Mówię od razu - publicystyka nie jest rzeczą, którą chciałabym się zająć w życiu, ale doszłam do wniosku, że zalogowanie się na forum literackim i niepublikowanie niczego...
Felieton kazał mi napisać Dyrektor mojej Szkoły, skądinąd adiunkt UMCS. Wierzę więc jego ocenie, która okazała się dobra. Enjoy.
Jeszcze coś - tematyka (napisałam to... w maju czy czerwcu?), mam nadzieję, nie jest zbyt przestarzała, no, ale, p. Giertycha nie ma, mundurki pozostały.
"Mundurki szkolne - poprawa bezpieczeństwa czy ograniczenie wolności osobistej w szkole?"
Mundurki - obok lustracji zdaniem wielu epokowy przybytek naszej kultury. Czy na pewno? Dlaczegóż pozbawiać uczennice radości życia płynącej z gołych plecków, skoro natura łaskawie nimi je obdarzyła?
Okrutny świecie! To już pierwsza techniczno-anatomiczna kłoda pod nogi Ministerstwa. Prawodawcy jednak podnoszą się z godnością. Przecież są różne części garderoby! Przykryjmy rzeczony tył ciała np. fartuszkiem w groszki w kolorze morskim. Słowem, biedronka de luxe, bo z kieszonką z przodu. Lub z tyłu. Zależy, jak na to patrzeć.
Właśnie patrzenia należy uniknąć! - grzmią organy rządzące. Tak, dzieci szpanią ubraniami, teraz będą mundurkami. Założę fartuszek, proszę bardzo. Ale i tak kto pisze najlepsze felietony, kto?
Uczniowie z innych krajów noszą mundurki. W Japonii, dajmy na to. I jak dobrze rozwija się przemysł w fabrykach porośniętych wiśnią?
Nie demonizujmy - w Polsce wybudowano fabrykę LG, ba, ów obiekt otrzymał nawet ulicę ku swej czci. Ale robotnicy wybrali inne kraje jako miejsca pracy, te, gdzie mundurki powodzeniem się nie cieszą.
To uczniowie podążą w kamizelkach i z tarczami na ramionach do szkół, a nie ich rodzice. W Japonii odsetek samobójstw dzieci w wieku szkolnym to 49%. Błagam, wróćmy z tą całą tarczą, a nie na tarczy, bo wszyscy na kawałku filcu się zwyczajnie nie pomieścimy.
2
ładne to, ale krótkie. Chyba, że Ci wcięło gdzieś resztę? Spokojnie mógłbym ten tekst zobaczyć w Dzienniku.
3
Serdeczne podzienkowania.
Przykro mi to napisać, ale miałam niecałe pół godziny na wytworzenie felietonu. Albo listu do Giertycha. I w międzyczasie musiałam "Tak, Wilczyco, wiem, że go nienawidzisz, ale sawułarwiwr każe pisać "Pan" z dużej litery.
-Ale...
-I nie możesz napisać nic o jego eksterminacji. Od tego masz petycję, kochanie.".
Super.
I czynniki wpłynęły na długość.
A tekst wcięło, i to nie raz, ale ze trzy - za pierwszym razem plik został w komputerze, który zaniemógł na śmierć.
Za drugim (miałam to opublikowane na innym forum), admin nie dopilnował swoich moderatorek (ja byłam grzecznym modem - dawałam ostrzeżenia i pochwały, blokowałam tematy, a "Herbina Gringor" ładnie wyglądało w żółtym), i jedna z nich, z wściekłości, skasowała wszystkie tematy z "Fanficki i nie tylko".
Za trzecim - czat Skype został wyczyszczony, a tam też miałam ten tekst.
To była bolesna historia tego tu.
W "Dzienniku"? Nie, ja nie jestem grafomanką, tylko diabelskim nasieniem łżeelit (czyt. wolę "Wyborczą") oraz pomiotem springerowości (czyt. lubię "Newsweeka").
Przykro mi to napisać, ale miałam niecałe pół godziny na wytworzenie felietonu. Albo listu do Giertycha. I w międzyczasie musiałam "Tak, Wilczyco, wiem, że go nienawidzisz, ale sawułarwiwr każe pisać "Pan" z dużej litery.
-Ale...
-I nie możesz napisać nic o jego eksterminacji. Od tego masz petycję, kochanie.".
Super.
I czynniki wpłynęły na długość.
A tekst wcięło, i to nie raz, ale ze trzy - za pierwszym razem plik został w komputerze, który zaniemógł na śmierć.
Za drugim (miałam to opublikowane na innym forum), admin nie dopilnował swoich moderatorek (ja byłam grzecznym modem - dawałam ostrzeżenia i pochwały, blokowałam tematy, a "Herbina Gringor" ładnie wyglądało w żółtym), i jedna z nich, z wściekłości, skasowała wszystkie tematy z "Fanficki i nie tylko".
Za trzecim - czat Skype został wyczyszczony, a tam też miałam ten tekst.
To była bolesna historia tego tu.
W "Dzienniku"? Nie, ja nie jestem grafomanką, tylko diabelskim nasieniem łżeelit (czyt. wolę "Wyborczą") oraz pomiotem springerowości (czyt. lubię "Newsweeka").