16

Latest post of the previous page:

Natasza, godność nie oznacza dla mnie rozpamiętywania tego, co zaszło, co nas bolało.
zgoda! Wiem (zresztą zarozumiale i subiektywnie), co oznacza godność. Moja godność. Mój "kaczy kuper".
Za komuny niewrażliwość na to, co wtedy się działo, uczestniczenie w tym (mówię o tej mrocznej stronie) z godnością zapewne by się kłóciło.

Wiele razy też "pytaliśmy" dlaczego, jak to jest, że to wygrywało z ideałami, z etyką. Ktoś przywiózł paryskie wydanie "Zniewolonego umysłu" Miłosza. Czytałam jako szczeniara i gówno tam rozumiałam.


[...](w salonie jednej artystki)
– Profesor o światowej renomie projektował wnętrze, finansował, dopóki nie nakrył Damy Kameliowej ze swoim asystentem. Jak się bowiem okazało, czeladnik pomagał mistrzowi także zaspokajać w łóżku wyraźnie niezaspokojoną przez profesora Damę – poinformował Inkę świeżo poznany wtedy Wojtek.
Spodobał jej się skrót, z jakim wyraził całą swoją pogardę dla tego świata. I polubiła Wojtka, bo on jedyny wydawał jej się do tego świata nie należeć całkowicie. Jakby był w podróży i wypadała mu ta miejscówka. Tak jak ona. Bo wtedy przecież bywała z Jackiem oficjalnie, a był jeszcze żonaty z Gośką i wszyscy o tym wiedzieli.
– A ty co tu robisz, ikono bizantyjska? – spytał niespodziewanie ciepło, a jej się zrobiło głupio, że on też wie, że Jacek ma tę żonę, a ona się godzi na swoją pozycję kochanki.
– Na tym statku szaleńców?
– Z Boscha nie? – ucieszył się szczerze i radośnie – Nigdy nie mogłem znaleźć dobrego porównania. Studiujesz na ASP?
– Malować umiem tylko oczy.
Podniósł jej twarz za brodę i przyglądał się z uśmiechem, który rzeźbił mu w policzkach sympatyczne półkoliste zmarszczki.
– Umiesz. Ślicznie. To co robisz?
– Tu? Czy w ogóle?
Rozejrzał się znacząco wokół i wzruszył ramionami.
– Skończyłam lingwistykę stosowaną.
– I stosujesz? – uśmiechnął się znowu i pomyślała wtedy, że go polubi.
– Tajemnica wojskowa. Uczę przyszłych oficerów języka wrogów ustrojowych. Po roku dadzą radę zamówić w MacDonald's „sziken” lub „cisburger” – naśladowała ze śmiechem nieudolną wymowę angielskich słów.
– To musi być fascynujące. Zwłaszcza, że nie pójdą nigdy do MacDonalds’a. Oni go zbombardują.
– Są sympatyczni. Młodzi. Zwykli studenci. Ci wyżej czują się w siodle. Ale dają mi mieszkanie służbowe do spółki z księgową i drugą nauczycielką, żywię się prawie za darmo w kasynie, mam kawę, olej, papier toaletowy.
– O ojczyzno konformizmu opłacanego papierem toaletowym! [...]


Teraz rozumiem. Wtedy wolałam pić i się bawić. Śpiewać Kaczmarskiego. I czytać Miłosza.

Ale teraz, po '91-ym?

Mniej więcej to:

Chciałbym napisać… Chodzi mi po głowie. Wiesz… O Bronku. Ale nie tylko. O nas… Może Natasza by pisała? Kasia… – zaczerwienił się gwałtownie – Była córką bardzo wysokiego oficera ubecji. Bronek zdaje się przez niego miał wtyki, przez niego szły nasze paszporty. Chciałbym pogadać z jej ojcem… Może…
– Bronek był współpracownikiem. Był, Kombajn. Nie dotykaj tego! – ostrzegła Inka gniewnie, z pretensją
– Inek złoty! Myśmy mniej więcej wiedzieli.
– On umarł! Dlatego, bo wy wiedzieliście! – powiedziała prawie krzykiem i wybiegła z pokoju, żeby nie powiedzieć nic więcej, żeby nie wybuchnąć płaczem.
Głupi Paweł! Głupi, głupi, głupi! Jak śmie! Nie patrzył w te jasne oczy pełne strachu i goryczy, nie słuchał jego rwącego się oddechu po płaczu. Nie byli z nim, gdy był zdradzony, złamany, słaby! Byli oni – te Krasnoludki ze Strugi – kochani, mądrzy, prawi i uczciwi. Ale wtedy ich nie było, zabrakło ich, tych wszystkich jego Leszków, Kombajnów, Młodych, Świerszczy i Kwart. Żaden nie dał w mordę Włoszczyńskiemu, a byli tacy młodzi, silni, odważni. Bronuś miał drżące ręce, zgarbione ramiona i krok powolny, niepewny, jakby nie wiedział dokąd iść.
Oni pożeglowali w pizdu! Dla bananów i po wolność!
[...]
Inka pracowała w szkole wojskowej, uczyła oficerów wrogiego angielskiego. Przystojny oficer łączności zapraszał ją często na kawę i dancingi, a potem wypytywano ją o rodziców, o których tylko tamtemu opowiedziała w łóżku. O to łóżko też pytali i o czym rozmawiali. Więc wpadła we wściekłość. Patrzyła w oczy takiemu łysemu karłowatemu i opowiedziała mu ze szczegółami, ile czasu odbywali stosunek i ile miał centymetrów przedtem i potem i zapewniała, że mu z nią przybyło polskiego oficera, ale nie wie, czy to dobrze, że jęczał „Boże”. Podniosła koszulę, żeby zademonstrować, że ma lewą pierś większą, choć z reguły kobiety mają prawą. Kiedy zabrała się za rozpinanie spódnicy i pokazywanie broni, za pomocą której osłabiała obronność ojczyzny przez wzbudzanie egzaltacji religijnej, kazał wyjść i dali jej spokój. Kiedy opowiedziała potem o tym Bronkowi śmiał się, aż się popłakał i kazał sobie to później wielokrotnie opowiadać.
[...]
– Nie mogłabyś się ze mną kłócić, kiedy jestem w rejsie? – żalił się dziecinnie – Psujesz mi, kobieto, cały powrót. Chodziłem, myślałem. Kiedy Kaśkę spotkałem, to mi przyszło na myśl. Żeby chociaż w niskim nakładzie. Sfinansowalibyśmy ze Strugi, jako materiały reklamowe. Żeby było o nim i dzieci pamiętały.
– Jerzy opowiada naszym. Będą pamiętały. Ty chcesz ruszać tamto!
– Chcę i ruszę. Już dzwoniłem do Kasi. Będzie mnie umawiała z ojcem. Brat Nataszy będzie miał status pokrzywdzonego. Jako jego pełnomocnik wejdę do IPN. Przez Nataszę do niego dojdziemy.
– Jezu, ciebie porąbało. Kompletnie, Paweł ci odwaliło! Nataszę też ruszysz?
– Inka! Posłuchaj mnie uważnie, kobieto. Każdego ruszę. Żeby móc mieć jedno najważniejsze zdanie w tej biografii Bronka. Że Włoszczyński był tajnym współpracownikiem. Jestem pewien, że był, nie mam dowodów. Ale je zdobędę. Nawet jeżeli się ze mną z tego powodu rozwiedziesz. A że jesteś mi jeszcze winna jakieś 100 tauzenów, to będziesz przychodzić po rozwodzie pięć razy w tygodniu. Jakoś to będzie.
Inka patrzyła na swojego Pawła rozszerzonymi oczami i nie wiedziała, czy wybuchnąć płaczem, czy śmiechem.
– Sześć? Bo masz taką minę, jakbyś była zdziwiona skromnymi żądaniami rozwodowymi.





Bo pytałeś jak, więc Ci mniej więcej pokazałam. Chcę napisać o jednostkach. Ich "kaczych kuprach" . Nie chcę brać udziału w dyskusji uogólnionej i stojąc pod ścianę !
Granice mego języka bedeuten die Grenzen meiner Welt.(Wittgenstein w połowie rozumiany)

18
smtk69 - dziękuję :-)

Swoją drogą:

mam taki ulubiony rozdział pt. "Wszystko jedno, kto cię rżnie: Bóg, ojczyzna czy facet".
Jest o martyrologii :-))
Granice mego języka bedeuten die Grenzen meiner Welt.(Wittgenstein w połowie rozumiany)

19
Natasza pisze:"Wszystko jedno, kto cię rżnie: Bóg, ojczyzna czy facet"
Ja mam sprecyzowane poglądy w tej kwestii. I nie jest mi wszystko jedno. ;)
Oczywiście nieunikniona metafora, węgorz lub gwiazda, oczywiście czepianie się obrazu, oczywiście fikcja ergo spokój bibliotek i foteli; cóż chcesz, inaczej nie można zostać maharadżą Dżajpur, ławicą węgorzy, człowiekiem wznoszącym twarz ku przepastnej rudowłosej nocy.
Julio Cortázar: Proza z obserwatorium

Ryju malowany spróbuj nazwać nienazwane - Lech Janerka

20
Tytuł można zmienić ;-)
To zresztą cytat z dna gniewu.
Granice mego języka bedeuten die Grenzen meiner Welt.(Wittgenstein w połowie rozumiany)

21
Wiem. I nie czepiam się tytułu, tylko tak się zastanowiłam, co ja na to. I ja na to właśnie to. :)
Oczywiście nieunikniona metafora, węgorz lub gwiazda, oczywiście czepianie się obrazu, oczywiście fikcja ergo spokój bibliotek i foteli; cóż chcesz, inaczej nie można zostać maharadżą Dżajpur, ławicą węgorzy, człowiekiem wznoszącym twarz ku przepastnej rudowłosej nocy.
Julio Cortázar: Proza z obserwatorium

Ryju malowany spróbuj nazwać nienazwane - Lech Janerka

22
Skojarzenie:

Kusi mnie dopisać "absurdeskę" - Jak miałam misję i nauczałam religii w polskiej szkole (choć nie wierzę w Boga, ale pani, która nauczała, poszła na macierzyński)
Granice mego języka bedeuten die Grenzen meiner Welt.(Wittgenstein w połowie rozumiany)

23
Pisz! A ponieważ nie wolno pisać postów "jednorazowych", to: pisz, pisz, pisz! :)
Oczywiście nieunikniona metafora, węgorz lub gwiazda, oczywiście czepianie się obrazu, oczywiście fikcja ergo spokój bibliotek i foteli; cóż chcesz, inaczej nie można zostać maharadżą Dżajpur, ławicą węgorzy, człowiekiem wznoszącym twarz ku przepastnej rudowłosej nocy.
Julio Cortázar: Proza z obserwatorium

Ryju malowany spróbuj nazwać nienazwane - Lech Janerka

24
Emocje są jak najbardziej w porządku, gdy pisze się autobiografię, ale nie wtedy gdy wkrada się chaos. W tekście pojawiają się zgrzyty, które obniżają wiarygodność całej opowieści. Jakim sposobem osoba dziewiętnastoletnia bardziej dbająca o jakieś swoje zachcianki niż idee, czy moralność, epicko streszcza na UB wątek z Tołstoja, w którym omen, omen, występuje jakaś Natasza? Funkcjonariusze i sama zainteresowana byli po rusycystyce? ;) Część problemów wynika z tego, że nie opisałaś realiów. Czytelnik może przecież nie wiedzieć, czy faktycznie owa nastolatka nie mogła dostać paszportu drogą normalną. Kolejny problem, takie luźne dane biograficzne z trzech pokoleń można zinterpretować doprawdy dowolnie. Nie tylko Ty masz bogaty życiorys osobisty i rodowy. Zapewniam, preparując fakty z własnego życia, jestem w stanie "usprawiedliwić" postawy i poglądy całkiem różne a nawet sprzeczne ze sobą.

25
Emocje są jak najbardziej w porządku, gdy pisze się autobiografię, ale nie wtedy gdy wkrada się chaos. W tekście pojawiają się zgrzyty, które obniżają wiarygodność całej opowieści.

To nie tak.
Emocje są istotą tego tekstu. Oczywistą dla każdego, kto poświęci nieco wysiłku na przeczytanie go ze zrozumieniem. Bo Natasza istotnie nie ułatwia zadania, nie przerzuca kładek między myślami, trzeba za każdym razem mozolnie zejść w dół wąwozu i wspiąć się po przeciwległym zboczu, wcale nie mając pewności, że po drugiej stronie jest taka sama droga. Bo forma (niby felietonu) jest tylko pretekstem, soczewką, przez którą Autorka ogląda nieprzewidywalną, budującą własne puenty materię życia. Z ironią – mimo pozorów - pozbawioną wesołości, raczej gorzką, piekącą i mocną jak aztecka czekolada.

Kiedy jakiś czas temu pierwszy raz przeczytałem ten…no niech będzie, felieton – kopnął mnie. Ani mi było w głowie kombinować nad czystością stylu. Tak już zostanie.

Pewnie dlatego, że zakradł się tam, gdzie trzymam egzystencjalny i metafizyczny smutek. I wieczną wiosnę anarchii.

Pewnie dlatego, że ten tekst jest ekstraktem z „mojego” i „kaczego kupra”, z którym czuję jakieś powinowactwo. I który jest dla mnie cholernie zrozumiały, wiarygodny na każdym – od emocjonalnego, przez myślowy, do faktograficznego – poziomie.

Więc być może jednak jest dla każdego, ale dla niektórych bardziej.

No i dobrze.

26
Leszku powiedziałeś mniej więcej tyle: mam bujną wyobraźnię, wrażliwą duszę i dopowiedziałem sobie to, co autorka zmilczała i jednocześnie błędnie przypisałeś mi nieuważną lekturę. Moja pracuje na innych torach ideowych... prawdopodobnie. :)
\

27
Tak jest. To właśnie powiedziałem. Zapomniałem tylko dodać, że jestem również śliczny, niniejszym naprawiam to grube niedopatrzenie :-)
Napisałem również inne rzeczy.

Pisarzem człowiek się staje między innymi wtedy, gdy choć jeden czytelnik się przejmie. Ja się przejąłem, Nataszy to pewnie po nic, ale dla mnie jest pisarzem.

A pisarz ma do wyboru różne opcje, również wywalić coś z głowy, jak leci, dając świadectwo takiego a nie innego przebiegu myśli. Ma prawo łamać czystość gatunku, przekraczać jego granice i używać - rozmyślnie bądź nieświadomie - chaosu jako środka wyrazu.

Można się pochylić nad logiką, spójnością, stylem, stroną leksykalną tekstu. Czemu nie?
Czasem jednak w ostatecznym rozrachunku liczy się tylko przekaz, jego siła.

Moim skromnym zdaniem właśnie zaszło to „czasem”.

O pozycji ideowej nie ośmielę się dyskutować.
Na razie z ciekawością popatrzę, co napiszesz Godowi.

28
Godowi już odpisałem. Możesz się odnieść. Mimo wszystko lubię dyskusje światopoglądowe. :)

Jeszcze odnośnie tematu. Pewne sprawy wyjaśniliśmy sobie z Nataszą na ShoutBoxie. Właściwie za bardzo skupiłem się na pierwszym poście i "zasiewaniu dobra". Podobały mi się dialogi, wypadają przednie, ale to wszystko trzeba wziąć do kupy i po składać. :) Z Twoją interpretacją literatury jako takiej nie polemizuję... Gdyby ten tekst mnie całkiem nie ruszył, nie kiwnąłbym palcem. Możliwość powstania dobrej powieści o latach osiemdziesiątych, przemianach różnorakich... spłynęłaby po mnie jak po kaczce. No i zamierzam napisać coś podobnego, subiektywnie prawdziwszego. Czyż może być większa nagroda dla pisarza niż inspirowanie? :)
\

29
No pewnie! Sześciocyfrowe honorarium. I siedmiocyfrowa zaliczka na następną powieść. Przynajmniej tak przypuszczam :-)
Ale inspirowanie też jest niezłe, co najmniej w pierwszej dziesiątce :-P

Subiektywnie prawdziwszego ?
Chyba jestem zaciekawiony.
Napisz, będzie się nad czym zastanowić.

Pogląd na światopogląd mam prostacki - on (światopogląd) jest wtórny wobec przyzwoitego wychowania.
Ale wykładnia Twoich poglądów niewątpliwie mi zaimponowała - bardzo zdecydowana i bardzo erudycyjna.
To sobie jeszcze poczytam i pomyślę.
A ogólnie to pokój między chrześcijany :-)

30
Humanozerca pisze:Gdyby ten tekst mnie całkiem nie ruszył, nie kiwnąłbym palcem. Możliwość powstania dobrej powieści o latach osiemdziesiątych, przemianach różnorakich... spłynęłaby po mnie jak po kaczce. No i zamierzam napisać coś podobnego, subiektywnie prawdziwszego. Czyż może być większa nagroda dla pisarza niż inspirowanie?
Pisz, jak powiedziała mi Thana, pisz pisz pisz.
I pamiętaj podać mnie w słowie wstępnym jako muzę natchniuzę. Będę bardzo wdzięczna za miejsce w świecie wielkiej literatury subiektywnie prawdziwszej ;)
Granice mego języka bedeuten die Grenzen meiner Welt.(Wittgenstein w połowie rozumiany)

31
Niesamowity tekst i taki... prawdziwy. Porusza mój osobisty brak patriotyzmu i oddaje większość moich emocji w tym temacie.
Ostatnio rozmawiałam z mężem na ten temat. On stwierdził, że jest mieszkancem planety Ziemi i jego patriotyzm jest globalny. Ja to nawet takiego nie posiadam.

P.S. Natasza, czy mogłabyś wyjaśnić, co oznacza 19 przy wieku?
Nie jest naj­ważniej­sze, byś był lep­szy od in­nych. Naj­ważniej­sze jest, byś był lep­szy od sa­mego siebie z dnia wczorajszego. - Mahatma Gandhi

"tylko grafomani nie mają żadnych wątpliwości odnośnie swojej tfurczości" - Navajero
ODPOWIEDZ

Wróć do „Dziennikarstwo i publicystyka”