Latest post of the previous page:
zgoda! Wiem (zresztą zarozumiale i subiektywnie), co oznacza godność. Moja godność. Mój "kaczy kuper".Natasza, godność nie oznacza dla mnie rozpamiętywania tego, co zaszło, co nas bolało.
Za komuny niewrażliwość na to, co wtedy się działo, uczestniczenie w tym (mówię o tej mrocznej stronie) z godnością zapewne by się kłóciło.
Wiele razy też "pytaliśmy" dlaczego, jak to jest, że to wygrywało z ideałami, z etyką. Ktoś przywiózł paryskie wydanie "Zniewolonego umysłu" Miłosza. Czytałam jako szczeniara i gówno tam rozumiałam.
[...](w salonie jednej artystki)
– Profesor o światowej renomie projektował wnętrze, finansował, dopóki nie nakrył Damy Kameliowej ze swoim asystentem. Jak się bowiem okazało, czeladnik pomagał mistrzowi także zaspokajać w łóżku wyraźnie niezaspokojoną przez profesora Damę – poinformował Inkę świeżo poznany wtedy Wojtek.
Spodobał jej się skrót, z jakim wyraził całą swoją pogardę dla tego świata. I polubiła Wojtka, bo on jedyny wydawał jej się do tego świata nie należeć całkowicie. Jakby był w podróży i wypadała mu ta miejscówka. Tak jak ona. Bo wtedy przecież bywała z Jackiem oficjalnie, a był jeszcze żonaty z Gośką i wszyscy o tym wiedzieli.
– A ty co tu robisz, ikono bizantyjska? – spytał niespodziewanie ciepło, a jej się zrobiło głupio, że on też wie, że Jacek ma tę żonę, a ona się godzi na swoją pozycję kochanki.
– Na tym statku szaleńców?
– Z Boscha nie? – ucieszył się szczerze i radośnie – Nigdy nie mogłem znaleźć dobrego porównania. Studiujesz na ASP?
– Malować umiem tylko oczy.
Podniósł jej twarz za brodę i przyglądał się z uśmiechem, który rzeźbił mu w policzkach sympatyczne półkoliste zmarszczki.
– Umiesz. Ślicznie. To co robisz?
– Tu? Czy w ogóle?
Rozejrzał się znacząco wokół i wzruszył ramionami.
– Skończyłam lingwistykę stosowaną.
– I stosujesz? – uśmiechnął się znowu i pomyślała wtedy, że go polubi.
– Tajemnica wojskowa. Uczę przyszłych oficerów języka wrogów ustrojowych. Po roku dadzą radę zamówić w MacDonald's „sziken” lub „cisburger” – naśladowała ze śmiechem nieudolną wymowę angielskich słów.
– To musi być fascynujące. Zwłaszcza, że nie pójdą nigdy do MacDonalds’a. Oni go zbombardują.
– Są sympatyczni. Młodzi. Zwykli studenci. Ci wyżej czują się w siodle. Ale dają mi mieszkanie służbowe do spółki z księgową i drugą nauczycielką, żywię się prawie za darmo w kasynie, mam kawę, olej, papier toaletowy.
– O ojczyzno konformizmu opłacanego papierem toaletowym! [...]
Teraz rozumiem. Wtedy wolałam pić i się bawić. Śpiewać Kaczmarskiego. I czytać Miłosza.
Ale teraz, po '91-ym?
Mniej więcej to:
Chciałbym napisać… Chodzi mi po głowie. Wiesz… O Bronku. Ale nie tylko. O nas… Może Natasza by pisała? Kasia… – zaczerwienił się gwałtownie – Była córką bardzo wysokiego oficera ubecji. Bronek zdaje się przez niego miał wtyki, przez niego szły nasze paszporty. Chciałbym pogadać z jej ojcem… Może…
– Bronek był współpracownikiem. Był, Kombajn. Nie dotykaj tego! – ostrzegła Inka gniewnie, z pretensją
– Inek złoty! Myśmy mniej więcej wiedzieli.
– On umarł! Dlatego, bo wy wiedzieliście! – powiedziała prawie krzykiem i wybiegła z pokoju, żeby nie powiedzieć nic więcej, żeby nie wybuchnąć płaczem.
Głupi Paweł! Głupi, głupi, głupi! Jak śmie! Nie patrzył w te jasne oczy pełne strachu i goryczy, nie słuchał jego rwącego się oddechu po płaczu. Nie byli z nim, gdy był zdradzony, złamany, słaby! Byli oni – te Krasnoludki ze Strugi – kochani, mądrzy, prawi i uczciwi. Ale wtedy ich nie było, zabrakło ich, tych wszystkich jego Leszków, Kombajnów, Młodych, Świerszczy i Kwart. Żaden nie dał w mordę Włoszczyńskiemu, a byli tacy młodzi, silni, odważni. Bronuś miał drżące ręce, zgarbione ramiona i krok powolny, niepewny, jakby nie wiedział dokąd iść.
Oni pożeglowali w pizdu! Dla bananów i po wolność!
[...]
Inka pracowała w szkole wojskowej, uczyła oficerów wrogiego angielskiego. Przystojny oficer łączności zapraszał ją często na kawę i dancingi, a potem wypytywano ją o rodziców, o których tylko tamtemu opowiedziała w łóżku. O to łóżko też pytali i o czym rozmawiali. Więc wpadła we wściekłość. Patrzyła w oczy takiemu łysemu karłowatemu i opowiedziała mu ze szczegółami, ile czasu odbywali stosunek i ile miał centymetrów przedtem i potem i zapewniała, że mu z nią przybyło polskiego oficera, ale nie wie, czy to dobrze, że jęczał „Boże”. Podniosła koszulę, żeby zademonstrować, że ma lewą pierś większą, choć z reguły kobiety mają prawą. Kiedy zabrała się za rozpinanie spódnicy i pokazywanie broni, za pomocą której osłabiała obronność ojczyzny przez wzbudzanie egzaltacji religijnej, kazał wyjść i dali jej spokój. Kiedy opowiedziała potem o tym Bronkowi śmiał się, aż się popłakał i kazał sobie to później wielokrotnie opowiadać.
[...]
– Nie mogłabyś się ze mną kłócić, kiedy jestem w rejsie? – żalił się dziecinnie – Psujesz mi, kobieto, cały powrót. Chodziłem, myślałem. Kiedy Kaśkę spotkałem, to mi przyszło na myśl. Żeby chociaż w niskim nakładzie. Sfinansowalibyśmy ze Strugi, jako materiały reklamowe. Żeby było o nim i dzieci pamiętały.
– Jerzy opowiada naszym. Będą pamiętały. Ty chcesz ruszać tamto!
– Chcę i ruszę. Już dzwoniłem do Kasi. Będzie mnie umawiała z ojcem. Brat Nataszy będzie miał status pokrzywdzonego. Jako jego pełnomocnik wejdę do IPN. Przez Nataszę do niego dojdziemy.
– Jezu, ciebie porąbało. Kompletnie, Paweł ci odwaliło! Nataszę też ruszysz?
– Inka! Posłuchaj mnie uważnie, kobieto. Każdego ruszę. Żeby móc mieć jedno najważniejsze zdanie w tej biografii Bronka. Że Włoszczyński był tajnym współpracownikiem. Jestem pewien, że był, nie mam dowodów. Ale je zdobędę. Nawet jeżeli się ze mną z tego powodu rozwiedziesz. A że jesteś mi jeszcze winna jakieś 100 tauzenów, to będziesz przychodzić po rozwodzie pięć razy w tygodniu. Jakoś to będzie.
Inka patrzyła na swojego Pawła rozszerzonymi oczami i nie wiedziała, czy wybuchnąć płaczem, czy śmiechem.
– Sześć? Bo masz taką minę, jakbyś była zdziwiona skromnymi żądaniami rozwodowymi.
Bo pytałeś jak, więc Ci mniej więcej pokazałam. Chcę napisać o jednostkach. Ich "kaczych kuprach" . Nie chcę brać udziału w dyskusji uogólnionej i stojąc pod ścianę !