2
Nie pysznią się - bliźniacy stulecia
Że ich nie dorzucono do stosu
Ich życie ma się powtórzyć w dzieciach
- Jesteśmy częścią kosmosu!
(...)
Czasem się z losem godzi czas
Mleko i motyl, dąb w rozkwicie
Ci, co przeżyli - żyją wśród nas
Tak obrażonych na życie


Jacek Kaczmarski coś takiego napisał... a ci którzy przeżyli i tak wiedzą, co ważne, a co ważniejsze.

3
1. Umiesz pisać felietony i znasz reguły, masz poczucie humoru i błyskotliwość, ale..

2. Piszesz je mało starannie, takie michałki, pocięte, jakbyś był montażystą kiepskiego kanału muzycznego. Uczciwy felieton ma w sobie coś, co skłania do dyskusji, a przynajmniej do refleksji. Oprócz pobłażliwego uśmiechu oczywiście.

3. Okazuje się, że robienie za enfant terrible jest zajęciem, które wymaga jednak pewnego zachodu, choćby kontynuowania dialogu podjętego przez komentujących. Samo "here I am" najwyraźniej nie wystarcza :-(

4. Wycofanie się z serii (po tadammm... hucznych zapowiedziach) całkiem odpowiedzialne nie jest. Mianowałeś się Twórcą, to trzymaj fason do końca. Jak to szło? "...u mnie słowo droższe piniendzy". Obiecałeś - więc pot, krew i łzy. I wyciągnięcie wniosków z konstatacji, że nie jest tak pięknie, jak miało być :-P

4
slacker! pisze:Te 10 odcinków, które zapowiedziałem – powstały (właściwie to 24 odcinki napisałem), z tym, że nie będę ich publikował na forum, ale na blogu. Nie widzę powodu by wpychać komuś produkt na siłę. Jestem na to zbyt zdrowo krytyczny i odpowiedzialny.
Braku pracowitości istotnie nie sposób Ci zarzucić, istotnie Twoje felietony wniosły powiew świeżości do Działu Publicystyki, pytanie, czy duży przerób gwarantuje poziom?

Cierpliwość. To jest jedno z kluczowych pojęć na drodze mistrzostwa. Fajnie jest wsadzić kij w mrowisko i mieć świadomość, że jest się czytanym. Jednak w czasach, kiedy wszyscy piszą a mało kto czyta, na zainteresowanie tłumów trzeba po prostu poczekać. Doliczyłem się (ze sobą ;-) ) dwóch wiernych czytelników Twojej felietonowej twórczości. Niby mało, ale jednak... stać Cię na ich utratę?

I dalej. Liczbę odsłon, która jest wskaźnikiem zainteresowania tekstem (niby nic, ale wszyscy na to patrzą, udając, że w zasadzie nieważne :-P ) największą masz tam, gdzie podjąłeś dyskusję, gdzie nakręciła się kontrowersja. Sama z siebie rzadko się nakręca :-( No i potrzeba czasu. Niekiedy długiego.

Jest różnica między twórcą i Twórcą :-)
slacker! pisze:...choć wolałbym nie wyróżniać nikogo, żeby nie wpisywać się w praktyki tu zachodzące czyli albo miód albo nie-jesteś-w-naszej-drużynie-ziomek.

No fakt. Błądzisz jednak sądząc, że gdzie indziej jest inaczej. Świat ma taką naturę - i tyle.
W mojej drużynie za to jest każdy, kto ma coś ciekawego i autentycznego do zaoferowania. Bum, bum, tratatam, niech żyje patos!
ODPOWIEDZ

Wróć do „Dziennikarstwo i publicystyka”