KUPLETY SIWEJ ŁEPETY

1
Lubię myśleć o sobie w superlatywach, pieścić w sercu przekonanie, że jestem chodzącą doskonałością, wzorem do naśladowania i pokazywania na kongresach. A kiedy tak myślę, to martwi mnie fakt, że oprócz mnie nikt nie podziela tego zdania, odwrotnie, po znajomych krąży opinia, że jedynym miejscem do pokazywania mojej czcigodnej osoby byłby jarmark z brodatymi kobietami.

Być może to prawda, lecz wolałbym nie mieć podobnych frasunków, pragnąłbym uważać, że nie poznano się na moich zaletach i są one niezbywalne; w gruncie rzeczy powinienem mieć przydomek „nie rozumiem”, ponieważ większość moich wypowiedzi zawiera te słowa.
*
Przyznawanie się do braku rozumu ma pewien urok, o ile jest kokieterią, przymrużeniem oka, figurą stylistyczną, celowym zabiegiem w stańczykowskiej poetyce i kiedy zdarza się z rzadka, od wielkiego dzwonu, ot, incydentalnie, jak precedens; ostatecznie nie wie się wszystkiego. I chwalić Boga, że z rzadka i że się nie wie, ponieważ gdy robimy to bez przerwy, proceder ów zaczyna być z lekka wkurzającą manierą, nawykiem, zrzędzącym przynudzaniem.

Co mnie skłoniło do podobnych rozważań? Prawdopodobnie wpłynął na ich zmianę opór materii, konsekwentne zaprzeczanie głoszonym przeze mnie poglądom, chwila zastanowienia, że kiedy wielu ludzi powątpiewa w ich słuszność i mówi wprost, żem osioł, to może powinienem sprawić sobie siodło, posypać głowę szufelką popiołu i pokatulać się do Canossy.
*
Fruwam po Internecie, czytam to i owo, tu i tam podczepiam się pod jakąś interesującą dyskusję i biorę w niej udział próbując wysondować, czy moje zdanie o upadku kultury i twórczości ma szersze poparcie. Jednak okazuje się, że jestem w mniejszości, większość natomiast twierdzi, że ani z kulturą, ani z twórczością nie jest tak apokaliptycznie, jak mówię.

Pomijam już fakt, że większość adwersarzy posługuje się językiem wulgarnym, obraźliwym, z epitetami, co jest o tyle zabawne, że dyskurs o kulturze prowadzi w niekulturalny sposób. I nie ten fakt mnie martwi, tylko to, że większość ta nie widzi niczego zdrożnego w swoim kloacznym wyrażaniu myśli, przeciwnie, sądzi, że tylko tak należy konwersować.

Jasne, mógłbym zignorować podobne dialogi na cztery nogi (protezy), gdyby były to wypowiedzi niedorostków czy innych językowych kiboli. Ale wśród dyskutantów znalazły się osoby w kwiecie zwiędłego wieku i to mnie przeraża.
*
Chamstwo i buraczane obyczaje były, są i będą i ni ma na to rady. Na przestrzeni człowieczych dziejów mnóstwo jest takich przemijających przypadków, a jak mówi Historia Literatury, z wielu zdecydowanych durniów powyrastali później luminarze, nobliści, ludzie przynoszący zasłużoną chlubę. Lecz ignoranci literackiej wiedzy nigdy nie występowali na tak masową skalę. Zwłaszcza w twórczości; grubianin był jej zaprzeczeniem.

Dotychczas twórczość była domeną nielicznych. Teraz bycie artystą stało się powszechne i każdy może nim zostać. Np. na palcach jednej nogi policzyć można tych, co nie piszą. Identycznie przedstawia się sprawa z malarzami, kompozytorami, rzeźbiarzami; kto ma chęć i forsę na klakę, idzie w artysty; wydaje tomik, otwiera galerię, zamawia laudację i błyszczy elokwencją jak dorobkiewicz złotym zębem.
*
Często i z różnych stron słyszę: a cóż ci to przeszkadza? Ostatecznie czy nie lepiej, jak piszą, niż mieliby walić po mordach? Naturalnie, że lepiej, odpowiadam, ale czemu jest ich aż tylu? No i to odwrócenie kolei wydarzeń. Moim zdaniem zanim się zacznie pisać, trzeba zobaczyć, jak robią to inni, porównać i skonfrontować swoje teksty z twórczością pozostałych piszących. Choćby dlatego, by uniknąć wyważania otwartych drzwi. Krytycznym okiem spenetrować, czego im brakuje do miana niezłych, a co jest ich siłą, odkrywczym spojrzeniem, czymś, co je wyróżnia z melasy przeciętnych utworów, gdyż lepiej naprzód zapoznać się z tym, czego nie pojmujemy, a dopiero później wydać piśmienny głos.

A wtedy tych prawdziwych twórców będzie dużo mniej. Na co moi oponenci pukają się po głowach i mówią mi: GADAJ ZDRÓW i DARUJ SE.
Marek Jastrząb (Owsianko) https://studioopinii.pl/dzia%C5%82/feli ... N9tKoJZNoo

nieważne, co mówisz. Ważne, co robisz.

2
Bardzo ciekawy i elegancko przygotowany tekst.
Jedną z zalet Pana pisarstwa jest staranne edytowanie postów.

Zalew rozmaitej twórczości jest zarówno dobrodziejstwem jak i plagą dla odbiorców, a twórców
prowadzi i do zachłyśnięcia się swoimi pracami (na tle innych), i do utopienia w morzu słów przelanych przez innych.
"Właściwie było to jedno z tych miejsc, które istnieją wyłącznie po to, żeby ktoś mógł z nich pochodzić." - T. Pratchett

Double-Edged (S)words

3
Owsianko pisze:Jasne, mógłbym zignorować podobne dialogi na cztery nogi (protezy), gdyby były to wypowiedzi niedorostków czy innych językowych kiboli. Ale wśród dyskutantów znalazły się osoby w kwiecie zwiędłego wieku i to mnie przeraża.
Ciieszę się, że moje (i nie tylko) wypowiedzi nie przeszły bez echa. Może to początek zmian myślenia? Dostrzegania innych horyzontów? Wyjścia z intelektualnego getta?
Owsianko pisze:No i to odwrócenie kolei wydarzeń. Moim zdaniem zanim się zacznie pisać, trzeba zobaczyć, jak robią to inni, porównać i skonfrontować swoje teksty z twórczością pozostałych piszących. Choćby dlatego, by uniknąć wyważania otwartych drzwi. Krytycznym okiem spenetrować, czego im brakuje do miana niezłych, a co jest ich siłą, odkrywczym spojrzeniem, czymś, co je wyróżnia z melasy przeciętnych utworów, gdyż lepiej naprzód zapoznać się z tym, czego nie pojmujemy, a dopiero później wydać piśmienny głos.
Ja widzę pisanie bardziej jako proces nieustannego uczenia się, szczgólnie na własnych błędach. Pewna wiedza jest potrzebna do osiągnięcia "poziomu drukowalności" ale to, co tworzy osobowość pisarza buduje się latami, z kazdą wydaną książką. Dlatego dopuszczam możliwość istnienia powieści niedoskonałych. Pozwalają zauważyć przebłyski talentu, który - jeśli dać mu szansę - rozbłyśnie w kolejnych tekstach.
Nie jestem zwolennikiem mozolnego nabywania wiedzy, o tym, co było - obawiam się, że nie doczekalibyśmy się wtedy żadnego debiutu a jedynie masy czytelników w bibliotekach...
http://ryszardrychlicki.art.pl

4
Owsianko pisze:Dotychczas twórczość była domeną nielicznych. Teraz bycie artystą stało się powszechne i każdy może nim zostać. Np. na palcach jednej nogi policzyć można tych, co nie piszą. Identycznie przedstawia się sprawa z malarzami, kompozytorami, rzeźbiarzami; kto ma chęć i forsę na klakę, idzie w artysty; wydaje tomik, otwiera galerię, zamawia laudację i błyszczy elokwencją jak dorobkiewicz złotym zębem.
Logicznie - sytuacja tekstu jako jednego z ziarenek internetowej "masówki" buduje niejako komizm argumentacji i pozycji "senex". Oto - przepraszam - pewien rodzaj dialogu kociołka z garnkiem. Nie chodzi o wartościowanie jakości tekstu (stylistycznej czy kompozycyjnej), ale tez pozostających w sprzeczności. W internetowym wrzasku pozostaje jednym z głosów ów wrzask twórczości niedojrzałej tworzących. Zakończenie dowodzenia QED z uwzględnieniem środowiska tekstu - tłum z pychą niedouków krzyczący swoje twórcze racje, działa przeciwko autorowi (czy jego autorytetowi).
Gdyby durny wiedział, że durny, toby był mądry - to porzekadło kojarzy mi się na kontrargument do tezy zawartej w krytyce twórczości durnej. (proszę nie odbierać osobiście, ja odnoszą się do problemu)
Granice mego języka bedeuten die Grenzen meiner Welt.(Wittgenstein w połowie rozumiany)

5
Selekcja naturalna w domenie pisarskiej - na szczęście - zwykle działa skutecznie. Jednym z najlepszych weryfikatorów twórczości okazuje się czas.

[ Dodano: Pią 23 Sie, 2013 ]
smtk69 pisze: Dlatego dopuszczam możliwość istnienia powieści niedoskonałych. Pozwalają zauważyć przebłyski talentu, który - jeśli dać mu szansę - rozbłyśnie w kolejnych tekstach.
Zwykle staram się nie łapać innych forumowiczów za słowa, bo zbyt często sam się o nie potykam, ale w tym wypadku trudno mi się powstrzymać.

smtk69, dopuszczasz możliwość istnienia? A kto Cię wyposażył w taką boską moc?
Ile znasz powieści doskonałych? Wymień, proszę, choć jedną.
"Właściwie było to jedno z tych miejsc, które istnieją wyłącznie po to, żeby ktoś mógł z nich pochodzić." - T. Pratchett

Double-Edged (S)words

6
Marcin Dolecki, przyznam otwarcie, nie przeprowadzam redakcji każdego wpisu na forum, więc dzięki za tę darmową usługę. Byłbym jednoczesnie zobowiazany za interpretacje calosci mojej wypowiedzi - ktora wydaje mi się mimo wszystko zrozumiała, choć przepraszam za skróty myślowe, ktore być moze wprowadzily cie w błąd - a nie jedynie zdania wyrwanego z kontekstu.
Na postawione pytania nie odpowaiadam, bo chyba nie tego oczekujesz, prawda?
http://ryszardrychlicki.art.pl

7
smtk69, zgadzam się z główną myślą Twojej wypowiedzi, podoba mi się Twoje stwierdzenie, że "osobowość pisarza buduje się latami, z każdą wydaną książką".
Jedną z głównych słabości wielu debiutantów jest brak swobody zapisywania myśli, co często skutkuje albo nieporadnością pisarską, albo nużącą i mdłą hiperpoprawnością.
"Właściwie było to jedno z tych miejsc, które istnieją wyłącznie po to, żeby ktoś mógł z nich pochodzić." - T. Pratchett

Double-Edged (S)words

8
Marcin Dolecki pisze:Jedną z głównych słabości wielu debiutantów jest brak swobody zapisywania myśli, co często skutkuje albo nieporadnością pisarską, albo nużącą i mdłą hiperpoprawnością.
Często tak bywa, zresztą pierwsza książka jest z regułu kondensacją wszystkich możliwych i niekoniecznie wiążących się ze sobą przemyśleń autora. Tym istotniejsza wydaje mi się rola wydawcy, który z jednej strony powinien umieć wyłowić te niedoskonałe, ale rokujące teksty, a z drugiej strony potrafić przekonać autora do kilku dyskretnych cięć...
http://ryszardrychlicki.art.pl

9
zero sensownych wniosków, zero odkrywczości, słowem totalne dno- tyle o tekście

ażeby Cię dobić posłużę się twoją własną bronią; ze strony jaką masz w profilu już przy wcześniejszym twoim felietonie trafiłem (i to jednym kliknięciem!) na poniższy tekst
http://pisarze.pl/publicystyka/5621-les ... bazar.html

w skrócie; autor też ubolewa nad tym samym ale to... olewa bo są ważniejsze rzeczy

i sam myślę podobnie- dawno wyleczyłem się z misji zbawienia Świata w której Ty Owsianko wciąż tkwisz- przykro mi, może kiedyś też przejdziesz przez ten etap- niech sobie będzie kultura wysoka, kultura niska i jeszcze jakaś tam- nie wiem, nie interesują mnie spory akademickie
(pamiętaj, że wiek metrykalny nie jest w sposób automatyczny skorelowany z dojrzałością)

wniosek jest jeden; żyj i pozwól umrzeć
Owisanko- może zacznij pomagać młodym wartościowym twórcom, znajdź sobie jakiegoś i obejmij go mecenatem zamiast naparzać się z językowymi kibolami - to moja konstruktywna rada- myślałeś nad czymś takim, może jest jakaś podobna inicjatywa

10
Smoke
Pomysł z edukacją głąbów może i dobry, tylko nie chce mi się uczyć takich jak ty, bo najpierw musiałbyś nauczyć się pisania większych tekstów, a z tym u ciebie cieniutko.

Człowiek, który legitymuje się zaledwie paroma przeciętnymi utworami, powinien raczej siedzieć w kagańcu niż zabierać się za strofowanie innych. Poza tym mój felieton musiał cię zdrowo palnąć i poczułeś, że jesteś jednym z tych językowych kiboli. Co da się wyczuć, bo z mojego tekstu rozumiesz co piąte słowo.

Tak więc NIE i bujaj się z kim innym.


[ Dodano: Pią 23 Sie, 2013 ]
Smoke

o ile
jesteś kobietą zmień płeć adresata komentarza. Wszak w internecie nawet analfabeta może rżnąć pisarza.
Marek Jastrząb (Owsianko) https://studioopinii.pl/dzia%C5%82/feli ... N9tKoJZNoo

nieważne, co mówisz. Ważne, co robisz.
Zablokowany

Wróć do „Dziennikarstwo i publicystyka”

cron