Mickiewicz był Litwinem, Kościuszko Białorusinem...

1
W dobie dzisiejszych nacjonalizmów, trwa walka o bohaterów narodowych. Polacy, Białorusini, Litwini i Ukraińcy rozszarpują tych biedaków na strzępy, a gdy każdy już sobie wyrwie kawałek, krzyczą: nasz on jest, nasz! Zdaje się, że dzisiejsza mentalność nie potrafi pojąć, że istniał kiedyś taki gatunek człowieka, jak homo cresovius. Gatunek występujący tylko na Kresach Rzeczypospolitej.
Jednym z ostatnich przedstawicieli tego gatunku, był Józef Piłsudski, który choć Polak, to sam o sobie mówił, że jest Litwinem. Zaś w 1919 roku podczas wizyty w Mińsku przemawiał po białorusku, mówiąc „jestem synem tej samej ziemi co wy”. Jego rówieśnik, Stanisław Bułak-Bałachowicz, oprócz bycia polskim generałem, jest również białoruskim bohaterem narodowym, walczącym o wolną Białoruś, po wojnie polsko-bolszewickiej. Piłsudski mówił o nim: „Wczoraj on był Litwin, dzisiaj Polak, jutro Białorusin, a pojutrze... Murzyn”.
O Tadeuszu Kościuszce, powstańcu walczącym o Rzeczpospolitą Obojga Narodów, uczyło się w szkole każde polskie dziecko. A potem temu dziecku ciężko pojąć czemu taki wielki, polski patriota pisał do matki listy po białorusku, a jego ojciec miał nazwisko Kostiuszko. Wtedy dziecko zadaje sobie pytanie... To on był Polak, czy Białorusin? A ja mówię, że homo cresovius.
Podobnym przykładem jest Konstanty Kalinowski. Szlachcic, jeden z dowódców powstania styczniowego, który zaczął wydawać pierwszą gazetę w języku białoruskim. Wzywał Białorusinów do walki z Moskalem i pragnął autonomii dla Białorusi w odrodzonej Rzeczpospolitej. Dla Polaków bohater, dla Białorusinów bohater. I czyj on jest?
Dzisiaj, kiedy jest jasno określone kto jest kto, ciężko zrozumieć takie zjawisko. Ja jednak wolę być ponad takimi podziałami. Moja polskość nie kłóci się z białoruskością. Mogę patrzeć z dumą na biało-czerwoną flagę, kiedy w domu wisi biało-czerwono-biała. Język mi się nie plącze i nie zawiązuje na supeł, kiedy raz mówię po polsku, a raz po białorusku. Bo gdy jest tyle wspólnego, lepiej jest łączyć niż dzielić.
Nie wierzę i nigdy nie uwierzę w żadne utopie, ale za to wierzę we wszelkie możliwe antyutopie.


http://edwardhorsztynski.blog.pl/

https://www.facebook.com/pages/Edward-H ... 81?fref=ts

2
Tyle błędów merytorycznych w jednym miejscu!!

Pierwsze i po wsze czasy sobie zapamiętaj. Litwa traktuje nas jak zaborców, a pisarzy, których wydała, a tworzyli w naszym języku – jak zdrajców. Podobny problem jest z Korzeniowski, ten co prawda nie zdradził ojczyzny, ale mimo bycia Polakiem, uznajemy go za angielskiego pisarza – cóż, gdyby pisał po polsku, nikt by nie znał „Jądra ciemności”.

Dawniej Litwa i Ukraina była traktowana jako integralna część Polski, nasza kultura dominowała na tych ziemiach, więc nie widzę sensu, żeby ktokolwiek tworzył tak sztuczne podziały – one wynikają z niewiedzy historycznej. To trochę jak z żydami na terenach Rzeczpospolitej – proponuje postać Jankiela na ten przykład, jako swoistej integracji tego narodu w nasz i wytworzenie podwójnego obywatelstwa mentalnego.
Wszystkim wierszoklejom polecam przed pisaniem:
B. Chrząstoska, S. Wysłouch: Poetyka stosowana
A. Kulawik: Poetyka
[img]http://imagizer.imageshack.us/v2/xq90/839/uzpc.jpg[/img]

3
Ostro - sam popełniłeś gafę, dziś angielski to Lingua franca. Tylko ostatnie dinozaury uważają Conrada za zdrajcę (pisarza niepolskiego), bo równie dobrze można się przyczepić np. do Macieja Kazimierza Sarbiewskiego.

4
Napisałem, że "ten co prawda nie zdradził ojczyzny" - albo po prostu nie rozumiem twojego komentarza. Tak czy siak, Conradna nikt nie traktuje jak polskiego pisarza, tak jak Sarbiewskiego. Literaturoznawcy zawsze wyróżniali podział na poezję polską i łacińską (bo język dzieła jest wyznacznikiem do kogo - że się kolokwialnie wyrażę - należy; inaczej nawet Miłosz nie byłby polskim pisarzem [nota bene urodziny chyba na Litwie, ale nie jestem pewny]).
Wszystkim wierszoklejom polecam przed pisaniem:
B. Chrząstoska, S. Wysłouch: Poetyka stosowana
A. Kulawik: Poetyka
[img]http://imagizer.imageshack.us/v2/xq90/839/uzpc.jpg[/img]

5
nasza kultura dominowała na tych ziemiach, więc nie widzę sensu, żeby ktokolwiek tworzył tak sztuczne podziały – one wynikają z niewiedzy historycznej. To trochę jak z żydami na terenach Rzeczpospolitej – proponuje postać Jankiela na ten przykład, jako swoistej integracji tego narodu w nasz i wytworzenie podwójnego obywatelstwa mentalnego.
Ostrowski, zwykle zgadzam się z Twoimi komentarzami, ale tutaj zupełnie inaczej odebrałam wydźwięk tekstu. Jest różnica pomiędzy tym, jak teraz przedstawia się pewne postaci historyczne w różnych krajach (i niewątpliwie próbuje się je szufladkować narodowo, bawiąc się w przeciąganie sznura, przykładem spór o Kopernika), a tym, jak postrzegano siebie (i „polskość”, „naród”, „ojczyznę”), w czasach, w jakich te osoby żyły. Dlaczego więc widzisz błędy merytoryczne?

I nawet trochę, podskórnie rozumiem o co chodzi z tym „homo cresovius”, a w moim przypadku: czym była Małopolska w przedwojennym wydaniu. Lwów, Kraków, a nawet Spisz stoją w jednej linii, podczas gdy Poznań czy Warszawa były dla mnie przez lata niemal zagranicą.

Ale zastanawiam się, czy nie idealizujemy tego braku podziałów? Z opowieści prababci pamiętam: w okolicach Lwowa Polka miała dwoje wnucząt, bliźnięta. Córka związała się z Ukraińcem, i „podzielili” się dziećmi. Babka siedziała nad kołyską i do „polskiego” śpiewała „mój ty aniołeczku”, a do drugiego „a cicho ty bądź, Ukraińcu wstrętny”!

Polka spod Stanisławowa pojechała za mężem w region dzisiejszych Bieszczadów, gdzie kobiety przechodziły na drugą stronę drogi by się z nią nie spotkać i nazywały „Ukrainką”, bo mówiła ze wschodnim zaśpiewem.

Żyd, który w pierwszych dniach wojny mówił „no i co panienko, i więcej waszej Polski już nie będzie”.

Można podać oczywiście dziesiątki przykładów artystów, pisarzy, zwykłych ludzi, którzy czuli się Polakami, albo: przyjęli Polskę za ojczyznę. Były podziały, ale i rolę państwa postrzegano inaczej. W wyższych sferach taki wybór narodowości bywał dobrowolny – chociażby rodzina Czapskich nauczyła się polskości nie od ojca, lecz od matki, Józefy z domu Thun, Austriaczki.

I oczywiście masz rację w tym, że polska kultura dominowała wszystkich ziemiach Rzeczypospolitej.
Dawniej Litwa i Ukraina była traktowana jako integralna część Polski
Tu bym też polemizowała. Sama nazwa Rzeczpospolita Obojga Narodów o czymś świadczy.

6
Może niedokładnie pamiętam z historii, ale Ukrainę (dawną Ruś) dostaliśmy na drodze podbojów, podobnie tereny Białorusi. Litwę zaś dostaliśmy w prezencie ślubnym od Władysława Jagiełły jak się hajtnął z królową Jadwigą.

Litwini nazywają nas zaborcami? Wobec powyższego pytam - z jakiej racji? I czemu nie mają o to pretensji do Rosjan za pobyt w ZSRR? To od nich musieli uzyskać niepodległość, nie od nas.

Sam Jagiełło zaś ponoć niespecjalnie władał polskim, a polskim królem był i dzisiaj drukują go na setkach.
„Racja jest jak dupa - każdy ma swoją” - Józef Piłsudski
„Jest ktoś dwa razy głupszy od Ciebie, kto zarabia dwa razy więcej hajsu niż Ty, bo jest zbyt głupi, żeby w siebie wątpić”.

https://internetoweportfolio.pl
https://kasia-gotuje.pl
https://wybierz-ubezpieczenie.pl
https://dbest-content.com

7
Cóż, jest to ściśle związane z pierwszą częścią mojej wypowiedzi – autor twierdzi, jakoby dzisiaj ludzie walczyli o „bohaterów narodowych” – ja starałem się wyjaśnić, dlaczego opisane przez niego zjawisko jest dla mnie nie do przyjęcia, tym bardziej, że z jego tekstu wynika, że Litwini walczą o Mickiewicza, a Białorusini o Piłsudskiego. Druga część to ustosunkowanie się to tworzenia podziałów (i wymyślania pojęcia nowego człowieka).

Trzeba też zaznaczyć o jakich czasach mówimy – jest różnica, między rozmyciem kulturowym w XVIII wieku, a silnymi ruchami nacjonalistycznymi XX wieku. No i... myślę, że przykłady prostych ludzi nijak się tu mają do osobistości sławy światowej, czy choćby ogólnopolskiej.

Problem żydów na ziemiach polskich jest trudny i drażliwy, dlatego powołałem się specjalnie na samego Jankiela.

Nazwa „Obojga Narodów” jak wiemy z historii, jest sztuczna; tak jak republiki radzieckie.

A dlaczego Litwini nazywają nas zaborcami? Patrz podboje Piłsudskiego.
Wszystkim wierszoklejom polecam przed pisaniem:
B. Chrząstoska, S. Wysłouch: Poetyka stosowana
A. Kulawik: Poetyka
[img]http://imagizer.imageshack.us/v2/xq90/839/uzpc.jpg[/img]

8
Bartosh16 pisze:Może niedokładnie pamiętam z historii, ale Ukrainę (dawną Ruś) dostaliśmy na drodze podbojów, podobnie tereny Białorusi.
Ukrainę. Białoruś była raczej w WKL. I Ruś była uważana za integralną część Korony.
Bartosh16 pisze:Litwini nazywają nas zaborcami? Wobec powyższego pytam - z jakiej racji? I czemu nie mają o to pretensji do Rosjan za pobyt w ZSRR? To od nich musieli uzyskać niepodległość, nie od nas.
Z żadnej racji. Ale prowadzą z polskimi naukowcami bardzo ciekawy dyskurs o postkolonializmie. :P
1 | 2 | 3 | 4 | O poezji

9
Ostrowski pisze:Cóż, jest to ściśle związane z pierwszą częścią mojej wypowiedzi – autor twierdzi, jakoby dzisiaj ludzie walczyli o „bohaterów narodowych” – ja starałem się wyjaśnić, dlaczego opisane przez niego zjawisko jest dla mnie nie do przyjęcia, tym bardziej, że z jego tekstu wynika, że Litwini walczą o Mickiewicza, a Białorusini o Piłsudskiego.
Ale na wstępie wytknąłeś, z wieloma wykrzyknikami, błędy merytoryczne. A ich akurat nie widzę, zaś opisane zjawisko rzeczywiście istnieje - czego dowodem są chociażby niezliczone dyskusje w necie (i na poważniejszych szczeblach naukowych).

11
Ukrainę. Białoruś była raczej w WKL. I Ruś była uważana za integralną część Korony.
Ba! Białoruś to właśnie jest Wialikie Kniaźtwo Litouskie :). Językiem urzędowym był starobiałoruski, a Litwini stanowili w nim bardzo nieliczną mniejszość :).
A Ukraina (księstwa ruskie) również zostały podbite prze WKL. Dopiero potem przyłączono Ruś do Korony.
Nazwa „Obojga Narodów” jak wiemy z historii, jest sztuczna; tak jak republiki radzieckie.
Porównanie kompletnie z du*y. Jak wiemy z historii... No właśnie nie wiemy. Bo... nie jest sztuczna?
A dlaczego Litwini nazywają nas zaborcami? Patrz podboje Piłsudskiego.
A jakież to podboje Jóźwy masz na mysli?
Tyle błędów merytorycznych w jednym miejscu!!
Ja protestuję :cool:
Nie wierzę i nigdy nie uwierzę w żadne utopie, ale za to wierzę we wszelkie możliwe antyutopie.


http://edwardhorsztynski.blog.pl/

https://www.facebook.com/pages/Edward-H ... 81?fref=ts

14
Bartosh16 , nie. Bo być może Polanie to plemię wywodzące się z Ukrainy (nie do końca zbadana hipoteza, ale nie niewiarygodna).
Galla pisze:Były podziały, ale i rolę państwa postrzegano inaczej.

I tu jest sedno sprawy, nie miejsce gdzie sie wielcy rodzili świadczy o ich narodowości, ale to kim oni sami sie czuli.
Jankiel - to zły przykład - to fikcja literacka. Ale patrzenie na tych ludzi ( urodzonych do połowy XX wieku) przez pryzmat współczesnego poglądu na narodowośc jest głębokim nieporozumieniem.
Jak wydam, to rzecz będzie dobra . H. Sienkiewicz

15
Jeśli nawet wywodzili się z Ukrainy, to początki polskiej państwowości mieszczą się w granicach po II wojnie światowej. Mniej więcej.
„Racja jest jak dupa - każdy ma swoją” - Józef Piłsudski
„Jest ktoś dwa razy głupszy od Ciebie, kto zarabia dwa razy więcej hajsu niż Ty, bo jest zbyt głupi, żeby w siebie wątpić”.

https://internetoweportfolio.pl
https://kasia-gotuje.pl
https://wybierz-ubezpieczenie.pl
https://dbest-content.com
ODPOWIEDZ

Wróć do „Dziennikarstwo i publicystyka”

cron