Thana vs Natasza

1
Thana vs Natasza

w literackie szranki staną na opowiadanie oddające ducha


Zmory pozornie zależnej


Użytkownicy zarejestrowani na forum co najmniej od miesiąca mogą przyznawać opowiadaniom punkty wg schematu:

Pomysł - max 20 punktów.

Styl - max 20 punktów.

Realizacja tematu - max 10 punktów.

Schematyczność - max 10 punktów. (im więcej punktów, tym mniejsze chodzenie utartymi ścieżkami)

Błędy - max 20 punktów. (ort, gram, styl oraz językowe; im więcej punktów, tym mniej błędów)

Ogólnie - max 20 punktów. (wrażenia ogólne, przesłanie, wartości, itp.)

Ocena końcowa - zsumowane punkty


Termin: Zimna Zośka

Limit oręża - 9874 chochliki ze spacjami


Ps. Ogłoszenie redagowała Natasza.

Teksty na PW do mnie.

Oceniać można do 23 maja do północy.

2
Tekst nr 1


aaaaaaaaaaaTekst zawiera treści erotyczno-mistyczne oraz słowo appendix aaaaaa

aaaRobron zmoryaaa
aaa
aaaErrotyk wirtualny

aaa– Podjacie! – rzekła władczo Lady. W geście tak królewskim, jak królewska była purpura jej sukni z mory, wyciągnęła dłoń w stronę zwoju, wydobytego z tulei. – Gwiazdka: podajcie!
aaaJasne było, że musiała użyć liczby mnogiej, mimo że prócz niej i Errora de Lete’a nikogo więcej nie było – liczba pojedyncza nie wystarczyłaby komuś, kto pierwszy raz miał na sobie najprawdziwszy robron zmory.
aaa– Z mory – rozdzielił morę od przyimka strwożonym szeptem de Lete. Ledwie bowiem zdążył przecież głową skinąć z wdzięcznym szacunkiem, że pani sama poprawić zechciała „podjacie”, a pojawiła się zmora.
aaaZaznawszy już niejednokrotnie gniewnych skutków wypominania Lady literówek, Error odczynił urok krzyżykiem, choć teatralnie udawał, że zeskrobał z kościanego guzika ślady wieczornego ucztowania. De Lete był bowiem birbantem, co Lady lubiła, i miał ciągoty metafizyczne, czego nie pochwalała. Albo odwrotnie, bo oboje gubili się wśród własnych nastrojów.
aaa– Error, znowu się szlajaliście! – Lady zachichotała całkiem frywolnie, pomimo majestatu szat i liczby mnogiej.
aaaWestchnienie miłosne Errora poruszyłby głaz, gdyby znajdował się rzecz jasna w okolicy. Ale w pobliżu była całkowicie nieporuszona zmora w robronie i uśmiechała się pytająco. Pięknie się uśmiechnęła, jakby tuliła ustami pocałunek.
aaaDe Lete’a olśniło z zachwytu apostrofą w barokowej konstrukcji z partykuły, inwersji i patosu.
aaa– O! Pani! – zaczął wybóstwianie, ale wznosząc oczy ku wysokościom, pośliznął się na gęsto tkanej jedwabnej materii nowego stroju Lady. Spojrzenie, łaknące wszak poezji metafizycznej, zbłądziło między wzgórzami jej piersi, wypiętrzonymi łukiem triumfalnym fiszbinów.
aaa– O! Pani! Zaiste godzien małże bym … miałże był…– Mieszał się i czerwieniał pomiędzy frutti di mare w trybie warunkowym a czasownikiem zaprzeszłym.
aaaError ratował się wyobraźnią, desperackim natchnieniem uchwycony robronu. Pozwalało mu to dostrzec gwiazdki. Całe konstelacje. Gwiazdki były misternie czarne, jakby kto utkał je z nici jedwabnych. De Lete tracił dech i spadał, wnosząc się nadrzyrodzenie. Gwiazdka.
aaaW wielkim finale tej metafizycznej wizji dostatecznie wybóstwiona Lady osuwała się w objęcia rozkoszy Errora. Recytowałby on nawet w jej imieniu objawienie Teresy, ale odkąd pijał z baronetem Research of Google, pamiętał tylko jego nieprzyzwoite interpretacje. W zastępstwie metafor mistyczki z Avili, de Lete kształtował z mory w kolorze złota i purpury miłosną ekstazę. W natchnieniu układał z materii materii jej paralelę, analogię lub anatomię.
aaa– Zaimponowałeś mi nawiązaniem do Berniniego – pochwaliła Lady, dopieszczając palcami namiętnie falisty motyw w dziele de Lete’a. Postarała się, nie zawstydzając kochanka-artystę, ominąć freudowską literówkę.

_________________________


aaa
aaa
aaaAppendix

appendix – zmora pozornie zależna; na użytek praktyczny odbiorcy tekstu przez baroneta Research of Google stworzony metajęzyk uniwersum opowiadania, bowiem – jak wiadomo – granice języka są granicami. Niekiedy literatura przedmiotu podaje, że appendix nawiązuje do sensów biblijnego wersetu „Szukajcie, a znajdziecie”, co baronetowi się kojarzy.

apostrofa - takie tam, że zwraca się.

baronet – neologizm o charakterze neosemantyzmu. Stanowi przypadkową i niechcianą, zwłaszcza przez baroneta - homofoba, homonimię. Innowacja językowa zbudowana jest z kryptoreklamowej podstawy słowotwórczej, choć przez niektórych językoznawców uznana jest za złożenie, zawierające człon z derywacji wstecznej z ucięciem. To baronetowi też się nie podoba. Bardzo.

Giovanni Lorenzo Bernini – artysta; pierwszy pofalował suknię przeżywającej ekstazę.

birbant – Error de Lete. Kiedy nie pije z Lady, jest jej mistyczno-metafizycznym kochankiem. Birbant de Lete i jego kochanka poznali się w czasach, kiedy Lady dopiero zaczynała być Lady i nie miała robronu z mory. Miała za to romans z kawalerem Brague de Nett.

Error de Lete – birbant, kochanek mistyczno-metafizyczny; od czasu gdy pije z baronetem Research of Google czasami szczytuje, uwieszony robronu zmory jak na spadochronie. Ale mówi, że ma objawienia.

Feliks Brague de Nett – nie występuje w opowiadaniu explicite. Był jednym z kochanków Lady. Pobraliby się może, gdyby kawaler nie wyzwał na pojedynek comte La Compe’a. Niestety wyzwał. Kawaler Braque zginął w pojedynku na szpady, wykonując piruet na pięcie podczas pchnięcia. Był podobno kiepskim kochankiem i szermierzem.

gwiazdka – sposób oznaczania literówki albo wzór na koronkowych majtkach Lady

hulktutu – kategoria estetyczna albo coś. Słowo nie występuje w opowiadaniu. Nie przyjmuje go słownik scrabble. Ale jest fajne.

mora – jedno z obocznych imion słowiańskiej istoty półdemonicznej, duszy człowieka żyjącego lub zmarłego, która nocą męczyła śpiących, wysysając z nich krew. Ale nie o to znaczenie chodzi.

Lady - ja. Podmiot przeżycia. Zagrała także w wyobraźni Errora de Late orgazm Teresy z Avila.

robron – słowo, którego znajomość pozwala wygrać w scrabble, gdyż jest mało znanym rozwinięciem prefiksalne słowa np. obron. Odmienia się regularnie, ale niesymetrycznie z obroną. Czasami perfidnie przeciwnik zmienia przypadek słowa rozwijanego i końcówka fleksyjna nie pasuje robronu.

Teresa z Avili – święta postać drugoplanowa, tyle że przeżywa ekstazę i się nadawała w dramaturgii erotycznej. Oprócz przeżywania ekstaz, pisała wiersze.

tuleja – w interpretacji psychoanalizy motyw o wyraźnym nacechowaniu kompleksami. Wydobyto z niego zwój. Znalezione w tulei zwoje zawierają prawdopodobnie fragmenty autografów Lady. Za pobraniem można zamówić u Lady tuleję.

zwój (wydobyty z tulei) – nie wiadomo, o co chodziło. Być może był tam zapisany fragment prozy poetyckiej. Por. tekst

Tekst – tekst napisany przez Lady. Zawiera być może pierwszą wersję Zmory, zanim jeszcze Lady sprawiła sobie robron. Opowieść powinna być subtelną erotyką utrzymaną w poetyce typowej dla autorki, kiedy nie piła. Zmora-Piła była jednak w Leśmianie, a Lady nie mogła przecież napisać wiersza Leśmiana.

Hipertekst - na przykład ten tekst.
P.S. Na życzenie przesyłam tekst albo interpretację objawień św. Teresy. Tekst jest krótki, interpretacja długa. Pozostając z szacunkiem - Research of Google


Tekst nr 2



Zmora pozornie zależna


Klechda korporacyjna



WWWPewnej nocy, wczesną wiosną, na podmiejskiej ścieżce zalęgła się znikąd mgła liliowa. Niby nic, niby niewyraźnie, lecz coraz mocniej coś żyć chciało, aż wreszcie wstało. Wstała zmora z nicości, zapragnęła miłości, zakłębiła się pragnieniem, tęsknotą. Przeciągnęła się wdzięcznie, zasrebrzyła się w kąciku oka księżycowym blaskiem, rybi pyszczek wydęła i w drogę ruszyła.

WWWPo południu dotarłado miasta,gdzie połyskliwe wieże ze szkła łypią w niebo dziesiątkami okien. Tu znajdę kochanka – pomyślała, ale nie chciała, żeby wybranek jej skrzystość, szponiastość i niekształtność przedwcześnie zobaczył, więc czapulę-niewidymkę włożyła, w półmroku przy bramie przycupnęła i czeka.

WWWOto wychodzą, z ciasnych wind się wysypują, przez bramki myszopiszczne, metalem chłodne płyną, przez drzwi skrętne, przeszklone – zmęczeni, w koszulach przepoconych, smutkiem błękitniejących, krawatami przyduszeni, z obłędem w oczach od kreatywnego księgowania. Samotni, udręczeni.

WWWA zmora stoi i patrzy, gnąc się w wiatru podmuchach, i westchnień słucha, i odgadnąć próbuje: czyj sen niespokojny, czyj pełen pragnienia? Kto tęskni, sam nie wiedząc, do czego? Kto nocą szlocha? Tego ona do piersi widmowej przytuli i ustami rybimi ucałuje. Tego będzie kochać.

WWWZobaczyła Wojciecha i serce jej drgnęło: to on! Mgłą ciała zadrżała i od razu wiedziała, że nikt inny. Do stóp mu padła, z cieniem jego się zlała i chodzi za Wojciechem krok w krok. On do auta, a ona tuż obok – jak podmuch delikatny dłoń mu pocałunkami otula, gdy on biegi zmienia. Wreszcie dojechali.

WWWKawalerkę miał, z łóżkiem i telewizorem, ale bez krzeseł, więc na parapecie przysiadła i patrzy miłośnie wielkimi oczami, po głowie się drapie niewidzialnie, bo ją czapula uwiera. Tak by się już rozprzestrzenić, rozliliowić i rozsrebrzyć chciała, w to miejsce jego sekretne, między szyją a obojczykiem usta wtulić…Ale nie może mu się za dnia pokazać, bo przecież, wie, że mężczyźni to wzrokowcy, a ona za dnia to tak raczej średnio wygląda. Nocą, w pościeli, to co innego… A on piwo pije, papierosy pali, wiadomości ogląda.

WWWDoczekała wreszcie zmora wieczora, księżyc ją wzmocnił, odwagi dodał, więc czapulę zdjęła i do łoża się wślizgnęła za Wojciechem. Patrzy, a on już chrapie. Wskoczyła na niego niczym jeździec na rumaka, ale nic prawie nie waży, więc nie poczuł. Westchnął tylko cicho, bo cień mu jakiś dziwny sny przesłonił, liliową pajęczyną zasnuł, srebrzystym piaskiem przysypał. Wojciech po pracy zmęczony, więc śpi dalej, trudem zmorzony, całkiem już zezmorzony, ale nic o tym nie wie.

WWWOna,najpierw trwożna, więc z ostrożna, ale potem coraz śmielej potężnieje, roziskrza się i szaleje. Fioletowym ogniem płonie, w każdym zakamarku jego ciała jej pełno, tu językiem połaskocze, tam szponem pieszczotliwie poskrobie, aż Wojtkowi krew się burzy i gęstnieje, tlen z płuc ucieka. Ona w niego wtulona, gorączką trawiona, wreszcie żyłę pulsującą na skroni odnalazła, rybi pyszczek przytknęła i ssie.

WWW– Nie! – on krzyczy. Rękami wokoło młóci, nieprzytomny, ale i nieobojętny.

WWWA zmora sny mu już oplotła i ciągnie, i wysysa, i puchnie, i rośnie. Wypływają marzenia Wojciecha, wyciekają idee, płynie nadzieja i wiara, a zmora mlaszcze, połyka, aż w końcu, spełniona, szczęściem upojona, opada na podłogę.Tuż przed świtem czapulę-niewidymkę znów wkłada, ciasno jej, bo przez noc urosła, a czapula w rozmiarze S. Kiedy Wojciech wstanie, niewyspany, koszmarem sennym zmęczony, kiedy stopą zacznie kapcia szukać, ona już w cieniu tej stopy będzie czekać, zwinięta w kłębek. Jemu się tylko coś zasrebrzy w kąciku oka, łzę nocną zetrze, podrapie się po tyłku i pójdzie do łazienki. A ona za nim krok w krok, gdy kawę będzie pił, koszulę błękitną zapinał i klął w samochodzie na korki. Ona za nim pójdzie wszędzie, bo żyć bez niego nie może, bez jego snów, bez jego marzeń i planów na przyszłość.

WWWTak dzień po dniu, noc po nocy – cień cienia, mgła nienasycona, gdzie on – tam i ona. A w firmie wyniki coraz gorsze, bo Wojciech nieprzytomny jakiś, powolny i zdekoncentrowany. I premię szlag trafił. Potem następną. W końcu do lekarza poszedł i mówi:

WWW– Panie doktorze, jakoś ostatnio źle śpię.

WWWDoktor głową pokiwał, całkiem siwą, bo niejedno już widział. I zapisał Wojciechowi tabletki. Na bezsenność. Na depresję. Na wypalenie zawodowe. Pacjent wieczorem łyknął, piwem popił i już mu się nawet nie chciało wiadomości oglądać.

WWWNocą zmora czapulę, jak zwykle, zrzuciła, do łoża się wpakowała, pieszczotami kochanka obsypała, do skroni usta przytyka, ssać zaczyna… a tu pusto! Nic nie ma! Nic się nie marzy i nie roi, nic się nie śni, nic nie mami i nie kusi, żadnych planów, żadnych pragnień! Tylko sen chemiczny, pigułkowy i gorzki, twardy sen szmacianej kukły.

WWWRozzłościła się zmora na taką zdradę i pięściami zaczęła mężczyznę okładać, po piersi mu skakać, szponami drapać, aż mu na ramieniu ślad w kształcie litery S wyryła. Poczuł te szaleństwa, stęknął boleśnie, ale sen chemiczny go z kamiennych objęć nie wypuszcza. A ona po chwili ochłonęła, siadła na parapecie i myśli:

WWW– Kochałam go czy nie kochałam? Może i kochałam, ale chyba przestałam! Bez snów, bez marzeń? Cóż to za kochanek? Co to za mężczyzna w ogóle – bez planów, bez pragnień, bez dążeń, bez celu? Pięknie nam było razem, ale to koniec. Żegnaj, przyjacielu!

WWWOstatni raz zalśniła liliowo-srebrzyście, rybi pyszczek wydęła i poszła sobie, jak przyszła.

WWWWstał Wojciech rano, wypoczęty, wyspany, do pracy gotowy. Tylko jakaś pustka go dręczy, brak dziwny, jakby coś stracił, ale co? Na ramieniu ma zadrapanie w kształcie litery S, pewnie go coś pogryzło i przez sen rozdrapał, wiosna już w pełni, komary się budzą. I coś skrzy się w kąciku oka, łza jakaś… Może alergia, tyle pyłków w powietrzu, tyle liliowych pyłków, tyle bzu, wszędzie tylko bez i bez… I próżnia. Więcej nic.

3
TEKST 1

Pomysł - 15.

Styl - 15.

Realizacja tematu - dyszka.

Schematyczność - 9

Błędy - 18 - kilka niezręczności.

Ogólnie - 15. Na poziomie, dobre, ładne, ale miejscami jednak przeintelektualizowane i przekombinowane, kilka perełek. Ogólnie tekst dobry, ale nie mógł mnie porwać - chyba właśnie przez zbytnią kombinatorykę, która pasuje poetyką raczej do eksperymentalnej prozy poetyckiej, niż do kawałka prozy na temat. Zabrakło po prostu Iskry Bożej, chociaż warsztatowo szalenie udanie - trudne do rozwiązania kawałki rozwiązane bardzo ładnie. W detalu cudowna definicja apostrofy i piękne granie z motywami które kupi tylko ktoś, kto wysiedział miesiąc życia nad morfologią języka polskiego. :P

RAZEM: 82

TEKST 2

Ojojojojojoj.

Pomysł - 18 totalnie.

Styl - 19. Literalnie jedna niezręczność.

Realizacja tematu - 10 totalnie.

Schematyczność - 8.

Błędy - 20. Nic nie znalazłem.

Ogólnie - no kurczę mam wrażenie, że to trochę tendencyjne, ale 20. Ja tak bardzo ten tekst kupiłem, że żadnego bardziej kupionego od tego kupionego mieć nie mogłem. Bardzo dobry pomysł, świetny klimat, jakby dla mnie specjalnie stworzony język, takiej prozy to ja bym mógł i tysiąc stron przeczytać i jeszcze bym za nią zapłacił te nieszczęsne 39,99 w Empiku, byle tylko mieć od razu po premierze. I na spotkania autorskie bym chodził. I jeszcze znajomym na siłę wciskał, żeby później po pijaku mimo całej nienawiści do bezpłodnych wymian poglądów bronić do upadłego. Postpostpostmodernizm pełną gębą plus współczesność do kwadratu podzielić przez mickiewiczowski klimat Balladyn i romansów i neologizmy z imiesłowami, no miłość i szał i romantyczna sceneria świateł nad Wisłą o czwartej rano. <3

Ocena końcowa - 95
1 | 2 | 3 | 4 | O poezji

4
Tekst 1

Pomysł - 10 punktów.

Styl - 10 punktów.

Realizacja tematu - 10 punktów.

Schematyczność - 10 punktów.

Błędy - 15 punktów.

Ogólnie - 5 punktów.

Ocena końcowa - 60 punktów.

Skłamałabym, gdybym stwierdziła, że wiem o co w tym tekście chodzi. Sepryot napisał: "ładne, ale miejscami jednak przeintelektualizowane i przekombinowane". Albo ma chłopak całkowitą rację, albo z moim intelektem jest coś nie tak.


Tekst 2

Pomysł - 12 punktów.

Styl - 10 punktów.

Realizacja tematu - 10 punktów.

Schematyczność - 6 punktów.

Błędy - 15 punktów.

Ogólnie - 18 punktów.

Ocena końcowa - 71 punktów.

Wprawdzie nie lubię poezji, a ten tekst zdecydowanie mi ją przypomina, jednak mimo wszystko bardzo mi się podoba. Szkoda, że w prawdziwym życiu nie tak łatwo pozbyć się męczącej nas zmory ;)
Nie jest naj­ważniej­sze, byś był lep­szy od in­nych. Naj­ważniej­sze jest, byś był lep­szy od sa­mego siebie z dnia wczorajszego. - Mahatma Gandhi

"tylko grafomani nie mają żadnych wątpliwości odnośnie swojej tfurczości" - Navajero

5
Tekst I
Pomysł - 20.
Styl - 19,
Realizacja tematu - dyszka,
Schematyczność - piątka,
Błędy - 19.
Ogólnie - 15. Pomysł jest dobry, niemniej Lady widywano zarówno w literaturze awangardowej, jak i w schematach do zajęć z etyki. Przyznaję, został rozwinięty w stronę bardzo erudycyjną i oryginalną, ba, dowcipną. Doceniam pracę włożoną w konstrukcję tekstu, widać ją w przypisach i ich niewspółmiernej długości. Chętnie dałbym więcej punktów... Problem w tym, że ma świetnego rywala.

RAZEM: 88.


Tekst II

Pomysł - 20
Styl - 15. Rażą mnie wewnątrz-tekstualne rymy częstochowskie.
Realizacja tematu - 8.
Schematyczność - 7.
Błędy - 15. Trochę spacji brakuje i czego tam mądrzejsi powiedzą... ;)
Ogólnie - 15. Tekst językowo ciekawy, pełen subtelnych nawiązań literackich, które nie biją prostego człowieka po oczach. Pomysł niezły, lecz zarazem nie w pełni wyzyskany. Z mory wyszedł podgatunek wampira a mogło znacznie więcej (w sensie fabularnym). Tutaj dało się wprowadzić na scenę jakiś dramat, chociażby nienawiść prowadzącą do zbrodni... Pacjent - przynajmniej ja to tak odebrałem - pozbył się jej po zażyciu lekarstwa. Zgoda, czytało się go znacznie łatwiej niż pierwszy, ale... Albo idziemy w narrację, fabułę i co najważniejsze, w przesłanie, albo w eksperyment i zabawę. Wybaczcie, musiałem jakieś kryterium wprowadzić, bo oba są na prawdę świetne. Uznałem więc, że kolejna opowiastka o wyczerpaniu zawodowym i wyścigu szczurów, wygląda blado nawet w poetyckim opakowaniu.

Razem - 80.

6
Tekst I
Pomysł – 16/20 punktów.
Pomysł jest zakręcony. Powiew świeżości, abstrakcja z milionem nawiązań i ukrytych, mniej lub bardziej, interpretacji.

Styl – 17/20 punktów.

Realizacja tematu – 9/10 punktów.

Schematyczność – 10/10 punktów.

Błędy – 19/20 punktów.

Ogólnie – 10/ 20 punktów.
Podziwiam kunszt i zwariowany splot ze słów, zabawę z językiem i językiem. Brawo za słowo hulktutu i postać Feliksa Brague! Takie Pratchettowskie wyszło. Ale trochę, pomimo tych elementów, prześlizgnęłam się po tekście. Jakby zbyt wiele zostało do niego napakowane i przekroczył próg zjadliwości.

Ocena końcowa - zsumowane punkty 81

Tekst II
Pomysł – 16/ 20 punktów.

Styl – 17/ 20 punktów.
Podobało mi się wrzucenie rymów, jakby wplecenie melodii w tekst. Zyskała dla mnie pewien charakter przypowiastki – jak bajka dla dzieci, ale nie dla dzieci.
Realizacja tematu – 9/ 10 punktów.

Schematyczność – 8/10 punktów.
Błędy – 19/20 punktów.
Literówki.
Ogólnie – 18/20 punktów.
Bramki myszopiszczne :) Taki… życiowy. Aż mnie tchnęło refleksją. To chyba dobrze? :) Mam wrażenie powierzchowności. A może to tylko wieczne marudzenie? Ale pozostał niedosyt.

Ocena końcowa - zsumowane punkty 87
Czarna Gwardia
Potęga słowa - II tekst

7
Tekst I

Pomysł - 15/20
Niezły pomysł, choć temat zobowiązywał do czegoś niespotykanego.

Styl - 16/20
Bardzo dobry. Choć dla mnie momentami trudny. A prosty chłopak jestem... ;)

Realizacja tematu 9/10
Zrealizowany (choć zadaję sobie pytanie: czy, aby na pewno?)

Schematyczność 10/10
Brak iskry jakiegoś schematu.

Błędy 18/20
Jakieś tam drobinki.

Ogólnie 7/20
Tekst mnie nie porwał i nie zrobił żadnego wrażenia. Przekombinowany jak na taką krótką formę, widzę, że w tym zakresie zgadzam się z poprzednimi osobami, choć oni wyżej ocenili. A mi przeciętnie się podobało, pogubiłem się, nie wiem o co chodzi, choć doceniam kunszt i pomysł.


Tekst I: 75/100

Tekst II

Pomysł - 16/20
Ciekawy pomysł, minimalnie lepszy, choć teksty naprawdę baaardzo różne :). Jednak dało to się to w ten sposób rozwiązać, więc brawo.

Styl - 17/20
Myślałem, że przez te rymy nie dotrwam do końca, ale szybko okazało się, że czyta się przyjemnie, a styl naprawdę był taki, że żałowałem, że to już koniec. Obawiałem się go, a styl mnie zaskoczył.

Realizacja tematu 9/10
Zrealizowany.

Schematyczność 9/10
Praktycznie coś nowego, ale ta zmora mi kogoś przypominała. Jakbym już gdzieś ją widział... ;)

Błędy 17/20
Kilka irytujących mnie osobiście.

Ogólnie 13/20
No właśnie, o dziwo mi się podobało, mimo rymów. Tekst mnie nie powalił, ale sam pomysł, jego realizacja i sposób, w jaki został opowiedziany... zasługuje to wszystko na kilka słów pochwał ;).

Tekst II: 81/100

8
Tekst I

Pomysł - 17/20
Jest. Na formę, na pokręconą treść i tę całą otoczkę. Tylko na opowieść chyba mniej. Brakowało mi opowieści, opowiadania w tym wszystkim.

Styl - 18/20
Ciekawy i mimo udziwnień przyjemny w czytaniu. Dużo w nim gry na najróżniejszych instrumentach - zabawy słowem, formą.

Realizacja tematu - 9/10
Zrealizowany jest. Chociaż... Moja postawa roszczeniowa coś mi tu marudzi, że chciałaby więcej pozornej zależności albo zmory... Albo czegoś jeszcze.

Schematyczność - 9/10
Tylko ta początkowa scena... Jakby skądś wyjęta. I przerobiona i wykorzystana w grze, ale jednak na samym początku było takie irytujące poczucie "to już było".

Błędy - 19/20
Praktycznie czysto. Gdzieś jakiś drobiazg pamiętam, że się zaplątał zgrzytnął. Ale drobiazg.

Ogólnie - 13/20
[uzasadnienie w podsumowaniu obu tekstów]

Łącznie - 85/100

Tekst II

Pomysł - 15/20
Jest sympatyczny i gładko zrealizowany... Ale nie powalił. Może dlatego, że spodziewałam się takiego potraktowania tematu - zrobienia ze zmory czegoś właśnie takiego. A pewnie chciałabym być bardziej zaskoczona/olśniona.

Styl - 18/20
Rymy mnie zaskoczyły i odstraszyły początkowo. Nie jestem odbiorcą poezji, prozy poetyckiej... No w każdym razie tak mi się zdaje. Ale tu jest jednak mnóstwo wyczucia, świetna gra słowem, kompozycja. Przyjemnie się czytało.

Realizacja tematu - 10/10
Jest zmora... I okazuje się być całkiem niezależną istotką. Jak dla mnie wszystko tu jest.

Schematyczność - 8/10
Trochę się tego spodziewałam. Tej personifikacji, tej "relacji". Miałam poczucie, że gdzieś to było, że widziałam już taki numer. Ale też bez przesady. Klimat tekstu gra tutaj rolę.

Błędy - 18/20
Coś miejscami zgrzytnęło, plus trochę spacji pouciekało... Ogólnie prawie czyściutko.

Ogólnie - 16/20

Łącznie - 85/100

A to problem... Bo i dobrze się czyta, i ciężko się o coś przyczepić, i pomysły są, i temat zrealizowany, i... A jednak coś trochę "nie". Z pierwszym tekstem mam jeden zasadniczy problem - jedyne, co z niego zostało mi w głowie to to, że appendix był fajnym, specyficznym pomysłem i że podobał mi się najbardziej... Tak, ja wiem, że był integralną częścią tekstu, że to nie są standardowe przypisy, ale jednak... Mam takie natrętne uczucie, że gdyby był tylko appendix - bez wcześniejszych scen - to bawiłabym się równie dobrze. Mnie potrzeba opowieści... A tu był wirtuozerski popis. Drugi tekst ma właśnie, dla mnie, to, czego pierwszemu zabrakło. Trochę więcej oddechu, lekkości, "normalności". Ale tutaj znowu autorka uciekła trochę w poetyckość. Wyszło to ładnie, ale zabrakło mi w tym utworku jakiegoś akordu, tupnięcia, wyrazistszego punktu. Sympatyczne, urokliwe i życiowe. Dlatego ogólnie bardziej mi się podobało, jednak pozostawiło pewien niedosyt.

Dałyście ciekawą rzecz do przeczytania :) Dzięki!

PS. Punkty podsumowywałam już po napisaniu wszystkiego (ocen, komentarzy) - nie miałam pojęcia, że wyszło po równo ;)
Powiadają, że taki nie nazwany świat z morzem zamiast nieba nie może istnieć. Jakże się mylą ci, którzy tak gadają. Niechaj tylko wyobrażą sobie nieskończoność, a reszta będzie prosta.
R. Zelazny "Stwory światła i ciemności"


Strona autorska
Powieść "Odejścia"
Powieść "Taniec gór żywych"

9
Łapówki wzięte i skonsumowane (częściowo) to trza odrobić. :)

Tekst I

Pomysł - 15/ 20 punktów. Pięć oddałam Lemowi. Stanisławowi Lemowi. Za sama wiesz co.

Styl - 18/ 20 punktów. Wszędzie bym go rozpoznała; trudny piorun. Plus za: baroneta Researcha of Google, Errora de Lete, Brague'a de Netta i różne ożywcze odniesienia językowe.

Realizacja tematu - 8/ 10 punktów. Zmora się nieco rozmyła, ale może to kwintesencja zmór wszelakich, że chapsną i wiuu... tyle je widzieli.

Schematyczność - 10/ 10 punktów. Czy ktoś by się spodziewał takiego rozwinięcia tematu?

Błędy - 19 / 20 punktów. Profilaktycznie, bo zawsze się coś znajdzie, jak się poszuka (w appendixie na ten przykład). ;)

Ogólnie - 18/ 20 punktów. Ubawiłam się. Cóż za szaleństwa powypisywałaś!

Ocena końcowa - 88 punktów

Tekst II

Pomysł - 10/ 20 punktów. Trochę oddałam Leśmianowi. Bolesławowi Leśmianowi. Należało mu się.

Styl - 18/ 20 punktów. Rymy mnie się podobały. Plus za: myszopiszczność i cień co "mu /.../ sny przesłonił, liliową pajęczyną zasnuł, srebrzystym piaskiem przysypał." i inne poetyzmy, leśmianizmy, neologizmy...

Realizacja tematu - 10 / 10 punktów. Zmora zmorowata zmoruje...

Schematyczność - 9/ 10 punktów. Niby utarte ścieżki, ale korporacyjne błękitne koszule ożywczego ducha tchnęły.

Błędy - 19/ 20 punktów. Profilaktycznie, bo zawsze się coś znajdzie, jak się poszuka (w spacjach na ten przykład). ;)

Ogólnie - 18/ 20 punktów. Czarujesz liliowo, srebrzyście... Aż by się chciało zmorę spotkać i nakarmić. Mniam!

Ocena końcowa - 84 punktów


Dziękuję obu Paniom za wspaniałą lekturę.
:lol:
"Natchnienie jest dla amatorów, ten kto na nie bezczynnie czeka, nigdy nic nie stworzy" Chuck Close, fotograf

10
Powstrzymywałem się z oceną poprzedniej bitwy. I tej też. Tym razem nie wytrzymałem.

Jako że komentarz wydaje mi się ważniejszy od punktów, szybko rozdam cyferki:

Tekst 1
Pomysł - 17
Styl - 18
Realizacja tematu - 8
Schematyczność - 10
Błędy - 19
Ogólnie - 18

Tekst 2
Pomysł - 16
Styl - 19
Realizacja tematu - 10
Schematyczność - 7
Błędy - 19
Ogólnie - 15

A więc: 90 do 86


Spodziewałem się bitwy trudnej w ocenie. I taką właśnie dostałem. Tam gdzie ścierają się tytani, wolę nie podchodzić. Jeszcze mi się oberwie (stad niechęć do oceniania).

Oba teksty przeczytałem co najmniej 5 razy. Samo to, że poświęciłbym im mniej uwagi, zabierałoby mi, w mym mniemaniu, prawo oceny. Dlatego dobrze, że takie krótkie. ;)

Tekst 1
Stoczono tutaj walkę z forma. Bez zaakceptowania tego, że taka bitwa się odbywa nie da się dotrzeć do treści (stąd niezrozumienie i zarzut o przeintelektualizowanie chyba). Autorko, postawiłaś przed nami mur partykuł, apostrof, neologizmów, czasowników zaprzeszłych, paralel i metafizyki. A przecież jak już dobieramy się w końcu do wirtualności całej sytuacji, pozostaje do odkrycia jej erotyczna strona (albo odwrotnie, zależy jak kto czyta).
Autorka umie tkać, a tkactwo okazuje się w literaturze fachem niezwykle przydatnym. Biję czołem o podłogę, bo widzę, co się dzieje (i biję dlatego, że nieraz nie widzę). W każdym niemal zdaniu jest do mnie puszczane oko. I coraz więcej odkrywam gdy czytam od nowa. Szkoda, że pozostały takie rzeczy, których nie odkryłem. Za głupi, za głupi jestem.
Na przykład zmory - trzy (a może więcej?). Lady zmora, robron z mory i tekst zmora. Nie rozumiem jednak pozorności ich zależności.
Nad każdym wytłumaczonym w appendixie słowem musiałem się zastanowić dwa (żeby tylko!) razy. Czasem parsknę śmiechem (a wiele jest momentów śmiecho-potencjalnych), a czasem wywrócę sobie mózg z powrotem na prawa stronę (bo mi się niechcący przenicował).

Tekst 2
Tekst piękny. Ładny. To, co Humanożercy nie odpowiadało, dla mnie stanowi chyba najcenniejszy jego (tekstu, nie Humanożercy) element. Rymy nadają temu kawałkowi rytm, który kołysze do snu (tak, wiem - zdradziecka mara!). Za to brawa.
Zmora kojarzy mi się z czymś lekkim, widmowym (wiadomo). I nie jestem pewien, jak Autorka to robi (zezmorowała mnie!), ale jakoś tak dobiera słowa, że nie tylko wychodzi naprzeciw moim wyobrażeniom, ale nawet poza nie wykracza. Czuję się sam tak, jakbym miał się rozpłynąć w powietrzu zaraz. Siuuu.
No i antykorporacyjna refleksja zawsze pozostanie mile widziana.
Urąbałem trochę punkcików za schematyczność, bo nawet w tekście 1 jest wspomniany ten rodzaj zmory, która występuje w tekście 2. Ale za to realizacja tematu na dyszkę.


Oba teksty mi się niezmiernie podobały. Tekst 1 bardziej, bo lubię takie wygibasy. On gra na moich preferencjach. Autorka po prostu trafia w mój gust swoim sposobem myślenia, to wszystko. Ale magiczny kunszt drugiego też jak najbardziej doceniam.

Dziękuję pięknie.

Aha, jeszcze jedno. Pewnie gdybym miał oceniać, po jednym czytaniu, moje sympatie ułożyłyby się odwrotnie. Bo tekst 2 wykorzystuje pierwsze wrażenie, a w 1 trzeba się wgryźć.
www.huble.pl - planszówki w klimacie zen!

11
No proszę, moment tu nie zaglądałem i nagle takie rzeczy: Thana z Nataszą! Przyznam, że po pierwszym przeczytaniu powiedziałem sobie – nie oceniam, ale po drugim jednak się zdecydowałem. W sumie sam nie wiem czemu, bo nie cierpię takiego rodzaju tekstów. Jakoś dla mnie nie mają one po prostu racji bytu. Są z grubsza o niczym i poza pozowaniem na fechmistrza niczego w moje ubogie duchem życie nie wnoszą. Intelektualna pornografia. Ale, mimo wszystko – z klasą. Więc jednak oceniam 
Tekst 1
Pomysł – 20/20 punktów.

Styl – 15/20 punktów.

Realizacja tematu – 10/ 10 punktów.

Schematyczność – 9/ 10 punktów.

Błędy – 20/20 punktów.

Ogólnie – 10/20 punktów.

Ocena końcowa - 84
Ten erotyk jest rzeczywiście wirtualny i to jest jego, wyłącznie z mojego prywatnego punktu siedzenia, największą wadą. Jakbym czytał krzyżówkę napisaną w języku sql (i nie o swahili mi chodzi). Przechodząc jednak do porządku rzeczy nad tym felerem (zamierzonym) nie mogę się powstrzymać od achaiocha – no bądź co bądź taki traktat spłodzić o zwykłej sukni w kratkę  to się nie pomija milczeniem.
Tekst 2
Pomysł – 17/20 punktów.

Styl – 18/20 punktów.

Realizacja tematu – 10/ 10 punktów.

Schematyczność – 8/ 10 punktów.

Błędy – 20/20 punktów.

Ogólnie – 12/20 punktów.
Ocena końcowa - 85
Tutaj jest to, czego brakuje u autora number one – płynność. Tekst przewija się przez wyobraźnie bez zacięć. Ceną za to jest nieco mniejsza oryginalność stylistyczna– (ale to przecież stylizacja kretynie) i powtarzalność motywów (niewątpliwie zamierzona). Mimo moich zastrzeżeń do sensowności takiej zabawy, przyznają, że cósik bardziej drga pod powierzchnią tej drugiej fabułki.

Gratuluję obu autorkom wdzięcznego tańca na otwartym mózgu zaskoczonego czytelnika.
http://ryszardrychlicki.art.pl

12
OFICJALNE WYNIKI BITWY
Thana vs Natasza

ZWYCIĘZCĄ ZOSTAJE: Thana

Tekst pierwszy - Natasza - suma: 733 pkt; średnia: 81,45 pkt

Tekst drugi - Thana - suma: 754 pkt; średnia: 83,78 pkt
Wszechnica Szermiercza Zaprasza!!!

Pióro mocniejsze jest od miecza. Szczególnie pióro szabli.
:ulan:
Zablokowany

Wróć do „Bitwy z przeszłości”