Chciałbym wam przybliżyć mój pogląd na edukacje w Polsce jak i na świecie, ale także przyczynę i skutek problemu współczesnego szkolnictwa. Problemu, który zapewniam was istnieje, ale nie dostrzegalnego przez wszystkich. Tekst ten możecie potraktować jako jeden z wielu nic nie wnoszących konkretnego felietonów albo jako coś realnego, możliwego do zrozumienia i dzięki temu możliwego do wprowadzenia w życie.
Po pierwsze chciałbym dla samej formalności przybliżyć definicje edukacji, których jest sporo jak na jedno pojęcie, ale wybiorę te najbardziej pasujące do obecnego stanu nauczania młodocianych- „Edukacja formalna albo (szkolna), która ma miejsce na etapie edukacji szkolnej, w trakcie studiów oraz w ramach różnego typu szkoleń. Zazwyczaj jest to proces prowadzący do uzyskania dyplomów, certyfikatów czy zaświadczeń, oparty na określonej strukturze i organizacji nauki i jej metodologii i metodyki.”
Oczywiście to wszystko brzmi bardzo sensownie i logicznie, ale powinno się zadać pytanie na jakich metodach nauczania oparta jest ta edukacja szkolna. Metoda ta polega głównie na faworyzowaniu pamięci i uwagi ucznia, umiejętności, które przydają się w przedmiotach ścisłych, więc można prostym rozumowaniem dojść do tego, że właśnie te przedmioty są głównym celem współczesnego nauczania. Nie zrozumcie mnie źle, nauki ścisłe są bardzo ważne, ba można powiedzieć, że są o wiele bardziej potrzebniejsze ze względu na swoją użyteczność w życiu codziennym człowieka. Błąd w tej metodzie polega na tym, że jej sposoby są przerzucane na dziedziny do których w ogóle nie pasują albo nawet na siłę nie da się ich tam wcisnąć. W jaki sposób można nauczać plastyki lub rozwijać zdolności pisarskie mając na uwadze tylko i wyłącznie logikę, pamięć, uwagę czy inne sztywne reguły, które w rzeczywistości nadają się tylko do pism urzędowych. Zdolność taka się przyda, ale literatura to nie tylko gramatyka, podania, listy czy interpretacje zależne w większości od nauczyciela i programu nauczania. A jak to bywa w życiu problemu zazwyczaj się nie rozwiązuje przez strach związany z nowym i jedynym możliwym rozwiązaniem, tylko się go usuwa wmawiając, że wszystko jest dobrze. Dlatego w szkołach średnich nie ma typowych lekcji muzyki, plastyki itp. no chyba, że są to klasy o danym kierunku jednak metody nauczania się nie zmieniają.
Nie wiem czy omówiony powyżej błąd jest przyczyną następnego, ale wiele na to wskazuje. Drugie nieporozumienie polega na samym celu nauczania, w szczególności nauk humanistycznych. Większość ludzi widzi w nauce nie nagrodę samą w sobie czy powód do dumy, ale środek do sukcesu zawodowego czy społecznego. Człowiek z maturą jest bardziej wartościowy w oczach większości niż zwykły robotnik. Takie przeświadczenie moim zdaniem rodzi intelektualny faszyzm, przepraszam za określenie, ale nie mogłem znaleźć bardziej pasującego. Osoby z akademickim wykształceniem są uważane za mądre, bardziej pracowite, moralne itd. i o zgrozo większość osób w to wierzy. Całkowicie zmarnowany potencjał czy to przez środowisko czy z braku doświadczenia nazywanego potocznie po prostu dziecinną głupotą przez cała resztę życia będzie zaszufladkowany za głupszego i sam będzie w to wierzył i to tylko dlatego, że nie ma kawałku papieru i nie zna jakiś trudnych do wypowiedzenia słów. Jedyne do czego nawołuje to zmiana poglądu o celu edukacji jak i ich metod, ale nie w naukach ścisłych tylko czysto artystycznych lub mieszanych jak język polski. Nagradzane powinny być przejawy kreatywności i innowacji nawet w postaci nieposłuszeństwa, oczywiście uzasadnionego, jak i czerpanie przyjemności z samego swobodnego myślenia i zdobywania osiągnięć naukowych. By przestać być niewolnikami lewej półkuli mózgowej wystarczy dać trochę swobody prawej.
2
Nie wiem czy mogę traktować to jako wstęp do dyskusji i czy w ogóle....
Zgadzam się z Tobą, szkoła w dzisiejszych czasach uczy zazwyczaj tylko jak zdać egzamin, czy gimnazjalny, czy maturę. Jednak to w dużej mierze zależy również od nauczyciela, który danego przedmiotu naucza.
Jeśli chodzi o schematyczność polskiej szkoły to jak najbardziej. Co jest wymaganą formą wypowiedzi na egzaminie gimnazjalnym? Rozprawka oczywiście. A czym jest rozprawka? Schemacikiem. Pierwszym argumentem, drugim ... Żadnej swobody wypowiedzi. Nie ma wniosku cząstkowego? O nie, nie, obcinamy punkciki. Zmusza uczniów, którzy nie maja własnego zdania na żaden temat do pisania czegoś, czego w stanie napisać nie są. W gotowe ramy wpisują gotowe argumenty z gotowymi przykładami... Im do głowy nie przychodzi, że samodzielnie myśleć jednak potrafią. A najbardziej mnie śmieszy sprawdzanie eseju według kryteriów rozprawki...
Zgadzam się z Tobą, szkoła w dzisiejszych czasach uczy zazwyczaj tylko jak zdać egzamin, czy gimnazjalny, czy maturę. Jednak to w dużej mierze zależy również od nauczyciela, który danego przedmiotu naucza.
W moim odczuciu, plastyki o jakiej mówisz "nauczyć" się nie da. Nie każdy ma predyspozycje, aby zostać malarzem. W klasie liczącej 25 osób, połowa przez całe życie będzie rysować "patyczaki" i już nic tego nie zmieni. Nie ważne jak bardzo nauczyciel starałby się nauczyć artystycznie postrzegać świat. Więc pozostają surowe prawa kompozycji i perspektywy.W jaki sposób można nauczać plastyki lub rozwijać zdolności pisarskie mając na uwadze tylko i wyłącznie logikę, pamięć, uwagę czy inne sztywne reguły, które w rzeczywistości nadają się tylko do pism urzędowych.
Ja się jeszcze uczę i moja polonistka zawsze nam powtarza, ze każda interpretacja jest dobra, tylko trzeba umieć ją poprzeć właściwymi argumentami...Zdolność taka się przyda, ale literatura to nie tylko gramatyka, podania, listy czy interpretacje zależne w większości od nauczyciela i programu nauczania.
Jeśli chodzi o schematyczność polskiej szkoły to jak najbardziej. Co jest wymaganą formą wypowiedzi na egzaminie gimnazjalnym? Rozprawka oczywiście. A czym jest rozprawka? Schemacikiem. Pierwszym argumentem, drugim ... Żadnej swobody wypowiedzi. Nie ma wniosku cząstkowego? O nie, nie, obcinamy punkciki. Zmusza uczniów, którzy nie maja własnego zdania na żaden temat do pisania czegoś, czego w stanie napisać nie są. W gotowe ramy wpisują gotowe argumenty z gotowymi przykładami... Im do głowy nie przychodzi, że samodzielnie myśleć jednak potrafią. A najbardziej mnie śmieszy sprawdzanie eseju według kryteriów rozprawki...
Hej, ja przed tobą się rozbieram
Zrzucam zmięte, brudne myśli...
Bez znieczulenia
Zrzucam zmięte, brudne myśli...
Bez znieczulenia