Grafomania

1
Dla ludzi chcących się czegoś dowiedzieć o świecie, choć na krótko być w miejscach nieodwiedzanych codziennie, w krajach tak odległych, jak Australia, ujrzeć zdjęcia stamtąd, poznać przyrodę, historię, architekturę i obyczaje owych zakątków, dla ludzi z różnych przyczyn niemogących podróżować, buszowanie po cyberprzestrzeni jest dobrodziejstwem, wynalazkiem poszerzającym horyzonty, doskonałym narzędziem umożliwiającym naukę jak papierowe słowniki czy encyklopedie. Ale w Internecie nie tylko czytać, słuchać i oglądać można: można też pisać. Zamieszczać własne teksty lub komentować cudze.

I tu zaczynają się kłopoty. Nie ma problemu, gdy tekst jest firmowany imieniem i nazwiskiem autora, ponieważ bierze on odpowiedzialność za swoje słowa. Gorzej, gdy tekst stanowi jadowity zbiór bzdur i ukrywa się pod Nickiem, bo wtedy nie bardzo wiadomo, kto pluje. I przed kim się bronić. Wiadomo, tylko, że zostaliśmy zmieszani z błotem przez nieznanego sprawcę.

Internet stał się zlewnią fachowców od wyrażania opinii na każdy temat (w tym - literatury), a dla tak wybitnych znawców przedmiotu nie ma żadnych autorytetów: noblista, nie noblista, mniejszy czy większy poeta, nieważne, co napisał i jakim dorobkiem się legitymuje, nieistotne, że jego utwory rozchodzą się w milionach egzemplarzy po całym świecie; dla anonima z blogu Grafomania to świetny pretekst do strzykania gównem.

Anonim z tego ścieku powinien wiedzieć, że spory literackie istnieją nie od dziś. Na przykład Niemcewicz kontra Romantycy. Lecz jeśli nie zgadzał się z Mickiewiczem, to nie szydził z jego urody i nie gadał o popsutych zębach wieszcza, ale odnosił się do twórczości. To była bezinwektywowa walka na programy, a nie zawistne bigosowanie. Tymczasem nasz dzielny dresiarz uprawia politykę tchórzliwej lamy: obrzyga i zwieje za Nick. Zamiast merytorycznego uzasadnienia swoich pomówień, pisze, że jedna poetka ma szpetną urodę, jakiś krytyk robi do niej maślane oczy, wielokrotnie doceniany poeta bawi się wiaderkiem i łopatką, jakby był rówieśnikiem paszkwilanta. Maluczko, a czytelnicy anonimowego eksperta Grafomanii dowiedzą się, że Papież, to niemiecki kurdupel nieznający katechizmu.

Eksperta, a może ekspertów, ponieważ jakkolwiek komentarze nie są podpisane, to płeć da radę wirtualnie zmacać i raz babuli facet, a ra,z inna kuciapka osłonięta listkiem figowym o ksywie REDAKCJA. Tak czy owak pomysł zrobienia skandalizującego blogaska wydaje mi się przedni, bo nic tak nie ożywia akcji, jak martwy trup.

Przyznaję, sytuacja wśród niezrzeszonych i zakolczykowanych pisarzy nie wydaje mi się dobra. A zwłaszcza nie sprzyja ona twórczości. Miast niej mamy do czynienia ze sprawami drugorzędnymi: politycznymi podziałami i obraźliwym gdakaniem personalnym. I oczywiście należy jak najbardziej zareagować na tego rodzaju niezdrową atmosferkę. Lecz nie w sposób proponowany przez Grafomanię, czyli nie przez oszalałe i ślepe DOWALANIE wszystkim jak leci, tylko poprzez udowadnianie własnymi utworami, na czym owa twórczość polega i jaka jest różnica pomiędzy atakowanymi, a atakującymi.
Marek Jastrząb (Owsianko) https://studioopinii.pl/dzia%C5%82/feli ... N9tKoJZNoo

nieważne, co mówisz. Ważne, co robisz.

2
tendencyjne, strasznie, gdybym nie znał Internetu- nie chciałbym go poznać i jakby wbrew przesłaniu pozwolę sobie dowalić trochę;

1. a może gdyby w Internecie nie można było dowalać wszystkim jak leci to nie byłby on aż tak atrakcyjny i ludzie by znaleźli sobie coś innego do roboty>?
2. czy to nie Mickiewicz wykazał się dresiarskim arcychamstwem umieszczając w swoim wielkim dziele śmierć od uderzenia pioruna co miało być aluzją do śmierci ojca Słowackiego, którego nienawidził? w tamtych czasach jadu, zawiści, hejtu i wszystkiego innego było tyle samo co teraz, co tysiąc lat temu i co za sto lat będzie- nic co ludzkie nie jest nam obce
3. Internet jest anonimowy co do zasady, ale trzeba się do tego przyzwyczaić tak jak dawniej trzeba było być gotowym na inne zagrożenia, dziś już nie występujące
4. dziś nie sztuką jest zdobyć informacje- te są pod ręką zawsze i wszędzie, sztuką jest je przefiltorwać i wyłonić jedynie wartościowe- są miejsca w sieci gdzie dowalania nie uświadczysz.
ODPOWIEDZ

Wróć do „Dziennikarstwo i publicystyka”