Rajmund d'Aguilers pisał: "Na ulicach leżały sterty głów, rąk i stóp. Jedni zginęli od strzał lub zrzucono ich z wież; inni torturowani przez kilka dni zostali w końcu żywcem spaleni. To był prawdziwy, zdumiewający wyrok Boga nakazujący, aby miejsce to wypełnione było krwią niewiernych" ("Historia Francorum qui ceperunt Jeruzalem")
Człowiek i jego relacja. Rajmund d`Aguilers i fragment jego kroniki. Jego relacja jest rzeczywiście interesująca, co więcej, wydaje się wiarygodna. Co równie ciekawe, był on naocznym świadkiem wyprawy krzyżowej. A co przemawia jeszcze na jego korzyść, był on kapelanem po stronie krzyżowców. Oczywiste jest więc, że gdyby miał naciągać pewne opisy, modyfikować przebieg zdarzeń, dokonywać subtelnych retuszy na fakturze faktów, czy, nie bójmy się ostrzejszych słów, bezczelnie kłamać, raczej robiłby to na korzyść krzyżowców niż muzułmanów wyżynanych setkami, "czego dokonawszy nasi bracia Frankowie wracali pełni radości", prawda? Nie ulega to najmniejszej wątpliwości. Ale.
Czy aby Rajmund d`Aguilers nie był kapelanem Rajmunda z Tuluzy?
Przyjrzyjmy się Rajmundowi z Tuluzy. Był to jedyny baron w szeregi którego tłumnie zaciągała się biedota, oczywiście entuzjazm panujący w jego oddziałach był równy lub podobny do entuzjazmu panującego w innych krucjatach ludowych. Dodatkowo dowiadujemy się, że Rajmund z Tuluzy był człowiekiem niezwykle charyzmatycznym i szybko stał się jednym z duchowych przywódców krucjaty. Ciekaw jestem czy znane mu były, jako człowiekowi niezwykle religijnemu, krążące przepowiednie ksiąg sybillińskich, mówiące o wspominanym już przeze mnie, cesarzu końcu czasów, ksiąg, które obok objawienia jana i daniela, były jednymi z najpopularniejszych pism średniowiecza ever.
Ale wróćmy na chwilę do Rajmunda z Agis (będę stosował ten skrót bo człowiek ma naprawdę paskudną pisownię).
Rajmund z Agis piszę coś takiego: "bla bla bla Bóg wybrał was [lud ubogi] spośród wszystkich ludzi, jak kłosy pszenicy zbiera się z pola, na którym rośnie owies. Zasługami i łaską przewyższacie bowiem wszystkich, którzy byli przed wami oraz wszystkich, którzy będą po was, podobnie jak złoto góruje nad srebrem".
Gdy Rajmund z Agis pisze o biedocie, pisze o nich zawsze z respektem, lękiem, niekiedy z podziwem. Plebs pauperum. Nie wiedzieliście, że w średniowieczu, po tym jak plebs dowiedział się o słowach Chrystusa, który, jak wiecie, miał dla biednych zawsze dużo ciepłych słów, że plebsowi w wiekach średnich woda sodowa uderzyła do głowy?
Ale idźmy dalej. Mamy brutalny opis, choć może raczej bardziej plastyczny, rzezi. Ale, przyjrzyjmy mu się, co on mówi do nas naprawdę:
"Na ulicach leżały sterty głów, rąk i stóp. Jedni zginęli od strzał lub zrzucono ich z wież; inni torturowani przez kilka dni zostali w końcu żywcem spaleni. To był prawdziwy, zdumiewający wyrok Boga nakazujący, aby miejsce to wypełnione było krwią niewiernych"
uuuuu. Impresive. Serio. Popatrzcie na to "sterty głów, rąk i stóp." Albo tu "Jedni zginęli od strzał lub zrzucono ich z wież".
Zauważacie tu pewną powściągliwość. Taką raczej wymuszoną, spod której przebija się jakby lekka nuta fascynacji? Sterty głów i rąk.
Ale idźmy dalej: "To był prawdziwy, zdumiewający wyrok Boga nakazujący"
Ok, więc Rajmunda z Agis widzę tak. Gość jest zakochany w plebsie. Uważa, że to są prawdziwi uczniowie Chrystusa.
Jeden z głównych podział w średniowieczu tamtych czasów nie szedł po linii chrześcijanie- innowiercy, ale raczej plebs pauperum- szlachta i kler. Papież (Antychryst)- Cesarz, prorok końca czasów, mesjasz. itd.
Idźmy dalej. Rajmund z Tuluzy ubzdurał sobie, że jest wybrańcem. Zaczęły w okół niego zbierać się tłumy biedaków, którzy szli do Jerozolimy jak do niebiańskiego miasta, które należało podbić, żydów i diabły zabić lub zniszczyć (muzułmanów, zresztą demonologia śreniowiecza szybko demoniczne cechy zaczyna przypisywać także księżom i żydom), wyzwolić miasto i oczekiwać powtórnego przyjścia.
Rajmund był oczywiście zachwycony zarówno plebsem jak i rzezią itd. Nawet jeśli to próbował maskować itd.
Podsumowując, wśród krucjaty baronów zdarzały się wypadki gdy mordowano. Ale wtedy, gdy szeregi były przemieszane przez biedotę owładniętą eschatologicznym szaleństwem, widmem rychłego końca świata, przy okazji biedotę w której szeregi szybko wkraczali mordercy, szaleńcy i prostytutki, nic dziwnego, że później mamy takie przypadki jak rzeź w Jerozolimie.
Dyskusja na temat rzezi z 1099 wciąż trwa. Ile winy było po stronie rycerzy? Ile winy po stronie Papieża? A ile po stronie ludowych krzyżowców?
Wydaje mi się, że w świetle powyższych uwag, możemy postawić hipotezę, że sprawcami największych mordów nie tylko w tej wyprawie krzyżowej, ale w ogóle w historii, przeważnie był plebs dowodzony przez 1 szaleńca, albo 2 oszusta, albo człowieka owładniętego jakąś niemożliwą utopijną ideą, która tak naprawdę podpadała pod pkt.1.
[ Dodano: Nie 09 Wrz, 2012 ]
Hy hy, jak bardzo się z tobą zgadzam ale nieśmiało przypomnę, że najpierw ten błąd popełniła Majka
tak, tak, ale ty też popełniłeś tam pewien błąd, który chciałem sprostować.
[ Dodano: Nie 09 Wrz, 2012 ]
A i wrzućcie sobie to w google:
1099 r. czyli masakrę Muzułmanów i Żydów w Jerozolimie
ten argument pada tak często, że wygląda jak gotowa opcja dialogowa w rpg.