Listy z Ziemi [esej, interpretacja utworu Twaina]

1
„Wierzę w Boga Ojca Wszechmogącego…”- jedno z pierwszych zdań, które mama nakazuje ci zapamiętać, mówiąc, że tak trzeba. Słuchasz jej z przejęciem, jak zwykle, kiedy dociera nowa, niezrozumiała informacja z zewnątrz. Sytuacja ma urok dziecinnego zawierzenia we wszystko, co przekazują starsi. Przyjmujesz je jako oczywistość, sprawę z góry przesądzoną. Najpierw przekaz wypływa od rodziny, później księdza i pani katechetki. „Bla bla bla”, myślisz. Zobacz, jak niesamowita jest siła kontrastu pomiędzy tym, co mówisz, czujesz i robisz. Mistrzowie obłudy i wewnętrznych paradoksów nie wierzą naprawdę.

„…Stworzyciela nieba i ziemi”. Nieograniczoność Wszechświata. Wszechobecność Jego miłości. To zbyt wiele dla człowieka, nasze drobne i zagubione umysły zatracają się w próbach zrozumienia. Religia uciekająca od praw logiki, niepodlegająca badaniu, ucieka spod palców, jest jak dym. Co więc robi człowiek? Przybiera formę mechanicznego robota, który przyjmuje bezkrytycznie gotowe rozwiązania podane na tacy. Słowa modlitwy wypływają z ust automatycznie.”… I w Jezusa Chrystusa Syna Jego jedynego…” Sacrum wchodzi na terytorium profanum. Profanum obdziera sacrum ze światła. Śmieszni i mali musimy być w oczach Aniołów. Straszni i nieludzcy z perspektywy Boga na krzyżu.

„…Pana Naszego, który się począł z Ducha…”. Pozostaje cynizm, kwaśne winogrona, jak to określił Bukowski . Ironizując z religii, ośmieszamy samych siebie i świat. Całkiem słusznie. Bo czy można mówić w innym tonie o własnych słabościach? Kamienna powaga sprawia wrażenie nietaktu, ponurej groteski, a pobłażliwość zbliża do błazenady.



Powstał szereg książek poruszających mistycyzm wiary, motyw uchodzi za całkowicie wyeksploatowany. Teraz potrzeba tekstów, które odcięłyby się w jednoznaczny sposób od typowego i odtwórczego rozumienia religijności. Potrzeba świeżego spojrzenia, odważnego, wzbudzającego kontrowersje. Cichy szept ginie w szumie dzisiejszej zatłoczonej ulicy, krzyku telewizorów i radia. Dlatego, aby dotrzeć do świadomości człowieka, która otoczona błyskotkami wytworów kultury, staje się coraz bardziej niedostępna, należy wzbudzać emocje. Burzyć dotychczasowe umysłowe skamieliny, żeby otworzyć zastygłe oczy czytelników. Wzbudzać zdziwienie, trudny do zdefiniowania dyskomfort, niepokój, czasem gniew.



Chcąc poznać istotę chrześcijaństwa należy sięgnąć po Biblię. By lepiej zrozumieć kwestie ludzkiej natury w kontekście wiary, warto przeczytać „Listy z Ziemi” autorstwa Marka Twaina. Aleksandra Augustyniak określa książkę mianem szokującej, a wiec zawierającej treści nieprzewidywalne. Dzięki elementowi zaskoczenia uśpiona ludzka czujność wyostrza się, by móc zdefiniować własne stanowisko wobec przedstawionych tez. Pisarza ratuje dystans, włożenie gorzkich słów prawdy w czyjeś usta, które będą mówiły jego głosem. Kto zatem przyjmuje tu rolę przedstawiciela? Sam Szatan.



Utwór rozpoczyna akt stworzenia świata przez Boga. Widzami tego zdarzenia są członkowie Wielkiej Rady, czyli trzej Archaniołowie: Michał, Gabriel oraz Szatan. Ten ostatni okazuje się być najbardziej odważnym w wyrażaniu własnego zdania. Głośno krytykuje powstałe dzieło, za co zostaje skazany na wygnanie. Miejsce wykonania wyroku stanowi Ziemia, skąd Szatan pisze listy do współtowarzyszy. Książka posiada charakter epistolarny. Taki zabieg konstrukcyjny pozwala autorowi korespondencji na szczegółowe przedstawienie wizji człowieka, widzianej jego oczami. Adresaci to istoty niebiańskie, postacie niemające dotychczas styczności z człowieczą rasą. Szatan nie ujmuje zatem żadnej kwestii pobieżnie, jest zmuszony klarownie wyjaśnić wszystko towarzyszom. Ponadto wątek fabularny w utworze można nazwać szczątkowym, główną rolę odgrywają przemyślenia, obserwacje narratora. List reprezentuje formę urozmaicającą przekaz refleksyjno-filozoficznych rozważań.



Warto zestawić biblijne wyobrażenie na temat Szatana z wizją Twaina. W Starym Testamencie wzmianka o kusicielu pojawia się, po raz pierwszy, w księdze Hioba, gdzie celem diabła jest doprowadzenie do upadku człowieka .

Imię zbuntowanego Anioła pochodzi z języka hebrajskiego, wyraża czasownik: „atakować”, natomiast. „Hassatan” znaczy tyle, co „przeciwnik” . Rzuca on Bogu wyzwanie i szuka popleczników pośród innych. To uosobieniem zła, pychy, kierowane żądzą zagarnięcia ludzkich dusz. Najpełniejszy opis zawiera Apokalipsa św. Jana, prorocka alegoria końca.





Szatan zostaje tam przedstawiony następująco:

Oto wielki Smok barwy ognia,

mający siedem głów i dziesięć rogów

- a na głowach jego siedem diademów.

I ogon jego zmiata trzecią część gwiazd nieba:

i rzucił je na ziemię.

I stanął Smok przed mającą rodzić Niewiastą,

ażeby skoro porodzi, pożreć jej dziecię.”



Szatan zmienia swoją postać, z upadłego Anioła przeobraża się w monstrualną bestię. Opis ma budzić w odbiorcy strach. Pełni to funkcję moralizatorską, brzydota Szatana koreluje z jego zgubnym wpływem na człowieka. Fantazyjne zobrazowanie zła wytwarza nastrój grozy, sprawia, że wizja końca świata nabiera charakteru surrealistycznej przestrogi.

W księdze Ezechiela złe moce reprezentuje władca Tyru, postać posiadająca mądrość i władzę, lecz zbuntowana wobec Stwórcy. Prorok w sposób metaforyczny opisuje upadek nieprawego króla: Byłeś doskonały w postępowaniu swoim od dni twego stworzenia, aż znalazła się w tobie nieprawość. (...) Wobec czego zrzuciłem cię z góry Bożej i jako cherub opiekun zniknąłeś spośród błyszczących kamieni. Serce twoje stało się wyniosłe z powodu twej piękności, znikła twoja przezorność z powodu twego blasku. Rzuciłem cię na ziemię, wydałem cię królom na widowisko . Fragment ten charakteryzuje poetycki język, nastrój tajemniczości. Szatan w Biblii jawi się jako twór enigmatyczny, niecałkowicie scharakteryzowany, otoczony aurą niedomówień i zagadek. Towarzyszy nam od zawsze i próbuje uniemożliwić dostąpienie zbawienia. Ucieleśnia zło, hołduje grzechowi i zatraceniu.



Kreacja narratora w „Listach z Ziemi” zupełnie odbiega od biblijnych opisów. Szatan jest postacią, mającą możliwość obcowania na co dzień z Bogiem. Został przedstawiony czytelnikom w roli postaci, analizującej sytuację z perspektywy osoby trzeciej, istoty, która po raz pierwszy ma styczność z dziełem Stwórcy. Brak jej elementów demoniczności, charakterystycznych dla Biblii. Sytuacja przedstawia się wręcz odwrotnie. Paradoksalnie Szatan reprezentuje bohatera pozytywnego. W swojej krytyce ludzkości odwołuje się do konkretnych argumentów, które zna z autopsji. Mówi, iż nie chowa osobistych uraz ani względem człowieka, ani Najwyższego, co wyraża między innymi w zdaniu: „Gdybyśmy razem z tymi ludźmi uwierzyli, ze te okrutne rzeczy wynalazł ich Bóg, spotwarzylibyśmy Go; gdybyśmy uwierzyli, że ci ludzie wynaleźli je sami spotwarzylibyśmy ich. W każdym wypadku jest to przykry dylemat, bo przecież żadna ze stron nie zrobiła nam żadnej krzywdy” . Natomiast Boski Kreator jawi się jako Stwórca okrutny, wyniszczający z premedytacją owoce własnej pracy. Całość przypomina całkowite odwrócenie zasad znanych nam z Księgi Rodzaju. Ta swoistego rodzaju polemika z Biblią skłania ku wyciągnięciu wniosku, iż nie należy podchodzić do Księgi ze ślepym zawierzeniem i bezkrytycznie. Twain pokazuje język powszechnym konwencjom, odwracając przyjęte przekonania, zaprzeczając im, tworzy nowe poglądy. Nie zależy mu tutaj na przekazaniu odbiorcom treści, mających za zadanie zniechęcić ich do religii i Boga. Pisarz poprzez odważne odwrócenie ról, chce zwrócić uwagę na fakt, jak niejednoznaczna bywa granica pomiędzy dobrem i złem. Mówi: jesteśmy dziełami Boga, lecz nie musimy tonąć z tego powodu w bezkrytycznym zachwycie. Nie zwalnia nas to z obowiązku pracy nad sobą. Jeden z wielu aforyzmów pisarza, trafnie obrazuje owe zjawisko: „Najszlachetniejsze dzieło Boga? Człowiek. Kto to wymyślił? Człowiek” . Twain stara się wyszydzić paradoksy chrześcijańskiej religii, by krzyknąć: zastanów się przez chwilę, w jakim stopniu rozumiesz odmawiane bezmyślnie modlitwy, w jakim stopniu twoja wiara łączy się z intelektualną refleksją dotyczącą podstaw wyznania. Zło nie uosabia konkretna istota, jest ono elementem naszej natury i ma związek z podobieństwem do Stwórcy, który w wielu momentach udowadnia, że nieobce są mu uczucia zawiści czy dumy.

Szatan poddaje w wątpliwość podstawowe filary wiary. Zauważa paradoksy, jakie kryją w sobie wyobrażenia ludzkości na temat nieba. Dziwi go, że brak w nim przyjemności. Zastanawia się, jakie źródło znajduje pewność człowieka, że polubi czynności, jakimi gardzi w ziemskim życiu. Ma na myśli nieustanne, modlitwy, śpiew. Porusza też zagadnienie tolerancji. Ludzie, którzy deklarują rasizm, również wierzą w raj, gdzie każdy jest równy. Skąd biorą się te sprzeczności? Z braku zastanowienia nad wyznawanymi przekonaniami? Ignorancji? Zaślepienia?



Szatan określa człowieka mianem istoty zdolnej do wzlotów, wtedy przypomina Anioła, jednak w chwili upadku porównać go można z czymś „niewyobrażalnym”. Drwi z naiwnej wiary człowieka, że Stwórca go kocha. Wypowiada przejmujące stwierdzenie: żadna modlitwa nie została wysłuchana. Tym samym chce zaznaczyć, że człowiek powinien sam podejmować decyzje, nie kierując się ślepą wiarą w siłę sprawczą nadprzyrodzonych mocy. Demaskuje krok po kroku kolejne iluzje, jakimi kieruje się ludzkość, by w ostateczności zmotywować do wyzwolenia i pozbycia się ciemnej opaski, ograniczającej poznanie. W świecie Archanioła Szatana piekło nie istnieje, ono funkcjonuje tutaj, na ziemi, pojawiło się wraz ze stworzeniem pierwszego istnienia, a ludzkie rytuały religijne są śmieszne, do granic nieprzemyślane.



Bóg traktuje nowopowstały świat jako „olbrzymią atrakcję”, a ludzi porównuje do „eksperymentów w dziedzinie Moralności i Obyczaju”, co pomniejsza rangę człowieczej rasy. Nie jesteśmy wynikiem boskiego, zaplanowanego aktu, a jedynie pokazem slajdów, jaki mają okazję oglądać Archaniołowie. Najwyższy, podczas aktu stworzenia mówi, że zaistniałe „automatyczne prawo” to prawo naturalne, będące prawem Boga. Narrator zauważa kolejną sprzeczność: Biblia i ludzkie przekonania występują w opozycji do prawa naturalnego. Zarówno królik, jak i tygrys ulegają swoim temperamentom, nie można ich winić za to, że postępują według jego mechanizmów: tygrys zabija, królik wykazuje brak odwagi. U ludzi natomiast zaczęły panować sprzeczne prawa: posiadający odmienne charaktery, podlegają tym samym religijnym ograniczeniom, co kłóci się z pierwotnymi założeniami. Podczas procesu kształtowania fauny, Wielka Rada otrzymuje polecenie: „Obserwujcie i uczcie się”. Jednak jaka nauka może płynąc z owych obserwacji? Wszystkie zwierzęta wzajemnie pożerały się. To początkowy znak, że życie na ziemi stanie się okrutne i pozbawione chrześcijańskiej moralności. Ludzie bowiem otrzymują cechy charakteru, tożsame ze światem zwierzęcym. „Czas pokaże, czy były one warte trudu. Pokaz skończony, możecie odejść, moi Panowie” . Bóg stwarza świat, po czym zostawia go samemu sobie, z ciekawością oczekując, co się wydarzy. Stanowi to sprzeczność z przekonaniem, że jest wszechwiedzący i w pełni świadomy następstw, jakie przyniesie stworzenie.



Kolejny zarzut, jaki przedstawia Szatan ma związek z pierwszymi ludźmi umieszczonymi w Raju: Adamem i Ewą. Natura ludzka skłania człowieka do pragnienia wiedzy. Tak jest skonstruowany i mimo mnogości mitów, jakimi się otacza, fakt ten nie podlega dyskusji. Początkowo naszym przodkom nieznane było pojęcie dobra i zła. To ograniczenie, jakie naniósł na nich Stworzyciel sprawiało, że nie mogli dokonywać żadnych moralnych decyzji. Czym zatem pozostaje dobro, jeśli czynienie go nie leży w kwestii wyboru, a jest czymś z góry narzuconym? Dylemat ten rodem z „Mechanicznej pomarańczy” Kubricka , prowadzi narratora do wniosku, że „Bóg (…) od samego początku uznał za swoje powołanie powstrzymywanie człowieka od nauczenia się czegokolwiek pożytecznego” . Być może część czytelników czuje się urażona ostrością słownictwa, jakie Szatan kieruje w stronę Najwyższego. Lecz na tym właśnie polega wyjątkowość „Listów z Ziemi”. Twain, aby zostać zauważonym i wysłuchanym, a także by przekazać utworem określoną myśl, musiał użyć kontrowersyjnych wyrażeń, a w konsekwencji „obrazoburczego” podejścia do tematu. Koncepcja książki zakłada, między innymi, tego typu dosłowności oraz radykalne opinie. Rzeczywisty stosunek Twaina do religii, jaki można odkryć bazując na jego wypowiedziach, pokrewny wydaje się być z agnostycyzmem. Pisarz uznaje stworzenie świata przez Boga, jednak wątpi, czy Stwórca obdarza nas jakąkolwiek uwagą, nie mówiąc o tak wzniosłym uczuciu, jakim jest miłość. Neguje również Biblię- jako księgę, której rzeczywistym autorem jest Duch Święty. Jeden jedyny raz wypiera się owych poglądów, w momencie, gdy pisze list do żony, w którym pragnie dodać jej otuchy. („Myślałem nad tym, rozważałem, zastanawiałem się i badałem przez długie dni i jestem w kłopocie, bo bardziej wierzę w nieśmiertelność duszy niż nie wierzę”)Sam określa ten incydent mianem „jedynego w życiu kłamstwa”. Publikacja „Listów z Ziemi” nastąpiła dopiero w roku 1909 czyli 53 lata po śmierci pisarza. Opóźnienie to wynikło z braku akceptacji córki Twaina w stosunku do zamiaru publikacji utworu. Miała ona wątpliwości, co do konsekwencji ujawnienia czytelnikom przedstawionych poglądów, uznała je za sprzeczne z rzeczywistymi wierzeniami ojca. Ponadto Twain bardzo chętnie publikowany był w Rosji Radzieckiej, gdzie uważano go za twórcę antykapitalistycznego oraz antyklerykalnego. Prawdopodobnie cień utraty żony i dwojga dzieci miał wpływ na powstanie sceptycznych utworów. Do ich grona można zaliczyć „Tajemniczego przybysza”, który przez Aleksandrę Augustyniak zostaje określony mianem „głęboko pesymistycznego i pełnego akcentów antyreligijnych”. Okoliczności te budzą zatem wiele wątpliwości, jedno jest jednak pewne: autor występuje przeciwko religijnej obłudzie i błędnie rozumianej moralności, łączącej w sobie deklarowanie siebie, jako wierzącego, przy jednoczesnym braku szacunku dla Dekalogu. Nie da się pogodzić prawa dżungli, rządzącego światem z boskimi ideałami. Drwi z ludzkich wierzeń nie dla samej tylko błyskotliwej ironii i żonglerki słowem. Tak, jak Biblię nie należy odczytywać dosłownie, tak i „Listy z Ziemi” ukrywają mnogość ukrytych sensów i znaczeń.



Adam i Ewa ostatecznie zrywają owoc z Drzewa Poznania, dzięki czemu stają się równi Bogu- potrafią odróżnić dobro od zła. Świadome czynienie rzeczy wzniosłych stawia ich wysoko ponad zwierzętami. Istnieje też druga strona medalu. Są zdolni do dokonywania najcięższych grzechów z pełną premedytacją, co klasyfikuje o wiele poniżej bezwolnych tygrysów czy innych drapieżników. Bóg nie rezygnuje z ukarania nieposłusznych dzieci. Postanawia obarczyć piętnem śmierci nie tylko pierwszych ludzi, ale także ich wszystkich potomków. To kłóci się z obrazem Boga Wszechwybaczającego, dającego drugą szansę. Stanowi całkowite odwrócenie zasad miłosierdzia. Ataki Szatana względem Pana stają się coraz bardziej krytyczne i dosadne. Zastanawiającym zdaje się fakt, dlaczego istota, która deklaruje się jako bezstronna, z takim zaangażowaniem odnajduje tego typu „szare plamy” w w Piśmie. Są to kwestie, które pozwalają antykatolikom zbombardować przeciwników gradem argumentów, zapominając często, że to człowiek ostatecznie sam naciska na spust. Co Twain próbuje osiągnąć wkładając w usta Archanioła zgryźliwe komentarze? Na tym właśnie polega specyfika książki: czytając ją, czytelnik dochodzi do coraz to nowszych hipotez, z których na dalszych etapach lektury rezygnuje, odnajduje trop, by następnie zgubić go i tak bez końca. Gdy dociera do ostatniej strony ma nadzieję, iż teraz dylemat się wyjaśni. Nic bardziej mylnego. Tak też dzieje się, w czasie pisania pracy, dotyczącej „Listów z Ziemi”. Od jednej myśli do drugiej, błądzimy, zaczytani w losy ludzkie, które sprawiają wrażenie dobrze znanych, a jednak owiane woalem tajemnicy, wyprowadzają w szczere pole. Jak obraz telewizyjny, zakłócany co chwila milionami rozbitych, szalejących pikseli lub równymi pasami szarych smug.



Gdzieś, pomiędzy wersami, literami, kropką a znakiem zapytania, chowa się życiowa mantra, credo, wielkie przesłanie dla małych ludzi.

1. Kiedy tracisz kontrolę nad swoim życiem i nie masz, co zrobić z rękoma, chwyć nimi za ster, nie unoś ku niebu, tam tylko chmury, reszta jest niedostępna dla oczu. Działaj, nie lamentuj. Bóg nie poprowadzi cię przez drogę na skróty, nie da znaku, będzie cicho.

2. Współczesny katolicyzm to obłuda, grzech popełniany z pobożną miną, wbijanie noża w plecy bliźniego w pobliżu krzyża, bez skrępowania. To znacznie obniża rangę słowa: „wierzę”. Modlitwa pozbawiona jest już magii, przypomina rozkład jazdy pociągów, wygłaszany przez elektroniczny, bezosobowy głos, wydobywający się z megafonu.

3. Fakt, że na stole leży ołówek jest niezaprzeczalny. Widzisz go, jest w zasięgu ręki. Nie musisz poświęcać czas, by pojąć to zjawisko. Prosta sprawa, zjadasz śniadanie, myślisz o tym, co czeka cię w dzisiejszym dniu. Jak to możliwe, że podobnie wszystko wygląda z Bogiem? Że jest marginalizowany i opuszczony. Przeciętny człowiek nie przeznacza na religijną kontemplację nawet sekundy ze swojego napiętego planu zajęć. Ulubiony film- owszem, ale, na Boga, ileż można analizować piekło i niebo, dobro i zło? Bez myśli nie ma czynu, bez czynu jesteśmy smętnymi cieniami, które Stwórcę znają głównie z reklamy proszku do prania: bielsze nie będzie.

4. Świat przypomina iluzję, manipuluje cię złudzeniami, oślepia błyskiem, zniewala. Pozory bywaj mylące. Piękno- brzydota, całe szeregi przeciwieństw i ty pośród nich myślisz, że jesteś w stanie rozróżnić dwa skrajne bieguny, a co jeśli to kolejna fatamorgana? Być może cala wina Szatana leży w fakcie, że jako jedyny się sprzeciwił. Czy to czyni go synonimem zła? Twain pokazuje, jak błędne mogą być poglądy zakorzenione w nas od zawsze. Nie chodzi tutaj o dosłowność: Bóg jest zły a, Archanioł Szatan dobry. Pisarz chciałby sprowokować do analizy „Białego” i „Czarnego”. Tak samo z innymi życiowymi osądami. Niczego nie można być pewnym. „Listy z Ziemi” posiadają literacką moc. Mogą wywrócić przyjęte poglądy o sto osiemdziesiąt stopni. Uczą, by być bardziej wyczulonym na prawdziwe zło, ukryte, zasłaniające prawdziwe oblicze milionami masek. Tyle i jeszcze więcej możesz odczytać z utworu Twaina, jeśli tylko będziesz na tyle otwarty, żeby dostrzec ukrytą mądrość, płynącą z ust Szatana, głosu naszego sumienia.





Bibliografia:



• Twain Mark, Listy z Ziemi, wydanie I, Łódź, 86 Press, 1993, ISBN 83-85238-33-6

• Twain Mark, Aforyzmy Niepokorne, Kielce, Pellegrina, 2008, ISDN 83-918879-7-9

• Stawiński Julian, Mark Twain, wydanie I, Warszawa, Wiedza Powszechna, 1963

• Juliusz Kydryński, Wstęp do pierwszego wydania, [w:] http://macfaq.koolhost.com/, 20.01.2009r.









Esej to gatunek, który ucieka od schematu (przynajmniej takie ma założenia), więc trudno mi było przydzielić go do któregokolwiek z działów, mam nadzieję, że dobrze trafiłam ;]
Co możesz wiedzieć o życiu, jeśli nigdy się nie biłeś?

2
Gendek, nocna pisarko :-), przeczytałam od deski do deski, bo temat bardzo mnie zaintrygował, potem się z tym chwilkę przespałam i zanim napiszę, jakie mam uwagi, chcę powiedzieć, że zrobiłaś kawał dobrej roboty (już po raz kolejny). Podobało mi się i zmusiło do zastanowienia, a co więcej - zachęciło do przeszukania internetu by posiąść opisywaną księgę (wcześniej jej nie miałam w rękach - to wstyd).



Teraz uwagi. Tekst jest długi, więc będzie sporo, chociaż gubią się w dobrej całości.

Zacznę merytorycznie lub światopoglądowo. Zdenerwował mnie wstęp, bo jest tendencyjny. Wychowana w opisywanej rodzinie, pewnie traktujesz to jak oczywistość, jednak - naprawdę nie każda mama "nakazuje" uczyć się pacierzy i nie każde dziecko wierzy ślepo w to, co mówią starsi.

Wystarczy na przykład wpleść słowo "standardowa" mama lub pisać w pierwszoosobowej narracji, jako coś, co spotykało Ciebie i Twoich znajomych.


Ironizując z religii
może "drwiąc"? Nie da się ironizować z czegoś.
dzisiejszej zatłoczonej ulicy
przecinek między przymiotnikami


Aleksandra Augustyniak określa książkę mianem szokującej
kim jest AA? przywołujesz kilkakrotnie jej nazwisko, nie umieszczając w bibliografii. Powinnaś zawrzeć jakąś informację, jeśli AA ma być dla czytelnika ekspertem.
Dzięki elementowi zaskoczenia uśpiona ludzka czujność wyostrza się
przecinek po zaskoczeniu
Książka posiada charakter epistolarny.
posiadanie jest raczej zarezerwowane dla osób. Książka "ma" charakter. Zresztą charakteru chyba w ogóle nie da się "posiąść"
człowieka .
bez spacji
natomiast. „Hassatan” znaczy tyle, co „przeciwnik” .
bez kropki po natomiaście, bez spacji po przeciwniku.
prorocka alegoria
ja napisałabym "prorocza", bo pro-rock kojarzy mi się inaczej :-)
Szatan zostaje tam przedstawiony następująco:
zostawiłabym to jeszcze w poprzednim akapicie
na widowisko .
bez spacji
Fragment ten charakteryzuje poetycki język, nastrój tajemniczości. Szatan w Biblii jawi się jako twór enigmatyczny, niecałkowicie scharakteryzowany
uwierzyli, ze te okrutne
brak kropki nad "z"
wynaleźli je sami spotwarzylibyśmy ich
przecinek po "sami"
odwrócenie zasad znanych nam z Księgi Rodzaju
na wypadek, gdyby ktoś nie znał KR, wyrzuciłabym słówko "nam"
o nie uosabia konkretna istota
zła
Zastanawia się, jakie źródło znajduje pewność człowieka, że polubi czynności, jakimi gardzi w ziemskim życiu.
nie pasuje mi tu słowo "źródło", a całe zdanie jest niejasne
Skąd biorą się te sprzeczności? Z braku zastanowienia nad wyznawanymi przekonaniami? Ignorancji? Zaślepienia?
Nasuwa się autosugestia jezykowa, że mówisz o braku ignorancji i zaślepienia. Spróbuj przeczytać głośno ten fragment. Ja dodałabym "Z" przed tymi słowami.
nauka może płynąc
brak kreseczki nad "c"
Natura ludzka skłania człowieka do pragnienia wiedzy
natura nie skłania do pragnienia, nie jest to zgrabne zdanie
Dylemat ten rodem z „Mechanicznej pomarańczy” Kubricka
nie, to nie jest dylemat rodem z filmu. To Kubrick zajął się dylematem i przedstawił go w Clockwork Orange. Genealogia powinna tu być zachowana. C.O. jest przykładem.
pokrewny wydaje się być z agnostycyzmem.
celownik, nie narzędnik
ę”)Sam
spacja
Tak, jak Biblię nie należy odczytywać
dopełniacz, nie biernik
co klasyfikuje o wiele poniżej bezwolnych tygrysów
brak mi tu zaimka osobowego
Nie musisz poświęcać czas
dopełniacz zamiast biernika
manipuluje cię złudzeniami,
manipuluje kim, czym (narzędnik), więc "Tobą". A mami złudzeniami.
Pozory bywaj
brakuje "ą"
cala wina
brak kreseczki w "ł"
prawdziwe zło, ukryte, zasłaniające prawdziwe oblicze




Pozdrawiam. Gra.
'ad maiora natus sum'
'Infinita aestimatio est libertatis' HETEROKROMIA IRIDUM

'An Ye Harm None, Do What Ye Will' Wiccan Rede
-------------------------------------------------------
http://g.sheetmusicplus.com/Look-Inside ... 172366.jpg

3
Po obiadku jeszcze jedno:

a bibliografii jest niekonsekwencja kolejności imion i nazwisk.
• Twain Mark,

• Twain Mark,

• Stawiński Julian, Mark Twain,

• Juliusz Kydryński,
Jeśli alfabetycznie, to ostatnia pozycja od nazwiska i na pierwszym miejscu, jeśli po polsku oraz według zasług, to najpierw imię, potem nazwisko, a kolejność może zostać.
'ad maiora natus sum'
'Infinita aestimatio est libertatis' HETEROKROMIA IRIDUM

'An Ye Harm None, Do What Ye Will' Wiccan Rede
-------------------------------------------------------
http://g.sheetmusicplus.com/Look-Inside ... 172366.jpg

4
A no tak, kopiując z worda pominięto przypisy

Augustyniak była autorką posłowia do wydania z 1993 r.



Praca nie jest obiektywna. Telewizja, Katolicyzm, Neostrada- to mnie kształtowało. ; p
Co możesz wiedzieć o życiu, jeśli nigdy się nie biłeś?

5
Witaj,

Wybacz, ale zdołałem przeczytać tylko cztery akapity (czas goni), gdyż chciałem jeszcze "cosi" pokazać.

Zgodzę się z Tobą z tym, że wiara człowieka słabnie (częstokroć) w próbach zrozumienia świata, ponieważ patrzy przez pryzmat współczesności, ideologizm współczesnego człowieka. Dlatego, wg mnie, nie powinno się roztrząsać spraw, o których nie mamy większego pojęcia. Zauważyłaś postępujący liberalizm świata dążący do powszechnego ateizmu. Teskt zmusza do myślenia. Bywaj !
wyje za mną ciemny, wielki czas

6
Bardzo ładny, dojrzały tekst. Piszesz w sposób przystępny, ciekawy ale też z pewną dozą dokumentalizmu, co znacząco wpływa na jakościowy odbiór tekstu. Odczytując kolejne linijki doświadczyłem dobrego warsztatu i konkretnych ram, w których postanowiłeś zawrzeć ton swojej wypowiedzi - przebija neutralność, ale w podtekstach widać, że myśli Twaina są tobie bliskie. Gratuluję świetnego podejścia, dobrej realizacji i ciężkiego tematu, z którym poradziłeś sobie lekko. :)



A co do "Listów..." muszę przeczytać.
„Daleko, tam w słońcu, są moje największe pragnienia. Być może nie sięgnę ich, ale mogę patrzeć w górę by dostrzec ich piękno, wierzyć w nie i próbować podążyć tam, gdzie mogą prowadzić” - Louisa May Alcott

   Ujrzał krępego mężczyznę o pulchnej twarzy i dużym kręconym wąsie. W ręku trzymał zmiętą kartkę.
   — Pan to wywiesił? – zapytał zachrypniętym głosem, machając ręką.
Julian sięgnął po zwitek i uniósł wzrok na poczerwieniałego przybysza.
   — Tak. To moje ogłoszenie.
Nieuprzejmy gość pokraśniał jeszcze bardziej. Wypointował palcem na dozorcę.
   — Facet, zapamiętaj sobie jedno. Nikt na dzielnicy nie miał, nie ma i nie będzie mieć białego psa.
ODPOWIEDZ

Wróć do „Dziennikarstwo i publicystyka”