Znacie tego Pana? Nie? To jesteście zwyczajni.

1
Ten niedługi tekst podpisałem długim tytułem, możliwe, że trudnym do zapamiętania. No właśnie, pamięć. Dlaczego, skoro nie szwankuje, porzucamy wspomnienia? Dlaczego skazujemy znanych Polaków na wieczną niepamięć, a niekiedy nawet i antypamięć?
Długo by się nad tym zastanawiać, rozmyślać, wyszukiwać przyczyn takiego, a nie innego, stanu rzeczy. Moglibyśmy godzinami dyskutować na forum, zakładając choćby po kilka tematów na raz i razen poszukując przyczyny zapomnienia danej osoby. Ktoś zapyta: "Ale czy to miałoby jakiś sens? Tak w ogóle...". Sens to wg mnie uczucie nierzadko szkodliwe, ponieważ, wyszykując sensu, zapominamy o sprawie, którą chcieliśmy wspólnie omówić. Sens ma znaczenie jedynie w polityce, a tam przecież najbardziej sensu, w jakiejkolwiek formie, brakuje.

Nieraz dziennikarze przeprowadzają uliczne sondy, pytając przechodniów o ważne daty w historii narodu, częściej jednak zadają pytania "na kreatywność", chcąc w ten sposób poznać opinię przeciętnego Polaka na dany temat. Jedną z takich ulicznych sond przeprowadzili ludzie związani z akcją "Teraz Hłasko". Podeszli do kilkunastu osób i, każdej z tych osób, zadali identyczne pytanie - "Czy wiesz kim był Marek Hłasko?" Wasze domysły, związane z reakcją mimowolnych uczestników sondy, w większości przypadków są słuszne. Ponieważ słuszne jest stwierdzenie, iż odpowiedzi tych kilkunastu zapytanych można by zamieścić w trzech, prostych słowach - "Nie, nie wiem".

"Nie, nie wiem", kolejny krok naprzód, często przyspieszony, ucieczka przed kamerą. Czyżby wstyd? Może i wstyd, jednak na pewno zmieszany w nieswoim uczuciem, jakim jest lęk przed obiektywem, niechęć do zatrzymywania, zdawałoby się naszego, czasu na filmowej taśmie. A jeżeli milczenie u tych milczących nie wywołało głębokiego, chociażby chwilowego, odczucia wstydu?

Można by rzec, że przesadzam, wyolbrzymiam mało ważny problem polskiego społeczeństwa. Tak właściwie problem "ogólnego zapomnienia" dotyczy większość narodów, by nie użyć słowa - wszystkich.

Przyczyn wiele, skutków jeszcze więcej - nauczanie szkolne skierowane przede wszystkim w kierunku najsłynniejszych pisarzy i tzw. klasyków, skierowane w stronę zagranicznych twórców, w stronę dzieł-przykładów jakiegoś tam gatunku. Nauczyciele języka polskiego mają obowiązek zapoznać pierwszogimnazjalistów w niezrozumiałą dla nich "Pieśnią o Rolandzie", której poświęca się 45 minut (jak nie więcej) i czas uczniów. Czternastolatkowie znają bohaterskiego Rolanda, potrafią wymienić jego zasługi dla ojczyzny (jego ojczyzny!) i napisać przychylne mu wypracowanie. Tymczasem o Hłasce, na przykład, przenigdy nie słyszeli, nie znają żadnego z Hłaskowych tekstów.

A to, co Hłaskowe, bliższe nam bardziej niż bohaterski, lecz fikcyjny, Roland.
ODPOWIEDZ

Wróć do „Dziennikarstwo i publicystyka”