Kim są przegrani?

1
Spośród milionów tekstów krążących w sieci, pobieżnie przeglądanych każdego dniaprzez masę ludzi, niewiele jest stuprocentowo obiektywnych. A musicie wiedzieć - nic nie musicie, jesteście wolni, powinniście - iż brak obiektywizmu jest najprostszą oznaką człowieczeństwa. Kiedy więc znajdziesz się na bezludnej wyspie u boku wygłodniałego człowieka, upewnij się najpierw co do jego narodowości, a później zapytaj, czy za lepsze uważa swoje państwo - załóżmy KRAJ A (jak w fizyce - "kiedy ciało A..."), czy KRAJ B. Co prawda, nie każdy wygłodniały facet na bezludnej wyspie za lepszy poda kraj swego pochodzenia, lecz większość tak właśnie uczyni.
- Wiesz co, przyjacielu, powiedz mi, ale tak szczerze, uczciwsi są moi rodacy, czy twoi?
- Widzisz, kolego, ciężko powiedzieć. Ale nasi... A wasi...
Lecz nie stworzyłem tekstu w celu poznania Waszej opinii na temat wysuniętej tezy. Stworzyłem go po to, by móc opisać Wam zjawisko, które od niedawna bez przerwy chodzi mi po głowie - wypracowania z polskiego.
"Kto był przegranym, a kto zwycięzcą? Odpowiedz na podstawie losów bohaterów noweli >Siłaczka<" - taki temat wypracowania podyktowała nam przed paroma dniami nauczycielka. Temat jak temat, pomyślałem, muszę wziąć się do roboty. Dopiero później, gdy kończyłem pracę nad zadaniem domowym, zadałem sobie pytanie - kim są przegrani?
Jeśli odpowiedzieć zgodnie z definicjami (które niekiedy wydają się być wiedzą wrodzoną, ponieważ rzadko pamiętamy dzięki komu rozróżniamy zwycięstwo od przegranej, dobro od zła) zwycięstwo nie jest niczym innym, jak drugą stroną medalu każdego życia, jakie zjawiło się na tym >prawie idealnym< światku. Nie odkryłem Ameryki - by móc zwyciężyć, ktoś musi przegrać. Raz wygrywam, raz okazuję się przegranym, życie nierzadko polega na takiej właśnie zabawie.
Szkoła służy w jednym podstawowym celu - nauczania świeżych pokoleń. Przez kilkadziesiąt lat (zależy od ambicji, inteligencji i nastawienia) uczęszczamy na zajęcia, by ostatecznie móc zdobyć upragniony dyplom i rozpocząć życie wolne od stosów szkolnych obowiązków, książek i stresu (zależnego z kolei od możliwości i ambicji zarazem, nieraz od wymogów rodziców). Jednak - jak podają zarządy szkół w brulionach reklamowych - istnienie tychże instytucji daje młodemu człowiekowi szansę poznania "życia na sucho". Podobno w szkole mamy poznać pojęcie zła (z pewnością nie w najczystszej postaci) i dobra. Kiedyś powiedziano mi, iż życie jest testem jednokrotnego wyboru, że życie polega na wybieraniu pomiędzy dobrem a złem, zwycięstwem a przegraną.
Inni mogą poświęcić tejże tematyce setki artykułów, ba, grube książki, lecz i tak nie dowiemy się, czym jest zło i dobro. Doszedłem do wniosku, że zła nie zrozumiemy, badając go na wybranych przykładach. Adolf Hitler był zły, bo mordował - powie nauczycielka historii (lub nauczyciel, nie wnikam). Jeżeli umysł dziecka będzie zbyt serio przyjmował wszelkie informacje i myśleć wyłącznie systemem "Tak, nie" - zamknie się na myślenie. Hitler zabijał, gdyż był mordercą, nieczułym tyranem, lecz jacy musieli być Amerykanie, skoro skazali Husajna na śmierć? Przyjmijmy, że jesteśmy ludźmi nie myślącymi w systemie "Tak, nie" (w co nie wątpię). Co wtedy powiemy? Zapewne w większości przypadków usprawiedlimy Amerykanów i karę śmierci w ogóle. Hitler zabijał niewinnych, był mordercą, Husajn postępował podobnie, więc Amerykanie postąpili słusznie, skazując go na śmierć. Racja?
Dobro, zło, zwycięstwo, przegrana - nieodmienne aspekty życia, kwestie warte omówienia, niezwykle trudne w swej prostocie.
ODPOWIEDZ

Wróć do „Dziennikarstwo i publicystyka”

cron