mainstreamowy człowiek

1
WWW
Obrazek

WWWWWWWWWWWWWWWWWWWmainstreamowy człowiek

czyli wszyscy kochają Raymonda

(^ ten dopisek jak sami rozumiecie nie ma większego sensu)

WWWStworzę pewien (stereo) typ człowieka i śmieję się przy tym trochę, bo wiem jak mainstreamowy człowiek nie lubi typologi i schematów a przede wszystkim stereotypów.

WWWOd czego zaczniemy?

WWW1. Czym różni się nazywany przez mainstreamowego człowieka burak, "nowobogacki pedał z Kabat", który chwali się swoim nowym Mitshubiszi Tigara w Suszi Landzie, od pary zakochanych cudownie (studencko) młodych ludzi, drwiących z materialistów, którzy nie zauważają promyków dnia coś tam. Odpowiedź jest prostsza niż się wydaje.

WWWNICZYM

WWWCo robi zakochana para? Przenosi miłość i szczęście w środek wolnorynkowej wymiany towarów czyniąć z niej najmocniejszą walutę i najbardziej pożądaną (miłosną) plazmę.


(dwa mi się znudziło)

WWW3. mainstreamowy człowiek żywi bardzo wiele przekonań na temat siebie. Jednym z ważniejszych jest:

WWWuważam, że nie jestem mainstreamowy.

Ta wypowiedź wisi nad nim w komiksowej chmurce, kiedy mainstreamowy człowiek słucha sobie audycji Piotra Barona, lub lepiej, niedzielnej muzycznej sjesty Kydryńskiego. Piękno muzyki comes first.

WWW4. Dobrze, ale ciągle nie wiele wiemy o mainstreamowym człowieku. Jaki jest status mainstreamowego człowieka i psychologia postaci?

WWWmainstreamowy człowiek oczywiście sądzi, że nie jest w mainstreamie, ale tak naprawdę mainstreamowy człowiek nie znajduje się nigdzie. Dodajmy, mainstreamowy człowiek to człowiek bez historii, człowiek ahistoryczny, i człowiek nie zakorzeniony w rodzie, człowiek agenealogiczny jeśli można tak powiedzieć (a można):

WWWWeźmy Kierkegaarda (sorrasy, że tak stary kotlet odgrzewam, ale Kierkegaard był naprawdę bossem). Uważa on, że każdy człowiek jest zakorzeniony w rodzie i jego historia jest także historią rodu. A w którym miejscu zaczyna się historia? W momencie pojawienia się grzechu (który przyszedł wraz z seksualnością, którą człowiek zepsuł trochę). Seksualnośc i grzech ustanawia historię rodu (rozrodczość) i każdego poszczególnego człowieka (grzech pierworodny). Przekładając to na język bardziej współczesny- historia nierozerwalnie wiąże się z popełnianiem błędu. Historia jest w dużej mierze błędem albo zbrodnią. Dlatego mainstreamowy człowiek jest ahistoryczny i agenealogiczny. Nie dlatego, że uważa, że nie popełnia błędów, ale dlatego, że funkcjonuje we własnym systemie rozgrzeszenia poza jakąkolwiek religią. Magiczne słowo przepraszam.

WWW4.1 Magiczne słowo przepraszam w aksjologii mainstreamowego człowieka zajmuje bardzo ważne miejsce. Jest istotnym elementem jego dogmatyki, która służy zawsze tej pierwszej religii mainstreamowego człowieka czyli kulturalności. Mainstreamowy człowiek nigdy nie może zacząć swojej historii, bo jego grzech jest wymazywany od razu, przepraszam jest tak potężne, że nic nie stoi na drodze oczyszczenia. Gdy mainstreamowy człowiek przeprasza, traktuje to nie jako akt skruchy, ale akt zwycięstwa, jego przepraszam jest zawsze tryiumfem nad osobą, której zrobił krzywdę, a nie pojednaniem czy też zadośćuczynieniem. Przepraszam jest ważniejsze od zadośćuczynienia, bo jest kulturalne. Zadośćuczynienie nie ma związku z kulturalnością dlatego jest poza obrębem zdarzenia i nigdy nie wkracza na scenę.

Co ważne, mainstreamowy człowiek jest estetą- przepraszam ma oczyścić go z winy, a nie ulżyć pokrzywdzonemu. Czystość jest tu więc czysto estetyczna.

WWW4.2 Kulturalność to, jak już mówiliśmy wcześniej, religia mainstreamowego człowieka. Wierzy w jej moc. To po pierwsze. Nawet w języku nadaje jej cechy ponadnaturalne (a magiczne słówko?).

WWW4.3 W życiu społeczności kulturalność wprowadza w ruch mechanizm opresji. Zrezygnowanie z wulgaryzmów, które szybko uwalniają emocje i są mniej sposobem na zadawanie głębokiego psychicznego (lub duchowego) bólu, a bardziej ciosami (kogo jeszcze rusza, gdy zostanie nazwany chujem? U dzieci i młodzieży jest to raczej porządek zabawy, a nie kłótni, zwyzywać się od chujów znaczy bawić się (sic!) a nie obrażać). Wulgaryzmy są bardzo słabą bronią w upokarzaniu innych. Kulturalność wymusza na mainstreamowych ludziach poszukiwania bardziej wyrafinowanych metod upokorzenia przeciwnika, jest treningiem kreatywności. Zastosowana już w szkole, przynosi wspaniałe efekty w późniejszym życiu (te wszystkie aluzje, ironiczne uśmieszki, przede wszystkim fabularyzacja czyli plotka).

WWW4.4 Kulturalność ma także tę moc nad mainstreamowym człowiekiem, że odbierając mu prawdziwe miejsce w historii (rodu i historii własnej przez wiecznie refreshowaną niewinność) daje zastępcze zakorzenienie w kodeksie magicznych słów i bliżej nieokreślonej przeszłości która zawsze jest lepsza od tego co dzieje się teraz. Sama kulturalność jest historyczna dlatego, że jest właśnie grzechem, ale także dlatego, że kształtowała się jako rodzaj umowy społecznej.

WWWGdy w XIX wieku pozostałości po kulturze dworskiej tzw. salonowy sznyt, etykieta towarzyska, miały upaść pod ciosami romantyzmu, okazało się, że tak niechętne tej kulturze mieszczaństwo (a właściwie- pewna jego mainstreamowa część) zakonserwowało etykietę uproszczoną, sporwadzoną do poziomu kilku słów i odpowiednich zachowań, w obawie przed szalonym romantyzmem. Narodziła się kulturalność.

WWW5. Pokora. Mainstreamowy człowiek kocha się w pokorze. Różni się ona jednak w konkretnych kulturach. W protestancko-anglosasko-germańskich pokora występuje w zupełnie innym układzie. Pokora łączy się z etosem pracy, mistrzostwem, pokora jest przede wszystkim cichym zwycięstwem na treningu. Pokora idzie pod rękę z pracą- wynika z założenia, że każdy może być lepszy ode mnie, dlatego muszę bardzo mocno pracować. W krajach postkolonialnych albo wschodnioeuropejskich pokora różni się od pokory protestanckiej czym? Odpowiedź jest prostsza niż się wydaje.

WWWWSZYSTKIM

WWW5.1 Pokora oczywiście, podobnie jak kulturalność, współtworzy system opresji i wytworzenia fałszywej demokratyczności. Pokora wyciska pot i heroicznie wznosi się na wyżyny umiejętności u protestantów, u ludów wschodu europy, pokora nigdy nie wstaje z kolan, zawsze ma w zanadrzu słodkie słowo. Pokora u protestantów jest samotna i skupiona. W byłym bloku wschodnim rozsiada się chętnie "w gościach" rozdziawiająć usta ociekające śliną. Lubi lizać i pluć.

WWW5.2 Ma oczywiście moc magiczną, podobnie jak kulturalność i przepraszam, ma status sakralny, jest zawsze na pierwszym miejscu.

WWW5.3 Pokora mainstreamowego człowieka znajduje się w centrum jego religii kulturalności. Pokora u mainstreamowego człowieka zawsze płynie z prądem, chwali to o czym już setka XIX wiecznych Francuzów i Anglików wypowiedziała się pochlebnie (wspaniały Szekspir, wspaniał Molier). Jest też jednostronna- nie służy do uznania kunsztu, ale do uznania własnego smaku. W układzie bliskim czyli rodzinnym, sąsiedzkim, towarzyskim, zawodowym, jest przeciwna twórczym inicjatywom i niekonwencjonalnym rozwiązaniom (chyba że robią to dzieci, wtedy wszyscy się śmiejemy). Pokora mainstreamowego człowieka nie znosi odwagi.

WWW6. I tak, mainstreamowy człowiek sądząc że znajduje się w tym małym wycinku społeczeństwa uważa, że:

(przysłuchujemy się teraz rozmowie w przeciale kolejowym, w którym spotakło się kilka mainstreamowych osób):

WWW– hollywoodzkie gnioty są dobre dla plebsu

WWW– nikt nie czyta książek, czytanie jest tak ważne dla wyboraźni (bo m. człowiek widzi rzeczy ilościowo a nie jakościowo)

WWW– współczesna literatura to szit nie warty czasu i pieniędzy

WWW– Masłowska jest słaba, nie wiem skąd te zachwyty

WWW– nikt już w nic nie wierzy, kiedyś było lepiej

WWW– nie wiem dlaczego wszyscy uważają, że facebook jest zły, jest jak nóż, można nim kroić chleb albo zabić (mainstreamowy człowiek używa zawsze mainstreamowych porównań)

WWWczasem mainstreamowy człowiek zakłada bloga i pisze o alternatywnej muzyce. Gdy pojawia się nowy zespół zawsze jest na nie. Po kilku latach gdy recepcja tego zespołu wydała setki analiz, wytworzyły się w jej toku różne stanowiska, mainstreamowy człowiek wchodzi na scenę i wydaje werdykt (tak jakby można było wydać werdykt), że jednak jest na tak (podczas gdy opinie na tak i na nie pojawiały się setki razy wczęśniej, i tak jakby dany zespół miał zostać uznany właśnie przez tę jedną zapóźnioną opinię) po czym tonie we własnym samozadowoleniu znawcy.

WWW7. z tego wynika, że mainstreamowy człowiek jest konserwatywny. Tutaj pojawia się kolejny paradoks mainstreamowego człowieka (omówię to później). mainstreamowy człowiek, jest konserwatywny choć nie ma korzeni i naprawdę jest ateistą w rozumieniu tradycyjnych religii. O ile uznamy, że pełnoprawną religią jest kulturalność.

WWW7.1 mainstreamowy człowiek uważa, że nic się nie zmieni. zawsze patrzy chłodnym okiem, jest zdystansowany i krytyczny (co niejako jest sprzeczne z konserwatyzmem). widzi jak niektórzy szarpią się, próbują reform i modernizacji, m. człowiek zawsze ma dla nich pod dostatkiem sarkazmu i swojego arktycznego chłodu. jest ogólnie rzecz biorąc na nie.

WWW7.2 mainstreamowy człowiek nie znosi nowinkarstwa, jest klasykiem, bo to najbezpieczniejsza opcja w kulturze wyspecjalizowanej i pozbawionej centrum.

WWW7.3 mainstreamowy człowiek docenia chłopski rozum, ale by go użyć jakby schyla się, wie że to poniżej jego godności (staje w pozycji chłopskiej wtedy gdy używa argumentu nadmiernego filozofowania, czy określa kogoś filozofem, co obecnie tak jak poeta, ma bardzo pejoratywne konotacje). oczywiście nie znosi chłopów, dresiarstwa, jest liberałem gospodarczym a nawet libertarianinem w skrajnej formie. Uważa, że najgorszą zarazą jest socjalizm i kolektywność. Chroni swoją indywidualność jak może (zwróćmy uwagę na kraje skandynawskie gdzie podstawowym modelem jest właśnie bardzo zsocjalizowany kapitalizm i na anglikańską Anglię, w której przez wiele lat wygrywała Labour Party).

WWW8. Nowatorskie rozwiązania, lub śmiałe popisy ludzi, którzy realizują swoje pasje lub rozwijają talenty uważa zawsze za coś złego. Uwielbia sięgać po metaforę onanizmu (mimo swojej kulturalności). Tam gdzie widzi ostre sądy i wysokie umiejętności, tam w wyobraźni mainstreamowego człowieka nie wiedzieć czemu zawsze pojawia się skojarzenie z masturbacją, tak jakby procesy myślowe miały jakikolwiek związek z zaspokojeniem seksualnym (mainstreamowy człowiek może zdawać sobie sprawę, że jest tu spadkobiercą Freuda
(sublimacja), ale używa metafory masturbacyjnej tak jak gość na mównicy, który przemawiając dodaje sobie otuchy wyobrażając publiczność nagą- chodzi o jak najmocniejsze pomniejszenie albo widza, albo aktora, w zależności od sytuacji, w której znajduje się mainstreamowy człowiek).

WWW9. mainstreamowy człowiek nie lubi gdy ktoś prezentuje wysokie umiejętności tak bardzo, że ma również inne narzędzia do walki z nimi. Np. wprowadza rozróżnienie miejsc gdzie co wolno robić. Nadmierna błyskotliwość w internecie kojarzy mu się albo ze strachem, albo z para-olimpiadą. Implikuje natychmiast, że takie osoby, nie mają albo przyjaciół, albo nie wychodzi im w życiu (ciekawy pogląd jeśli spojrzymy, że żyjemy w czasie web-u 2.0). mainstreamowy człowiek zawsze ostatecznie broni się tzw. tradycyjnymi wartościami- przyjaźni i udanego życia rodzinnego (szczęśliwej miłości, czy szczęśliwości w ogóle). Tam gdzie chodzi o konkret ucieka w abstrakcję, tam gdzie chodzi o myśl, ucieka w uczucie, tam gdzie idzie o uczucia, chowa się za dystansem i sarkazmem.

WWW10. mainstreamowy człowiek a paradoks:

WWWmainstreamowy człowiek uwielbia paradoksy. ale stosuje je jako tarcze. nie lubi gdy uwaga skupia się na nim. Stosuje więc paradoksy:

najprostszy przykład:

WWW– krytyk, który krytykuje krytyków nie może być krytykiem, bo robi coś co piętnuje.

WWWW takim rozumowaniu kryje się fałszywe założenie początkowe, że krytyk nie może krytykować innych za to, że krytykują. Po pierwsze jest to pomieszanie kategorii ogólności i konkretu. Jak zwykle m. człowiek skupia się na ilości a nie jakości. W zdaniu powyższym chodzi o to jak krytykuje i jaką krytykę krytykuje a nie sam fakt krytyki. Dla m. człowieka przedstawia się to w kodzie binarnym p - 1 prawdziwe, q - > 1 prawdziwe a więc ((p - > q) - > ~ p) -> q. ((1->1) -> ~1) ->1 czyli (1->0 ) ->1 czyli , 0 - > 1 czyli 1 (można też sprawdzić czy jest tautologią, ale nie chce mi się)

WWWtakie rozumowanie jest prawdziwe bo z fałszywej przesłanki wynika zawsze prawdziwy wniosek.

WWWz fałszywej przesłanki.

WWWmainstreamowemu człowiekowi to jednak nie przeszkadza. paradkos paradoksem. nie zarzucaj innym bo sam nie jesteś lepszy. tak zwana etyka równoważności. Bo nigdy 1 > 1 bo wszyscy jesteśmy równi, prawda?

WWW10.1 mainstreamowy człowiek lubi paradoksy, bo sam jest paradoksalny, sprzeczności targają nim na wszystkie strony. Paradoks jest jego fundatorem, kulturalność religią, a pokora najwyższym przykazaniem.

WWW– jest w duchu ateistyczny, ale jednocześnie konserwatywny

WWW– jest konserwatywny a jednocześnie staje się ahistoryczną sierotą, niezakorzenioną w żadnym miejscu, bo najwyżej stawia sobie indywidualizm i wolność, a także prawo do własnego szczęścia

WWW– jest pokorny, by pysznić się swoją pokorą i zarzucać innym stawianie się ponad ogółem wiernych

WWW– nieustannie prowadzi ranking tego jak inni stoją w jego oczach (bardzo łatwo stracić- podpowiada redakcja), mimo, że uważa, że tak naprawdę wszscy są ludźmi (wow) i zasługują na szacunek (poza cyganami i dresami, oraz patolą)

WWW– jest zafascynowany hipsterstwem, ale nim gardzi

WWW– zawsze śmieje się z internetowych memów i grup które wyśmiewają (hipsterzy, lemingi, słoiki), ale nie wytwarza tych memów (te memy tworzą się w obrębie właśnie wyśmiewanych grup, pewnego razu ludzie o pewnych cechach hipsterstwa postanowili wytworzyć na sobie sztuczną konwencję i ją wyśmiać- maistreamowemu człowiekowi brakowałoby do tego narzędzi). Sami mainstreamowcy nie są nigdy wyśmiewani, bo nie mają miejsca w społeczności (są niby w masie, ale umieszczają się poza nawiasem), są więc nieuchwytni w swojej fałszywej tożsamości szeroko pojętego offu, czy alternatywy, a gdy wracają jakby "do siebie" roztapiają się w tłumie. Mainstream nigdy nie może być wzięty na celownik, bo jest tłumem właśnie (poza tym nie strzela się do rzeki, w filmach zawsze jak wskoczą do wody to kule bohaterów omijają). mainstreamowy człowiek śmieje się więc z innych grup, ale nigdy z własnej- bo jego własna nie istnieje, jej członkowie uciekają w fałszywą alternatywę i nigdy nie spotykają się pod wspólnym dachem swojej jednakowości.

WWW11. mainstreamowy człowiek uwielbia siedzieć na gazecie.pl i krytykować rząd, krytykować opozycję i krytykować kościół. Zawsze bacznie przygląda się temu gdzie idą JEGO PIENIĄDZE, ale nigdy temu, jak zostaną wykorzystane. Uważa, że każdy musi zasłużyć na jego szacunek, który jest tak drogocenną i kruchą walutą jak palone złoto (ok, nie ma czegoś takiego jak palone złoto ale powinno powstać).

WWW11.1 na myślenie nałożył monopol. inni raczej nie myślą samodzielnie. to lemingi. - poraz kolejny myśl pojawia się w komiksowej chmurce, wisi tym razem nad taką konturową mapą Polski.

WWW12. Choć ogólnie gardzi kulturą anglosaską chłonie wypromowany przez seriale emitowane w amerykańskich sieciach kablowych (dla inteligentów) sarkazm i ironię. Co ciekawe

WWW12.1 po skompromitowaniu kolektywności przez system socjalistyczny i zdeformowaniu indywidualności (Freud, Brecht, upadek monarchy, śmierć autora barthesa) przez demokratyzującą się Europę, naruszone zostało kolejne cenne dobro czyli uczuciowość. Najpierw spłaszczona i wykoślawiona przez subkulturę emo (bardzo rachityczną ale mocno promieniującą przez to że była prosta do wyśmiania i jednoznacznie głupia jednak), później uczuciowość padła ofiarą coraz mocniej zcyniczniałej Europy po tych wszystkich wojnach i rewolujach, ostatecznie uczuciowość, ale też poezja i inne tego typu rzeczy stały się przymiotem wszelkiej maści wyśmiewanych pizd (komedie o frajerach), albo została jakby sfikcjonalizowane (uczuciowość lub romantyczna miłość) to znaczy, stała sie elementem hollywoodzkiego uniwersum szczęścia i happy endu, przez co jeszcze bardziej oddaliła się od realu.

WWWPrzy deklarowanej przez człowieka mainstreamowego niechęci do pieniądza, paradoksalnie oddalaniu się od uczuciowości na rzecz szczęśliwej miłości i szczęścia rodzinnego lub udanego życia w kręgu najbliższych przyjaciół (z tym, ze zostały te "przyjemności" przeniesione na ten sam grunt co plazma i kolacja w barze saładkowym), nie dziwi triumf m. in takich postaci jak Joker (w trylogii Nolana, skądinąd, niesamowicie gównianej), który prezentuje wszystko czego mainstreamowy człowiek pragnie:

WWW– wyrwania się z okowów społeczeństwa i wpływu innych mainstreamowych ludzi (bo m. człowiek czuje się w każdym układzie obco bo sam dryfuje, zawsze płynie nigdy nie jest u siebie)

WWW– pogardzenie pieniądzem, przeniesienie walki z przestępcami w jakiś metaforyczny wymiar (tam gdzie chodzi o konkret, batman chce złapać złoczyńców i uratować miasto, joker prowadzi jakąś szaloną rozgrywkę o wartości absolutne i bawi się konwencjami, tak jakby to szło w parze i tak jakby takie wartości istniały. Joker zabawia się życiem skazańców i prawowitych obywateli, którzy płyną na dwóch różnych statkach, dając na jeden i drugi statek detonator drugiego statku- w tym momencie mainstreamowy człowiek dławi się batonikiem bounty z zachwytu (popcorn jest przecież zbyt mainstreamowy, yoooooooooł!)

WWW– ironia dystans, why so serious.

Joker

mainstreamowy człowiek znalazł swojego wiecznego idola (plus Gregory House i mamy dwóch proroków)

WWW13. OOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOHHHHHHHHHHHHHHHHHHH




pozdro dla wszystkich fanów hip-hopu i graczy w eurobiznes na solcu!

2
Jest moc.
I jakkolwiek jeszcze nie wiem czy to dobre, to mocne jest bezdyskusyjnie.
Obawiam się jednak że wypunktowane kryteria obejmują bez mała wszystkich, co zaburza odrobinę radość z odbioru, bo jednak po przeczytaniu chciałbym móc oddzielić mainstreamowych od "innych".
Sam mainstreamowy jestem co najmniej w kilku punktach :)
Ucieszyło nawiązanie do Kierkegaarda, spowodowało wytrzeszcz ukazanie kulturalności w sposób pejoratywny.
Przeczytam jeszcze kilka razy bo sporo do przetrawienia.
Jako że jestem osobą dla której muzyka jest ważna, (i jako mainstreamowy uwielbiam oceniać) a wiem że najbliżej Ci do krytyka muzycznego to pozwól że off-topowo zapytam o Twoje zdanie:

Czy osoby/projekty wymienione niżej prezentują Twoim zdaniem poziom artystyczny zły czy dobry?

Sia Kate Isobelle Furler

Mary Elizabeth McGlynn

The World/Inferno Friendship Society

Flykkiller

Mad Caddies

Pozdrowienia,

Godhand

[ Dodano: Pią 15 Lut, 2013 ]
Jeszcze coś:
nie wiem dlaczego wszyscy uważają, że facebook jest zły, jest jak nóż, można nim kroić chleb albo zabić (mainstreamowy człowiek używa zawsze mainstreamowych porównań)
Facebook jest zły :)
Natomiast druga część zdania jest przeze mnie bardzo często wykorzystywana (choć w nieco zmienionej formie) w dialogu z każdym ignorantem, który uważa że jak jestem posiadaczem ER, a w kuchni używam Spyderco zamiast czegoś "standardowego, jak w każdym domu" to tylko patrzeć jak transformuję się w serial killera.
"Każdy jest sumą swoich blizn" Matthew Woodring Stover

Always cheat; always win. If you walk away, it was a fair fight. The only unfair fight is the one you lose.

3
WWW

Nieeeee! Tylko jeden komentarz! Jako troll jestem skończony (ukrywam twarz w dłoniach). Liczyłem na 30 tysięcy wejść, 200 komentarzy i zainteresowanie gazety wyborczej,komentarz na fanpejdżu Jakuba Żulczyka, wypowiedź Marii Janion w TVN 24, zaproszenie do studia TVP Kultura, własny serial w TV. To koniec!

Ale teraz serio.
Obawiam się jednak że wypunktowane kryteria obejmują bez mała wszystkich
Może, a może wcale nie. Nie będę narzucał odbioru.


Co do muzyki:

Znam z tego zestawu Sia i to słabo, no i Flykkiller który obił mi się o uszy.

To co mogę ocenić:

Sia. Pop na przyzwoitym poziomie. Obecnie nieco anachroniczna, nominacja do grammy nominacją do grammy, a konkurencja w female vocalists jest bardzo mocna.


Mary Elizabeth, po wstępnym odsłuchu wydaje się zupełnie przeciętna, soundtracki do gier komputerowych albo seriali o wampirach to chyba jej pułap. Wokal jakiś monumentalny, taki śpiew to era późnej Whitney Houston i Marya Carrey. Lata 90-te się skończyły.

Flykkiller to trip-hop albo jakiejś jego rozwinięcie. Za projektem stoi jeśli się nie mylę Pati Young, która jest na pewno zdolna. W każdym razie to nie Massive Attack, Portishead czy Death in Vegas, i bardzo dobrze. Jest to jakieś rozwinięcie stylistyki t-h, niezłe.

To czego nie chcę oceniać:

Mad Caddies, zupełnie nie lubię takiej muzyki, wydaje mi się że masa polskiego student-rocka (wszystkie odmiany mainstreamowego punku albo ska-punku w stylu Pidżama Porno, albo bardzo słabego indie-rocka jak Happysad) się na nich wzoruje. Trąbki, dynamika reggae, serio nie mogę tego ocenić choćby ćwierć-obiektywnie.

The World/I nie znam zupełnie http://screenagers.pl/index.php?service ... how&id=103

tutaj piszą, że
Brooklyńska formacja World/Inferno Friendship Society zaprezentowała duży zestaw swoich piosenek, opartych na połączeniu punk rocka z wodewilową muzyką estradową, dźwiękami rozbudowanej sekcji dętej, a czasem wręcz – rytmami skocznego walczyka.
Totalnie nie znam zespołów które łączą punk z muzyką estradową, nie interesują mnie takie połączenia.

Wydaje mi się, że te zespoły mają wspólny mianownik- eska rock, której nie słucham i zespoły, które tam się zazwyczaj pojawiają raczej mnie nie interesują.

4
Zabawne, chociaż chaotyczne (może dlatego właśnie zabawne?) Taki szkic dopiero. Najbardziej rozbawia mnie przy lekturze lęk odnalezienia samego siebie w tym portrecie. Czyżby bycie mainstreamem było takie złe? W sumie ludzkość pozostaje masą, z której od czasu do czasu wydastają się przypadkowe bąble, dla wzmocnienia poczucia własnej wartości nazywane indywidualnościami. Czy wynurzanie się z mainstreamu ma więc sens dla jednostki swoją wartość znającej? Czy każdy zadajacy sobie takie pytania może się z automatu zaklasyfikować jako mainstream w odróżnieniu od filozofa lub poety? Czy autor aby na pewno jest na tyle na zewnątrz zjawiska, żeby mógł o nim coś prawdziwego powiedzieć?
Pytanie pomocnicze - przemyślenia przepisane czy napotkane? Chaos wskazuje na to drugie, ale jak to z chaosem, nie wiadomo czy nie jest uporządkowaniem drugiego poziomu.
http://ryszardrychlicki.art.pl

5
WWW
Czyżby bycie mainstreamem było takie złe?
Oczywiście nie.
Czy autor aby na pewno jest na tyle na zewnątrz zjawiska, żeby mógł o nim coś prawdziwego powiedzieć?


Jest na tyle wewnątrz zjawiska by móc powiedzieć o nim cokolwiek.
W sumie ludzkość pozostaje masą, z której od czasu do czasu wydastają się przypadkowe bąble
Nie chciałem pisać tekstu, w którym stawiam tezę, że istnieje mainstream i czasem wynurzają się jednostki wybitne z tej masy:

1) raz, brzmi to jako coś oczywistego i prawdopodobnie jest fałszywe

2) taki tekst to byłaby jakaś historfiozofia, filozofia dziejów, a ten tekst jest z jednej strony opisem zjawiska z drugiej wyjaśnienia pewnego mechanizmu.

Tekst ma tezę: współczesne masowe społeczeństwo wyparło ideę masowości, ale nie to jest najciekawsze, tylko sposób w jaki odreagowało stres- związany z umasowieniem (trauma unifikacyjna? (wymyślam pojęcia lol)), czy może lęk związany z umasowieniem- stworzyło lub przetworzyło zasady moralne lub obyczajowość w taki sposób by-

a) zwalczać niezależną jednostkę, czyli tak naprawdę swoje marzenie, zwalczyć sen który nigdy nie stanie się jawą (mechanizmy opresji- kulturalność, fałszywe pojęcie pokory, dystans i cynizm w stosunku do drugiego (innego))

b) w rzeczywistości kapitalistyczno- popkulturowej która jasno i twardo postawiła na indywidualizm, z edukacją i kulturą krytycznego myślenia, którą objęte zostało prawie całe społeczeństwo (pierwszy raz w dziejach ludzkości), sytuacja ta w realnym życiu doprowadziła do wytworzenia mainstreamu (złożonego z samych niezależnych i krytycznie myślących) (bo nie chodzi o człowieka masowego Ortegi Gasseta, myślę o czymś innym- masa u niego jest bardziej hedonistycznie nastawiona, człowiek mainstreamowy nie łączy się w masę, dwa, jest raczej wygaszony, zcyniczniał, zdystansował się), który zawsze jest odbierany negatywnie, wywołał wielki stres jakby pourazowy u ludzi, którzy już mieli być osobni, indywidualni, wyjątkowi, w końcu nareszcie! a tu odkryli, że istnieje nadal ta znienawidzona masa, która jest głupia lub zawsze wybiera zły rząd, chodzi na kiepskie filmy itd., co więcej, że w tę masę zostali zassani, że wyjątkowość nie istnieje jest fikcją literacką. Ten stres odreagowano w tym, że człowiek mainstreamowy, uciekł jakby sam od siebie, ale i od swojej masy (szkoły, miasta, rodziny); dwa stworzył projekcję właśnie mainstreamu, któremu przypisał same negatywne cechy i umieścił się poza nawiasem. Napiętował samego siebie nie wiedząc o tym, bo umieścił siebie poza sobą* (derpesja to podobno wielki gniew i żal skierowany wobec samego siebie)

I to jest najciekawsze. Wydaje mi sie, że pisanie tekstu o tym kto uważa się za mainstreamowego a kto uważa się za indywidualność, oraz że tylko poeta i filozof byłoby infantylne, byłoby banałem i przede wszystkim byłoby czystym stereotypem.


I żeby rozjaśnić, istnieje:

człowiek maistreamowy- czyli ten paradoksalny człowiek bez przynależności, który wykluczył się z "własnego domu" wybrał bezdomność i cierpi (stąd cynizm, sarkazm, ironia, depresja, psychoterapeuci). Człowiek mainstreamowy który uważa, że jest poza masą i nią gardzi.

mainstream społeczny- czyli realne, najpowszechniejsze postawy istniejące w danym społeczeństwie, to co nadaje mu kształt. W krajach takich jak Polska czy USA, mainstreamem społecznym są właśnie ludzie mainsteramowi (czyli indywidualiści którzy wyparli z siebie masowość). W niektórych rejonach Danii, Szwajcarii czy Szwecji, człowiek mainstreamowy jest w mniejszości, mainstream tworzą tam tak naprawdę ludzie połączeni w samorządne społeczności decydujące o swoim losie wspólnie, coś w rodzaju sąsiedzkich komun, zżyci ze swoim otoczeniem i biorący za nie odpowiedzialność.


I ostatnie, skąd taki niesamowity sukces tej całej beki z hipsterów? Stąd, że dotyka tak ważnego dla współczesnego człowieka problemu mainstream- alternatywa.

To jest okrutnie istotna kwestia bo jest związana z tożsamością, z pytaniem, kim on jest, kim ty jesteś, kim ja jestem, i gdzie jest nasze miejsce.


* można więc powiedzieć, że społeczeństwo cierpi na chorobę, którą samo sobie wyhodowało, że postawa człowieka mainstreamowego jest naprawdę głębokim stanem depresyjnym człowieka w ogóle.

[ Dodano: Pon 18 Lut, 2013 ]
WWW
Pytanie pomocnicze - przemyślenia przepisane czy napotkane?
Gdyby były przepisane napisałbym, że referuje poglądy tego oraz tego.

Napotkane, że doświadczone lub zaobserwowane? Może tak być.

6
kolejny felieton i kolejny minus, tym razem wszystko jest wypunktowane więc przynajmniej wiadomo o co chodzi- to pewien, to pewien duży plus

na minus jest jednak długość- kolejny raz czytam coś co stara się zamknąć wszechświat w jednym tekście, chłopie to jest strasznie nużące, nawet jak masz rację

felieton ma to do siebie że powinien być krótki a treściwy, to nie ogórkowa a żur, ma być konkret, domagam się konkretów ale nie za dużo naraz

reasumując; jeśli masz bardzo dużo do powiedzenia nie możesz ograniczać się do tak nędznej formy jak felieton, musisz napisać coś więcej,

a jeżeli to szczyt twoich możliwości to zajmij się czymś innym, bo nie wyobrażam sobie na tyle długiego posiedzenia by takie coś przeczytać z należną koncentracją od dechy do dechy

reasumując2 tekst krótki, taki jak felieton musi dop.....lić, musi mieć coś w sobie odkrywczego, musi zawrócić w głowie, stwierdzenie jedynie faktu to za mało,

8
jeruna, w takim przypadku muszę Cię 4.1

choć nie odróżniam felietonu od eseju ani przyimka od zaimka i jestem z tego dumny, komentuję z pozycji czytelnika- laika, co do tekstu zaś:

nie wchodząc za bardzo w polemikę z samą treścią- powiedzmy, że jest ok, myślę, że mógłbyś to rozwinąć jednak w jakąś wyższą formę, bo im bardziej się w to zagłębiam tym wydaje się to lepsze ale;

byłoby dużo lepsze jakbyś do każdego punktu dodał jakiś przykład/ przykłady z życia wzięte, tak jak w punkcie 6, i myślę że gdyby były to przykłady z jajem wtedy całość zmieniłaby się diametralnie, byłoby lżej i z polotem- bo czytelnik np. ja próbując wyobrazić sobie jakiś trudniejszy/ skomplikowany punkt musi na chwilę przystanąć, co wybija z rytmu czytania a chodzi o to żeby takie teksty czytało się sprawnie i z przyjemnością

9
WWW
Z przykładami racja, miałem nawet kilka, ale ich nie umieściłem, myślałem, że wywiąże się dyskusja jakaś szersza i będzie czas w komentarzach je przytoczyć.

Z drugiej strony tekst ma charakter na tyle podatny na zmiany i rozwinięcia, że w innej wersji mogę go rozszerzyć o więcej przykładów.
ODPOWIEDZ

Wróć do „Dziennikarstwo i publicystyka”

cron