Co do analogii do przeszłości, to w mojej opinii są zupełnie, zupełnie chybione. Przede wszystkim ze względu na zasadnicze zmiany w istocie konfliktów i sposobie ich prowadzenia. (abstrahując już nawet od zmiany w rozłożeniu potęg). To mniej więcej jak szukać analogii między wojną siedmioletnią a pierwszą wojną światową. Jakieś analogie są, ale złudnie byłoby na ich podstawie przewidywać sytuację w 1913 roku.
I zgadzam się z Filipem. Rosjanie będą tylko silniejsi. A brak reakcji będzie ich ośmielał.
Z drugiej jednak strony trzeba pamiętać o tym, że oni de facto działają na razie w dość naturalnej dla siebie strefie wpływów. Nie twierdzę, że to ich usprawiedliwia, wydaje mi się jednak, że w pewnym stopniu usprawiedliwia brak zdecydowanej reakcji zachodu. Wszyscy widzą, że kierunek nie jest fajny, ale - jak źle by to nie brzmiało - nie zdarzyło się dotąd nic wielkiego.
Odnośnie sytuacji na Ukrainie polecam cykl wywiadów z prof. Bieleniem, które zrobił Onet. Sam Bieleń jest b. mądrym gościem i chociaż czasami troszkę przegina, to przedstawia jednak bardzo wyważone i - jak sądzę - zwyczajnie inteligentne stanowisko.
Art. 5 Paktu nagminnie wyśmiewany jest na stosunkach międzynarodowych, ale w praktyce to nie jest to żaden bubel. Wyśmiewki to raczej żarty, ewentualnie populizm. Artykuł 4 Układu Warszawskiego brzmiał bardzo podobnie. Ba, nawet traktaty dwustronne sprowadzają się do bardzo zbliżonych, a niekiedy mniej konkretnych, określeń. Najważniejszy jest punkt o traktowaniu napaści na sojusznika jak na własne terytorium.
W takim tekście nie można zapisać "jak ktoś was dotknie, to powiedz, przyjdę z bratem i mu..." chociaż jakby się przyjrzeć to treściowo tak bardzo to nie odbiega

. Oczywistym jest też, że o rozmiarze pomocy decyduje pomagający, nie ten, który pomocy potrzebuje.
Notabene, zwróćcie uwagę jak ten traktat sprytnie omijał udział we wszelkich wojnach kolonialnych sojuszników.