Młodzieżowe znieczulica (felieton)

1
Przed napisaniem tegóż felietonu spędziłem nieco wolnego czasu na przypomnieniu sobie wszystkich przypadków znieczulicy wśród przedstawicieli młodzieży polskiej. I do jakiego doszedłem wniosku? Już mówię.

Ile w Polsce może być dzieci- nastolatków? Zapewne ładnych kilka milionów, a nawet kilkanaście, a to głównie za sprawą tzw. "wyżu lat 80-tych", choć i nie tylko. Tak więc znajdźmy milion uczniów klasy pierwszej lub drugiej gimnazjum i pokażmy im zdjęcia umierających na chorobę głodową Afroamerykanów (jakich Afroamerykanów? Oni zamieszkują przecież Afrykę i mowa jest tu o Afryce, ale ok, pozostańmy już przy tym określeniu). Jak zareagują młodzi ludzie patrząc na ludzkie cierpienie, na cierpienie swoich braci i sióstr z krajów Trzeciego Świata? Jeden się wzruszy, drugi nie zwróci na ich ból nawet uwagi, bo po co, przecież liczy się wyłącznie to, iż mu żyje się dobrze. Podsumujmy: jedni przejmą się problemem głodu na świecie, inni nie. Pozwolę sobie opowiedzieć pewną historię której świadkiem byłem przed paroma tygodniami w mojej szkole.

Otóż w gimnazjum do którego uczęszczam przybyli ludzie z ruchu Maitri. Członkowie ruchu to głównie studenci. Do udziału przygotowanych przez nich warsztatach przydzielono grupkę uczniów, między innymi mnie. W sumie było nas tam około dwudziestu (z ponad czterystu uczniów). Początkowo panowie z Maitri nie mieli problemów z prowadzeniem zajęć. Wszystko zaczęło się, gdy pokazali nam zdjęcia dzieci z Afryki umierających z głodu. Wielu z nas nie zdaje sobie sprawy z istnienia wielu etapów tejże choroby, a warto wiedzieć na ten temat więcej niźli tylko tyle, iż choroba głodowa to choroba spowodowana głodem. Na tych zdjęciach ukazano ból tych biednych dzieci, ich ogromną mękę przez jaką muszą przejść. Rocznie w Afryce z powodu głodu umiera czterysta dziewięćdziesiąt tysięcy dzieci.

Ale powróćmy do tych zdjęć. Wiecie może państwo w jaki sposób zareagowała młodzież widząc te fotografie? Różnie, tak jak już wcześniej wspomniałem- jedni się tym przejęli, inni nie. Usłyszałem nawet czyjś śmiech. Śmiech!? To przerażające!

Ja nie miałem ochoty się śmiać, przecież równie dobrze to ja mogłem narodzić się na kontynencie afrykańskim i umierać z powodu wielkiego głodu. Ci co się śmiali mieli po prostu szczęście i żyją tutaj, w Polsce, mają dom, rodziców, ubrania, pieniądze, rower, samochód, skuter... Mają prawie, że wszystko i uważają siebie za bogów mających prawo wyśmiewać innych ludzi czujących tak samo jak oni, a mających w życiu mniej szczęścia. Nie patrzmy na ten problem jedynie jako Chrześcijanie, załóżmy, iż ktoś jest nie wierzący. I co wtedy? Skoro nie wyznaje żadnej z religii ma prawo obrażać innych? Nie, nie ma takiego prawa. Niezależnie od klasy społecznej do której przynależy i wyznawanej religii.

Zajęcia zorganizowano ze względu na "Tydzień Tolerancji" w naszej szkole. Młodzież miała pojąć znaczenia słowa "tolerancja" i nauczyć się tolerować innych. Czy takie zajęcia mają jakikolwiek sens? Zapewne tak, chociaż człowiek tolerancyjny będzie równo traktował wszystkich i bez wcześniejszego uczestnictwa w tego typu zajęciach, a drań pozbawiony uczuć nigdy nie uszanuje drugiego, innego człowieka. Może się mylę, zdania na temat znieczulicy wśród polskiej młodzieży i w ogóle Polaków są podzielone. Pewni możemy być jednego- takie zajęcia nikomu jak dotąd nie zaszkodziły, a jedynie pomogły.

Czasami jestem świadkiem bardzo przykrych scen (a właściwie rozmów), w których młodzi ludzie wyśmiewają Auschwitz (ofiary hitlerowców), rzeź wołyńską itp. Dlaczego tak czynią? Wielu z nich chcą po prostu przypodobać się swoim ziomkom, u drugich śmiech wywołany wiadomością "zamordowany w Auschwitz-Birkenau" budzi śmiech. Niedawno pewna dziewczyna dodała na jednym z portali swoje zdjęcie przed główną bramą do jednego z obozów koncentracyjnych. I jakie komentarze tam się pojawiły? Na przykład takie: "sweetaśna fotka...". Tragedia!

Wyżej wymieniony przeze mnie przypadek jest trochę za bardzo rozdmuchany, bowiem samo "strzelenie" sobie fotki przed obozem nie jest grzechem (a przynajmniej nie ciężkim), lecz te komentarze, to jest problem. Przed kilku laty jeden uczeń pomimo zakazu sfotografował się w piecu w którym palono zwłoki, a ile musiał się namęczyć zanim się w nim znalazł! I po co mu to było? Osądzono go i zniszczono reputację. Błędy młodości.

Trudno oceniać ogół, na szczęście. Jedni są empatyczni, drudzy nie.

2
Styl masz dobry, napisane płynnie. Pomimo to przyczepię się do kilku rzeczy.


minojek pisze:tegóż
tegoż


Pozwolę sobie opowiedzieć pewną historię której świadkiem byłem przed paroma tygodniami w mojej szkole.
Przecinka brakuje.


minojek pisze:Różnie, tak jak już wcześniej wspomniałem- jedni się tym przejęli, inni nie.
Po czym poznajesz czy ktoś się przejął?


minojek pisze:Mają prawie, że wszystko.
Przecinek przed "że" zbędny.


minojek pisze:Nie patrzmy na ten problem jedynie jako Chrześcijanie, załóżmy, iż ktoś jest nie wierzący. I co wtedy? Skoro nie wyznaje żadnej z religii ma prawo obrażać innych? Nie, nie ma takiego prawa.
Pierwszym zdaniem pokazujesz, że jesteś chrześcijaninem i nazywasz takoż swoich czytelników, by następnie zwrócić się do mnie i założyć istnienie jakiegoś ateisty. Co jeśli nim jestem?


Nie patrzmy na ten problem jedynie jako Chrześcijanie, załóżmy, iż ktoś jest nie wierzący. I co wtedy? Skoro nie wyznaje żadnej z religii ma prawo obrażać innych? Nie, nie ma takiego prawa. Niezależnie od klasy społecznej do której przynależy i wyznawanej religii.
Ostatnie zdanie w tym cytacie jest błędem logicznym, bo zrozumiałem je tak: "Niezależnie od klasy społecznej do której przynależy [kto? ateista] i wyznawanej religii".



---

Na koniec: przesadzasz z tym znieczuleniem młodzieży.

Re: Młodzieżowe znieczulica (felieton)

3
A ja znalazłam jeszcze jeden błąd:
u drugich śmiech wywołany wiadomością "zamordowany w Auschwitz-Birkenau" budzi śmiech
Powtórzone słowo "śmiech", i to zupełnie niepotrzebnie.
Tak poza tym to bardzo dobry felieton, z tym że faktycznie nie każdy czytelnik musi być chrześcijaninem.

4
Ile w Polsce może być dzieci- nastolatków? Zapewne ładnych kilka milionów, a nawet kilkanaście, a to głównie za sprawą tzw. "wyżu lat 80-tych"
Urodzony w roku 1989 ma dziś lat 21, więc już nie jest nastolatkiem. Urodzony w 1980 ma 30 lat, więc dzieci w wieku -nastu lat też ma stosunkowo niski odsetek tychże. Wyż dotyczył, z tego co wiem, głównie lat 1985-1987 - ludzie z tego przedziału jeśli mają dzieci, to jeszcze stosunkowo małe (wiec trudno oceniać ich empatię).
Po prostu chcę napisać, że "wyż lat 80-tych" nie ma nic wspólnego z aktualną liczbą nastolatków, czy starszych dzieci.
Oni zamieszkują przecież Afrykę i mowa jest tu o Afryce, ale ok, pozostańmy już przy tym określeniu
Dlaczego mamy pozostawać przy tym określeniu, skoro jest złe w tym kontekście?
Trudno oceniać ogół, na szczęście. Jedni są empatyczni, drudzy nie.
To jest puenta, która nie mówi absolutnie nic. Oczywistością jest, że trudno oceniać ogół, oczywistością, że jedni są empatyczni i oczywistością, że jedni nie (i tak samo jest u tzw. "dorosłych"). Nie zawarłeś w tym stwierdzeniu żadnej informacji, która mogłaby wnieść coś do tematu. Może gdybyś chociaż postarał się określić mniej-więcej jaka część jest taka a taka, to byłoby ciekawiej (o ile interesująca może być statystyka), albo chociaż spróbować porównać do tych dorosłych tak zwanych.

No, ale fajnie w ogóle, że sam nie jesteś obojętny i Cię interesują takie tematy. Trochętrafnych spostrzeżeń też tu zawarłeś.
- Nie skazują małych dziewczynek na krzesło elektryczne, prawda?
- Jak to nie? Mają tam takie małe niebieskie krzesełka dla małych chłopców... i takie małe różowe dla dziewczynek.
ODPOWIEDZ

Wróć do „Dziennikarstwo i publicystyka”