Wołyń - historia niezmanipulowana [komentarz, cz.1]

1
Czymże był Wołyń, jeśli nie piękną polską krainą, a - formalnie rzecz biorąc - jednym z wielu województw II RP? Ponadto miejscem okrutnych mordów, zapomnianej czystki etnicznej, która po dziś dzień budzi negatywne emocje wśród potomków niewinnie pomordowanych.
I co dalej? Milczeć? Odnoszę wrażenie, że milczenie jest ulubionym zajęciem większości polityków, a wielu tych, których szło pod prąd, zginęło w katastrofie lotniczej w Smoleńsku. Wiem, okrutne stwierdzenie, jednakże prawdziwe, a prawda jest najważniejsza.
Katyń - o nim wiemy, o nim mówimy, pamiętamy ofiary. Wołyń - paru o nim wie, kilku pamięta, większość udaje nie zainteresowanych. Nie jestem za porównywaniem ludzkich tragedii, lecz może czasami musimy zbić sztylet we własną moralność, by nasze zdanie zostało wysłuchane.
Na lekcjach WOS-u uczy się młodzież, iż jednym z elementów spajających naród jest historia, więc zapominając o historii niszczymy społeczeństwo.
Zapytałem kiedyś, co warta jest sfałszowana historia, dająca wyraźnie do zrozumienia - jestem tylko kartą, czytelnikiem manipuluj każdym zdaniem. Kto uszanuje historię, gdy będzie stanowiła jedynie ostateczny środek polityczny?
Historią nie należy, pardon - nie można handlować. Trafne zdanie pada w filmie "Katyń Andrzeja Wajdy - "Biografię, pani dyrektor, ma się tylko jedną". Zapewne właśnie z tego powodu przeszłość stała się obiektem aukcji pomiędzy stronami głoszącymi prawdę, a głoszącymi fałsz "w dobrej sprawie".
ODPOWIEDZ

Wróć do „Dziennikarstwo i publicystyka”