, gamonie?! – żachnęła się Klaudia. Może i angielski nie był jej ojczystym językiem, ale kiedy było trzeba, potrafiła się płynnie odgryźć. – Gdyby nie ten pieprzony zaułek, nigdy byście mnie nie złapali! Banda pijaków! Nie umiecie poderwać żadnej laski, to musicie je siłą zwabiać w ślepe uliczki!
WWW- Patrzcie, jaka wyszczekana suka! – zarechotali wszyscy jak jeden. – Ciekawe, czy dalej będzie tak szczekać, jak z nią skończymy.
WWWKlaudia przełknęła ślinę, ale nie miała zamiaru za łatwo się poddać. Chwyciła kawałek żelastwa panoszącego się pod nogami i stanęła w lekkim rozkroku.
WWW- Jaka wojownicza! Takie tu lubimy!
WWW- No to zaraz zobaczycie, jak łatwo wam te gusta wyperswaduję!
WWWŻycie na obczyźnie nie było dla Klaudii łatwe. Przyjechała tu za chłopakiem, który, jak się później okazało, przyjechał tu za dziewczyną. Zrobiło mu się jej żal, gdy taka zdradzona płakała pod jego balkonem. Mała walizka i wilgotne od mgły włosy. Obiecał, że załatwi jej pracę na zmywaku. Zawsze to jakiś start. Klaudia miała już go gdzieś. Postanowiła, że sama sobie poradzi i jeszcze tego samego wieczoru zaczęła pracę jako prostytutka pod klubem o jednoznacznie brzmiącej nazwie. Pierwszy klient i już taki pech. Sama nie wiedziała, kiedy w jej ręku znalazła się pusta butelka, którą z gigantyczną siłą rozbiła na jego śmiejącej się twarzy.
WWWKlaudia zamachnęła się żelastwem nad głowami napastników i po chwili któryś z nich jednym ciosem w twarz powalił ją na ziemię. Uderzyła potylicą w chodnik, aż krew buchnęła jej z nosa. Usłyszała śmiech mężczyzn i brzdęk upuszczonego na kamień metalu. Po sekundzie już nie mogła się ruszyć. Jeden trzymał ją w kostkach, drugi za ramiona. Ten szczerbaty pochylił się nad jej zakrwawioną twarzą, po czym kopnął dwa razy w nerki.
WWWKlaudia zajęczała głucho, a z jej ust uleciało siarczyste przekleństwo. Koniec historii Klaudii byłby blisko. Mężczyźni najpierw by ją zgwałcili, potem pobili do nieprzytomności i wrzucili do jednego z tych śmietników. Rano Klaudia by już nie żyła. Wykrwawiła by się nawet nie wiedząc kiedy.
WWWNa szczęście pojawił się on…
WWWWidział ich wbiegających za Klaudią do ciemnego zaułka i postanowił przyczaić się w pobliżu. Sytuacja była jednoznaczna.
WWW- Panowie, zostawcie dziewczynę – powiedział spokojnie. Mężczyźni spojrzeli na niego ni to ze zdumieniem, ni ze złością. Stał na tle ulicznych lamp, z twarzą ukrytą w cieniu. Miał na sobie białą bluzę dresową z czerwoną naszywką w jej centrum i granatową czapką z daszkiem. Z pozycji leżącej wydał się Klaudii wysoki. W jego głosie nie brzmiała ani jedna nuta strachu. Dłonie ukryte w kieszeni obracały jakiś tajemniczy przedmiot.
WWW- Spadaj dzieciaku, bo i tobie się oberwie! – burknął jeden z napastników.
WWW- Ta pani nie wygląda na zadowoloną z waszego towarzystwa – ciągnął dalej swą gadkę nieoczekiwany przybysz.
WWW- A czy ja, do cholery, wyglądam, jakbym był zadowolony z jej towarzystwa?! – wyseplenił złośliwie ten sepleniący. Z rozciętą wargą i bez jedynek wyglądał na niepocieszonego wieczornym wyjściem z kumplami.
WWW- Po co te nerwy? Pani na pewno nie miała zamiaru nikogo skrzywdzić.
WWW- Dobra, dosyć tych pogaduszek! Koniec z tobą!
WWWSepleniący i jego towarzysz rzucili się na tajemniczego chłopaka. Nim dobiegli do połowy dzielącego ich dystansu, chłopak wydobył z kieszeni kawałek rzeźbionego drewna. Niewielki klocek, wyprofilowany tak, aby idealnie ułożyć się w zaciśniętej dłoni nie zrobił na napastnikach dużego wrażenia. A ruchy, które zaczął wykonywać chłopak, przypominające trochę wymachiwanie mieczem, omal nie wywołały salwy śmiechu.
WWWOmal…
WWWBo nim napastnicy zdołali parsknąć, leżeli na ziemi, upadając jeden na drugiego. Krew powoli przesiąkała przez warstwy ubrań na brzuchu jednego i klatce piersiowej drugiego.
WWWKlaudia drgnęła niespokojnie. Mężczyzna, który wciąż trzymał ją za ramiona nieco rozluźnił uścisk widząc swych towarzyszy martwych.
WWWChłopak w białej bluzie upstrzonej czerwonymi kropkami zbliżył się ku niemu. W ręku wciąż ściskał ten swój klocek. Nic poza nim.
WWW- I dla kogo teraz ta uliczka jest ślepa? – zapytał, poczym zrobił solidny zamach. Na szyi przeciwnika pojawiło się krwawe znamię. Mężczyzna zaczął uciekać dławiąc się własną krwią, by po kilku krokach paść na ziemię.
WWWKlaudia z pomocą nieoczekiwanego wybawcy podniosła się na nogi.
WWW „Lepszy taki, niż żaden” – pomyślała dziewczyna, łapiąc się za brzuch.
WWW- Dzięki za pomoc – wyszeptała, przyglądając się mu uważniej. Był to chłopak mający nie więcej niż osiemnaście lat. Lekko się garbił, minę miał, jakby właśnie dostał szlaban od rodziców.
WWW- Co taka dziewczyna, jak ty robi w takim miejscu, jak to? – zapytał, chowając swój rzeźbiony klocek do kieszeni.
WWW- Jak to co, pracuję. Oni mieli być moim pierwszym razem, ale wyszło jak wyszło.
WWWChłopak spojrzał na trzy ciała, próbując przez chwilę poukładać sobie wszystko w głowie.
WWW- Oni próbowali odebrać ci dziewictwo? – upewnił się. Klaudia uśmiechnęła się z lekkim politowaniem. Otrzepała kurtkę, zaklęła, widząc ciągnące się na rajstopach oczko.
WWW- Ostatnie oszczędności poszły na te pończochy – biadoliła. Wyciągnęła z wewnętrznej kieszeni papierosy i zapaliła jednego. Gdy poczęstowała swojego wybawiciela spotkała się z hipnotycznym oporem w jego oczach.
WWW- Chciałbym cię przed nimi bronić – powiedział nagle pod wpływem chwili olśnienia. Klaudia parsknęła śmiechem i przytaknęła głową, jakby usłyszała nagle najoczywistszą oczywistość.
WWW- To jest niezła myśl! Ja będę w spokoju pracować, a ty będziesz kręcił się w pobliżu w razie jakiejś hecy.
WWW- Obronię cię przed takimi zwyrodnialcami i niegodziwcami, choćby niewiadomo co!
WWWKlaudia przewróciła oczami. Nie wiedziała, z jakiego kółka historycznego urwał się ten chłopak, ale była wdzięczna za to, że jeszcze stoi na nogach. Ruszyli razem ku głównej ulicy. Dziewczyna garbiła się nieznacznie, trzymając rękę na brzuchu. Chłopak lustrował okolicę w poszukiwaniu podejrzanych typów. Okolica nie należał do najprzyjemniejszych.
WWW- Jutro o siódmej w tym miejscu? – Klaudia podała mu rękę na pożegnanie, oczekując potwierdzenia spotkania. Chłopak ścisnął ją bez wahania.
WWW- Nie zawiodę cię.
WWWPatryk umarł w tak głupi sposób, że jego matka do końca swojego życia miała powtarzać, że syn miał ciężkie zapalenie płuc. Chłopak nigdy nie miał okazji się przeziębić. Wsuwając trzecią miskę popcornu zdobywał kolejne poziomy sieciowej gry komputerowej. Nagle poczuł mdłości. Wstał gwałtownie, zakręciło mu się w głowie i upadł. Nie żył już, zanim jego ciało dotknęło podłogi. W jego wieku na zator trzeba sobie bardzo ciężko zapracować, albo mieć po prostu pecha.
WWWChłopak zamrugał kilka razy. Przed nim stał mężczyzna w długim, białym płaszczu. Na piersi wymalowany miał wielki, czerwony krzyż.
WWW- Co to, kurde, PCK? – wymamrotał Patryk, rozglądając się wokół. Znajdował się w starym, opustoszałym kościele. Takim, który kiedyś widział na pocztówkach od cioci Renaty.
WWW- Debil z ciebie, Patryku – rzekł głębokim basem nieznajomy. – Dano ci zdrowie, mężne ciało, dobrą sytuację materialną w domu. Miałeś dostęp do wiedzy, rodzice posyłali cię do dobrych szkół, a dziewczyny próbowały zdobyć twój numer gg.
WWW- No i? – Patryk stwierdził, że nic nie czuje. Ani zimna, ani głodu. Zaczął się zastanawiać, czy znowu nie przysnął nad klawiaturą.
WWW- No i dupa, mój przyjacielu. Ten kto nie żył za życia, nie będzie żył i po życiu!
WWW- A trochę jaśniej, panie Będę-mówił-od-czapy-to-wezmą-mnie-za-mądrego?
WWWMężczyzna w płaszczu nachmurzył się.
WWW- Obyś nabrał pokory następnym razem, gdy staniesz przed mym obliczem. Niegdyś czyśćcem nazywaliśmy krucjaty do ziemi wrogów! Dziś czyśćcem nazwiesz błąkanie się po brudnych ulicach miasta w obronie prawości i dziewictwa!
WWWChłopak podrapał się po głowie i spojrzał na zegarek. Wskazówki zatrzymały się na godzinie piętnastej dwadzieścia.
WWW- Zapytasz się, co w tym trudnego? Ano… - Zakonnik, na którego wyglądał mężczyzna, ruszył wolnym krokiem w stronę ołtarza. – Trzeba najpierw taką dziewiczą duszyczkę znaleźć! Jak już ją znajdziesz, to nie puszczasz, choćby nie wiadomo co! Druga może się nie trafić. Dopóki duszyczka taka nie stanie przed ołtarzem i nie przysięgnie wierności jednemu mężczyźnie, będziesz ją chronił przed grzechem dniami i nocami!
WWWMężczyzna uklęknął przed tabernakulum i oddał się modlitwie. Patryk wsadził ręce do kieszeni i wyszedł ze świątyni.
WWWKlaudia opadła na poduszki cała zlana potem. Swoim i jego. Patryk jeszcze przez chwilę obserwował jej drżące ciało. Pożądanie i dzika rozkosz w jednej chwili zamieniły się w siorbiącą wnętrzności pustkę. Dobrze wiedział, co właśnie uczynił, ale jeszcze nie wiedział, jak powiedzieć o tym Klaudii.
WWWPrzez ostatnie pięć lat zabijał każdego, kto w niecny sposób próbował ją wykorzystać. Namówił ją na pójście na studia, założenie własnej firmy i kupienie domu. Gdy patrzył na nią kładącą się każdego wieczoru do swojego jednoosobowego łóżka czuł, że jest ona jego i nikogo więcej. Stworzył ją. Była idealną, przedsiębiorczą, szanującą się dziewczyną. Być może zakochaną nim do utraty zmysłów.
WWWPoczuł, że tego właśnie chce – tworzyć takie kobiety jak ona. Swoim niewidzialnym ostrzem wycinać wszystkich mężczyzn stających im na drodze do kariery.
WWWGdy tylko Klaudia zasnęła w jego ramionach opuścił jej pokój, dom, miasto i ruszył w poszukiwaniu kolejnej błąkającej się po świecie dziewicy.
Tekst II
WWWSiedzę w oparach miesięcznej krwi i panuję nad grzechem i głupotą. Próbuję czasem unieść srebrną nóżkę, ale stawy odmawiają posłuszeństwa. Z tronu nikt się nie wyrwie, więc zostaje mi tylko szafować szafotami, strzelać do republik, pożądaniem miażdżyć książąt małżonków i udowadniać, kto naprawdę ma majestat. Zwłaszcza, że łąki – im dalej się znajdują – tym mniej się je kocha.
WWWCzemu? Czemu, paziu, uciekasz, gdy szpicem grzebienia wyłupiłam ci oko i zrzuciwszy na podłogę odzienie ukazałam ci się połowicznie nago? Chwycić go i przyprowadzić.
WWWEmisariuszu, czy zechcesz wydać wyrok? Tysiąc batów za zbrodnie przeciw koronie? O, czcigodny, Zakon nauczył was dobrze zadawania ran! Ty wykonasz wyrok. Klękaj i módl się, templariuszu, za moje zbawienie. A potem weź pazia i rozerwij mu kolczatką żebra.
WWWLordzie Gershwin, proszę nie zawracać mi głowy błahostkami, nie mam na nie czasu. Emisariusz jego wysokości Ludwika, Króla Francji, jest zmęczony. Zamierzam zająć się osobiście jego łożem, aby wynagrodzić mu trudy podróży – tak, że mnie nie zapomni, bo księżnych tego formatu i kalibru zapominać się nie powinno, nawet, gdy operuje się ostrzem w służbie bożej.
WWWTak, templariuszu; ta krew jest trochę inna, pachnie inaczej i nie tryska strumieniami z roztrzaskanych toporem saraceńskich półpancerzy. Ale jest smaczniejsza, prawda? Przyznaj, że jest. Wiem, w Akce brak takich atrakcji, smaków życia dworskiego, księżnych z nogami na zawiasach, ale tutaj ofiaruję ci w podzięce za poselstwo wszystkie oblicza mojego płowego ciała. I poznasz wszystkie jego oblicza, to ci mogę zagwarantować.
WWWCzemu zakładasz kolczugę, baronie? To nie Aleppo, nie piaski Jerozolimy ani dzikie ostępy celtyckiej puszczy, to mój pałac, to moja komnata, zdobiona zarówno złotem, jak i mną, więc wracaj do łoża. To nie góry, w których spotkasz dzika czy łosia, żeby rozwalić mu żołądek celnym bełtem. Nie, nie. Niepokoisz się, rozumiem, ale to dwór – on składa się z szeptów i zasłanianych kotar, więc nie dziw się, że słyszysz szczury. Wróć, wróć.
WWWOch, Lordzie Gershwin – co pan tu robi, przecież to prywatna komnata? Ach, rozumiem, ale doprawdy, mógł pan wybrać bardziej gustowną broń niż zwykły miecz, przecież to sztylet jest narzędziem zabójców, czyż nie? Niech pan schowa to żelastwo i zajrzy do szkatuły, leży tam klinga którą otrzymałam w darze od Księcia Baldwina. To jest broń godna spiskowca, hołoto.
WWWNie, nie, templariuszu, spokojnie. Posłuchaj, Lord Gershwin w całej swojej łaskawości składa ci intratną propozycję, gdzie twoje poczucie taktu i zmysł dyplomatyczny? Słyszysz, góry złota i łaska po wsze czasy, takich ofert nie odrzuca się bezmyślnie. Zapewne jego lordowska mość zaoferuje ci, tak samo jak ja, również słodycz swojego ciała, bo jedyna kobieta, którą umie zadowolić, to brudna chłopka z owrzodziałym kwiatem, gdzieś w gnojówce, w syfie za stajnią w Akwitanii...
WWWOch, lordzie, prosiłam – sztyletem! Ta rana zdecydowanie nie pasuje mojej pozycji. Spójrz, sprawiłeś, że nasz gość źle się poczuł.
WWWTemplariuszu... nie musiałeś tego robić, przysięgam. Ale skoro już zrobiłeś, dziękuję za tę ofiarę. Gdybym mogła się ruszać, przystroiłabym nasze łoże przepiękną girlandą z jelit Lorda Gershwina. Tylko cóż Ci zawiniła nieszczęsna Elżbieta której właśnie rozciąłeś gardło? I ci żołnierze, biedacy, wciągnięci w światową intrygę? Tak, boli mnie trochę, ale tylko trochę. Czy mógłbyś rozebrać Lorda Gershwina?
WWWSłucham? Templariuszu, takie słowa zdecydowanie lepiej wypadają w ustach chłopstwa, niż rycerza zakonnego. I nie, nie zgodzę się z opinią, że ten dwór jest przedsionkiem piekła, jest tylko dworem, takim, jak każdy inny dwór na świecie. Dwór, mój drogi emisariuszu, to miejsce, w którym ludzie nie muszą stroić się w maski, nawet, gdy tak jak ja teraz mają krwawą dziurę między żebrami. Widzę cię coraz słabiej, emisariuszu, więc posłuchaj – daję ci dożywotnie prawo do dysponowania moją cielesnością w każdy sposób.
WWWNo, emisariuszu, teraz zrobiłeś mi przykrość. Zapamiętam te słowa. I gdyby w zasięgu mojego stygnącego szeptu znalazła się służba, odesłałabym cię do kazamatów, gdzie zastanowiłbyś się nad swoim postępowaniem. Ale skoro wszyscy służący uciekli, udając, że nie mieli z tą sceną nic wspólnego, zrób, co masz zrobić i idź rozpruwać gardła komu innemu.
WWWA panu swojemu, Ludwikowi, Królowi Francji, przekaż, że sojusz trzeba, niestety, odłożyć do lepszych czasów, z powodu przetasowań na dworze książęcym. Żegnaj, templariuszu. Smakowałeś dobrze. Prawie jak świętość.
WWWWidzisz? To jest moja macica. A to, o ile się nie mylę, wątroba. Dotrzymałam obietnicy. Poznałeś wszystkie oblicza mojego ciała.
www.huble.pl - planszówki w klimacie zen!