Wykwintny zapach stęchlizny

1
Drogi panie naiwny!

Zgadzam się z panem, że najciężej, udowodnić, iż NARÓD ŻYJE SPRAWAMI KULTURY. Jednak uświadom se pan, że NARÓD nic innego nie potrafi poza deptaniem kapusty, a jego światłe odgłosy nie idą pod żadne niebiosy; łudzi się, że wystarczy protestować, by osiągnąć cel. Trudno powiedzieć mu prawdę, to mianowicie, że ludzie, do których zwraca się ze swoimi kontestacjami, mają gdzieś jego przestrogi, proroctwa i czarne wizje, podobnie jak dołujące wykazy, sondaże i katastrofy.

Gdyż chodzi nie o rozmowę, ale o młócenie słomy. Bo u nas, w kraju nad Wisłom, najważniejsze, to my som, jak pisał Ludwik Jerzy Kern. A pisał tak w latach sześćdziesiątych i jak pan widzi, nic się nie zmieniło; nadal się temu sprzeciwiamy pro forma. Wciąż czujemy się najlepiej, gdy jest źle, kiedy zajeżdża stagnacją i dookoła nic poczciwego ni ma; jak szaro je, głucho je i wyć się chce.

Wówczas zdobywamy się na wokalizy i onomatopeje w kształcie wykrzywiania twarzy i narzekamy z cicha na trzy czwarte; wrzucamy temat do zrzędzenia: polityka kulturalna, czyli kryzys w księgarniach, wydawnictwach, czasopismach i wio! zaraz mamy problem z głowy, bośmy sobie pojojczyli.

Ten i ów czuje się dotknięty, znieważony, jakby mu przylutowano w słabiznę. Jednak bez obaw, panie naiwny, te klimaty mamy obcykane: nie można się do nich przychrzanić, a czego nie oświadczymy, zawsze jesteśmy kryci; każdy sąd nam odpuści.

Po pierwsze czujemy się jak dumne i blade herosy i bohatery, bo poruszyliśmy tapetowy TEMAT i nikt na nas nie nakrzyczał. Pozostajemy więc moralnie usprawiedliwieni, że odfajkowaliśmy swoje święte oburzenie i możemy raczkować w glorii człowieka odważnego, a po drugie, mamy gwarancję, że nikt nie zareaguje na nasze protesty, gdyż nie w tym rzecz, by coś zmienić, ale by popsioczyć na niby i wejść pod dywan.

Tak czy owak, mamy ubaw po samą grdykę, że tylko się usmarkać z radochy; jesteśmy kryci z obu stron, bo - nie wychylając się zbytnio - mówimy o faktach i dowodach, a jednocześnie wiemy, że są głosami tak skutecznymi, jak puszczenie bąka w księżycową noc.
Marek Jastrząb (Owsianko) https://studioopinii.pl/dzia%C5%82/feli ... N9tKoJZNoo

nieważne, co mówisz. Ważne, co robisz.

2
Ciekawe.
Ukształtowany i konsekwentny przez cały czas styl. Interesująca treść, którą autor ma do przekazania i nawet w większości się zgadzam. Generalnie nie znalazłem niczego, do czego mógłbym się przyczepić.

A jednak pozostaje pewien niedosyt, bo do końca nie rozumiem. Dlaczego jest stylizowane? Wg mnie równie dobrze miałoby się chyba bez stylizacji. Muszę też przyznać, że jest to dość niespotykane w publicystyce, z którą do tej pory się spotykałem.

I co to właściwie jest? Niby dobrze, że wymyka się schematom i klasyfikacji, ale mam problem z określeniem celu tego tworu. Czy to ma być jakiegoś rodzaju manifest?
I pity the fool who goes out tryin' to take over da world, then runs home cryin' to his momma!
B.A. = Bad Attitude
ODPOWIEDZ

Wróć do „Dziennikarstwo i publicystyka”